Jarostocze

Avatar Radiotelegrafista
Mała wioska, położna na stoku góry mierzącej około dwa tysiące metrów. Otoczona pastwiskami kóz oraz owiec. Sama miejscowość to zaledwie paręnaście (dokładniej 16) chat, którym czasem towarzyszą szopy czy kurniki. Większość mieszkańców stanowią ludzie, poza jednym małżeństwem elfów oraz centaurzą znachorką.

Avatar Radiotelegrafista
Derea uprzątała właśnie swoją chatę. O tyle, ile pedantką nie była w kwesti czystości mieszkania, to wolała utrzymywać je w względnym porządku. Wymiatała kurze z podłogi.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kurzu było, jak zawsze, sporo, mimo iż chyba nie robiłaś nic, co sprawiałoby, że się tak tu lęgnie... Niemniej, na jakiś czas masz z nim spokój, bowiem wymiotłaś cały.

Avatar Radiotelegrafista
I bardzo dobrze. Teraz zabrała się za porządkowanie słoików z różnymi ziołami. Przy okazji sprawdziła, czy jakiegokolwiek zioła zaczyna jej brakować.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wszystko uporządkowane i na miejscu, a nic chyba nie wskazuje na to, żeby miało Ci czegoś zabraknąć... Chyba, ponieważ wołanie Cię po imieniu dochodzące zza chaty przez jakiegoś mężczyznę skutecznie odwróciło Twoją uwagę od jakichkolwiek prac porządkowych.

Avatar Radiotelegrafista
Westchnęła i wyszła na zewnątrz, schylając głowę. Po tym poszła w kierunku, z którego dobiegało wołanie mężczyzny.

- Tak? - Zapytała, jeszcze nim spostrzegła osobę, do której zmierzała.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Był to jeden ze znanych Ci chłopów, choć kojarzyłaś go jedynie z widzenia, nigdy Ci się chyba nie przedstawił, a jeśli, to jego imię wyleciało Ci z głowy i obecnie nie byłaś go sobie w stanie przypomnieć.
- Do wioski dowlókł się jakiś podróżnik... Mówi, że tylko wędruje po okolicy, ale jak na moje, to coś tu śmierdzi, ma wielki, złoty łańcuch na szyi, tarczę z dwoma borsukami i berłem oraz rycerski miecz... Jak na moje to jakiś rycerz będzie albo inny szlachcic. Ale ja nie o tym: Ranny jest, pewnie go jakiś zwierz albo bandyta poturbował, jeśli nie pomożesz, to się tam wykrwawi jak ostatnia świnia. - powiedział niemalże jednym tchem chłop i po chwili pognał do wioski, bowiem dobrze wiedział, że znasz drogę... I że nie odmówisz.

Avatar Radiotelegrafista
Tak, wioskowi już zbyt dobrze znali Dereę, ale czy to źle?

Porwała z regału słój z maścią z koszyków rumianku i jeden mieszek z suszonymi łodygami krwawnika, po czym pognała do rannego przybysza.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zebrałaś wszystko i galopem (dosłownie) ruszyłaś do wioski, stawiając się na miejscu kilka chwil później. Swojego pacjenta znalazłaś na okryciu ze skór leżącym na ziemi pod chatą sołtysa, wokół zebrał się też spory tłumek gapiów, którzy zrobili Ci miejsce od razu, gdy się pojawiłaś.
Mężczyzna odziany był prosto, jak na podróżnego przystało, ale jego rysy nie pasowały do tych, jakie mieli okoliczni mieszkańcy, był kimś innym, nienależącym do pospólstwa, jednak mogłaś to wywnioskować również po jego ekwipunku leżącym obok: Srebrno-stalowym mieczu długim w skórzanej pochwie nabijanej miedzią, migdałową tarczą z drewna, obitą w całości z przodu metalem, który pomalowano na czerwono i na to tło naniesiono dwa patrzące na siebie borsuki, a nad nimi - złote berło. Dopełniał tego spory, złoty łańcuch na szyi oraz srebrny sygnet z rubinem na palcu... Poza tym mogłaś dostrzec, że był dość młody, miał może trzydzieści lat lub nawet mniej, miał kilkudniowy zarost porastający gładką wcześniej skórę i kwadratową szczękę, prosty i nieco zadarty nos oraz iście atletyczną budowę. To ostatnie dostrzegłaś, ponieważ wieśniacy ściągnęli z niego odzienie od pasa w górę, aby odsłonić dwie paskudne rany, które obficie krwawiły: Na boku i w okolicach brzucha.

