Taylor Tower

Avatar Kuba1001
- Zabieraj się do pracy i daj znać, gdy dowiesz się czegoś. - odparł, odprawiając go i ponownie rzucając okiem na zegarek, aby sprawdzić ile czasu zostało mu do spotkania z szefem swoich najemników.

Avatar Baturaj
Właściciel
Była godzina 17:35, miał więc pięćdziesiąt pięć minut.

Avatar Kuba1001
W takim razie zapalił kolejne cygaro i zabrał się do papierkowej roboty, a więc czytania i podpisywania dokumentów, odpisywania i czytania maili, tak służbowych jak i prywatnych, krótkich spacerów po biurze, aby rozprostować kości, i tak dalej, byleby tylko zabić czas w jakiś produktywny sposób.

Avatar Baturaj
Właściciel
W końcu nadeszła godzina 18:30 i punktualnie zjawił się Dyer. Sekretarka wpuściła go. Wszedł do gabinetu, ubrany w służbowy garnitur i przywitał się.
- Dzień dobry, panie Talor. Prosiłem o spotkanie.

Avatar Kuba1001
- Dobrze wiesz, że Tobie bym nie odmówił. - odparł, ściskając mu dłoń. Liczył na to, że twardy najemnik odbierze jego wypowiedź tak, jak zamierzał, czyli jako przejaw wzajemnej lojalności, zaufania i przyjaźni, a nie strachu przed jednookim drabem. - Siadaj i przejdź do rzeczy.

Avatar Baturaj
Właściciel
Steven Dyer poczekał, aż szef usiądzie i dopiero później sztywno usiadł na krześle. Rzeczywiście przeszedł natychmiast do rzeczy.
- Sprawa jest poważna, panie Taylor. Otóż od dwudziestu godzin nie mam kontaktu ze swoimi ludźmi w Iraku. Wie pan, ta misja ochroniarska. Coś poszło nie tak i w zasadzie to nie wiem, czy po prostu padł przekaźnik, czy wszyscy nie żyją. Dlatego chciałem prosić o pozwolenie na sprawdzenie tego osobiście. Moi ludzie tutaj zaczynają się już niepokoić i sami rwą się, żeby polecieć do Iraku. Bo wie pan, panie Taylor, procedury mówią, żeby zgłaszali status co sześć godzin, a jeśli nie będzie trzech zgłoszeń pod rząd, mamy sprawdzić, czy nic im nie jest.

Avatar Kuba1001
- Doskonale to rozumiem i mam nadzieję, że to tylko problemy natury technicznej i wszyscy żyją. - odparł, składając dłonie w piramidkę. - Ale czy procedury mówią o tym, abyś to koniecznie Ty tam poleciał, stary przyjacielu? Obawiam się, że przez te niepokoje w mieście będę potrzebować Cię właśnie na miejscu, tak jak Twoi ludzie. Nie chcę przez to powiedzieć, że tamtych w Iraku należy spisać na straty. Po prostu wolałbym, aby udał się tam jakiś Twój doświadczony i zaufany podwładny, jeśli będzie to możliwe.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Rozumiem, panie Taylor. Jednak... - najemnik zawiesił głos - ...problem w tym, że mój najbardziej zaufany człowiek dowodził właśnie tą misją w Iraku. Dominic Grez nalegał, by jechać, ponieważ biznesmen, którego mieliśmy chronić zobowiązał się bardzo dużo zapłacić, ze względu na duże niebezpieczeństwo warunków, w jakich przyjdzie pracować. Co prawda, mam tu jeszcze na miejscu dwóch albo trzech dobrych ludzi. Przyszedłem jednak prosić o pozwolenie na udanie się tam na maksymalnie trzy dni, w ten weekend. Wróciłbym jak najszybciej i oczywiście powiadomił pana niezwłocznie o sytuacji, jaką tam zastanę.
Oczywiście może się pan nie zgodzić. Wtedy wyślę jednego z moich pozostałych sierżantów.

Avatar Kuba1001
- No dobrze. - skapitulował w końcu David. - Ale pamiętaj o rutynowych raportach i spróbuj zająć się tym rzeczywiście jak najszybciej, bo naprawdę mogę potrzebować niedługo nie tylko Ciebie, ale i większości Twoich ludzi.

Avatar Baturaj
Właściciel
Najemnik przez kilka sekund wpatrywał się w przełożonego beznamiętnym wzrokiem. Davidowi przyszło do głowy, że może się waha. Ale w końcu mężczyzna się odezwał:
- Rozumiem... Bardzo dziękuję, panie Taylor, wrócę jak najszybciej. - Dłuższa chwila przerwy. - To naprawdę niepodobne do Dominica... Ta cała sytuacja. Będę raportował.
Kiedy David odprawił Stevena, ten odszedł sztywnym, wojskowym krokiem i zniknął za drzwiami do gabinetu.

***

Wideokonferencja, nie wiedzieć czemu, strasznie się Davidowi dłużyła. Kiedy wreszcie wyłączył kamerę i monitor, rozsiadł się w fotelu nieco wygodniej. Nareszcie, koniec na dzisiaj. Wypadałoby pojechać już do domu, zobaczyć się z Christine i...
Nagle do pokoju ktoś zapukał.
- David? - Alison uchyliła drzwi i zajrzała do środka. - Kazałam Catherine iść już do domu. Nie wyglądała na zbyt wypoczętą. Ale podała mi to. - Uniosła pojedynczą kartkę A4, żeby David mógł ją zobaczyć. - Wysłała ci to też na maila. To o tym Marshallu.

Avatar Kuba1001
Skinął głową i zaprosił ją, aby weszła do środka, samemu odbierając od niej papierzyska, aby je przejrzeć. Teoretycznie mógłby zamknąć cały interes, ale chciał na to rzucić okiem teraz, gdy jeszcze jego mózg będzie pracował na najwyższych obrotach, i dopiero potem, po ciepłym posiłku, ciepłej kąpieli i chwili odpoczynku przejrzeć to w wersji elektronicznej w domu. Zresztą, zawsze gdy o tej porze widywał którąkolwiek ze swoich sekretarek, chęć na powrót do domu automatycznie znikała.

Avatar Baturaj
Właściciel
Alison oparła się o prawe ramię Davida. Czuł zapach jej perfum.
- Skończyłeś na dzisiaj? - szepnęła mu prosto do ucha.
Próbując się skupić, wpatrywał się w kartkę.
Widniało na niej tylko parę zdań.
"Marshall jest prawdopodobnie odpowiedzialny za niesprawiedliwą eksmisję i wyburzenie kamienic" i kilka innych tego typu krzywdzących zwykłych mieszkańców przekrętów. Były tam szczegóły. Dość... bezwzględne. Oprócz tego:
"Marshall jest niegodnym współpracy osobnikiem, który wystawi cię przy pierwszej lepszej okazji"
"Marshall jest nieuchwytny".

"Niczym śliska ropucha" - taka myśl sama się Davidowi nasunęła. Obrzydliwa, gruba ropucha, której wszystko ujdzie płazem.
Czego on mógł chcieć od Davida?
- David... Nie możesz przeczytać tego w domu? - szepnęła znowu Alison.

Avatar Kuba1001
- A gdybym mógł? - odparł, odkładając teczkę na biurko, żeby móc objąć ją w talii i usadzić sobie na kolanach. - To co wtedy miałbym w grafiku?

Avatar Baturaj
Właściciel
Alison była, jak zwykle, bardzo namiętna. Ale cóż, zakochana kobieta to najlepsza kochanka. W końcu jednak przyjemne chwile się skończyły i oboje musieli wrócić do domów. David oczywiście pamiętał dokładnie, by w jakiś sposób usunąć z siebie zapach perfum Alison.

Kiedy wrócił, Christine jeszcze nie spała. Pokazała mu nowy żyrandol, który kupiła chyba w celu zrobienia mu niespodzianki. W dalszym ciągu zachowywała się dokładnie tak, jakby nie wiedziała o romansach Davida, zresztą najprawdopodobniej tak właśnie było.
Przed położeniem się do łóżka, zajrzał jeszcze do pokoju Shirley. Zachowywała się zwyczajnie. Może aż zbyt zwyczajnie. Davida naszła dziwna ochota, by popytać o typowo rodzicielskie sprawy. A może jednak lepiej nie psuć młodzieży humoru i po prostu wyspać się przed jutrzejszym dniem?

Avatar Kuba1001
//Przenosimy do wilii mojej postaci? Pytam, bo się trochę pogubiłem.//

Avatar Baturaj
Właściciel
//kurde sorry XD tak tak, odpisuj już tam//
/głupi Baturaj/

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Baturaj
Właściciel: Baturaj
Grupa posiada 1154 postów, 51 tematów i 18 członków

Opcje grupy [PBF] Gotham...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie [PBF] Gotham City