Kultura uczestnicząca

Avatar CzarnyGoniec
Dzieła kultury, w szczególności dzieła literackie są często nośnikami pewnych systemów wartości. Na przykład wiedźmin przekazuje, że rasizm jest czymś złym, Harry Potter mówi, że miłość jest potężną siłą, a gwiezdne wojny - że należy chronić demokracji i walczyć z dyktaturą.

Jako, że żyjemy w czasach kultury uczestniczącej w której dzieło jest oderwane od twórcy i żyje własnym życiem, to nie powinno być dziwne, że teksty kultury będą reinterpretowane i czytane na wskroś zamierzeniom głównych autorów.
Na przykład - lewicowi aktywiści analizowali kiedyś bajki Disneya pod kątem stereotypów o kobietach, księżniczki głównie wyglądały i gotowały, a książęta robili całą bohaterską robotę, w efekcie czego Disney zmienił wydźwięk bajek, by dostosować je do współczesnej kultury. Kobiety w tych bajkach nie są już dłużej biernymi podmiotami.
Z innej strony niektórzy prawicowi (choć może lepiej byłoby powiedzieć "nacjonalistyczni") zwolennicy jednolitej etnicznie Europy reinterpretują Harrego Pottera pod kątem zasług Voldemorta, który słusznie walczył o utrzymanie czystości krwi wśród czarodziejów i nie dał się politycznej poprawności.

By the way powyższe zjawisko nasi nazwę "partyzantki semiotycznej".

I tu moje pytanie - czy jest jakieś, znane Wam, dzieło kultury, które uważacie, że powinno być zinterpretowane w inny sposób, niż ten podany przez autora? I dlaczego?

Jako bonus
www.youtube.com/watch?v=bYRYHLUNEs4

Avatar pan_hejter
Jestem przeciwnikiem interpretowania dziadów jako wielkiego utworu wieszcza narodowego opisującego trudy Polaków. Wole je raczej jako młodzieńcze płakanie nad swoją osobą

Avatar
Konto usunięte
Moja mama zinterpretowała metro 2033 jako powieść religijną xd

Avatar
Konto usunięte
To_masz___Problem pisze:
Moja mama zinterpretowała metro 2033 jako powieść religijną xd

Tacy ludzie którzy wszędzie na siłę wpychają boga są najgorsi

Avatar
Konto usunięte
Mnie też to denerwuje zwłaszcza gdy o czymś rozmawiamy, temat zejdzie na dyskusję o czymś to nagle jeb wyjazd z bogiem i dyskusja skończona

Avatar pan_hejter
Wole to niż moją rodzicielke która ściąga każdy temat filozoficzny albo socjologiczny i ekonomiczny na to jak ma przeje**ne w życiu.

Avatar Baturaj
Błagam, weź mi tego Brauna sprzed oczu! Nie, już myślałem, że na zawsze o tym zapomniałem.
Powiem tak, że nie lubię, kiedy ktoś mówi rzeczy typu: "Sidious miał rację", albo "Skaza miał rację", albo kurła "Saruman miał rację" XD
Dlaczego? Bo nawet jeśli mieli rację i dobry pomysł, to dochodzili do osiągnięcia go w zły sposób, złymi, zbrodniczymi środkami. A cel nie uświęca środków. Więc Braun mówiący, że Yoda był szefem żydowskiej mafii zapomina chyba, że to Konfederacja Niezależnych Systemów wysyłała mordercze droidy na pola i łąki pokojowo nastawionych planet, a Yoda miał na sumieniu tylko i wyłącznie to, że w nieodpowiedni sposób kierował Zakonem. Ale nikogo przy tym nie mordował.
Tyle.

A tak odnośnie pytania w temacie: nie wiem. Nie przychodzi mi nic do głowy, ale jak przyjdzie, to napiszę.

Avatar CzarnyGoniec
Wydaje mi się, że Braun jest typem osoby, która uważa, że cel uświęca środki i, że jest to moralność, którą chce forsować.

Avatar pan_hejter
Cel nie uświęca środków?

Avatar Baturaj
Nie, cel nie uświęca środków. Wydaje mi się, że już w którymś temacie tutaj o tym pisałem. W sensie pisałem, na czym polega różnica pomiędzy usprawiedliwianiem swoich środków celem, do jakiego prowadzą, a staraniem się zawsze osiągnąć ten cel dobrymi, etycznymi i moralnymi środkami.

