Twierdza Inkwizycji Światła

Avatar Vader0PL
Swój rozkaz należało wypełnić. Dotrzeć do niego jakąkolwiek metodą. Jeżeli służba u nowego pana wiąże się z odrzuceniem rozkazów stwórcy, to nie można jej przyjąć. Ale nikt nie mówił o tym, żeby rozkaz opóźnić w czasie, prawda? Więc, co mówił głos?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Poza tym, co powiedział wcześniej? Cóż, nic. Pytania mają to do siebie, że z reguły trzeba na nie odpowiadać, chyba że są retoryczne, a to na takie nie wygląda.

Avatar Vader0PL
Bliżej intrygujące jest, że to jedyny sposób, w jaki może się porozumiewać. Lub też gestami.

Avatar Bilolus1
Mordred wyskoczył w przód rozumiejąc powoli co się tak właściwie działo, jednak łańcuchy utkwione, i przeszywające jego pierś z pomocą wielkim metalowych prętów zatrzymały go w miejscu - odetchnął on głęboko ale wydostał się z niego jedynie skrzek - Mordred obejrzał się wokół panicznie..po czym, chociaż z ciężkim sercem spróbował wyrwać ów pręt ze swej piersi..w sposób nie inny jak przeszycie nim przez swoje ciało.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Skoro głos usłyszałeś w głowie to może i tak spróbujesz mu odpowiedzieć?
Bilolus:
Nie udało Ci się, były one zbyt solidne, aby taka sztuczka przeszła, musiałbyś o wiele bardziej się przy tym natrudzić, a teraz nie jesteś w stanie tego zrobić - masz za mało siły.
- Spokój tam, kreaturo! - krzyknął ktoś, łomocąc opancerzoną pięścią w żelazne wrota Twojej celi. - Albo znowu użyjemy Magii Światła, żeby Cię trochę połaskotać!

Avatar Bilolus1
Nie miał nawet zamiaru odpowiadać na te zawołanie..przysiadł on to też ciężko na ziemi i spojrzał na swoje ciało - chciał określić jak był jeszcze przybity aby zdobyć najlepszy sposób na wydostanie się..

- O pani..?- spytał zrezygnowanym głosem pełnym nadziei, liczył że chociaż ona się odezwie-.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Dołącz do Niego, a najpierw opuścisz to miejsce. Służ mu dalej, a zrównasz znienawidzone miasto z powierzchnią ziemi.
Bilolus:
Inkwizytorzy zbyt dobrze zdawali sobie sprawę z Twoich możliwości, miałeś wbite po trzy kolce w każdą z kończyn, przechodziły z reguły przez kości, a na dodatek wystający z ciała fragment był większy niż reszta, więc nie możesz tak po prostu iść naprzód i pozwolić kolcom przejść przez Ciebie... Identyczny, tylko że większy, masz też wbity w pierś.
Tak, jestem tutaj. Musimy stąd uciec, Mordredzie. Jak najszybciej - odpowiedziała, a Ty dopiero po chwili zdałeś sobie sprawę, że mówiąc "tutaj" nie ma wcale na myśli Twojej celi, a prędzej ciało lub umysł.

Avatar Bilolus1
Nogi..prawa..ręką..tors..pomóż mi Pani, a ja pomogę tobie.., zawołał w bólu w swym własnym umyśle - spróbował on zatem skorzystać z zapasów swojej siły i poluzować z lekka pręt przybijający jego prawą rękę używając uwolnionej lewej, ciągnął on z całej siły..ten który trzymał jego rękę..jako że tam właśnie najmniej było twardych kości.

Avatar Vader0PL
-Przyjmuję ofertę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bilolus:
Pułapka, bo chyba tak to należy nazywać, była dość przemyślnie skonstruowana, przez co niemalże rozszczepiłeś sobie kończynę na dwoje, ale zdołałeś ją uwolnić.
Vader:
Głos zniknął z Twojego umysłu tak szybko jak się pojawił.
- Nowy przyjaciel? - zapytał ten sam szaleniec co wcześniej, znów wpatrując się w Ciebie swoim przekrwionym okiem przez niewielki prześwit w ścianie, która rozdzielała Wasze cele.

Avatar Vader0PL
Spojrzał w jego kierunku, a następnie lekko i na chwilę uniósł ramiona do góry.

