Właścicielka
Po chwili otworzyła ci twoja siostra przebrana już w nowe ciuchy.
- O, jesteś. Wejdziesz?
-Jasne. -wszedł, zgodnie z pytaniem siostry.
Właścicielka
Zamknęła drzwi za tobą i usiadła na swoim łóżku.
- Więc co zamierzasz teraz zrobić?
-Ogółem? Odczekać, aż psy nie będą węszyć. Teraz? Właściwie to nie wiem.
Właścicielka
- Problem jest taki, że pewnie ludzie z ulicy nas widzieli... Może rozwieszą listy gończe. Proponuję wynieść się z miasta na jakiś czas. Może Orlando, hm?
-Być może...ale równie dobrze "świadkowie" psów mogli nas niedokładnie opisać. Z resztą, twarzy nie widzieli. Wystarczy zmienić ubiór i problem powinien być zażegnany - Orlando będzie planem B.
Właścicielka
- W sumie masz rację. Trochę się zapędziłam. Myślę, że jutro możemy wynieść się z tego hotelu, ale nie możemy zwracać na siebie uwagi przez jakiś czas.
-Ta. Tydzień bez ujawniania się będzie raczej adekwatny.
Właścicielka
- Dobra, spoko. To ja się zdrzemnę. - Odparła kładąc się na swoim łóżku.
-Skoro tak, to ja się będę zwijał do siebie. Miłych snów, czy coś. -odparł, po czym wyszedł z pokoju i udał się do siebie, by też "walnąć w kimę".
Właścicielka
Po krótkim czasie zasnąłeś. Obudziłeś się dopiero kilka godzin później, wczesnym rankiem. Promienie słoneczne zaczęły cię drażnić, gdyż nie było tu żadnych zasłon.
Podniósł z łóżka do pozycji siedzącej, mrucząc wyzwiska o braku zasłon i wstł, a następnie ubrał się w swoje ciuchy. Siostrę chyba obudzi za godzinę...co właściwie zrobi.
Właścicielka
W takim razie to zrób, bo jedyne co zrobiłeś to wstałeś i ubrałeś się w swe ciuchy.
No to odczekał godzinę i udał się do niej, po czym zapukał w drzwi.
Właścicielka
Podbiegła do wejścia i otworzyła ci drzwi do środka, już w innych ubraniach.
- Dzień dobry. - Uchyliła szerzej. - Wchodzisz?
-Ta. -wszedł, zgodnie z prośbą siostry.
Właścicielka
Zamknęła za tobą drzwi i usiadła na krześle obok łóżka.
- To jakie masz plany na dziś?
-Pierwsze, powinniśmy raczej streszczać 4 literki z hotelu. Czemu? Pierwsze - ryzyko psów. Drugie - wykupiłaś pokoje na dzień, nie?
Właścicielka
- Wiem, wiem. Mamy jeszcze godzinę. Spakuję się i wracam do siebie. Zadzwoń jak będziesz czegoś potrzebował. Teraz daj mi trochę przestrzeni, okej?
-Jak chcesz, ja zwijam się stąd. Dzięki za pokoik. -odparł, po czym wstał, wyszedł z pokoju i skierował się do wyjścia z hotelu.
Właścicielka
Sprawnie i szybko opuściłeś teren hotelu i znalazłeś się na ulicy.
No to cóż, skierował się do domu.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//