Właścicielka
Stary, duży, opuszczony magazyn znajdujący się w slumsach, obok meliny Doktora. Nikogo tu nie ma, na regałach i na podłodze jest dużo skrzyń, ale większość jest pusta. Można też tu znaleźć dwa wózki widłowe. Do magazynu można wejść przez trzy drzwi frontowe.
Właścicielka
Kuba:
Po paru minutach weszliście do środka magazynu. Drzwi były otwarte.
- Co sądzisz?
- Szczerze? Lepiej niż się spodziewałem. Znasz się na tym? - zapytał, wskazując na wózki widłowe. - Albo kogoś, kto się na tym zna?
Właścicielka
- No... Nie za bardzo. Ale pewnie to nie jest aż tak trudne, co?
- Lepiej nie ryzykować. Przeszukaj tamte skrzynie. - powiedział, a sam wziął się za pozostałe, a nuż coś się jednak trafi?
Właścicielka
- Się robi. - Zaczęliście otwierać skrzynie. Jedyne co znalazłeś, to kilkadziesiąt desek a ćpun tak samo.
Cóż, mówi się trudno.
- Na początek wystarczy, później coś się z tego zrobi... Poza tym to jak się nazywasz?
Właścicielka
- Jacob Ronte. - Poza tym, był ubrany w szarą bluzę i dżinsy. Miał krótkie, ciemne włosy.
Gość znał go jako Cadenę, Strunę, tak jak każdy inny klient i to powinno mu na razie wystarczyć.
- Zabieraj się do roboty, ja wpadnę później. Dalej chcesz kupić te prochy?
Właścicielka
- Noo... To jak z tą ceną?
- Dziesięć gramów za trzysta dolarów, tak jak się umawialiśmy. Później mogę opuścić Ci o dodatkową stówę, jeśli dobrze się sprawisz.
Właścicielka
- Świetnie. - Podał Ci trzysta dolarów a on wziął sobie kokę. - To ja idę na ulicę. - Jak powiedział tak zrobił.
Tak właściwie to on również, z tym że zamiast na ulicę i do klientów, to ruszył do pobliskiej meliny tego całego Doktora, w końcu wypada zapoznać się z sąsiadami, co nie?
Właścicielka
Jest to jakiś pomysł.
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Kuba:
Po chwili znalazłeś się w magazynie. Jacoba jeszcze nie było.
Skoro tak to postanowił nie marnować czasu, ale ruszył na dokładniejszy obchód magazynu, aby wiedzieć jak jest zbudowany i tak dalej, i tym podobne.
Właścicielka
Magazyn jak magazyn, nie ma co się rozpisywać. Był duży, to na pewno.
Jeździć nie potrafił, mechanik też z niego kiepski, ale klucz w stacyjce przekręcić potrafi, więc sprawdził, czy wózki widłowe są na chodzie.
Właścicielka
Były na chodzie, działały w całości.
W takim razie przysiadł na jakiejś całej skrzynce i czekał na swoich niedoszłych kompanów-narkomanów.
Właścicielka
Właściwie to miałeś tylko jednego kompana, Jacoba. Przyszedł do magazynu dwie godziny później.
- Jestem. Jutro może się zjawi z kilkanaście klientów.
//Właśnie miałem na myśli resztę, bo sądziłem, że przyprowadzi ich ze sobą.//
- Dobra, przyprowadzisz tu ich wszystkich w południe. Poza tym był ktoś, kto się nie zgodził? Jeśli tak, to czemu?
Właścicielka
- Tak, byli tacy. Niektórzy mają swoich dilerów, albo kupują od Żmii... Nic z tym nie zrobię.
- Nie ma problemu, tyle trzeba mi było wiedzieć. Spotkamy się tu jutro, w południe, pamiętaj. Weź ze sobą resztę. - powiedział, a później opuścił magazyn, aby ruszyć najkrótszą drogą do domu, czas najwyższy. Rzecz jasna przy okazji pokrążył nieco slumsami i ulicami miasta, żeby pozbyć się ewentualnego ogona.
Właścicielka
Na szczęście nikt Cię nie śledził i bezpiecznie dotarłeś do mieszkania.
// Zrob temat, ja zacznę.//
Właścicielka
Kuba:
Po kilkunastu zjawiłeś się w środku, klienci powinni być za jakieś trzy godziny.
Czyli ma czas. Zaczął od sprawdzenia czy są tu jakieś dodatkowe pomieszczenia, choćby i małe.
Właścicielka
Prócz głównego holu znalazłeś tylko mały gabinet z biurkiem i krzesłem... Opustoszałe miejsce.
Czyli będą trzymać wszystko i wszystkich w głównym pomieszczeniu... Przeszukał biuro, poszukał też jakichś kluczyków do niego oraz sprawdził, w jakim stanie są meble.
Właścicielka
Biurko było w dobrym stanie, tak samo krzesło. Niestety więcej mebli w biurze było zniszczone. Kluczyki do gabinetu znalazłeś w biurku. A co do pomieszczeń, możesz sam takowe zrobić, chociażby prowizoryczne z jakiś rzeczy, żeby odgrodzić hol.
Na to jest jeszcze czas. W sumie zostało mu jeszcze sporo czasu, więc ruszył do sklepu z bronią, musi dowiedzieć się kilku rzeczy.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Kuba:
Po kilku minutach dotarłeś do magazynu . Minęło kolejne minuty a do środka weszło na oko dwunastu ćpunów wraz z twoim kolegą, Jacobem .
- Szefie, są tak jak prosiłeś.
- No dobra, możemy zaczynać. - powiedział i stanął na jednej ze skrzyń, o której miał pewność, że się pod nim nagle nie załamie. - Zapewne zastanawiacie się, czemu Was tu zebrałem, prawda? Powiem wprost, że mam zamiar założyć własny gang, może nic wielkiego, ale zawsze. Jak mówiłem, kupujecie narkotyki tylko ode mnie, po zaniżonej stawce, a czasem możecie dostać je nawet za darmo, a w zamian namawiacie innych ćpunów, żeby do nas dołączyli. Poza tym nie wykluczam, że czasem będą jakieś konflikty, ale tylko z innymi narkomanami i samotnymi dilerami, nie mam zamiaru zaleźć za skórę ani Czarnym Żmijom, ani nikomu innemu... Jako bazę wypadową, mieszkalną, magazynową i tak dalej posłuży nam ten budynek. Pytania, nim wezmę się za resztę kwestii do omówienia?
Właścicielka
- A po co nas tylu potrzebujesz? - Spytał jeden z ćpunów.
- Między innymi do pilnowania magazynu, o reszcie powiem później, na razie zatrzymajmy się przy tym... Ci, którzy znają się na walce bronią białą, przede wszystkim nożami i kastetami, niech pójdą na lewo, ci którzy potrafią strzelać z broni palnej - na prawo. Jeśli jest ktoś, kto zna się na tym wszystkim, niech zostanie na środku i pójdzie o krok do przodu, a ci, którzy nie znają się na żadnym z tego wszystkiego mają cofnąć się o dwa kroki.
Właścicielka
Pięciu poszło w lewo, dwóch w prawo a jeden został w środku i poszedł krok do przodu. Pozostała czwórka cofnęła się o dwa kroki.
- W takim razie możemy zaczynać... Ci, którzy znają się na broni palnej, jeszcze dziś dostaną swoje zabawki i mają za zadanie siedzieć tutaj, pilnować magazynu i być ciągle do mojej dyspozycji. Ci, którzy na broni się nie znają, będą chodzić po slumsach, żeby zachęcać innych do dołączenia do nas. Wytyczne macie proste, ale pamiętajcie, żeby odpuścić sobie od razu, jeśli diler lub ćpun będzie od jakiegoś większego gangu. Tych niezależnych przyprowadzacie tutaj, chętnych i nie. Ci od broni białej będą im towarzyszyć, w razie czego, jako obstawa... Pytania?
Właścicielka
Odezwał się tylko ten, który znał się na broni palnej i białej.
- A będziemy mieli z tego jakąś kasę oprócz tańszych narkotyków?
- Z czasem na pewno, zwłaszcza że nie mam zamiaru przyprowadzać tu tych niezależnych narkomanów i dilerów, którzy się nie zgodzą, po to, aby zmienić ich punkt widzenia, oni też będą dla nas źródłem zysku: Dogadałem się z Doktorem, będą naszym źródłem dochodów, a dokładniej ich organy. Pieniądze, narkotyki i tym podobne, które przy nich znajdziemy, należą do nas... Coś jeszcze?
Właścicielka
Niektórzy pokręcili głowami bądź nie odpowiadali.
Wręczył Jacobowi pięćdziesiąt dolarów.
- Idź i kup mi za to kilka rolek szarej taśmy klejącej, mocnej liny i jakichś szmatek. - polecił. - Reszta zostaje, dwóch ochotników idzie ze mną do sklepu z bronią. - powiedział i po zebraniu odpowiedniej grupy wyruszył.
Właścicielka
Jacob skinął głową i wyszedł z magazynu aby kupić potrzebne Ci rzeczy. Dwóch ludzi potrafiących strzelać z broni palnej poszli za Tobą.
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Kuba:
Po paru minutach trafiłeś z dwoma uzbrojonymi ćpunami do środka magazynu. Reszta która została rozmawiała między sobą, zażywała narkotyki bądź siedziała na skrzyniach i nudziła się.
Tej piątce, która znała się na walce bronią białą, wręczył trzy kastety i dwa noże, trzeci zostawiając dla siebie.
- No dobra, pora zarobić. Idźcie przyprowadzić mi kilku ćpunów lub dilerów, którzy nie chcieli do nas dołączyć, pamiętajcie tylko, żeby nie byli powiązani z żadnym dużym gangiem, na przykład Kartelem lub Czarnymi Żmijami. - polecił swym nieuzbrojonym podwładnym, z każdym posyłając jednego z bronią białą w charakterze obstawy. Później usiadł na jednej ze skrzyń i czekał na ich powrót, tudzież Jacoba.
Właścicielka
Dziewięciu ludzi wyszło z magazynu, zostali tylko Jacob, który wrócił już z zakupów oraz trzech ćpunów. Jeden, który potrafił bić się bronią białą oraz palną i dwójka, która korzystała tylko z palnej.
//To znaczy, że Jacob wrócił? Posłałem go w końcu na zakupy przed wyjściem do sklepu z bronią, pamiętasz?//
Właścicielka
// Skleroza, wybacz. Edytowane.//
Skoro tak, to czekał, obecnie niewiele innego mógł zrobić.
Właścicielka
Jacob podszedł do Ciebie z małą torbą.
- Szefie, tu mam wszystko co chciałeś. Co z tym zrobić?