Taylor Tower

Avatar Kuba1001
Główna siedziba firmy Taylor Transport and Communication w Gotham. Jest to położony w centrum miasta wieżowiec liczący sobie dziesięć pięter podziemnych, parter oraz pięćdziesiąt nadziemnych pięter. Cały budynek wysoki jest na dwieście dwadzieścia metrów.
Wykonany przede wszystkim z żelbetu i szkła, tak jak większość innych budynków w centrum Gotham.
Pod ziemią znajdują się garaże, niezależne źródła prądu, ciepła i wody, serwerownie i tym podobne. Na parterze można znaleźć typową poczekalnię, wejście i wyjście, szyby wind, schody prowadzące na górę i w dół oraz tym podobne.
Pierwszych trzydzieści pięter to biura, gabinety i wszystko, co potrzebne do funkcjonowania firmy oraz zapewniania godziwych warunków pracy wszystkim znajdującym się tam pracownikom.
Kolejnych pięć pięter przeznaczono na użytek pracowników, aby mieli gdzie coś zjeść, napić się, odpocząć, a nawet i przespać, jeśli zastanie ich późna noc przy nadgodzinach. Tyle samo pięter zajmują na własny użytek najemnicy i ochroniarze, gdzie to znajdują się ich stałe i przejściowe kwatery, stołówki, zbrojownie i pokoje do rozrywki.
Również pięć pięter zajmują wszelkiej maści sale balowe i konferencyjne, przygotowane specjalnie w celu przyjmowania gości największego kalibru, choć i dla maluczkich znajdzie się odpowiednie miejsce, o ile pan Taylor zgodzi się z nimi porozmawiać...
Pięć ostatnich pięter przeznaczonych jest na osobisty użytek Davida Taylora, właściciela budynku i firmy, gdzie znajdują się jego osobiste kwatery: Kuchnie, jadalnie, salony, biblioteki, sypialnie, biura, składziki i tym podobne.
Na dachu budynku znajduje się lądowisko dla helikopterów.
Poza cywilną ochroną i najemnikami cały budynek jest dość dobrze broniony, bowiem zaopatrzony w różnorakie zabezpieczenia: Hasła, zamki, blokady sterowane głosem, kamery widzące w noktowizji, termowizji i podczerwieni, alarmy, czujniki ruchu, skanery siatkówki, głosu i linii papilarnych oraz wiele, wiele innych, w końcu ktoś taki jak David Taylor nie będzie przecież oszczędzać na bezpieczeństwie, prawda?
Warto dodać, że wokół wieży zdołano wybudować spory parking oraz mały skwer, w sam raz dla poszukujących chwili wytchnienia ludzi pracujących i żyjących w wieży.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kuba
Po dwudziestu paru minutach wysiadali już z limuzyny, którą kierowca zaparkował na tym samym miejscu, co zwykle.

Avatar Kuba1001
A więc, kierując się rutyną, ruszył od razu do swego prywatnego gabinetu wraz z resztą świty, o ile nikt nie zaczepi go po drodze.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bez przeszkód dotarł pod windy, jednak tam zaczepił go pracownik o nazwisku James Bradley, mówiąc, że jest z działu prawnego i potrzebuje podpisu. Podał mu sztywną podstawkę z dwoma kartkami papieru.

Avatar Kuba1001
Jedną z wielu kolumn, na których opiera się jego imperium, jest nie tylko czytanie drobnego druczku w umowach, ale czytanie umów w ogóle, więc przeczytał całość i dopiero, gdy wszystko mu się zgadzało, złożył swój odręczny podpis i wznowił przerwaną drogę do windy, a później gabinetu.

Avatar Baturaj
Właściciel
Sprawa okazała się mało znacząca w obecnej chwili, niewarta zaprzątania sobie nią myśli. Droga windą przebiegła bez zakłóceń i wreszcie dotarł do swojego gabinetu. Alison zaczęła rozkładać się na własnym biurku, przed wejściem.