Avatar Bilolus1
Zaczekał zatem aż jego kończyna się zregeneruje..i zawył, dość po zwierzęcemu - kilkukrotnie powtarzając owy dziwny rytuał

- PALADYNIE ! PALADYNI- jako że jego ręce były uwolnione liczył że i może się uda któregoś z jego strażników zwabić do środka..

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
- Przyjaciel! - krzyknął równie radosnym, co piskliwym głosem. - Jestem Cerak, a mój szalony kompan, z którym dzielę celę to Grykus.
- Miło. - dodał mężczyzna, choć innym głosem, aby zobrazować tym samym swoją drugą osobowość... Tak, szykuje się wspaniała przygoda, zwłaszcza z takimi kompanami... Kompanem... Jak zwał, tak zwał.
Bilolus:
Udało się, choć nikt nie wszedł, a jedynie zajrzał do środka przez małą kratkę. Widziałeś co prawda tylko oczy tego, który zareagował na Twoje wycie, ale dostrzegłeś w nich ogromne przerażenie, które spotęgowałby śmiech Twojej Pani, gdyby tylko słyszał ją ktoś inny niż Ty.
Dobrze, Mordredzie... Dobrze! A teraz zabierz nas stąd, prędko! Nie trać czasu, zgładź tylko tych, którzy będą stali na naszej drodze do wolności i zemsty!

Avatar Vader0PL
Jak na razie, miał ich dosyć, więc przestał na nich reagować.

Avatar Bilolus1
- Tak Pani! Tak! Hahahahahaha!-. niczym zdziczała bestia zawył ponownie, bardzo nie po ludzku - Mordred naparł w przód nawet nie liczył się z tym jakie rany mógłby ponieść odrywając się od ściany..jeśli znaczyło to wyłamanie sobie żeber..liczył się z tym-. - PALAAADYNIE!- tym bardziej próbował zasilić swój napór i ten krzyk, bólem jaki go przeszywał gdy próbował oderwać się od ściany..-.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Oni nie mieli tego zamiaru, ale dość szybko zignorowałeś ich paplaninę, mając czas tylko dla siebie.
Bilolus:
Twój ryk obudziłby umarłego, więc na pewno zwołał już wszystkich Magów Światła z całej twierdzy.
Udało Ci się wydostać, padłeś na lodowatą i wilgotną posadzkę, ledwo mogłeś się poruszać i oddychać, więc co dopiero walczyć czy uciekać. Twoje nogi były niemalże rozłupane na pół, natomiast klatka piersiowa bardziej przypominała pokrwawiony i rozszarpany kawałek mięsa niż część Twojego ciała. Mimo to czułeś, jak narządy powoli się zrastają, niestety może to trochę zająć, a w każdej chwili mogą przybyć Inkwizytorzy, aby Cię zamordować lub ponownie zakuć.

Avatar Bilolus1
Oczekiwał cierpliwie wejścia kogokolwiek, lub chociaż otwarcia się drzwi..tym czasem zdecydował nie ruszać się za bardzo aby i nie przeszkadzać regeneracji - urwał też krzyk kiedy poczuł wolność..aby i wzbudzić trochę podejrzeń.

Avatar Vader0PL
Teraz pora czekać na rozkazy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
//Proponuję zawiesić tę postać na chwilę, dopóki Bilolus nie zacznie odpi***alać tu maniany.//
Bilolus:
Drzwi otworzyły się, usłyszałeś szczęk dobywanego oręża i po chwili ujrzałeś jednego z Inkwizytorów, w charakterystycznym białym płaszczu z kapturem i o łysej głowie. W dłoniach trzymał dwa jednoręczne miecze, ale chyba tylko na pokaz, bo jego usta już się poruszały, zaczynając inkantację jakiegoś zaklęcia Magii Światła.

Avatar Bilolus1
Wyskoczył zatem w przód - licząc że jego poranione ciało miało dość siły aby porządnie złapać się nogi Inkwizytora i obalić go, używając swej nadludzkiej siły..a nawet jeśli - zdecydował się ugryźć go w nogę, będąc raczej wielkim mężczyznom, zdziczałym przez lata w celi liczył że owy manewr zadziała ogłupiająco, i da mu chwilę na reakcje..a jeśli już, to że chociaż jego Pani zareaguje.

