Dromon "Agota"

Avatar Kazute
// Oczywiście. //

Avatar maxmaxi123
//Już. Wybacz, że tak długo. Nazbierało się na innym forum, potem wycieczka, a ostatnio zapomniałem o tym, jak o Gilgasz, acz odpis tam mi przypomniał ;-;

Avatar Kazute
- Dałbym radę - pierwszy odpowiedział Shav, Mag Cienia. - Jin mógłby mnie wspomóc swoją Magią Umysłu przy przedostawaniu się na pokład drugiego okrętu.
- Ma kapitan na myśli tamtych niewolników? Tak, dałabym radę utworzyć wokół nich pole ochronne, ale muszę ich widzieć. W końcu nie mogę utworzyć bariery wokół czegoś, czego nie jestem w stanie dojrzeć - odparła Gwen, będąca jedną z nielicznych kobiet na dromonie i Magiem Barier.

Avatar maxmaxi123
- Jesteś w stanie zabrać ją ze sobą?- Spytał się Shava, wskazując kiwnięciem głowy Gwen.- I dobrze by było, gdyby Jin pomógł nam też utrzymywać łączność za pomocą magii. Moglibyście się spytać niewolników, czy umieją walczyć. Wtedy Jin przekazałby Wam komendę do ataku, jeżeli sytuacja byłaby tragiczna... Strażników możesz zabić lub obezwładnić, mi to obojętne.
Wolał nie wypuszczać elfów na pokład, chyba że będzie to konieczne. Wszak sam chciał ich potem uprowadzić, aby oddać ich do domu. Za opłatą, rzecz jasna. Przy okazji, jak sytuacja ogólna? Na pokładzie okrętu wroga, dajmy na to? Rzecz jasna, z jego perspektywy i tego, co mógł dojrzeć.
//Wybacz, że tak długo. Ostatnio mam duże problemy z odpisami i ze dwa na innym forum stoją dłużej, niż tutaj ;-;

Avatar Kazute
Był ruch. Większość kupców chowała się pod pokład, wszak oni stworzeni byli by wciskiwać ludziom i innym rasom ich produkty, a nie walczyć. Od tego byli wszelkiej maści najemnicy co pomachają bronią i dobrze zarobią. Dziesięciu Orków na wrogim okręcie, dzierżących w swoich wielkich, zielonych łapskach topory, młoty bojowe oraz buławy wydawali się tylko czekać na abordaż, by móc z radością obić mordki załodze dromona. Pozostali załoganci szykowali się do walki na obu okrętach.
- Oczywiście, kapitanie - Shav odpowiedział, po czym razem z Gwen zasalutowali. Mag Cienia gestem również przywołał Jina, który przebywał niedaleko, a ten po chwili dołączył do grupki.

Avatar maxmaxi123
Cóż... kupcy pod pokładem będą mogli narobić nieco zamieszania, ale liczył na nich. Właściwie coś mu mówiło, że tych dziesięciu orków to nie musi być koniecznie całość, nawet w to nie wierzył. Wierzył natomiast, że sobie poradzą ze wszystkim. Wedle niego, Magia jest silniejsza od oręża, a tym bardziej sprytnie wykorzystana.
- Pamiętaj, utrzymuje ze mną kontakt za pomocą Magii. Wiesz raczej jak. A teraz, ruszajcie.
Następnym krokiem będzie abordaż.
- Powiedz mi, kiedy wszyscy będą gotowi do walki.- Zwrócił się do Vaakhtomira (wybacz za błędy w pisowni, pierwszy raz piszę to imię z pamięci).

Avatar Kazute
//Nie dziwię się, sama nie potrafiłam zapamiętać tego imienia na początku. Przynajmniej generator choć raz wymyślił mi coś w pełni nadającego się na imię, nie ważne jak trudne do zapamiętania. ;-; //

Staruszek kiwnął głową i ruszył sprawdzić gotowość wszystkich załogantów. Gwen i Shav zasalutowali, by po chwili razem zniknąć, pojawiając się gdzieś na pokładzie statku, nie wiadomo gdzie. Nic się nie stało, więc ominęli barierę Zmiennokształtnego, który był zbyt zajęty wydawaniem rozkazów swoim podwładnym
oraz jednocześnie utrzymywaniem tarczy ochronnej na rufie swojego okrętu. Sam okręt zwał się "Cnotka", Romuald dowiedział się tego, gdy jego wzrok spoczął na tejże części machiny. "Agota" i "Cnotka" były tak blisko siebie, że rozkaz abordażu można wydać zaraz po meldunku Vakthomirra o gotowości najemników.