Avatar Kuba1001
Westchnął i pozwolił sobie na kilka sekund odpoczynku, potrzebnych do ułożenia myśli.
- Narendra? Możesz odejść, jeśli będę potrzebować Twojej pomocy, skontaktuję się z Tobą. - powiedział do ochroniarza i przeniósł wzrok na jedną z asystentek. - Catherine, przynieś mi mój dzisiejszy grafik. Alison? Chcę mieć na biurku wszystko, co na chwilę obecną wiemy, o panie Marshallu.
Po chwili, gdy rozdysponował już swoich podwładnych, skierował uwagę na Briana:
- Referuj. - rzucił krótko, ale jemu nie było potrzeba nic więcej, od lat wiedział, co to znaczy: Pora na raport ze wszystkich gałęzi biznesu Taylor Transport and Communication, niezależnie czy po tej, czy po tamtej stronie prawa.

Avatar Baturaj
Właściciel
Wszyscy skwapliwie zabrali się za wykonanie poleceń, nie wyłączając Briana:
- W ostatnim tygodniu niewiele się zmieniło. - Rzekł Brian, zerkając co chwila na swój telefon, w którym przechowywał notatki. - Przychody z naszych legalnych firm transportowych, wliczając taksówki i ciężarówki, lekko wzrosły. Jednak konkurencja wciąż próbuje bardziej się przepychać, a mam tutaj na myśli Gotham, w szczególności firmy taksówkowe. Z innych spraw... Reżyser Bole raportował dzisiaj, że potrzebuje jeszcze tygodnia, żeby nakręcić swój film. - Bole nagrywał film o brazylijskiej ludności z biednych dzielnic od trzech tygodni. - Handel towarem, w tym zwierzęcym, oscyluje na tym samym poziomie przychodu, co tydzień temu. Również ten po ciemnej stronie prawa. Nasz biznes hodowlany rozwija się, ale nadal powoli. Co tu jeszcze... A, przemyt staje się coraz bardziej ryzykowny. Straciliśmy już dwa transporty. Celnicy nie dali się przekupić. Może wzięli w łapę od jakiegoś konkurenta. No i są jeszcze kopalnie. Nie donoszą o żadnych problemach, przychód bez zmian - Brian zrobił pięciosekundową przerwę. Po chwili podjął: - Misja, na którą Dyer wysłał swoich pięciu ludzi przebiega zgodnie z planem. - Dwa tygodnie wcześniej wyruszyli oni na misję w Iraku, w celu ochrony jakiegoś biznesmena. Brian schował telefon do kieszeni spodni. - Z wszystkich innych gałęzi naszego biznesu nie mamy informacji o jakichkolwiek zmianach. To wszystko.

Avatar Kuba1001
- Przekaż Bole, że im szybciej ukończy film, tym większa część gaży będzie jego... Przygotuj wszystko, co potrzebne, żeby ewakuować się z przemytu, a jednocześnie zajmij się nowymi kursami i trasami. Jeszcze dziś chcę mieć na biurku wszystko o tych konkurencyjnych firmach. To wszystko, możesz odejść.

Avatar Baturaj
Właściciel
Brian kiwnął głową.
- Okej - rzucił i odszedł wykonać polecenia.
Minęła go Catherine, która podeszła i położyła na biurku grafik Davida na dzisiejszy dzień.
- Proszę.

Avatar Kuba1001
Skinął jej głową, podziękował i sprawdził, co tez było w środku. To, że grafik, jest oczywiste, bardziej chodziło o konkrety.

Avatar Baturaj
Właściciel
Jako, że zostało mu jeszcze pięć godzin do zakończenia pracy (przynajmniej teoretycznie, oczywiście), grafik zawierał "jedynie" takie punkty:
Oprócz zwykłej papierkowej roboty, czytania i podpisywania umów:
- O 17:00 spotkanie z dwoma członkami zarządu, którzy chcieliby omówić jakiś osobny problem w firmie.
- O 18:30 Dyer poprosił o krótkie spotkanie w sprawie swoich podwładnych
- O 19:00 wideokonferencja z oddziałem w San Francisco
Oto były główne zadania dla Davida na ten dzień.

