- Nareszcie coś normalnego.
Zaczął jeść
Właściciel
W przeciwieństwie do wczorajszego świństwa, to było naprawdę dobre
Właściciel
Skończyłeś jeść z wyraźnym zadowoleniem
Właściciel
Podchodzi do Ciebie ten sam pachołek co wczoraj
- Dzisiaj nie masz warty. Rób co chcesz
Wychodzi więc z garnizonu do Paryża. Zawsze potrzeba gdzieś wojaka
Właściciel
Nic większego się nie działo. Kilku ludzi stało na warcie
Dobrze. Nie spóźnił się na zbiórkę
Właściciel
Wtem z placu apelowego było słychać ryk:
- ZBIÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓORKAAAAAAAA!!!!
Właściciel
Stało już wielu żołnierzy
Właściciel
Dowódca garnizonu wyczytał ludzi, którzy mają w nocy stanąć na warcie. na szczęście (a może na nieszczęście) Ciebie nie było
Poszedł więc do swej celi pielęgnować muszkiet
Właściciel
Gdy skończyłeś, Słońce chowało się już za horyzontem. Szabla natomiast błyszczała w blasku zachodzącego Słońca
Właściciel
Noc jednak nie minęła szybko, obudził Cię kolega po fachu
- Wstawaj! Paryż nas potrzebuje
-Tsooo?
Ale złapał za muszkiet i pasek prochowy
Właściciel
- Bunt w stolicy! Spiskowcy zaatakowali koszary
-Черт побери!
Łapie za resztę rzeczy i wybiega
-Огонь? Огонь?! Я ПОЛУЧУ ДА!
//Zapomniałem dodać że piroman?//
//...i na ustach rewolucjonistów można usłyszeć Marsyliankę...//
Właściciel
MrCC4
Po zniszczeniu cytadeli wróciłeś do garnizonu
Gabriel idzie do swojej celi żeby sobie posiedzieć i pomyśleć