Sam oddalił się nieco, aby zlustrować teren swoją lunetą, szukając punktów orientacyjnych lub czegoś ciekawego.
Konto usunięte
Zabawne, że nie opisałem tego wcześniej, ale może po prostu twoja postać było bardzo krótkowzroczna - Jak ch*j były dwa wysokie szczyty górskie na przeciwko. Tereny wokół nich były bardziej takie jak w niektórych częściach afryki południowej, takie zdatne do użytku sawanny coś ten teges ale bardziej wzniesione.
Dobrze wiedzieć. Widać tam jakichś ludzi, budynki, zwierzęta lub cokolwiek innego?
Konto usunięte
No jakieś kozy pomarańczowe tam popi***alają.
//A pomarańczowe BARANY?//
Cóż, ciekawe. Tak czy inaczej, wrócił do kapitana.
- Wokół tych gór rozciąga się coś, co przypomina sawannę, gdzie zauważyłem dziwne, pomarańczowe kozy, poza tym nie dostrzegłem nic niepokojącego... - zameldował i łyknął rumu. - Gdzie w ogóle ten skarb?
//HALO BARAN
-W końcu ląd. -pomyślał. Rozejrzał się wzrokiem po zadupiu, nie mając szczerze radości z tego, że jest na lądzie, ale z tego że będzie być może skarb i będzie mógł zaje*ać sporą część tylko dla siebie. No, podatek z prowizji bycia tym z tej wyższych rang i pilnowanie tałałajstwa by się nie pozabijali się należy, co jak co.
Konto usunięte
Evan
-Gdzieś w tych górach...-powiedział spoglądając zamyślony na mapę.Po chwili zrozumiał co powiedziałeś.- Jakie ku*wa kozy?
Aiden
Las, góry wokół których były sawanny. Generalnie ładne widoczki, bardzo przyjazne.
Przyjazne aż coś ci nie wyje*ie na twarz. Poprawił szablę i czekał na ewentualne rozkazy kapitana.
- Kozy. Z sawanny. Pomarańczowe. - wyjaśnił, podając mu lunetę i wskazując kierunek. - Moglibyśmy ustrzelić kilka, świeże mięso to zawsze coś lepszego niż stare żarcie z kambuza.
A ten se podziwia górki, i kij.
Konto usunięte
Evan i Aiden
Kapitan spojrzał przez lunetę. - Ku*wa ta mapa była tak nieczytelna, jeszcze podtarta gównem przez tego kto ją rysował. Ja pie**olę jedyne co nas uratowało to to, że jest jakaś wzmianka o pomarańczowych kozach! Tam jest skarb do ch*ja, nie dość, że się nażremy to jeszcze wzbogacimy.
Jako iż stał gdzieś niedaleko ich (można by nawet rzec, że obok) to wpadł na pomysł na pytanie.
-Kapitanie, a jeśli na tej wyspie nie znajdziemy źródła wody? Chyba nie będziemy zapieprzać jak dzikusy na wybrzeża przez pół wyspy tylko po to, by wziąć słoną wodę która więcej zaszkodzi niż zdziała, ta?
- Wezmę kilku ochotników na polowanie i zwiad, pan zajmie się w tym czasie rozłożeniem tu jakiegoś prowizorycznego obozu lub coś w tym guście, kapitanie, czy od razu ruszamy dalej?
//Nie GM'uj samego siebie i wypi***alaj z tej rozmowy, Killer, bo trafisz na Olbrzyma z ch*jem większym od Ciebie i jego pomarańczowe barany.//
//To się mu spuści...spuści...czekaj, czym bym mógł zmiażdżyć mu ch*ja?
Konto usunięte
Evan i Aidan
Kapitan olał pytanie jakiegoś randomowego ziomka nic znaczącego w porównaniu z jego prawą ręką, albo po prostu nie zauważył. Jednak jakimś cudem wspomniał - Dobrze, a właśnie przypomniałem sobie. Ogarnij czy w tych górach nie ma wody zdatnej do picia.
//Poczytaj sobie Kolonię.//
Pokiwał głową i ruszył do jak największej grupy marynarzy.
- Dobra, panowie! Mam do Was jedno ważne pytanie: Kto chce sobie upolować i opie**olić świeże mięsko?! - wrzasnął, spodziewając się takiej euforii, jakby powiadomił ich, że niedaleko jest dom publiczny i mają darmowy tydzień próbny dla każdego.
Konto usunięte
//Dokładniej temat Przeciwna góra.
Aidan i Evan
Kilku bardziej atletycznych chłopaków zgłosiło się do podróży. Grubsi i pi**y zostają.
-Zgłaszam się na ochotnika. -rzekł bez większego entuzjazmu.
- Całość za mną. - zakomenderował krótko i wrócił do tego samego miejsca, z którego oglądał sawannę, aby sprawdzić, czy kozy tam są oraz czy można się do nich zakraść choćby na odległość niezbędną do oddania strzału.
Konto usunięte
//tak były i tak można chyba, ale to nie jest pewne, weźcie już zapi***alajcie po prostu
No to co? Zapi***alamy po prostu.
//Dawej tę zmianę tematu.//