Avatar CzarnyGoniec
pan_hejter pisze:
Cel nie uświęca środków?
na mogę to na pewno nie w tym sensie, że środki stają się czymś etycznym

Avatar
Konto usunięte
Jasne, że cel uświęca środki, ale proporcjonalnie do dobroci celu

Avatar
Konto usunięte
To_masz___Problem pisze:
Jasne, że cel uświęca środki, ale proporcjonalnie do dobroci celu

Avatar Baturaj
Oczywiście, że cel nie uświęca środków. Nie chce mi się pisać tego samego, dlatego proszę, odkurzcie sobie ten temat (tylko 12 wiadomości):
Poświęcenie dla większego dobra

Avatar CzarnyGoniec
Jeśli zabiję kogoś, żeby ocalić kogoś innego to nie zrobiłem tylko czegoś dobrego.

Zrobiłem coś złego żeby zrobić coś dobrego.

Avatar Baturaj
No właśnie.
I jeśli będziemy rozpatrywać to w kategoriach "cel uświęca środki" to bardzo szybko zamienimy się w bezkompromisowych drani. A powinno się rozpatrywać to względem "zawsze czyń większe dobro".

Avatar Mijak
Właściciel
Co do głównego tematu:
Zasadniczo bardzo mi się podoba ten trend. Uczy to odporności na propagandę. I co innego, gdy historię przedstawioną w filmie uznać za niepodważalną prawdę - w takim wypadku czarny charakter prawie zawsze będzie tym złym, niezależnie od swoich motywów, właśnie przez stosowane przez siebie środki - a co innego, gdy uznać to jako historię opowiedzianą przez zwycięzców w taki sposób, żeby siebie przedstawić w jak najlepszym świetle, a swoich wrogów maksymalnie oczernić. Co zresztą doskonale tłumaczyłoby wszystkie nieścisłości w fabule.
Jedyne zastrzeżenie jest takie, że osoby myślące w ten sposób często starają się trochę na siłę usprawiedliwiać "tych złych", a każdy będący po jasnej stronie mocy będzie dla nich zmanipulowanym normikiem. Ja sam zazwyczaj po zastanowieniu przyznaję jednak rację tym przedstawianym w historii jako dobrzy.

Co do tego, czy cel uświęca środki:
I tak, i nie.
Słuszny cel może sprawić, że użycie złych środków może być usprawiedliwione, a gdy to jedyny sposób na zapobiegnięcie czemuś gorszemu - wręcz nakazane przez moralność.
Ale to nie oznacza, że te złe środki stają się dobre.
I wielu ludzi ma spory problem ze zrozumieniem tego w pełni. Zgadzają się, że takim środkiem "zawsze złym choć czasem koniecznym" jest zabójstwo lub tortury, ale często w przypadku środków "też złych, ale nie aż tak" - w ogóle nie uznają tych środków za coś złego. Jak w przypadku podatków. Albo obowiązku szkolnego. Owszem, można uznać, że w tych kwestiach dobroć celu przewyższa zło zastosowanych środków. Ale nie zmienia to faktu, że te środki też są złe - nawet jeśli nie aż tak jak zabójstwo - i wskazane jest, by szukać innych sposobów na osiągnięcie celu, niewymagających stosowania takich środków.
A czemu tak jest? Bo większość ludzi nie potrafi zaakceptować, że często muszą robić coś złego w dobrym celu i wolą stosować skrót myślowy "robię coś złego w dobrym celu = robię coś dobrego". Co, jak już zauważył Baturaj, jest bardzo niebezpiecznym uproszczeniem.

Avatar CzarnyGoniec
Co do tematu to bym powiedział, że Naruto to historia o tym, że ciężka praca jest pozornie ważna, ale najważniejsze to jest dobrze się urodzić.
Tzn. Mieć magiczne oczy, albo super potężnego demona w sobie.

Avatar Baturaj
A postać Rocka Lee? A postać Hinaty?
Taka trochę naciągana ta Twoja teoria, według mnie.

Avatar pan_hejter
Końcówka naruto jest ch*jowa

Nie ma żadnego konkretnego argumentu przeciw życiu w wyimaginowaym raju

Avatar Baturaj
Proszę nie spoilerować, ja nadal nie oglądałem Shippudena!

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
W sumie próbowałem kiedyś obejrzeć Naruto

Po tym jak jedna walka trwała 20 odcinków stwierdziłem, że to nie dla mnie

Już realne starcia i wojny trwają szybciej.

Avatar pan_hejter
Już wszyscy będą uważać na to bo ty nie oglądałeś do końca pępku świata.