Avatar Radiotelegrafista
- To nie wygląda dobrze...- Mruknęła sama do siebie, przyklękła i zalała rany winem, by je przemyć (a przy okazji odkazić z bakterii, ale bakterii jeszcze nie wynaleziono).
- Przynieście mi bandaż, jakąś czystą tkaninę! - Zawołała do gapiów i przyjrzała się ranom, czy aby nie siedział w nich jakiś bełt albo drzewiec.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie było tam nic takiego, więc albo wyjął je sobie sam, albo zostały one zadane bronią białą. Zajęłaś się raną, a chwilę później otrzymałaś również żądane bandaże, bez których nie dałabyś rady raczej zatamować krwawienia.

Avatar Radiotelegrafista
Tak, ale pod ręką ma też inne, przydatne rzeczy.

Rany namaściła maścią z ruminaku, dodatkowo osypała to łodygą krwawnika (obie rośliny przyspieszają tamowanie krwi i wspomagają gojenie). Po tym zaczęła bandażować obrażenia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało Ci się wykonać to wszystko, a Twój pacjent zaczął się powoli wybudzać... Cóż, na razie chyba nie masz więcej do zrobienia, a przynajmniej jeśli chodzi o jego rany.

Avatar Radiotelegrafista
Zawsze mogła jeszcze użyć magii leczenia, by jeszcze poprawić jego sytuację, i to właśnie zrobiła. Położyła dłonie na jego ranach i zaczęła szeptać zaklęcie, które powinno nieco uśmierzyć ból i poprawić gojenie się rany.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało się, rany zasklepiły się, przestały krwawić i zapewne ciało powoli regenerowało się od wewnątrz, ale ktoś Ci brutalnie przerwał, o dziwo Twój pacjent, podnosząc się do pozycji siedzącej i rozglądając wokół z nieufnością, dodatkowo sięgając po miecz.

Avatar Radiotelegrafista
- Spokojnie, bo Ci się rany otworzą. - Rzuciła z przekąsem, nieco cofając dłonie od mężczyzny.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Widać, że miał na tyle przytomny umysł, aby wziąć Twoje słowa na poważnie.
- Muszę stąd odejść... - wysapał, choć ponownie ułożył się na posłaniu. - Nie mogę tu zostać.

Avatar Radiotelegrafista
- Straciłeś wiele krwi i już chcesz odchodzić? Padniesz po mili. Musisz poczekać, aż twe ciało wróci w siły. - Wyjaśniła. W międzyczasie poleciła wioskowym, by przynieśli jakieś napitki dla mężczyzny. W poczekaniu, zagadała do niego:
- Kimże jesteście? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Chłopi dość szybko wypełnili polecenie, po chwili wracając z wodą, sokami z owoców i gorzałką.
- Nieistotne. - burknął, chyba nieco zbyt oschle, niż zamierzał. - Nikim ważnym, ot co. Prostym wędrowcem.

Avatar Radiotelegrafista
- To czemu musisz, skoro jesteś tylko prostym wędrowcem, opuścić tą wioskę? - Przysunęła mu wodę i soki. Stracił wiele krwi, a z nią wody, musi to uzupełnić.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ściągnę na Was kłopoty, ot co. - powiedział, opróżniając naczynia pełne wody i soku z jabłek oraz mięty. - Jeśli już tego nie zrobiłem.

Avatar Radiotelegrafista
- Prości wędrowcy nie ściągają na ludzi kłopotów. A przede wszystkim nie noszą złota. - Powiedziała, zakładając dłonie na pierś i mierząc go podejrzliwym wzrokiem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie zawsze byłem prostym wędrowcem. - odparł ogólnikowo i może dodałby coś jeszcze, gdyby nagle nie chwycił za miecz na dźwięk tętentu końskich kopyt na gościńcu, który zbliżał się w Waszą stronę.

Avatar Radiotelegrafista
Zwróciła oczy w kierunku, x którego było słychać konie.

Avatar Radiotelegrafista
Zwróciła się w kierunku, z którego było słychać konie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wystarczyło, co prawda, zrobić to tylko raz, ale udało Ci się dostrzec pięciu jeźdźców, z czego jeden prowadził pochód, dwaj jechali po jego bokach, a dwaj kolejni nieco dalej. Gdy zbliżyli się do wioski, każdy zsiadł z konia i w takim samym szyku ruszyli w Waszą stronę. Wszyscy mieli na sobie płaszcze podróżne, kolczugi, przeszywice i elementy pancerza płytowego. Czwórka idąca na liderem grupy miała również hełmy z nasuniętymi na twarze przyłbicami, tamten zaś swój miał pod pachą. Przy pasie każdego znajdował się miecz długi w skórzanej pochwie oraz tarcza z czarnym lwem na szaro-czerwonym tle w kształcie szachownicy. Gdy na chwilę oderwałaś od nich wzrok, zauważyłaś, że tajemniczego przybysza nie ma, tak jak i jego rzeczy, a z pobliskiej chaty wychodzi właśnie jeden z wieśniaków, którego przed chwilą też nie dostrzegłaś...
Przywódca grupy uniósł rękę, zatrzymując swoich podwładnych, a po chwili i on sam stanął w miejscu, wodząc po Was wzrokiem. Miał nieskazitelne rysy twarzy, niebieskie oczy i kasztanowe włosy.
- Z rozkazu hrabiego Dunu, przybywamy tu, aby ogłosić Wam dwie sprawy: Po pierwsze, Wasza wieś znajduje się teraz w jego włościach, o czym szerzej pomówię z lokalnym sołtysem. Zaś po drugie, przybywamy tu w poszukiwaniu pewnego mężczyzny, zbiega, zdrajcy, złodzieja i mordercy, aby oddać go przed oblicze naszego pana i należycie ukarać. - powiedział bez zająknięcia, tekstem jakby wyuczonym na pamięć. Chwilę później podał rysopis owego mężczyzny, identyczny z wyglądem kurowanego przed chwilą człowieka.
- Nasz pan, w nagrodę za podanie mu jakichkolwiek przydatnych i prawdziwych wieści o tym mężczyźnie, oferuje sto sztuk złota, zaś za przyprowadzenie go żywego przed jego lub nasze oblicze - dwieście pięćdziesiąt... Więc...? - zapytał, a choć nikt nic nie powiedział, po tłumie przeszedł szmer zaniepokojenia, w końcu nawet dla drobnego szlachcica taka suma to fortuna, a więc co dopiero dla biednego chłopa pańszczyźnianego?

Avatar Radiotelegrafista
Faktycznie, 250 sztuk złota to wielka suma, ale Darea nie martwiła się zbytnio o pieniądze. Miała schronienie, bezpieczeństwo, wodę i jedzenie, a to było jedyne czego potrzebowała. W milczeniu przyglądała się jeźdźcom.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie zmienili się jakoś przez te kilka minut, przez które czekali w bezruchu, wyczekując jakiejś odpowiedzi ze strony wieśniaków. Gdy ta nie nadeszła, dowódca oddziału uznał, że nie ma po dalej marnować czasu, więc jedynie wzruszył ramionami, aż zachrzęściły płyty pancerza.
- Wasz wybór, ale wiedzcie, ze to nie jest jednorazowa oferta, więc jeśli ktoś się czegoś dowie, to zapraszam. - po tych słowach ruszył w kierunku chaty sołtysa, który sam mu ją wskazał, ale zatrzymał się w połowie drogi i krzyknął jeszcze do swoich: - Niech jeden zostanie pilnować koni. Reszta ma przeszukać ten śmieszny obornik.
Po tych słowach wznowił przerwany marsz, niemalże na siłę ciągnąc sołtysa w kierunku jego chaty, zaś trzech z jego ludzi dobyło mieczy i ruszyło do najbliższych chat, nie zważając na protesty ludności, choć nie zrobili nic więcej, poza słowami, w końcu opór nie miał sensu, a życie było im jeszcze drogie.

Avatar Radiotelegrafista
Jeszcze tego brakowało, w chacie jej będą węszyć! Jednak nie sprzeciwiała się im, w końcu z Darei to żaden wojownik z prawdziwego zdarzenia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Do Twojej raczej nie zajrzą, bo jest za daleko. Ale za to jeden zbliża się w kierunku tej, gdzie chłop ukrył mężczyznę... Skoro za jego wydanie obowiązywała nagroda, to i kara należy się za ukrywanie go, prawda?

Avatar Radiotelegrafista
Pewnie tak. Niemniej, głupi chłop sam sobie zasłuży na ukaranie, nikt mu nie kazał go chować. Darea była szczodra i dobra, ale własnego życia nie będzie narażała przez głupotę wieśniaka.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Jak prawie zje**ć sobie fabułę by Radiotelegrafista.//
Szczęśliwie nie musiała, bo wojownik nie zdążył wkroczyć do środka, gdyż dowódca oddziału wezwał do powrotu na wierne rumaki i dalszej jazdy, co też się stało i po chwili konny oddział się oddalił, a chłop wyprowadził rannego mężczyznę na zewnątrz.

Avatar Radiotelegrafista
//Jeśli mam do końca życia tej postaci zbierać ziółka i leczyć wieśniaków, to tak też będę robił. A to, że jedna postać z zdolnościami czysto wspomagającymi nie podłożyła się pod miecz 5 uzbrojonym jeźdźcom, to tylko dlatego, że nie jest głupia jak but//

Avatar Radiotelegrafista
Podeszła do mężczyzny, podejrzliwie mu się przyglądając.
- Powinieneś jeszcze leżeć. - Powiedziała karzącym głosem - Chodź za mną, muszę zobaczyć, czy przypadkiem nie można by znaleźć dla Ciebie czegoś na regenerację ciała. - Pokazała mu dłonią, by za nią podążał i poszła do swojej chaty.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ruszyliście, ale po kilku chwilach, do tego nie sami, bo mężczyzna nie pokonałby sam takiej odległości, więc abyś nie musiała nieść go od pewnego momentu na własnym grzbiecie dwóch wieśniaków skleciło prowizoryczne nosze, na których zabrało go do Twojej chaty, skąd odeszli, gdy tylko mężczyzna usadowił się na trawie przed chatą wraz ze swym skromnym, ale jakże cennym, dobytkiem.

Avatar Radiotelegrafista
Zaciągnęła mężczyznę na noszach do swojej chaty po czym zatrzasnęła drzwi i przyjrzała mu się dociekliwie:
- Skoro teraz jesteś prostym wędrowcem, to w takim razie kim byłeś? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Baronem, synem władcy tych ziem. - odparł z prostotą, jakby jego szlacheckie pochodzenie było błahostką, ale dopiero po dobrej chwili milczenia. - Mojego ojca zabił hrabia Dunu, ale mi udało się zbiec.

Avatar Radiotelegrafista
Rozserzyły jej się źrenice. Nie wiedziała, czy złożyć jakąś cześć baronowi, czy dalej zachowywać się tak jak teraz. Dopiero po chwili odpowiedziała:
- Czyli te ziemie są prawowicie twoje...-

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Aleś Ty spostrzegawcza. - parsknął, podnosząc się na ramionach, aby lepiej usiąść.

Avatar Radiotelegrafista
- Jestem tylko wiejskim znachorem. - Wzruszyła ramionami. - Kim jest ten cały Dunu? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Hrabia, szlachcic i straszny chciwiec, to dlatego zagarnął prawnie moje ziemie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
.

Avatar Radiotelegrafista
- I to tyle? Zgarnął i już? Nie masz sposobu, by odzyskać swoje ziemie? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Gdyby był jakiś prosty sposób, to już dawno siedziałbym na tronie, a nie w tej chacie... Poza zabiciem go musiałbym udać się wprost do Cesarza, co jest raczej kłopotliwe.

Avatar Radiotelegrafista
Pokiwała głową w zrozumieniu i zastanowiła się. Nigdy za bardzo nie zaprzątało to jej głowy, ale może gdzieś w jej pamięci jest zakopane, gdzie rezyduje ten cały cesarz?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Niestety, tutaj nigdy nie przewijały się sprawy większej wagi, niż te dotyczące Ciebie, wioski, jej mieszkańców i ich problemów, także o ile tę nazwę słyszałaś, to już nic więcej nie mogłaś z nią skojarzyć, zwłaszcza miejsca pobytu tej osoby.

Avatar Radiotelegrafista
- A....Gdzie ten cały Cesarz rezyduje? - Zapytała, nieco wstydząc się własnej niewiedzy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Żebym ja to wiedział... - westchnął szlachcic, krzywiąc się przy tym z bólu. - Ostatnio w kraju dzieje się na tyle źle, że podróżuje po całym Cesarstwie w różnych sprawach.

Avatar Radiotelegrafista
- Yhm...- Udawała, że wie o co chodzi - Nie masz sposobu, by go zabić? Tego Dunu? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Gdyby nie był takim tchórzliwym zdrajcom to po wyleczeniu ran wyzwałbym go na honorowy pojedynek na udeptanej ziemi i odebrał to, co moje z woli bogów.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku