Tak określa się włości jednego z pomniejszych szlachciców, acz dość rozległe, bo poza jego siedzibą mieszczą w sobie kilkanaście miast, kilkadziesiąt, jeśli nie ponad sto, większych i mniejszych wsi oraz liczne jeziora, rzeki, pastwiska, pola uprawne, lasy i bagna. To od tych dwóch ostatnich swą nazwę wzięło całe to miejsce, gdyż mimo tak wielu siedzib ludzkich wciąż pełno tu tętniących niemalże pierwotną energią puszczy, ale, na całe szczęście, bez zamieszkujących je zwykle Elfów. Zaś mgła pojawia się każdym rankiem i wieczorem znad pobliskich bagien.
Tutejsi mieszkańcy trudnią się różnymi czynnościami: Prości chłopi to przede wszystkim rolnicy, hodują zwierzęta i rośliny, które zapewniają im środki do przeżycia, tudzież łowią ryby, polują i karczują lasy, jeśli mają takie możliwości. Ludność miejska to głównie mniejsi i więksi rzemieślnicy, jak kowale, bednarze, włókiennicy, garncarze i inni, a także kupcy, gdyż przez całe włości przebiega sieć gęsto okalających je dróg, a także kilka szlaków handlowych o znaczeniu większym, niż lokalne. Sprawia to, że poszczególne miasta, a nawet i wsie, kwitną, choć byłoby lepiej, gdyby pan tych ziem nieco w nie zainwestował, tudzież się w ogóle nimi zainteresował, gdyż rzadko kiedy wyściubia nos ze swego wygodnego lokum. Ta bierność w połączeniu z bogactwem daje prawdziwy raj dla wszelkiej maści bandytów, których jest tu prawdziwe multum, acz rzadko kiedy wchodzą sobie w drogę, w końcu bogactw starczy dla każdego, prawda?
Jedną z tych band jest banda niejakiego Wulfgara, człowieka z północy, licząca wraz z nim ośmiu chłopa, którzy mają swoją kwaterę w sporej jaskini w głębi lasu, nieopodal kilku dróg i jednego ze szlaków handlowych. Fakt, że już tu trochę mieszkają oraz liczne łupy i inne bogactwa sprawiają, że mogli całkiem nieźle urządzić ową jaskinię, za pomocą drewnianych lub metalowych drzwi odgradzając poszczególne pomieszczenia. I tak w środku mamy magazyn łupów, broni i tym podobnych, spiżarnię, sypialnię, kuchnię będącą jednocześnie czymś na kształt pokoju wspólnego czy salonu, w którym bandyci nie tylko jedzą, ale i zażywają odpoczynku bądź rozrywki, a także szczelnie zamknięty pokój, w którym przebywają trzy uprowadzone niegdyś z jakiejś karawany kobiety, które głównie zajmują się praniem (gdyż nieopodal wije się mały strumień), sprzątaniem, gotowaniem i tym podobnymi czynnościami, ale nie raz posłużyły bandytom do czegoś innego, jak to zresztą bandytom, czyli tym pozbawionym jakichkolwiek hamulców moralnych.