Właściciel
Bulorwas
Orkwarg oraz jego młoda przybrana córka wędrowali piaskowcową drogą przez pustynię, mijały kolejne godziny piekielnie dogorewającej wam podróży w ogniach Arkheta już mieliście padać z wyczerpania, kiedy na horyzoncie zauważyliście kilka palem zwiastujących wodę i obdarowujących teren pod sobą błogim cieniem, który byłby dla was zbawienny.
-Też to widzisz?
Wskazał na źródło
Właściciel
Dziewczynka tylko spojrzała na ciebie i pokiwała delikatnie głową.
Ruszył więc tam przyśpieszając swój krok marszowy.
Właściciel
Poproszę rzut na zwinność, idziesz po pieprzonym piasku na pustyni...
Właściciel
huhuhu...
Kiedy tak chciałeś przyspieszyć zacząłeś coraz bardziej zagrzebywać się w piachu, aż wreszcie ustałeś w miejscu zagrzebany do pasa.
Kto najlepiej kopie... Pies! A pies to taki mniejszy wilk, a wilk to taki mniejszy Warg! Przemienił się w Warga i zaczął odkopywać.
//Tak w ogóle, co mi dają przemiany?
Właściciel
// zasadniczo jako wargołak masz w ciul przyspieszoną regenerację, masz broń biologiczną - pazury i kły oraz wyostrzone zmysły jeszcze bardziej //
odkopałeś się, ale kiedy się odkopałeś, twojej małej już nie było.
Zaczął wyć i szukać jej wzrokiem. Jeśli to nie pomogło, starał się ją wyśledzić po zapachu.
Właściciel
Nigdzie jej nie było, a jej zapach kierował cię ku potencjalnej oazie.
Właściciel
szło ci to w kij opornie, a przez futro swojej dzikiej formy było ci zbyt gorąco. Poproszę cię o rzut na wytrzymałość.
Właściciel
po chwili padłeś z wycieńczenia i udaru... to teraz poproszę rzut k100 na to co ci z tego udaru wyniknie po przebudzeniu...
Właściciel
apraksja, masz przeje**ne co do precyzji ruchów, ale po za tym nie zmieni to tobie zbyt dużo w sile czy też innych niż zręczność właściwości fizycznych.
Rzuć k24 na ilość godzin w śpiączce
Właściciel
ale ty masz gościu pecha....
obudziłeś się skuty w rzemykowe paski na łożu z piaskowca kiedy zorientowałeś się, że dziwny lingadrańczyk grzebie ci gdzieś w czaszce, na szczęście byłeś pod wpływem kadzideł i niczego nie odczuwałeś, najgorsze jednak było to, że nie było twojej przybranej córki przy tobie.
Zaczął przebierać oczami starając się ogarnąć gdzie i z kim jestem.
-Gdzie... ona... jest....?
Właściciel
nie znałeś ani lekarza, ani obu strażników namiotu w którym byłeś. Poczułeś jak coś skrobie ci gdzieś w czaszce... było to niezbyt przyjemne uczucie, zauważyłeś że jest poranek na zewnątrz, a więc musiałeś długo być nieprzytomny.
-Kim... ty?
Zapytał niemrawo sprawdzając czy może ruszać ręką.
Właściciel
- Nazywam się Ilmair Ibn'Lehush i jestem jedynym z naszej kompanii, ktory umie medycznie zaopiekowac się osobami nawet w tak cięźkim stanie jak ty... co prawda znieczulenia nie są legalne, ale są skuteczne, mam nadzieje że to nie problem orku...
Rzekł w miare spokojnym głosem
Właściciel
- Udar pierwszego stopnia... możesz mieć problemy z precyzyjnymi r*chami, raczej otwieranie zamków czy używanie sztyletów w walce nie wchodzi zbytnio w grę... na szczęście po za tym nic ci nie jest bracie.
//Czyli zręczność, nie precyzja?//
-Teraz liczy się tylko moja córka... Poszła w stronę oazy, jest teraz sama. Muszę ją ratować!
Zerwał się z łoża przypominając sobie wszystko.
-Miejsce z którego mnie zabraliście... Gdzie ono jest?!
Właściciel
- EJEJEj ! Stój głupcze bo zaraz przez twoje nagłe ruchy zepsuje ci mózg chcąc go uleczyć... po pierwsze tam gdzie cię znaleźliśmy nie było ani żadnej oazy ani dziewczynki ani nawet śladów by ktoś szedł inny od ciebie w tamtej okolicy. Kiedy tylko wyzdrowiejesz możemy udać się tam by przeszukać tamto miejsce dokładniej...
Rzekł powoli kładąc cie z powrotem na posłanie, a byl on w ch*j silny.
-Kończ to szybko, sama sobie nie poradzi... Musimy iść.