Avatar Vader0PL
///Nie zamierzam być od niego zależny///

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
//Inaczej stąd nie wyjdziesz, a musisz.//
Bilolus:
Udało Ci się, wgryzając się w jego niechronioną pancerzem łydkę spowodowałeś ból, który dał o sobie znać głośnym krzykiem. Przerwawszy rzucanie czaru, uniósł miecze, aby oddzielić Twoją głowę od reszty ciała, ale wtedy z Twoich pleców wydobyły się dwie czarne, eteryczne dłonie, który pochwyciły Inkwizytora i skręciły mu kark. Ciało i miecze upadły obok Ciebie, a dłonie zniknęły.
Ruszaj, Mordredzie. Nie mamy czasu. Zaraz zjawi się więcej tych psów Światłości, a wtedy będziemy zgubieni. Uciekaj! To miejsce... Emanuje aurą takiego zła, takiego gniewu, furii i nienawiści, jakiego nie doświadczyłam od opuszczenia rodzimej Pustki... Ci w celach to nędzne robaki, ale wypuszczając ich, zdobędziesz nam niezbędny czas i sprawisz, że Inkwizycja się rozdzieli. Szybko!

Avatar Bilolus1
W takim razie złapał za owe miecze, kopnął cielsko Inkwizytora i splunął w bok, krew i mięso które utknęło w jego zębach, pędząc niczym oszalały wyskoczył na korytarz, na tyle ile jego regeneracja pozwoliła - po czym bez zastanowienia spróbował zerwać, odryglować lub ciosami miecza rozwalić drzwi - aby otworzyć najbliższe sobie drzwi - pędził jak głupiec, na złamanie karku.

Avatar Vader0PL
//Niech będzie///

Avatar Kuba1001
Właściciel
W ten sposób otworzyłeś kilka celi, a gnając dalej dostrzegłeś prowadzące na górę schody, po których zeszło trzech kolejnych Inkwizytorów, uzbrojonych jak poprzedni, jednak Ci mieli już gotowe inwokacje, toteż od razu zostałeś zasypany pociskami Magii Światła, które jeszcze nic Ci nie zrobiły, ale dziarskie przyjmowanie ich na siebie też nie jest dobrym pomysłem.

Avatar Bilolus1
Z odwagą którą możnaby później w pieśniach opisywać uskoczył w tył, i co tylko nogi pozwolą uciec zaczął biec w stronę wyzwolonych cel - a i zakrzykując o wyzwolenie większej ilości.

- DO BRONI! DO BRONI BIJCIE PSY ŚWIATŁA!.- krzyczał, próbując zerwać kłódki - tłukąc o nie czym popadło, próbując oddzielić się od Inkwizycji falą mięsa armatniego-.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wyważyłeś lub w inny sposób otworzyłeś przynajmniej kilka cel, ale to zdecydowanie za mało, zwłaszcza, że ze wszystkich na wezwanie zareagował tylko jeden więzień, Wampir, któremu dalece było do nieumarłego arystokraty, niewola Inkwizycji Światła złamała go na tyle, że teraz był wychudzonym widmem, które zachowało jedynie długie kły i pazury. Wampir nie zawahał się ich użyć, wyskakując nagle przez wyłamane drzwi na jednego ze ścigających Cię Magów Światła, którego przewrócił na ziemię i z nieukrywaną radością wbił mu swoje kły w szyję, od razu chłepcząc krew, przez co szybko inny Inkwizytor skrócił go o głowę. Cóż, przynajmniej jednego wroga mniej.

Avatar Bilolus1
Zdecydował się wykorzystać ów moment aby wbić jeden z przechwyconych mieczy prosto w brzuch Inkwizytora, po czym złapać go i użyć jako mięsnej tarczy przeciw trzeciemu - jeśli ten zdecyduje się na jakiś atak.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zabiłeś go, jednocześnie blokując jakiejkolwiek działania tamtemu, który i tak musiał zacząć radzić sobie z wypuszczonymi na wolność Demonologami, Nekromantami, Magami Mroku, Wampirami i innymi tego typu potworami, co daje Ci czas na uwolnienie kolejnych i dalszą ucieczkę.

Avatar Bilolus1
Ruszył zatem w przeciwną stronę - łamiąc zamki, próbując niszczyć drzwi - i wymachując mieczem nad głową - niczym jaki zdziczały generał całego tego tałatajstwa które uwalniał..wyczekiwał drugiego końca korytarza, i tego co może tam znaleźć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bilolus:
Trafiłeś na parę drzwi i choć wypuszczeni skazańcy kupowali Ci czas, walcząc z Inkwizytorami lub próbując uciec we własnym zakresie, to nie masz zbyt wiele czasu, aby zastanawiać się, którymi stąd uciec.
Prawe. - usłyszałeś w swojej głowie głos intuicji, a dokładniej swej demonicznej władczyni. Nie miałeś pojęcia skąd to niby wie, ale lata spędzone na jej służbie sprawiały, że nigdy nie pytałeś, nie wahałeś się, a tym bardziej nie kwestionowałeś jej rozkazów.
Vader:
Siedzenie w celi przerwały Ci dziwne odgłosy bitwy: Szczęk oręża, wrzaski, krzyki, ryki i rozkazy, opętańczy śmiech, odgłosy magicznych pocisków i różnorakich zaklęć... Nim zastanawiałeś się, co w ogóle się stało, coś potężnego uderzyło w drzwi Twojego więzienia, rozbijając w perzynę zamek. Wolność?

Avatar Vader0PL
No niby tak, ale tak jakby nie. Nadal był w łańcuchach.

Avatar Bilolus1
Uderzył zatem w nie z ogromnym impetem, po czym powtórzył owe kilka ciosów - a nawet jeśli trzeba staranował drzwi - biegnąc przed siebie, usłuchał swojej pani - i nie czekał aż jego przeciwnicy poradzą sobie z zamieszaniem..po prostu biegł.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Tu z pomocą przyszedł Ci Twój... Cóż, ciężko powiedzieć. Na pewno nie przyjaciel, kompan też nie do końca... Współwięzień pasuje chyba najlepiej. Niemniej, zauważyłeś go, gdy stanął w tym, co zostało z drzwi Twojej celi. Wyglądał jak prawdziwy szaleniec: Wysoki, chudy, wątłej budowy, o niechlujnym ubiorze i włosach oraz tych dziwnych, świdrujących i niemalże przerażających oczkach. Bez słowa podszedł do łańcuchów i przy pomocy własnych dłoni oraz kilku prostych zaklęć sprawił, że tę pękły.
- Magia Stali. - wyjaśnił krótko, wzruszając ramionami. - Uciekajmy. On nas potrzebuje!
Bilolus:
Po wyważeniu drzwi dostrzegłeś prowadzące w górę schody, co by się w sumie zgadzało, skoro cele więźniów znajdowały się w lochach. Pokonując pierwsze kondygnacje nie natrafiłeś na żaden opór, dopóki w ścianę, nieopodal Twojej głowy, nie wbił się sporych rozmiarów metalowy bełt, najpewniej wzmocniony jakimiś zaklęciami Magii Światła. Kolejny był już o wiele celniejszy i odstrzelił Ci ucho.

Avatar Bilolus1
Tak właściwie nie miał czym się osłonić a jedyną opcją jaka mu pozostawała było biegnięcie w górę, także też to robił - pędząc prosto ku swemu przeciwnikowi - a jeśli przyjdzie mu przyjąć kolejny bełt..postanowił udawać martwego - a żeby jego przeciwnicy się zbliżyli.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Otrzymałeś celny strzał prosto w środek klatki piersiowej. Bełt wszedł głęboko, a wokół niego, na całe ciało, rozchodził się świdrujący ból. Niemalże czułeś, jak uszkadza on Twoje mięśnie i narządy wewnętrzne, dotkliwie Cię osłabiając, lecz zapewne potrzeba byłoby kilku lub kilkunastu takich, aby zabić. Gnany impetem, upadłeś na pechowego kusznika, łamiąc mu kości i przyduszając do ziemi, przez co szybko wyzionął ducha. Nie wiedziałeś, z iloma wrogami masz do czynienia, ale jeden posłał swojego podwładnego na górę, nie wiedzieć czemu, a sam kopnął Twoje ciało, tak dla pewności.

Avatar Bilolus1
Czując to..złapał go za nogę - i spróbował zerwać go ze schodów, lub chociaż powalić na ziemię - a gdy to się udało, wykorzystując swoją nadludzką siłę - spróbował wykorzystać go ponownie jako mięsną tarczę, nie chciał dawać im czasu na reakcje - mimo że kasłał krwią, i cały szedł coraz wolniej - próbował biec pod górę ze swym zakłądnikiem.

Avatar Vader0PL
Ruszył więc za nim sprawdzając stan swojej dyniogłowy. Durnie nawet nie sprawdziły, że nie jest prawdziwa.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bilolus:
Wszystko Ci się powidło, a kusznicy nie byli aż tak oddani sprawie, aby zgładzić swojego kompana w celu zabicia Ciebie, więc gnałeś naprzód. Niestety, mogłeś ich tylko przetrącić, niezbyt jak miałeś okazję na zabicie wszystkich, więc po chwili strzelali w Twoje plecy. Szczęśliwie większość haniebnie spudłowali, a po chwili znalazłeś się na kolejnym rozdrożu, zaś głos Twojej pani podpowiadał, abyś udał się w lewo.
Vader:
Cała, ale kto wie, jak długo się ostanie? Niemniej, ruszyłeś dalej, wraz z Tobą też ten szaleniec i garść innych więźniów, różnorakich Magów wielu ras. Szczęśliwie nie biegłeś przodem, bo to Ciebie zabiłby jeden z Inkwizytorów, który ze sporym impetem otworzył najbliższe drzwi, nabijając na klingę swojego zaklętego miecza jednego z pechowych uciekinierów. Wszyscy automatycznie pognali w przeciwną stronę, jak najdalej od groźnego wroga, ale Ciebie Twój kompan pociągnął w jeszcze innym kierunku.
- Głupcy. - mruknął pod nosem, śmiejąc się nieludzko. - Zginą albo wrócą do cel. Za to nam się uda!

Avatar Bilolus1
Odwracając się cisnął nieszczęśnikiem którego trzymał w rękach w dół schodów - tak aby utrudnił jego pościgowi dostanie go, tym samym z całej siły wpierdzielił się w lewo, nawet jeśli drzwi były zamknięte - spróbował je wyważyć

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie były, więc wdarłeś się do małego pomieszczenia. Nawet dla Ciebie, istoty, która większość życia spędziła pośród Demonów i na polu bitwy, a więc zaznajomionej z fetorem siarki i odorem rozkładających się zwłok, odór tu panujący był po prostu nie do zniesienia. Najwidoczniej był to otwór, przez który powinieneś się przecisnąć, aby wydostać się na zewnątrz, do fosy, a później dalej, ku wolności. A jeśli na dole czekać będzie wypełniony kloaką dół, to będziesz przynajmniej wiedział, którą część swojej eskapady w tym miejscu pominąć.

Avatar Bilolus1
Tak też rzucił się prosto w ów otwór, smród jak i nawet najgorsze co mogło go czekać nie przeszkadzało mu po tak wielu latach bycia uwięzionym, jego nieco nadszarpnięte zdrowie psychiczne i tak nie miało wiele przeciwko..dlatego też zrobił to co musiał..

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kilkanaście minut i kilkadziesiąt metrów cuchnących fekaliami później znalazłeś się wreszcie u celu, czyli w fosie. Teraz nic tylko popłynąć nią na drugi brzeg i liczyć na to, że Cię nie ustrzelą gdy będziesz uciekać.

Avatar Bilolus1
Usmyrany w najgorsze z najgorszych - płynął zatem wymachując łapskami niczym ogromnymi wiosłami - próbował przedostać się na drugą stronę fosy..starał się dawać nura na jak najdłużej mógł co by go ciężej było widać - a gdy dotarł, jeśli dotarł bez problemu - spróbował wspiąć się..i znowuż puścić się biegiem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
I tak też zacząłeś ucieczkę, motywowany głosem swojej pani oraz wywołanymi przez to bólami głowy.
//Uciekasz prosto do Pustki czy jak?//

Avatar Bilolus1
// Zależy co chcesz - możesz równiedobrze przeprowadzić mnie przez wszystkie lokacje do jakich mam się udać, lub podążać za planem mojej pani//

Ruszył zatem, ku przeznaczeniu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Czyli prawdopodobnie Pustka. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//

Avatar Vader0PL
Ruszył więc za nim.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Mijaliście ciała zmasakrowanych strażników, więc nie byliście pierwszymi, którzy wybrali tę drogę. Również i Wam przyszło przejść cuchnącymi rurami pełnymi fekaliów, wskoczyć do fosy i wyjść z niej na wolność. Uciekając, zauważyliście, że zarys gigantycznej twierdzy rozmywa się tym bardziej, jak Wy się od niej oddalacie.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku