Jest to dosyć spory sklep wielobranżowy. Znajdziemy w nim wszelkiego rodzaju artykuły spożywcze, chemikalia, lektury i gazety, zabawki, odzież i akcesoria. Gdyby znaleźć kogoś odpowiednio odważnego, pewnie znalazłby tutaj nawet Amelię Earhart i żelbeton.
Dobra, Mike może nie ma (a może ma?) sześciopak na klatce, ale na pewno trzyma sześciopak dobrych, kurzych jajek w dłoni. Teraz konserwy, ale jakie? Błyskawiczne, do odgrzania, pseudo-wojskowe, premium, a może lux? Taki wybór!
No i tu rodzi się problem - Na ostatnim pudełku bio-ekologicznego masła położyła dłoń też młoda kobieta, w tym samym momencie co ty. Nosiła rastamańską czapkę, khaki kurtkę z szarą koszulką pod spodem i czarne legginsy, włożone do długich, kolorowych skarpet. Do tego miała różowe, piórkowe kolczyki, znikając w jej rudych włosach, rozpuszczonych do ramion. Jej mina zdradzała, że nie zamierza puścić twojego masła, a chyba nie chcesz marnować pieniędzy na droższy odpowiednik?
Spojrzała na Ciebie i powoli, drżącą dłonią, puściła masło:
- Spokojnie, Pan weźmie to masło...- Tymczasem, Mike chyba zapomniał, że jest w Amerykańskim sklepie. Celowało do niego dwóch innych klientów:
- Na ziemię! - Krzyknął jeden z nich.
Z szatańskim uśmieszkiem odwraca pistolet
-Ta ręka udusiła Emu. A ta giwera zabiła niezliczonych ludzi. Radziłbym odejść, póki nie strzeliłem.
Bierze półkę w sklepie za osłonę
Nie zdążyłeś tego powiedzieć. Ogień z dwóch pistoletów na raz, później jeszcze od paru kolejnych klientów od razu zrobił z Mike'a ser szwajcarski. A poszło o głupie masło.
Co on tam miał kupić? Ehhh, zapomniało mu się. No nic, wziął jakiś wózek i ruszył robić zakupy. Na pewno w planach miał kupienie masła, chleba, dwóch rodzajów wędlin, sera, jakiś warzyw i... Może jaka zupka chińska? Raz może tych diabelskich wynalazków spróbować, w końcu życia mu chyba niewiele zostało... Z tymi rzeczami i kilkoma innymi udał się do kasy.
//Wybacz jeśli za bardzo przyspieszyłem, najwyżej w trakcie jego zakupów rzucisz mu czymś ciekawym.
Z wszystkimi produktami zawędrowałeś do kasy, gdzie czekała na Ciebie znudzona pracą, ruda kasjerka o szczupłym ciele i szpakowatym nosie.
Zaczęła kasować produkty bez słowa. Jednak wtem, zauważyłeś iż za chińską zupkę "Cing Ciong Premium" kasa zliczyła 95 centów, zamiast 55 centów jakie były podane na półce sklepowej!
Nie umknęło to uwadze Freddy;ego, który natychmiast postanowił coś z tym zrobić. Oczywiście, ponownie pożałował że nie wziął ze sobą broni. Wetdy jednym dobrym strzałem, pozbyłby się wadliwego egzemplarza i na jego miejsce wszedłby nowy. Tylko jeszcze musi wiedzieć, czy ten wadliwy egzemplarz to kasjerka, czy kasa...
- CO TY ROBISZ?! - Wydarł się na cały sklep Freddy. - Ta zupka kosztuje na półce mniej, Ty głupie szmato! - Krzyczał zarówno w stronę kasjerki jak i samej kasy, licząc że ta pierwsza powie po której stronie stoi błąd. - Co Ty, oszukać mnie chcesz? A może chcesz się zabawić w licytację, hę?!
Kasjerka jak wryta wkuliła się w krzesło. Zaczęła uciekać wzrokiem na boki, chyba się Ciebie bała. Gorączkowo zerkała na tablicę z cenami.
- Jak można się tak odzywać do kobiety?! Pan ją teraz grzecznie przeprosi. - Silnej postury, wysoki mężczyzna złapał Cię za ramię. Był biały, gdzieś koło Twojego wieku. Miał długą, siwą brodę.
- A kimże Ty jesteś, huncwocie, by mi rozkazywać? Czyżbyś z nią współpracował szubrawcze jeden?! Już ja Ci pokażę! - Wykrzyknął i zaczął szukać w swojej okolicy czegoś ciężkiego, czego mógłby użyć jako broni. Celem byłaby ręka mężczyzny, by puścił Freddy'ego.
Miał do dyspozucji ten śmieszny sześcian, ustawiany między zakupami, worek ziemniaków leżący na taśmie, wagę, kasjerkę, magazyny modowe, lekarstwa, miętówki i koszyk na zakupy.
Zaczął szybko myśleć które z tego byłoby najtwardsze i które dałby radę unieść... Waga i kasjerka odpadają... Zdecydował się na chwycenie tego śmiesznego sześcianu i zamachnął się nim w rękę oponenta.
- Nie zadzieraj ze mną śmieciu! - Ryknął Freddy na cały sklep i odwrócił się do kasjerki. - To poprawisz mi to, złodziejko perfidna?! - Tym razem wydarł się na nią.
Dookoła was zebrała się niemała zbieranina ciekawskich gapiów. Kasjerka uciekła z kasy, najprawdopodobniej nie wiedząca jak zareagować w tej sytuacji. Tymczasem, korzystając z twej nieuwagi, starszy mężczyzna uderzył Cię w twarz z siłą jaką nie podejrzewałbyś. Upadłeś na ziemię, lekko oszołomiony:
- Skończysz już, awanturniku jeden?! - Ten facet aż prosił się o porządną bójkę.
Co się z tym światem porobiło?! Raz nazwiesz kogoś złodziejem, raz doprowadzisz jakiegoś łobuziaka do porządku i nagle leżysz na ziemi... Gdzie się podziały te dobre czasy, no gdzie?! No nic, trzeba działać dalej. Freddy rzucił w mężczyznę z całej siły tym dziwnym sześcianem, który trzyma w ręku i szybko chwycił za jakąś prowizoryczną broń.
Postarał się wstać jak najszybciej i rzucił w przeciwnika tą dziwną czekoladą. Ponownie poszukał jakiejś dobrej prowizorycznej broni. Miał nadzieję, że nikt nie przerwie im tego honorowego pojedynku jeden na jednego.
Nie znalazłeś żadnej innej broni, co najwyżej mogłeś zacząć obrzucać go batonikami. Tymczsem on, po przyjęciu na klatę czekolady, szykował stawy do zadania ciosu.
W takim razie szybko wstał i skierował się w stronę miejsca, gdzie znalazłby lepszą broń. Miał nadzieję, że jego oponent nie wykazuje się tak dużą szybkością, jak siłą.
Rozglądną się za jakąś żrącą substancją, albo inną niebezpieczną rzeczą. Żałował że nigdy nie szkolił się na chemika, ta profesja bardzo by mu w tej walce pomogła...
Złapałeś kreta w proszku, jednak szybko się go pozbyłeś. Dostałeś od swojego przeciwnika małym pudełkiem Vizira w nos, co na moment wybiło Cię z rytmu. Oponent był gotowy do kolejnego rzutu.
Złapałeś kreta w proszku, jednak szybko się go pozbyłeś. Dostałeś od swojego przeciwnika małym pudełkiem Vizira w nos, co na moment wybiło Cię z rytmu. Oponent był gotowy do kolejnego rzutu.
Złapał się za nos, ale szybko go puścił... Ma tu walkę do wygrania, rany opatrzy później. Podniósł szybko Kreta, odkręcił go i rzucił w stronę oponenta. Był również gotowy na unik, gdyby ten stary dziad czymś rzucił. Oj, jak to sie uda, to może pokaże nicponiowi, że nie warto zadzierać z Freddy'im.
Rzuciłeś kretem, ale jako, że był to kret w proszku...rozsypał się w locie. Za to uniknąłeś dostania płynem do prania, ten przeleciał koło Ciebie i rozlał się gdzieś dalej.
Dobra, pierwszy etap planu rozstawienia "pola minowego" już za nim. Teraz pozostaje mu poszukać jakiejś butelki z wodą i polać kreta... Chyba że nie rozsypał się tak by zablokować dojście do Freddy'ego... Wtedy będzie mały problem... Ale tym zajmie się potem, teraz zaczął szukać jakiejś butelki z wodą, czy czegoś czym można byłoby polać Kreta.
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.