Moja zasada to nie spojlerowanie miesiąc po wyjściu: Gry/filmu/serialu czy czegokolwiek

Avatar CzarnyGoniec
Baturaj pisze:
A postać Rocka Lee? A postać Hinaty?
Taka trochę naciągana ta Twoja teoria, według mnie.
Biorąc pod uwagę to, co było przed Shipudenem - owszem.

Ale to, co się dzieje w shipudenie zupełnie odwraca tę sytuacje.
+ też miałem na myśli głównie końcówkę, gdzie
LEKKI I SUBIEKTYWNY SPOILER ALERT




gdzie albo jest się Naruto, albo ma się sharingana, albo jest się nieistotną postacią






.

Avatar Baturaj
Dobra, zgadzam się, ale ostrzegaj. To niewiele.

Avatar CzarnyGoniec
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
W sumie próbowałem kiedyś obejrzeć Naruto

Po tym jak jedna walka trwała 20 odcinków stwierdziłem, że to nie dla mnie

Już realne starcia i wojny trwają szybciej.
Ja oglądałem w sumie głównie wyrywkowo odcinki tak, że poznałem +- całą fabułę

Avatar pan_hejter
Nienawidze sasuke.

Avatar opliko95
Chyba jednym z dzieł, które moim zdaniem warto interpretować zupełnie pomijając przekonania autora, jest Gra Endera i kontynuacje.
Przy czym jest to moim zdaniem ciekawy przypadek, bo chyba nawet najoczywistsza interpretacja jest sprzeczna z poglądami autora (a przynajmniej tymi, które wyjawiał publicznie). Dlaczego? Bowiem Gra Endera wydaje się potępiać wykluczanie innego. Walkę z niezrozumianym. Zresztą jeśli ktoś czytał, albo nawet oglądał film, to pewnie zrozumie o co mi chodzi.
Autor natomiast wydaje się być homofobem i rasistą.
Co więc można zrobić, kiedy utwór, który można łatwo zinterpretować jako potępiający nietolerancję, jest pisany przez nietolerancyjnego autora? Moim zdaniem tutaj warto patrzeć na sam utwór, niezależnie od autora.

I osobiście uważam, że interpretacja autora, choć ma znaczenie, nie jest ostateczna. Szczególnie, że popularność dzieła może go zdecydowanie przeżyć. I przez całe swoje życie mieć wiele różnych interpretacji, zależnych pewnie w dużej części od czasów. Odbiorca jest bowiem także ważnym elementem utworu. I to co odbiorcy o nim myślą może czasami wpłynąć na niego naprawdę znacznie.
Gwiezde Wojny już dawno wypadły z rąk swojego autora. Już stare Expanded Universe nie było do końca światem Lucasa, a w przypadku nowych filmów, książek i komiksów, nie ma nawet nic do powiedzenia jeśli chodzi o ich akceptację do kanonu.

Zresztą może zwrócę tu przy okazji SW uwagę na coś innego: czasami w ramach jednej serii interpretacja może się zmieniać jeszcze bardziej wraz z kolejnymi ich częściami. W pewnym momencie w Expanded Universe rozwinięto historię Sithów. Pokazano ich początek. Okazało się, że możliwe jest, że to nie oni zaczęli walkę. A ich filozofia stała się nie tylko "musimy zdobyć więcej potęgi i władzy". Zamiast tego dostali nawet sensowną podstawę filozoficzną i cel (wolność! Uważali, że tylko silni mogą być we wszechświecie naprawdę wolni). Natomiast Jedi także okazali się robić w imię "wyższego dobra" wiele złych rzeczy. I konflikt z dobro kontra zło przerodził się w kult jednostki kontra zrezygnowanie z indywidualności.
Według wcześniejszej jego interpretacji jasna strona=dobro, ciemna=zło, w zasadzie nie było miejsca na stawanie za Sithami (przynajmniej za czasów Starej Trylogii, bo w nowej można interpretować ciemną jako bunt przeciw autorytetom i się rzeczywiście z tym utożsamiać).
Nie jest to jednak interpretacja Lucasa. W jego pomyśle balans mocy oznaczał jasną stronę (coś, co zmieniło się nawet w The Clone Wars...), a nie coś pośrodku.

Innym przykładem może być Star Trek, gdzie wiele fanów narzeka na to, że nowy serial (Discovery) próbuje wepchnąć filozofię SJW, kiedy poprzednie Star Treki jak najbardziej promowały tolerancję, ale nie w taki... przesadny sposób.

Przesłanie marki/serii może więc się zmieniać nie tylko w zależności od odbiorców, ale wraz z powstawaniem kolejnych elementów.

Avatar CzarnyGoniec
pan_hejter pisze:
Nienawidze sasuke.
Sasuke>Naruto

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku