"...wyobraź sobie, że sam budujesz gmach przeznaczenia ludzkości, aby w rezultacie uszczęśliwić ludzi (...), ale że w tym celu należy koniecznie zadręczyć tylko jedną małą istotkę, choćby to biedne dziecko, które biło się piąstkami w pierś, i na jego niepomszczonych łzach zbudować ów gmach- powiedz, czy zgodziłbyś się za taką cenę zostać budowniczym?" - ten cytat z powieści Fiodora Dostojewskiego doskonale przedstawia problem który chcę poruszyć. Własnymi słowami ująłbym to tak: Czy można poświęcić wartość niższego rzędu dla czegoś większego, nawet jeśli oznacza to popełnienie niemoralnego czynu? I czy wtedy całość staje się jednak moralna?
Popularnym przykładem tego problemu, jest ten o pociągu i rozwidleniu. Nie pamiętam jak się nazywa ale krótko bo opiszę żeby każdy wiedział o co chodzi.
Stoisz na rozwidleniu trasy kolejowej. Na prawym torze leży jedna, związana osoba która nie może się poruszyć. Na lewym natomiast leży siedem takich osób. Z oddali nadjeżdża pociąg który nie może się zatrzymać. Jedyne co możesz zmienić to kierunek dalszej drogi pociągu - w lewo lub w prawo za pomocą dźwigni.
Wydaje mi się że opisałem to zrozumiale. Domyślam się jakie odpowiedzi będą dominowały bo jest to dość prosty problem. Może spróbuję opisać jakiś mojego pomysłu.
Jesteś naukowcem. Na świecie szaleje groźny wirus, który zabił już wielu ludzi i zabija kolejnych. Na szczęście masz pod ręką grupę ludzi, zdrowych i bezpiecznych. Wiesz że możesz poświęcić tę grupkę ludzi wstrzykując im wirus i badając w laboratoryjnych warunkach co może skutkować opracowaniem szczepionki. Jednak ci ludzie napewno zginą.
W skrócie: poświęcić garstkę dla szansy uratowania wielu. Czy jeśli się powiedzie ten naukowiec powinien zostać nagrodzony? A jeśli nie wynajdzie leku - powinien zostać ukarany jako morderca?
Jestem ciekaw waszych opinii i zachęcam do dyskusji nie tylko o tych problemach, ale o całym temacie.