Avatar Kazute
//Wciąż problemy z odpisami? //

Avatar maxmaxi123
//Porobiłem odpisy na innych forach, więc oto jestem!//
Nie pozostało mu nic innego, jak czekać. Chociaż... próbował z pomocą swojej Magii unieść oręże wrogów, jakich sięgał wzrokiem. Wiedział, że będą się go raczej trzymać, albo puszczą. Niezależnie co zrobią, unosił je dalej, ciekaw reakcji. No, chyba że mag mu w tym jakoś przeszkodzi, w co też liczył. Nawet jeśli tak, to zmarnuje część sił na to. Romuald nie zamierzał aż tak wykorzystywać swoich mocy podczas walki, a magia barier bardziej się przyda, więc dodatkowe zmęczenie, nawet niewielkie, może zdziałać wiele.

Avatar Kazute
//Hip hip hurra! //

Sześciu zaskoczonych wojów z pokładu "Cnotki" kurczowo złapało się swojego lewitującego oręża, przez co sami już po chwili zawisnęli w górze razem z nim. Połowa zdecydowała się je porzucić, gdyż szarpanina niewiele dała, inni wciąż próbowali. Fioletowowłosy usłyszał za sobą cichy chichot, a gdy się odwrócił, ujrzał swego pierwszego oficera, chyba najbardziej zaufaną osobę na pokładzie "Agoty".
- Widzę, że kapitan sprawdza swoje umiejętności? - zapytał rozbawiony, z całą pewnością retorycznie, bo nim Romuald odpowiedział, kontynuował. - Wszyscy są gotowi do abordażu.

Avatar maxmaxi123
Orężem, który był trzymany przez ludzi, cisnął do wody, a puste skierował ostrzami w dół, po czym z całym impetem powbijał je w podkład, starając się nadziać kilku wrogów, ewentualnie wbić na tyle głęboko, żeby nawet okr miał problemy z wyciągnięciem. Rzecz jasna nie chciał nim przebijać pokładu, bo jeszcze uszkodzi niewolników pod nim. Chciał mieć z nimi w miarę przyjazne stosunki, a przypadkowa śmierć nie pomoże.
- Sprawdzam umiejętności wroga. No, a teraz jeśli można... atak!
Krzyknął doniośle komendę, po czym uniósł się nieco w górę i dał przed sobą tarczę grawitacyjną, jaka miała za zadanie zatrzymywać strzały i inną broń miotaną koło dwa metry przed nim. Rozglądał się po polu bitwy, szukając swoich ludzi, jakim przyda się pomoc.

Avatar Kazute
//Teraz to ja przepraszam za brak odpisu. Początek roku a już mam dużo nauki, relacje z paroma bliskimi osobami się pokomplikowały oraz choróbsko mnie dopadło. Do tego standardowy brak weny. Póki mam czas i chęci, odpiszę. //

Wcześniej nie udało się nadziać przeciwników na ich własne ostrza, więc te utknęły w deskach pokładowych. Załoga "Agoty" od razu ruszyła na wroga, oficjalnie rozpoczynając bitwę morską. Ludzie jak i przedstawiciele innych ras walczyli między sobą na różne możliwe sposoby: broniami białymi, na pięści, próbując siłą wyrzucić kogoś za burtę bądź też likwidując na odległość. Strzelcy "Cnotki" uznali za swój cel również lewitującego nad okrętami Romualda, o czym świadczyła lawina wystrzelonych przez nich strzał oraz bełtów, które jednak zatrzymały się w powietrzu przed nim. Kapitan ujrzał Hobbitkę, pokładową kucharkę, próbującą swoich sił w walce z pomocą jej osobistego, krótkiego miecza. Obecnie otoczona była przez trójkę ludzkich wojowników uzbrojonych w sztylety oraz jednoręczne toporki i jeśli ktoś jej nie pomoże odciągając uwagę chociaż jednego z nich, to zginie...

