Odsunął się od wizjera i otworzył drzwi.
-Hej.
Właścicielka
Aura weszła do środka twojego domu, wciąż była piękna, taka jaką ją zapamiętałeś.
- Cześć. Gotów?
Właścicielka
- Zatem chodźmy. - Wyszliście z mieszkania i udaliście się do ulicy w Downtown, gdzie miały być sklepy do obrobienia...
// Zmiana tematu. Zacznę. //
Właścicielka
Killer:
Poruszałeś się krętymi uliczkami co i może ochroni cię przed policją, ale nie rzezimieszkami. W pewnym momencie drogę zablokowało ci dwóch mięśniaków, po jednym z przodu i z tyłu.
- Wyskakuj z kasy, czarnuchu.
-Się odsuńcie o 4 kroki w tył, a dostaniecie hajs. -odparł, po kryjomu przygotowując (uznajmy) schowany w rękawie pistolet. Był uważny, w razie gdyby któryś z nich go zaatakował.
Właścicielka
// Btw tera zobaczylem ze twoj pistolet byl produkowany dopiero od 2000 roku. I nie da się schowac tak po prostu pistoletu w rękawie..//
- Nie ma mowy, dawaj forsę albo rozwalę ci tę buźkę. - Powiedział jeden z nich, ten z tyłu popchnął cię, niemal cię przewracając.
//No to zamiast tego dajmy pistolet M9 w kieszeni od bluzy.
Oh, tak się bawimy?
-Dobra, czekaj...-odparł, po czym stanął tak, by był bokiem do obu bandytów, wsadził dłoń w kieszeń od bluzy, udawał przez moment że szuka forsy dla zmyłki i wyjął pistolet, wycelował w głowę rzezimieszka z tyłu i oddał strzał, a następnie zrobił to samo z tym z przodu celując tym razem w brzuch. Wszystko wykonywał tak szybko jak umie.
Właścicielka
Tego z tyłu załatwiłeś z łatwością, jednak ten drugi schylił się i rzucił się na ciebie, przez co się przewróciłeś a broń została wytrącona, leżała całkiem niedaleko. Problem był taki że osiłek zaczął cię bić silnymi ciosami w głowę. Plus jest taki, że pomimo schylenia się dostał kulkę w lewą pierś.
Usiłował dłonią zablokować jego pięść, po czym sprzedał mu z bańki w nos, a następnie dobył swój nóż i spróbował dźgnąć go w szyję.
Właścicielka
Zablokowałeś pięść chociaż ledwo, bo był silniejszy od ciebie. Niestety nie dałeś rady uderzyć go głową, bo praktycznie leżał na tobie. Gdy po kilku następnych szybkich ciosach drugą pięścią już prawie mdlałeś, w porę wyciągnąłeś nóż i zabiłeś draba. Niestety jego wielkie ciało opadło prosto na ciebie zakrwawiając twoje ubrania. Pora też się zbierać, raczej ktoś usłyszał wystrzał.
Zepchnął go z siebie, wziął nóż, a następnie wstał, podszedł po pistolet, wziął go i nawiał do domu.
Właścicielka
Po chwili bieganiny dotarłeś do domu, zamknąłeś za sobą drzwi na klucz i byłeś bezpieczny. Na razie.
Dobra, kij. Poszukał za telefonem stacjonarnym, a następnie po odnalezieniu go wystukał numer do szefa I zadzwonił.
Właścicielka
Był na stoliku w twojej sypialni, po chwili znajomy głos się odezwał.
- Halo? - Zapytał twój szef.
-Cześć, szefie. Mam do szefa sprawę. Czy mógłbym wziąć wolne? Jakieś ku****** mnie chwyciło i kaszlę jak astmatyk. -rzekł, robiąc przerwy między niektórymi zdaniami na sowite zakaszlenie jakby miał zapalenie płuc.
Właścicielka
- Jak długo cię nie będzie? - Zapytał niezbyt zadowolony.
-Ch** wie, tydzień? Maks dwa.
Właścicielka
- Niech to szlag! Nie myśl sobie, że dostaniesz pensję za ten czas. Lepiej zdrowiej szybko. Żegnam. - Zdenerwowany pracodawca rozłączył się.
Odłożył słuchawkę. Ta, pensja...
Udał się do łazienki i przejrzał się w lustrze. Jaki jest stan gęby?
Właścicielka
Parę dużych siniaków będzie... Wystarczy parę kostek lodu.
Najpierw wymył dłonie i twarz z krwi, a potem wyszedł z łazienki, po czym udał się do sypialni gdzie wziął ciuchy na zmianę (jakaś bluza, jeansy itd), a następnie wrócił się do łazienki gdzie przebrał się, wrzucił brudne ciuchy do pralki I wstawił pranie, a następnie skierował się do lodówki w kuchni gdzie poszukał za kostkami lodu. Chyba je powinien mieć...
Właścicielka
Miałeś kilka takich. Teraz wystarczy zrobić z nich okład i przyłożyć do rany.
Wziął je, po czym zamknął lodówkę, udał się prędko do łazienki, obwinął lód w spory kawał papieru toaletowego i przyłożył "okład" do rany.
Właścicielka
Poczułeś delikatny ból i zdecydowane ochłodzenie. Przytrzymanie okładu przy ranie przez jeszcze jakiś czas powinno załagodzić ból.
No to cierpliwie trzyma okład przy ranie aż do roztopienia się lodu, przy okazji sprawdzając godzinę.
Właścicielka
Była osiemnasta. Okład aż do roztopienia musiałbyś trzymać przez co najmniej godzinę lub dwie.
Aż tyle czasu nie ma.
Jeszcze nieco potrzymał lód, po czym wrócił się do kuchni gdzie schował w lodówce okład i udał się do wyjścia. Wychodząc z domu to oczywiście zamknął drzwi do mieszkania, a jeszcze przeto wziął 610$ do portfela.
Kierunek: Hotel Eden.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Killer:
Po paru minutach trafiłeś ponownie do swojego domu bez żadnych przeszkód.
A więc, skoro tak to poszukał za amfą. Czas nieco pohandlować.
Właścicielka
Znalazłeś zapasy amfetaminy w jednej ze swoich skrytek.
Spróbował oszacować ile na oko mu zostało.
Wziął 200 gramów amfetaminy, schował je w kieszeni, wziął pistolet (ukrył go oczywiście) i udał się do wyjścia.
Właścicielka
Po chwili opuściłeś swoje mieszkanie.
No to cóż, skierował się na zewnątrz i udał się do slumsów.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//