CzarnyGoniec pisze:
Ja tu widzę nie tylko korelacje, ale też pewien związek. I jako element łączący widzę niechęć do myślenia, uleganie bez namysłu autorytetom...
Owszem, wielu ludzi nazywających siebie konserwatystami nie wie, co to znaczy. Ale to oznacza, że w rzeczywistości nimi nie są. Nie możesz powiedzieć, że jak ktoś myśli, że jest wegetarianinem, ale je ryby, to znaczy, że jest wegetarianinem. Nie jest, bo wegetarianie nie jedzą ryb, a on po prostu tego nie wie. To jest taki sam przykład.
Te wszystkie powiązania, które wymieniłeś nie biorą się tylko, ani nawet w większości ze złego pojmowania konserwatyzmu, ale ze środowisk, w jakich tacy ludzie się wychowują. Od tego, że ich rodzice i rodzice ich rodziców żyją jakimiś animozjami do innych nacji i poglądów, które biorą się z animozji sprzed dziesięciu pokoleń, ale przekazywane są z pokolenia na pokolenie, przez co wcale nie biorą się głównie z konserwatyzmu.
Poza tym, konserwatyzm w żadnym wypadku nie jest powiązany z r*chami antyszczepionkowymi, tutaj jest akurat tylko i wyłącznie korelacja, nie przyczynowość.
A odnośnie katastrofy smoleńskiej, to chyba nie wypada się wypowiadać na ten temat aż tak, że przekonanie, że to był zamach to niby "teoria spiskowa". Bo za mało na jej temat wiemy, a istnieje bardzo wiele nieścisłości i podejrzanych rzeczy w naszej łączności z Rosją na ten temat.
Zgadzam się z Tobą, że niestety bardzo wielu konserwatystów to debile, ale cóż, ja staram się ich nawracać na dobry tor myślenia (oczywiście argumentem, nie siłą).
CzarnyGoniec pisze:
>religia
>autorytet
xD
To chyba potwierdza moją tezę o braku namysłu i podążaniu po intelektualnie najmniejszej linii oporu
No właśnie nie. Bardzo nie. To znaczy, zgadzam się, że nie należy mieć wśród ludzi żadnych bezgranicznych autorytetów, bo to ogranicza myślenie, jak mówił Bruce Lee: "Nie miej autorytetów, to ogranicza twój rozwój". Jednak warto mieć coś, cokolwiek, co będzie nam pomagać w naszym światopoglądzie, bo ludzie są z natury trudno myślący (bo dobre myślenie wymaga czasu i pracy, a konsumpcyjnym ludziom się nie chce), więc pomaga im to wyrobić jakieś podstawy dla światopoglądu. Natomiast nigdy nie należy wierzyć drugiej osobie bezgranicznie, w cokolwiek.
A religia? Dlaczego nie? Zawsze powtarzam: Jeżeli wiara (jakakolwiek, czy to religia, czy co innego) jest oparta na prawidłowo postawionych założeniach (to znaczy nie jest wewnętrznie sprzeczna, ani nielogiczna), to nie ma w niej nic nieprawidłowego. Jest jedynie niebezpieczna, to prawda, ale to da się załatwić.