Avatar maxmaxi123
//Ja mam do zrobienia odpisy w jednym pbfie, dwa kraje, jedną postać. Nauki mam mało, bo z polaka nic nie trzeba, a z historii to głównie z lekcji pamiętam Jak nie przygotowywać się do matury, poradnik by Max//

Aż dziwne, że kucharka przyszła tutaj walczyć. Skierował cztery strzały w stronę jej oponentów, "strzelając" nimi we wrogów, a dokładniej w ich piersi lub głowy, w zależności czy na oko, z tej odległości, był w stanie dostrzec, gdzie będzie mniej pancerza do przebicia. Następnie resztę strzał i bełtów wbiłby koło łuczników swego okrętu. W razie jak abordaż się nie uda, będą mieć chociaż darmową amunicję.
Teraz rzucił raz jeszcze okiem na pole walki, a potem rozglądał się za wysokim punktem, gdzie mógłby wylądować. Ważne jest, żeby ciężko byłoby się tam dostać. Pojedynczy strzelec może się tam znaleźć- strąci się go. Może ta lewitacja nie pochłania nie wiadomo jak pokaźnych ilości energii, ale jednak jak była możliwość wylądowania, to wolał ją wykorzystać, a oszczędzoną w ten sposób energię spożytkować w innym, lepszym celu, jak chociażby trzymanie tej bariery. Postanowił trzymać ją dalej, na wszelki wypadek, chociaż spodziewał się że już nie wezmą go za cel, zawsze może znaleźć się taki imbecyl, co pomyśli "Co? Zatrzymała się? Łe, walnę kolejno, może coś da".

Avatar Kazute
Kilku takich imbecyli się znalazło, więc zawsze lepiej utrzymywać taką barierę jeszcze przez jakiś czas. W końcu nigdy nic nie wiadomo. Strzały wystrzelone do przeciwników Hobbitki trafiły ich w głowy, a kobieta dla pewności poderżnęła każdemu gardło i zgarnęła ich sztylety. Dobrym miejscem na wylądowanie okazało się bocianie gniazdo "Agoty", w którym nikogo akurat nie było, a z którego jest dobry widok na walki rozgrywające się na pokładzie "Cnotki". Jak na razie siły były wyrównane, szala zwycięstwa jeszcze nie zaczęła się przesuwać na którąś ze stron konfliktu.

Avatar maxmaxi123
Wylądował więc na gnieździe, nadal trzymając barierę. Wyszukał wzrokiem wrogich magów, albo najbardziej opancerzonych wojowników Cnotki. Jeżeli znalazł zdobycz, to wystrzelił w magów dwie strzały(na jednego), a w bardziej opancerzonych dwa bełty, dodając im szybkość większą, niż osiągnęłyby wystrzelone z kusz. Strzały miały trafić głównie w tułów, chyba że oponenci walczyliby w zwarciu, wtedy w głowę. Bełty natomiast w najmniej opancerzone miejsca, jakie namierzył z tej odległości na oko, ale jak w wypadku magów, również w głowę.
Teraz znów rzucił okiem na okręt patrząc, czy nie wychodziło skądś wsparcie oraz jak szło jego ludziom.

Avatar Kazute
// Znowu przepraszam za brak odpisu. To dlatego, że mam dużo nauki, prac do napisania oraz inne prywatne problemy. Swoją drogą, heśli ktoś napisałby o mnie biografię, to byłaby to tragedia. //

Ludziom jak i nieludziom szło dobrze, małymi kroczkami przechylali szalę zwycięstwa na stronę fioletowowłosego kapitana. Sprawnie walczyli, nie chcąc ponieść sromotnej porażki nawet z silnym wrogiem. Dzielni ludzie, po prostu bezcenni. Romualdowi udało się pozbyć czterech magów, a gdy już miał sobie zacząć upatrywać nowe cele, pewien znajomy głos rozbrzmiał w jego głowie. Należał on do Jina, silnego Maga Umysłu, który pełnił obecnie funkcję łącznika pomiędzy kapitanem a szpiegami, znajdującymi się obecnie pod pokładem "Cnotki". "Kapitanie, oto opis tego, co się dzieje z Gwen i Shav. Pozbyli się pilnujących nielwolników straży oraz kilku niewygodnych kupców, by mieć większą swobodę działań. Elfy uparcie twierdzą, że potrafią walczyć, rozpaczliwym tonem głosu wręcz błagają o uwolnienie. Co zrobić?"