Avatar Kuba1001
Nic nowego, czyli w sumie dobrze. Zerknął na zegarek, aby zorientować się, która godzina.

Avatar Kuba1001
Tak po prawdzie to mógł teraz cieszyć się spokojem, zapalić cygaro i ogółem odpocząć, czekając na Alison, która powinna dostarczyć mu wszystkich informacji o Marshallu. Jednakże David Taylor nie zbudowałby swojego imperium na przysłowiowym siedzeniu na dupie, jego ojciec i dziadek tym bardziej, więc zamiast po cygaro, chwycił za jeden z telefonów i wybrał numer Jacka, polskiego najemnika w jego służbie, który dowodził oddziałem odpowiedzialnym za ochronę jego żony.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Tak, szefie? - mężczyzna odebrał po pierwszym sygnale.

Avatar Kuba1001
- Jaka sytuacja? - zaczął bez zbędnych wstępów, jak zawsze zresztą.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Właśnie wróciliśmy z zakupów, sir. Pańska żona zdecydowała, że dzisiaj pojedzie wybrać nowy żyrandol do holu, więc pojechaliśmy z nią. Twierdziła, że już to z Panem uzgodniła. Dostawa z wybranym produktem powinna przyjechać w ciągu godziny. Teraz jest w pokoju, wszystko mamy pod dyskretną kontrolą, sir.

Avatar Kuba1001
- Doskonale. Informujcie mnie, gdyby coś się stało. - powiedział i rozłączył się, następnie wybierając numer tego Brazylijczyka dowodzącego oddziałem chroniącym jego córkę, jak zwykle zapomniał jego imienia... Cóż, to trochę jak żona i jej nowy żyrandol, ale takie rzeczy można wybaczyć.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Tak, szefie? - ten odebrał w połowie pierwszego sygnału.

Avatar Kuba1001
- Dzieje się coś ciekawego, Miguel? - zapytał, dosłownie w ostatniej chwili przypominając sobie jego imię.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Nie, sir, czekamy na Pańską córkę, aż wyjdzie ze szkoły - Shirley kończyła zajęcia w liceum o 16:00. - Wszystko w porządku.

Avatar Kuba1001
- Wiecie, co robić, jeśli coś się wydarzy. - powiedział i zakończył połączenie odkładając telefon. Jeśli do tej pory nie otrzymał dokumentów od Alison, to ruszył przejść się po wieżowcu, przy okazji paląc kolejne cygaro.

Avatar Baturaj
Właściciel
Akurat, kiedy miał wychodzić, Alison weszła do jego gabinetu z plikiem kartek.
- Właśnie skończyłam drukować. Interesujący gość - powiedziała, podając mu je. - Syn bogatego biznesmena, od dziecka chciał być najbogatszy. Tyle, że chyba wszedł w interesy z ludźmi, z którymi normalnie nie powinno się nawet rozmawiać. Sporo mi zajęło szukanie tych informacji.

Avatar Kuba1001
- Dobrze się spisałaś. - powiedział, chowając cygaro, którego najpewniej nie zdążył nawet zapalić, tudzież gasząc je, aby mieć na później. - Możesz odejść, zaraz się tym zajmę. - dodał i jak powiedział, tak zrobił, siadając z powrotem przy biurku, aby zająć się papierzyskami.

