KKK pisze:
Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem.
Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej.
Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy „są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale".
Ten oto punkt został zmieniony. Teraz jego treść mówi, że „kara śmierci jest niedopuszczalna, ponieważ jest zamachem na nienaruszalność i godność osoby”. Wspomina też o zaangażowania kościoła na rzecz zniesienia kary śmierci na całym świecie.
Wydawać by się mogło, że jest to istna rewolucja, że to zaprzeczenie całej historii Kościoła a także Biblii, że ta zmiana powinna być unieważniona przez następnych papieży, że papież Franciszek zadziałał wbrew wierze. Takie też oskarżenia rzucają co niektóre środowiska katolickie. Ale czy słusznie?
Warto wspomnieć że poważne kroki w kierunku zniesienia kary śmierci podejmowali Jan Paweł II czy Benedykt XVI. Wszak to oni zastrzegli że praktycznie rzadko kiedy następuje absolutna konieczność usunięcia sprawcy przestępstwa. To oni podczas przemówień wyrażali się o karze śmierci jako o przykrej konieczności, która jednak może dzięki postępowi świata może przestać być koniecznością. A co z Biblią która wręcz nakazuje karać zbrodniarzy śmiercią? Cóż, Biblia nakazuje ogradzanie dachu swojego domu, bicie swoich niewolników, ożenek gwаłciciela ze zgwаłconą dziewczyną czy bezwzględną dominację mężczyzny nad kobietą, zakazuje za to spożywać wieprzowiny czy krwi, nosić tkanin wyrabianych z różnych gatunków roślin, golić głowy w kółko.
Przyznam szczerze że sam po usłyszeniu wiadomości o zmianie treści katechizmu w pierwszej chwili uznałem to za jakiś fake news. Żeby kara śmierci została zakazana? Gdy przekonałem się że to prawda, zaakceptowałem to, ale kompletnie nie rozumiałem dlaczego ustanowiono taki zakaz. Przecież państwo powinno chronić bezwzględnie swoich obywateli, prawda? Przecież czasem taka kara jest koniecznością, prawda? Przecież wystarczy możliwość spowiedzi, aby mieć czyste sumienie przed zabiciem kogoś, prawda? Ale potem pojąłem że świat się znacznie zmienił od czasów w których taka kara rzeczywiście była czasem konieczna. Dziś państwa są w stanie utrzymać duże ilości więźniów. Dziś państwa są w stanie więźniom zapewnić resocjalizację. Dziś więźnia można nawet wykorzystać na korzyść społeczeństwa (oczywiście w granicach moralności, mam tu na myśli przymusowe prace społeczne). A przypadki skazańców na dożywocie którzy przez dobre sprawowanie wyszli z więzienia wcześniej i prowadzili normalne, nawet dobre życie tylko dowodzi tego, że kara śmierci czasem byłaby nawet bestialstwem.
Pamiętajmy że ta zmiana nadal nie wyklucza innych przypadków słusznego zadania komuś śmierci: Pierwsza gdy żołnierz zabija kogoś na wojnie by bronić ojczyzny i bliskich, druga gdy działamy w granicach obrony koniecznej, co kończy się śmiercią napastnika. Tego katechizm nie zabrania. Ale w pierwszym wypadku mamy zastrzeżenie że powinniśmy raczej dążyć do pokoju niż do wojny, a w drugim że śmierć napastnika powinna zachodzić tylko jako efekt uboczny, a nie zamierzony rezultat obrony koniecznej. I to jest jak najbardziej rozsądne.
Zapraszam do dyskusji.