Zadeklarował się jasno
Właściciel
Poczułeś tylko jakby ucis w jednym miejscu i po chwili już wezwał kowala by zamontować ci obręcz łączącą obie części czaszki tak by można było normalnie funkcjonować. Po chwili już wszystko było wstawione choć dziwne było uczucie śrub wkręcanych w łeb razem z blaszką. Teraz aktualnie już Ilmar zszywać ci skórę na głowie. Jeszcze parę chwil i będziesz gotowy.
-Dziękuję ci.
Powiedział dość opornie, ale szczerze
Właściciel
- Ależ nie ma za co. My najemnicy powinnismy sobie pomagać...
Powiedzial kiedy kończył ostatni fragment.
- Jeżeli chcesz swój sprzęt udaj się do Eltaina, jest naszym zbrojmistrzem i wyda ci twój sprzęt. Jeżeli potrzebujesz dobrego wierzcha który nie zapadnie się w piaskach Dar-Inshal możemy ci tanio sprzedać wielbłąda, albo nieco drożej brzytwozęba, jeżeli zaś chcesz jakuejś pomocy w poszukiwaniu małej to pogadaj z Al'Ahedem jest naszym przywódcą i to on decyduje czy nasi mogą ruszyć z tobą, czy nie.
-Al`Ahed to nazwisko, albo pseudonim, jak wnioskuję, po tym co słyszałem z waszego języka.
Skomentował.
-Zanim cokolwiek... Macie tu jakieś ustronne miejsce, do modlitwy? I nóż jakbyś był łaskaw.
//Przedrostek al`oznacza "z" Np. Jan z Krakowa to Jan al`Krakovia//
//Kiedy sesję kończymy? Bo już trochę trwa, a ja się rozwinąć chciałem
Właściciel
// zaraz sie rozwiniesz chce ci teraz tylko dac chwile na obkupienie sie i ewentualny rzut na modlitwę i skończymy. //
- Tak jest to nazwisko. Nie śmiemy wypowiadac sławetnego imienia naszego przywódcy, grozi to bowiem gniewem samego Arkheta. Co do miejsca kultu, mamy wędrowny chram w namiocie modlitewnym
-Chram Arkheta czy wszystkich bogów? Nie chcę bezcześcić świątyni cudzą modlitwą.
Dopytał się.
-No i... Macie jakieś stroje pustynne na handel? Uświadomiłem sobie, że lepiej nie chodzić bez kaptura.
Właściciel
-Jako najemnicy mamy chram wszechpanteonów oprócz oczywiście chaosu... co do strojów oczywiscie że mamy, mamy tez bardzo pojemne bukłaki na wodę, które czasem mogą uratować życie na pustyni.
-Wybacz mi to pytanie, ale... Dlaczego Ludzkość pała aż taką nienawiścią do Chaosu? Niektórzy z jego bogów są nam przychylni. Ale cóż, nie będę się spierał, pomodlę się do Fenrira.
Napiął bicka tak by pokazać błogosławieństwo.
Właściciel
- Rozumiem, twoj patron. Co do chaosu... niektórzy, no Nyx jest przychylna czarnoksięznikom nawet jesli uzywaja jej arkan dla dobra, no i ten od szczęścia jest przychylny kazdemu najemnikowi... reszta to plugawe pomioty sprowadzajace na świat to co złe, deprawację, dewiacje, zarazy, rozkład, wojny, gniew, zdrade, klamstwa, pozogę, cierpienie, rzezie, katastrofy, a takze inne złe rzeczy... tylko dlatego. Gdyby nie to, pewnie wszystkie byłyby czczone jak inne panteony. Slyszalem, ze na dalekiej północy u naszych mroźnych braci nordów zwiększa się tolerancja na chaos i dzicz zmniejsza zaś na ład... to ciekawe zjawisko, acz nie wiem czy dobre, nie mi oceniać.
-U nas jest podobnie. Znaczy, Chaos nadal jest tępiony, ale mieszkańcy Kanionu raczej nie modlą się do zwykłych bogów, tylko dziczy i szału. Cóż, jeśli pozwolisz, pójdę się pomodlić.
Powiedział po czym wstał i ruszył do Chramu. W co był ubrany?
Właściciel
konowal juz ci nie przeszkadzal a ubrany był w swoje normalne ubranie
Uklęknął w chramie i zaczął się skupiać. Zastanawiał się do którego ze swoich bogów lepiej modlić się o ozdrowienie i wsparcie przy poszukiwaniu córy.
Właściciel
Nikt nie mógł ci podpowiedziec w tym wypadku
Wziął do ręki symbol Valaris i to do niej zaczął się modlić o ozdrowienie.
Właściciel
Nie czułeś niczego oprócz tego że po tym chram jest zbeszczeszczony chaosem a ty czułeś się temu winny.
Ch**, nie jego Charm. Wyszedł i udał się do tego u którego mógł odebrać ekwipunek.
Właściciel
- Chwała Arkhetowi, co cie do mnie sprowadza orku ?
-Podobnież masz mój ekwipunek
Właściciel
- Tak oczywiscie.... pięc minut proszę.
Powiedzial po czym wszedł do namiotu-magazynu i zaczal szukac twoich rzeczy