Właściciel
Miejsce eksplozji jednej bomby atomowej. Znajduje się tu placówka Federacji X-002039
Poziomy skażenia: Ciemnozielony, Pomarańczowy i Czerwony
- Dobra panowie, rozkładać plac zabaw. - rzucił z przekąsem do swoich ludzi, mając oczywiście na myśli rozstawienie ruchomego obozu z samochodów, zabezpieczenie go i tak dalej. Obecnie znajdowali się w ciemnozielonej strefie i przez kilka dni to jej będą się trzymać, polując na ocalałych, konwoje i tak dalej.
Właściciel
Trzeba mocno uważać, parę kilometrów stąd jest placówka Federacji.
Gdyby nie był ostrożny to dawno gryzłby piach. W oczekiwaniu na resztę, zajarał sobie cieniasa i rozejrzał się po okolicy.
Właściciel
Na horyzoncie wyróżniała się placówka Federacji, pobliskie gniazdo ryboknurów przy rzece i opuszczona farma
W takim razie dalej czekał, aż reszta skończy rozstawiać obóz i szykować się do drogi.
Właściciel
Po rozłożeniu obozu, parę ryboknurów wyjrzało z rzeki i było wyraźnie nim zainteresowane
//No to teraz powiedz mi, z czym się to je.//
Właściciel
//Dodam wpis do Bestiariusza za moment//
- Taś, taś. - mruknął, licząc że rzeczywiście podejdą, rzadko kiedy widywało się jedzenie z dostawą do domu.
Właściciel
Podbiegło z pięć i zaszarżowało na jednego z was. Pechowiec po chwili nie miał ręki
//Mam rozumieć, że moi ludzie są upośledzeni i nie zaczęli strzelać do nich od razu, jak tylko się pojawiły?//
Właściciel
//Nie, po prostu na jednego schodzi tyle amunicji że to się zwyczajnie nie kalkuluje//
//Niby dlaczego, skoro to połączenie ryby i świni? Zresztą, nigdzie wcześniej o tym nie pisałeś.//
Właściciel
//Dobra, w takim razie łuski i gruba skóra nie blokują pocisków. Ok.//
Wszystkie ryboknury padły, ale twój kompan musi obejść się bez ręki
//Jeśli łuska ryb zapewnia im taką ochronę, to to chyba nigdy nie wypatroszyłeś żadnej własnoręcznie.//
Posłał go do medyka, innym każąc wydobyć ze zwierząt jak najlepsze kawałki mięsa, upiec je, a resztę padliny wyrzucić jak najdalej stąd, aby nie nęcić drapieżników.
Właściciel
//No nie patroszyłem. Ale pamiętaj że to mutanty.//
Zostały głównie ości i łuski, większość wnętrzności może zostać użyta do włókien bądź leków.
No to wnętrzności niech też sotaną, najlepiej od razu przetworzone lub zakonserwowane.
Właściciel
Szkielety i niepotrzebne wnętrzności zostały wyrzucone w okolicach placówki, a reszta pochowana po lodówkach i słoikach
No dobra... Pojazdy i ludzie gotowi już na wypad, tak?
Właściciel
Mniej więcej, lekarz i ten od ręki jeszcze coś majstrowali. Prawdopodobnie podczepiali protezę.
W takim razie zaczekał na maruderów, a gdy wszystko było gotowe zasiadł na miejscu pasażera w jednym z pickupów i dał rozkaz do wyjazdu, najpierw w kierunku tej farmy.
Właściciel
Do farmy daleko nie było, to szybko dotarliście
Wziął strzelbę w dłoń i ruszył przeszukiwać okolicę razem z resztą, rzecz jasna zostawiając obsługę broni maszynowej i kilku ludzi do ochrony pojazdów.
Właściciel
Farma była już splądrowana przez poszukiwaczy Federacji. Jedyne co zostało to nadpalone dechy i coś co w przeszłości mogło być kukurydzą.
Nieciekawie. W takim razie powrót do obozu.
Właściciel
W takim razie powróciliście do obozu. Jednego z twoich ludzi zainteresowała pobliska droga gruntowa, dobrze ukryta
Jego w sumie też, a więc się jej lepiej przyjrzał.
Właściciel
Nie wyglądała na używaną...
Są dwie opcje:
1. Pułapka Federacji
2. Coś przydatnego
Właściciel
Niezbyt przez duże ilości chaszczy
No dobra... Jaka była teraz pora dnia?
Nie ma co się tam teraz pchać, jeśli coś wyczają, to zastanie ich noc, ewentualnie będą wtedy wracać... Nieee, zamiast tego kazał szykować posiłek, wystawić warty i tak dalej.
Właściciel
Warty ruszały, posiłek się robił... Coś jeszcze zostało?
Nic, to był krótki dzień.
//Panie, planujesz pan coś? To przewiń od razu, a nie mnie tu czarujesz.//
Właściciel
//Planuję, ale to jak będzie twoja postać spać :V//
//Nie wiem, co na mnie naślesz, ale to ja to coś zgw*łcę, nie na odwrót.//
Właściciel
//Zobaczymy.
I nie dlatego że wyślę je**nego skorpionotygrysokaralucha tylko... zobaczysz//
Czekał na kolację, atak Federacji lub gwiazdkę z nieba.
Właściciel
Nagle jedno z starych, spróchniałych drzew zaczęło się trząść
Rzucił tam okiem, ciekaw co wywołało nietypową reakcję drzewa. Może było mu zimno?
Właściciel
Drzewo wstało. Nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia, ale deski enta są bardzo wytrzymałym materiałem budowlanym i, co ważniejsze, bardzo drogie i cenione. Stare enty, takie wyschnięte są najłatwiejsze do zniszczenia, ale nie ma gwarancji że reszta drzew nie jest entami.
Da się to zastrzelić, co nie?
Właściciel
Prawdopodobnie. Skuteczniejszy jednak, jak podpowiedział ci jeden z siepaczy byłby mołotow. Wszak to drzewo, tylko żywe.
W takim razie polecił temu, który dysponował taką butelką zapalającą, ciśnięcie nią w drzewca.
Właściciel
Drzewo paliło się jak przedwojenne ognisko harcerskie, i po chwili została z niego kupa przypalonych gałęzi i popiołu.
No i po sprawie. Wrócił do oczekiwania na kolację lub coś w tym guście, ale wartownikom wydał, w razie czego, kilka butelek zapalających.