Avatar Baturaj
Właściciel
Na pierwszej stronie wypisane było wszystkie ogólne informacje o Marshallu, gdzie się urodził, gdzie się uczył, gdzie znajduje się jego biuro, gdzie chodzi dla rozrywki itd.
"Ronald Marshall, urodzony w Nowym Jorku w 1979, przeniósł się do Gotham z rodzicami w 1988. Uczęszczał do prestiżowej Akademii Gotham. W wieku 18 lat dostał od ojca część udziałów w firmie, które, z pomocą uzdolnionych doradców inwestował z dobrym skutkiem. W wieku 25 lat zaczął jednak inwestować w mniej legalne i zupełnie nielegalne interesy. Od początku skupiał się na handlu nieruchomościami, wiedząc, że nigdy nie tracą one na wartości".
Oprócz tego David dowiedział się, że biuro Marshalla znajduje się dziesięć przecznic od jego wieżowca, w jego własnym wieżowcu. Oraz, że lubi on wynajmować damy do towarzystwa i odwiedzać raz w tygodniu prestiżowy klub "Gotham Zeus Entertainment".

Avatar Kuba1001
Nie było to ani nic dziwnego, ani niepokojącego, jednakże wszystkie te informacje były ważne, także po zapoznaniu się z nimi przerzucił stronę, ciekaw co będzie dalej.

Avatar Baturaj
Właściciel
Na drugiej stronie były wypisane te ważniejsze osoby i instytucje, z jakimi łączyły Marshalla jakiekolwiek interesy, od tych najzupełniej legalnych, do najzupełniej nielegalnych. Zauważył tam takie ważniejsze nazwiska, jak Roman Sionis czy Yuri Dimitrov czy Salvatore Maroni. Inne też były ciekawe, ale większości nie rozpoznawał.

Avatar Kuba1001
W razie gdyby przyszło co do czego, mógł zrobić z tych materiałów wystarczającego haka, aby szantażować gościa albo nawet podrzucić wszystko policji, jak na przykładnego obywatela przystało?

Avatar Baturaj
Właściciel
Raczej nie. Wszystkie te kontakty zostały wywnioskowane na drodze różnych ślepych transakcji i niedokończonych umów, generalnie siódma woda po kisielu. Bardzo słabe dowody, ale w tym świecie oznaczały, że ktoś na pewno był umoczony. Po prostu w sądzie by nie przeszły.

Avatar Kuba1001
Świetnie... Chociaż, Marshall wcale nie musi wiedzieć, iloma informacjami dysponuje. Dawało to jakieś perspektywy co do tego spotkania. Czytał dalej, o ile było cokolwiek.

Avatar Baturaj
Właściciel
Na kolejnej stronie były wszystkie oficjalne interesy i transakcje Marshalla w ciągu ostatnich 5 lat. Nieoficjalnych nie było, wszystkie wzmianki były na stronie poprzedniej, razem z nazwiskami. A i tak nie było ich za wiele.
Na stronie ostatniej znajdowały się wszystkie możliwe mniej ważne osoby w Gotham, przez które dałoby się teoretycznie dostać do Marshalla. Była tam jakaś firma budowlana, zakładająca rekuperację i wentylację, jakichś dwóch polityków, z których David kojarzył tylko jednego, ale tylko nazwisko i nie mógł sobie przypomnieć, skąd - brzmiało ono Mark Ruckeford, i jeszcze kilka osób różnego typu.
Alison zamieściła tutaj przypis, że tyle udało jej się znaleźć teraz, a znalezienie możliwej reszty osób może trochę potrwać.

Avatar Kuba1001
Miał jeszcze czas... Jeśli o czasie mowa, to zajął się czymś, byleby produktywnie wykorzystać pozostały mu czas do siedemnastej, kiedy to miał spotkać się z członkami zarządu. Chociaż nie, pracę skończyłby na dziesięć minut przed siedemnastą, aby być na miejscu wcześniej.

Avatar Baturaj
Właściciel
Za dziesięć był z powrotem w swoim gabinecie. Mógł spokojnie poczekać, aż obaj panowie się zjawią.

Avatar Kuba1001
Tak też zrobił.
//Myślałem, że spotkam się z nimi w jakiejś sali konferencyjnej czy coś, ale niech będzie i tak.//

Avatar Baturaj
Właściciel
//nie zawsze się tak robi. Widać panowie poprosili o dyskretne spotkanie w gabinecie, który też do tego służy//
Zjawili się o 16:58. Weszli do gabinetu i przywitali się z Davidem. Jeden nazywał się Victor Bart, był łysy i miał czterdzieści osiem lat. Długi staż w zarządzie.
Drugim był Fred McGuff, inteligentny czterdziestojednolatek, o brązowych włosach i przenikliwym spojrzeniu. W zarządzie od dwóch lat.

Avatar Kuba1001
Każdemu skinął głową na wstępie i obdarował którymś ze swoich firmowych uśmiechów.
- Panowie, zapraszam. - powiedział, wskazując na ich krzesła przy biurku. Sam zajął miejsce po jego przeciwnej stronie, naprzeciwko swych rozmówców, siadając na swoim fotelu. - Proszę, zaczynajcie.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Dziękujemy za poświęcany nam czas, Panie Taylor - powiedział Bart, siadając. - Ale, tak jak mówiliśmy, sprawa jest poważna. Nie chcieliśmy informować całego zarządu, bo mógłby pan sobie tego... nie życzyć - zawiesił głos na chwilę, patrząc na szefa firmy.

Avatar Kuba1001
- Rozsądnie. - skwitował krótko, kiwając głową. - Proszę przejść do rzeczy.

Avatar Baturaj
Właściciel
- No więc... - zaczął Bart. - Kiedy pan McGuff przyszedł z tym do mnie, nie chciałem mu wierzyć. Zaraz jednak ucieszyłem się, że nie powiedział o tym nikomu innemu. Otóż... Sprawa jest bardzo poważna... Chodzi o to, że ktoś wewnątrz firmy wykorzystuje swoje kontakty i źródła w celu destabilizacji naszego kapitału... Mam tu na myśli głównie handel, zwłaszcza zwierzęcy. Może nawet... Może nawet jest to ktoś z zarządu - Victor wyraźnie był zestresowany, ale wciąż poważny i profesjonalny. - Może lepiej będzie, jak teraz pan Fred opisze, jak się o tym dowiedział... - zerknął na kilka lat młodszego towarzysza.

Avatar Kuba1001
Szpiegostwo przemysłowe i sabotaż od wewnątrz nie były niczym nowym, w końcu sam często stosował tę metodę oraz eliminował tych, których nasłała w tym celu konkurencja do jego firmy. Niemniej, każda taka próba była poważnym zagrożeniem wypłynięcia na powierzchnię niezbyt wygodnych faktów.
- Mów. - rzucił krótko, zachowując kamienną twarz.

Avatar Baturaj
Właściciel
McGuff zrobił poważną minę i zaczął mówić szybko, ale z opanowaniem.
- Otóż jeden z pracowników zgłosił panu Williamowi Patrickowi - Taylor przypomniał sobie, że jest to szef jednego z działów w firmie, ale nie pamiętał dokładnie, którego. - Że zobaczył coś niepokojącego na wykresie przychodów z naszego sektora handlowego, a konkretnie handlu zwierzętami. Myślę, że wartym wspomnienia faktem jest to, iż ten pracownik jest nowym pracownikiem i był na tamtym stanowisku na zastępstwie za nagle niezdolnego do pracy innego pracownika. Jak pan się pewnie orientuje, jestem dość bliskim przyjacielem z panem Patrickiem, co każdy czwartek spotykamy się żeby się czegoś napić i pogadać... Wspomniał mi o tym i zdecydowałem, że od razu pójdę z tym do pana, ale po drodze wdałem się w rozmowę z panem Bartem i pomyślałem, że skoro ma jeden z najdłuższych stażów w zarządzie, wtajemniczę go w problem i razem pójdziemy do pana.

Avatar Kuba1001
- Zaradni i rozsądni, jak na odpowiednich ludzi na odpowiednich stanowiskach przystało. - powiedział i uśmiechnął się półgębkiem, aby zaraz wrócić do poprzedniej mimiki, zaplatając przy tym dłonie w piramidkę i myśląc intensywnie.
- Owszem, słusznie zrobiliście, informując mnie o tym w ten sposób. Uznaję za zbędne tłumaczenie Wam czemu ta rozmowa ma zostać między nami, dopóki nie zadecyduję inaczej, prawda? - zagadnął, ale że było to pytanie retoryczne, to brnął w swój monolog dalej, nie dając im szans na odpowiedź: - Solidna firma, taka jak ta, pod którą moja rodzina kładła podwaliny jeszcze w ubiegłym wieku i nie tylko, może być przyrównana do łańcucha. Taki łańcuch składa się z wielu ogniw, a wszystkie oddziałują na siebie nieustannie. Oznacza to, że wystarczy jedno słabe ogniwo, aby cały łańcuch pękł. Takim problematycznym osobnikiem i zarazem owym słabym ogniwem może być kilka osób, między innymi ten kłopotliwy pracownik oraz działający w naszych szeregach kret... Co oczywiste, nie można wykluczyć, że to jedna i ta sama osoba, ale nie ma co zakładać tego z góry... Tak czy inaczej, możecie być pewni, że podejmę stosowne działania, o których będę informować Was wedle uznania, a i nagroda Was nie minie, rzecz jasna w stosownym czasie... Zrozumiano? No i czy mamy coś jeszcze do omówienia?

Avatar Baturaj
Właściciel
- Nie, to wszystko - oznajmił rzeczowym tonem Victor. - Dziękujemy panu za poświęcony czas.

Avatar Kuba1001
Skinął głową i odprawił ich gestem dłoni. Gdy wyszli, wesłał do siebie swoją prawą rękę, Briana, aby załatwić część z tych naglących kwestii.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Tak? - zapytał poważny jak zawsze w takich sytuacjach Brian, stając przed biurkiem Davida.

Avatar Kuba1001
- Mamy problem. - odparł krótko, co było tylko wstępem, i wskazał mu na jedno z wolnych krzeseł. - Ktoś dobrał się do naszych informacji o handlu zwierzętami, destabilizuje nasz kapitał i zagraża firmie. Nie po to moje interesy są nielegalne, żeby ktoś rozniósł informacje o nich po całej prasie. Masz się dowiedzieć kto to, ale nie podejmuj innych działań. Gdy nabierzesz pewności lub chociaż podejrzeń, od razu zamelduj mi o wszystkim, chcę mieć teczkę tego człowieka, lub ludzi, bo tego nie można wykluczyć, natychmiast.
Gdy to powiedział, powtórzył mu dokładnie to, o czym poinformowali go Fred McGuff i Victor Bart.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Rozumiem, wszystkim się zajmę - odrzekł Brian i kiwnął głową, a w jego oczach odbił się zaledwie cień jakby... troski? Może zaniepokojenia? Ciężko było stwierdzić. Młody mężczyzna nie ruszył się z miejsca, czekając na dalsze instrukcje.
- Nie za ciekawie to wygląda... - podjął po chwili. - Czy sądzisz, że to coś poważnego?

Avatar Kuba1001
- Szpiegostwo przemysłowe jest stare jak świat i o ile nie powinienem się tym przejmować, bo w oczach mieszkańców Gotham jestem krystalicznie czystym obywatelem, to nie muszę Ci przypominać na czym tak jak, jak i cała moja rodzina, zbudowała swoje imperium? No właśnie... Nic nie może wypłynąć. Ani nikt.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Oczywiście. Potrzebujesz czegoś jeszcze, czy mam zaczynać niezwłocznie?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Baturaj
Właściciel: Baturaj
Grupa posiada 1154 postów, 51 tematów i 18 członków

Opcje grupy [PBF] Gotham...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie [PBF] Gotham City