Avatar maxmaxi123
//Moja biografia byłaby bardzo, ale to bardzo krótka. I nudna. Tak, przede wszystkim nudna... Przepraszam, jeżeli teraz będzie miał inny tok rozumowania niż poprzednio. Mam wstręt do czytania swoich starych odpisów...//
Cholera. Krótkie słowo, wyrażające perfekcyjnie wszelkie uczucia, jakie przebrnęły przez Romualda,kiedy tylko dostał komunikat. A więc chcą walczyć? Z jednej strony źle, bo jednak uszkodzony towar jest mniej wart, z drugiej sami tego chcą... poza tym, z bronią ciężej pójdzie ich pojmać. Natomiast jeśli im zabroni, tylko narazi życie swoich ludzi, bo prędzej czy później sami by się uwolnili. No i zachwieje ich zaufanie do niego- a tak bardzo chciał ich zdobyć... Ryzykuje. Opłaci się. Poza tym, ma już plan.
Uwolnijcie ich, i dajcie im broń poległych. I pancerze. Potem powiedz, aby czekali na mój sygnał. I ostrzeż też innych załogantów dromonu, że za chwilę dołączy wsparcie.- Miał nadzieję, że wiadomość zwrotna dotarła...
Sam w tym czasie zabawi się troszeczkę. Każdy hełm jego wrogów ma się zagłębić bardziej w ciało. Przybrać na wadze, zgnieść łeb, przyspieszyć przyciąganie grawitacyjne. Jednym zdaniem- miały opaść na głowy wrogów mocno. Jak nie zabije, to przynajmniej utrudni im walkę, bądź wyprowadzi z koncentracji. Z resztą, takie miał nadzieje...

Avatar Kazute
Kilku dobrze opancerzonych ludzi z metalowymi puszkami na głowie kapitan wyprowadził z równowagi, a zostali oni zabici przez załogantów Agoty, którzy wykorzystali okazję. Dwóch Orków, co też nosiło hełmy również zaczęło się miotać, wywijając toporami i młotami dookoła, które poważnie zraniły dwóch ludzi fioletowowłosego, co nie zdążyli się uchylić lub odskoczyć od nich. Tak, pomoc Romualda była jakże przydatna... chociaż ranni oraz polegli zdarzają się zawsze w każdej potyczce, prawda? A gdyby był taki sentymentalny i zadręczał się każdym draśnięciem swojego podwładnego, to już dawno wisiałby albo na szubienicy, albo na dnie oceanu wraz ze swoim statkiem. Nagle te myśli znowu przerwał głos Jina, z nową informacją. Rozkazy przekazane. Elfy chciały od razu wyjść na pokład i walczyć, ale ta dojrzała, cycata Elfka przekonała wszystkich, by się nas słuchali. Traktują ją jak jakąś wielką bohaterkę czy coś w tym stylu, nie wiem. Ja bym miał ją szczególnie na oku. Dojrzała Elfka... ta persona zainteresowała fioletowowłosego kapitana. Kim ona była, skoro gdy tylko powiedziała, by się słuchać wybawców, wszyscy zmienili zdanie i ją poparli?

Avatar maxmaxi123
//Ten uczuć, kiedy obmyślasz już któryś z kolei plan, bo poprzednich się zapomniało ;w;//
Ciekawe informacje, ciekawe, a przed wszystkim ważne. Przynajmniej wie, że zaciąganie jej będzie bezcelowe, skoro najpewniej potrafi nieźle walczyć. Poza tym nie wie co zrobić dalej - zostać i walczyć, czy pójść tam do nich i z nią porozmawiać. Musi też szybko myśleć, całej wieczności to on nie ma i zdaje sobie z tego sprawę. Szybko rzucił okiem na pokład: jak obecnie przedstawia się walka? Któraś ze stron ma znaczącą przewagę? Widać z tej odległości wyrazy ich twarzy? Da się z nich wyczytać morale? Jacy żołnierze i w jakich ilościach stoją przy klapie prowadzącej pod pokład? Od tego zależą jego dalsze kroki.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Kuba1001
Właściciel: Kuba1001
Grupa posiada 85894 postów, 214 tematów i 106 członków

Opcje grupy Elarid [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Elarid [PBF]