Crime Alley

Avatar Baturaj
Właściciel
Oficjalne nazwa ulicy (a także małej dzielnicy wokół niej) to Park Row. To tutaj miało miejsce najsławniejsze morderstwo ostatnich trzech dekad. Charakteryzuje się wysoką przestępczością i ubóstwem.

Avatar Baturaj
Właściciel
Nicolais zbudził się. Powoli otworzył oczy i rozejrzał się po swoim małym mieszkaniu. Wszystko zdawało się być na swoim miejscu. Był ranek. Dość wczesny, ale niezbyt. Zdał sobie sprawę, że bolą go dłonie. Ale niestety tym razem znów nie zabardzo pamiętał, co działo się w nocy. I czy w ogóle coś się działo.

Avatar maxmaxi123
Cóż, tym lepiej dla niego. Wolał nie wiedzieć, co wtedy wyprawiał. Spojrzał na zegarek, żeby ocenić która jest godzina, jak i próbował sobie przypomnieć, na którą ma do pracy.
//Jeżeli nie masz nic zaplanowane, to pomijaj codzienne życie, ok?//

Avatar Baturaj
Właściciel
Z mieszkania sąsiada usłyszał odgłosy kłótni. Jak zwykle. Za oknem gwar ruchu ulicznego. Nagle wydało mu się, że słyszy głos wołający go po imieniu, ale ucichł zanim zdążył się nad tym zastanowić. Dłonie wciąż bolały.
//spoko, wiem. Plan jest//

Avatar maxmaxi123
Hm? A co to za głosy były? E, mniejsza. Ponownie spojrzał na zegarek, żeby ocenić godzinę, jak i też przypomnieć sobie, na którą ma do pracy.

Avatar Baturaj
Właściciel
Była dokładnie 7:06, do pracy na 8:30.

Avatar maxmaxi123
Ufff.. mógł się więc zacząć martwić innymi rzeczami, typu te bolące dłonie. Spojrzał się więc na nie z myślą, że będzie mógł się nimi jakoś zająć, bez zbędnego pośpiechu.

Avatar Baturaj
Właściciel
Okazało się, że musiał w coś uderzyć, bo miał lekko zakrwawione kostki prawej dłoni, a lewej tylko spuchnięte. Oprócz tego czuł się całkiem znośnie.

Avatar maxmaxi123
Ten drugi sobie za dużo poczynia... No nic, poszedł więc do toalety, aby przemyć dłonie i poszukać maści, bądź plastrów. Powinny być gdzieś w toalecie, na takie właśnie wypadki.

Avatar Baturaj
Właściciel
Po wyczyszczeniu i opatrzeniu ran piekący ból zmniejszył się jeszcze bardziej.

Avatar maxmaxi123
Tyle dobrego. Poszedł więc teraz zobaczyć, co może zjeść, a po drodze patrzył, ile czasu zajęły mu czynności związane z dłońmi, no i na ile były sprawne bo jakby nie patrzeć, były one niezbędne, do wykonywania jego zawodu.

Avatar Baturaj
Właściciel
Na dłoniach to były zwykłe zadrapania, więc totalnie w niczym u to nie przeszkadzało. W szafce znalazł jeszcze pół chleba, jakieś chrupki, a w lodówce sok i mleko. Jednak, gdy zaglądał do lodówki, instynktownie wyczuł w pokoju czyjąś obecność. Tak jakby ktoś stał za jego plecami.

Avatar maxmaxi123
Pewnie jakiś zabójca, coby kruka zabić... on to tylko same kłopoty... Zamknął więc lodówkę od razu, po czym odwrócił się równie prędko, gotów na wszelkie działania.

Avatar Baturaj
Właściciel
Nikogo. Wpatrywanie się dłuższy czas w pusty, nie licząc jego samego, pokój nic nie dało. Po prostu nikogo w nim nie było. A uczucie obecności powoli rozwiało się, niczym sen.

Avatar maxmaxi123
Cholerstwo... Podobnie jak rzeczy, jakie miał na składzie. W zasadzie nie mógł z tego zrobić nic porządnego. Wyjął tylko sok i spojrzał na zegarek, otwierając przy okazji okno na chwilę, aby w ten sposób ocenić w przybliżeniu pogodę na dworze. Ciepło? Zimno? Słonecznie czy deszczowo?

Avatar Baturaj
Właściciel
7:36, a za oknem pochmurno, ale sucho. Warstwa chmur nie gruba, więc nie było ciemno, jedynie światło słoneczne rozmywało się, prześwitując przez chmury. Było chłodnawo, lecz znośnie.

Avatar maxmaxi123
Ubrał więc tylko bluzę, po czym wyszedł zamykając mieszkanie na klucz i skierował się w stronę najbliższego sklepu bądź marketu.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kiedy przechodził koło drzwi sąsiadów, znowu dały się słyszeć odgłosy kłótni małżeństwa. Jak zawsze, od rana. Na ulicy było mało przechodniów, samochody natomiast już zapełniły ulicę, co jakiś czas trąbiąc, czy powarkując silnikami. W pewnej chwili, przechodząc koło zakrętu i wchodził na pasy, wydawało mu się, że dostrzegł kątem oka ludzką sylwetkę opartą o ścianę, którą właśnie minął. Coś mu mówiło, że patrzyła wprost na niego.

Avatar maxmaxi123
Postanowił ją zignorować i iść dalej, kątem oka spoglądając na nią, acz na pasach bardziej patrzył się na jezdnię. Już po ich przekroczeniu poświęcił tejże osobie większą uwagę. Nie lubił tego uczucia, ale najwyraźniej tak już musi żyć... oby nie nawiedziło go to w sklepie, wtedy wyjdzie najpewniej na dziwaka... jakby nie wystarczyło to, że w swojej własnej opinii już nim jest.

Avatar Baturaj
Właściciel
Okazało się, że był to człowiek w czarnej skórzanej kurtce, oparty o ścianę. Na rogu, przy którym stał, na ulicy, na której były pasy, po których przed chwilą przeszedł Nicolais, znajdował się bar. Drzwi do niego były oddalone od szatyna w płaszczu o jakieś pięć metrów. Nagle otworzyły się one gwałtownie i wyleciał z nich na bruk człowiek, po chwili obok niego rzucono także brunatny płaszcz, widocznie do niego należący, po czym drzwi zatrzaśnięto. Nicolais zauważył machinalnie, że miał jasne włosy i był ubrany w białą, wymiętą koszulę.
Kiedy zaczął gramolić się z chodnika, podjechała taksówka. Wtedy koleś w czarnej kurtce oderwał wzrok od Nicolaisa i, wsiadając do taksówki, powiedział coś do wstającego właśnie pijaczyny. Chyba brzmiało jak:
"Ty bierzesz swoją, John..." - coś tam jeszcze dodał, ale Nicolais był za daleko, żeby usłyszeć.
Taksówka odjechała.
To wszystko zajęło jakieś piętnaście sekund. Jeśli Nicolais nadal utrzymałby tempo marszu, róg budynku za dwie sekundy zasłoniłby mu postać, która właśnie zakładała swój brunatny płaszcz, rozglądając się na boki.

Avatar maxmaxi123
Cieszył się, że tym razem nie były wo zwidy, jak miało to miejsce rano. Nie zareagował na to jakieś specjalnie, takie sytuacje się zdarzają, a on nic nie może z tym zrobić. Co prawda, niepokoiło go to że mężczyzna w kurtce mu się przyglądał, acz wolał być dobrej myśli że nie zrobi mu nic złego w przyszłości. Przyspieszył więc, nie zwracając na to uwagi, ot codzienność a on nie mógł z tym nic zrobić, tym bardziej że najwyraźniej ma znajomych, a może jest członkiem gangu? Kiedy ta myśl przeszła przez jego głowę, tym mniej miał ochotę mu pomagać. Kontakty z mafią w jakikolwiek, nawet taki sposób, nigdy nie kończą się dobrze. Daleko jeszcze miał do sklepu?

Avatar Baturaj
Właściciel
Jeszcze jedna przecznica, już widział pod kątem jego przeszklone ściany. Przejdzie jeszcze przez jedne pasy i będzie na miejscu.

Avatar maxmaxi123
To dobrze. Szedł więc dalej spokojnie, nie spiesząc się, bo wiedział że i tak zdąży do pracy. Właściwie, daleko miał do sklepu, w którym pracuje? Czy może to był właśnie ten? Czasami zdarzało mu się zapomnieć takich rzeczy, acz nie wiedział właściwie czemu... obwiniał za to, jak zwykle, swego ptasiego kolegę.

Avatar Baturaj
Właściciel
Tak, to był sklep w którym pracował. Poznał rozkład regałów i półek po chwili przyglądania się.

Avatar maxmaxi123
Hm, ciekawie. Zaczął więc w nim szukać potrzebnych rzeczy, takich jak szynka, ser, majonez (nie lubił kanapek z masłem) i ewentualnie jakiegoś soku. Przy okazji, zajrzał do telefonu, w celu sprawdzenia czasu. Nie chciałby zaczynać pracy, zaraz po zrobieniu zakupów. Jakby już znalazł potrzebne rzeczy, podszedłby do lady.

Avatar Baturaj
Właściciel
Była godzina 7:58. Przy ladzie stał Tom, nieco otyły współpracownik Nicolaisa.
- O, już jesteś. Co tak wcześnie, myślałem, że znowu się spóźnisz.

Avatar maxmaxi123
- Hm? A nie. Ja tu na zakupy jestem. Aż tak wcześnie bym nie przyszedł.
Położył rzeczy na ladzie, wyliczając już w głowie ich cenę, aby położyć je na ladzie.
- Przypomnisz mi, czy dzisiaj będę sam, czy jednak z kimś jeszcze?

Avatar Baturaj
Właściciel
- Szef ma przyjść - odparł Tom, skanując towar. - Ale to dopiero po południu. A ja zaraz kończę - pozwolił sobie na uśmiech tryumfu. - Współczuję ci - zażartował.

Avatar maxmaxi123
Wzruszył ramionami.
- Czy ja wiem? Rano się rzadko kręcą. A w mieście nie będzie chyba niczego wyjątkowego.. prawda?
Cóż, dla niego to nie problem, o ile nie zaczną się kręcić z okazji jakiegoś święta. Poza tym, Gotham to duże miasto, więc jest wiele sklepów. Chyba nie rzucą się wszyscy na ten sklep, żeby zrobić biednemu Nicolaisowi na złość?

Avatar Baturaj
Właściciel
Raczej nie wyglądało ja to, żeby przez następne pół godziny klienci zaczęli walić drzwiami i oknami. Obecnie w sklepie była tylko jakaś starsza pani.

Avatar maxmaxi123
Tyle dobrego dla niego. Czekał więc, aż Tom poda mu potrzebną sumę, aby zapłacić i pójść szybko coś zjeść, aby wrócić do pracy.

Avatar Baturaj
Właściciel
- 12,50 - powiedział Tom. Zgadzało się to z wyliczeniami Nicolaisa.

Avatar maxmaxi123
Podał więc rzeczoną sumę, pożegnał kolegę i ruszył spiesznie do domu. Wolał mieć jak najwięcej czas dla siebie przed robotą, a skoro zostało mu pół godziny... no dobra, mniej; odjąć rozmowę z Tomem.

Avatar Baturaj
Właściciel
Po drodze nie spotkało go nic nadzwyczajnego. Dotarł do domu. Rzuciło mu się w oczy na zegarze, że ma piętnaście minut do rozpoczęcia roboty.

Avatar maxmaxi123
onie
Zaczął więc szybko robić śniadanie, gdzieś z trzy kanapki. Potem nawet nie sprzątnął, co szybko się ubrał, zamknął dom i wyszedł, zajadając już jedną w drodze.

Avatar Baturaj
Właściciel
Wszystko to udało się bez przeszkód. W sklepie był punktualnie, no, może spóźnił się o minutę. Tom spojrzał z lekką irytacją, zakładając kurtkę i zabierając swoje rzeczy.

Avatar maxmaxi123
Teraz jego kolej... Poszedł więc się przebrać w swoje rzeczy, po drodze żegnając towarzysza. Dobra... czas zacząć pracę!

Avatar Baturaj
Właściciel
Do południa nie wydarzyło się nic szczególnego. Było kilkunastu klientów, w większości biedniejszych. W pewnej chwili jednak do sklepu wszedł koleś, który wydał się Nicolaisowi znajomy. W sensie, że kiedyś już chyba go widział.

Avatar maxmaxi123
Cóż, szkoda w sumie, że był ruch. Co prawda biedniejsi, czyli i mniej biorą, ale i też sporo ich było, więc nie mógł się zajmować niczym innym.
Ciekawe czy to "kiedyś", było dziś rano, przy tym pojeździe czy jednak dawniej. I jak już, to skąd mógł go kojarzyć? Z telewizji? Z widzenia? Obsługując dalej ludzi, próbował sobie przypomnieć, bądź znaleźć u mężczyzny jakieś charakterystyczne rzeczy, po których mógłby łatwo go połączyć z jedną ze znanych mu osób.

Avatar Baturaj
Właściciel
Nagle przyszło olśnienie: brunatny płaszcz! To był ten sam koleś, co przed barem rano. Ten, co został wyrzucony na ulicę. Stał teraz przed regałem ze słodyczami i przekąskami, mrucząc coś do siebie pod nosem.

Avatar maxmaxi123
Oooo, ciekawy zbieg okoliczności. Poczeka więc, aż podejdzie do lady i zagada. Mimo iż nie ingeruje zazwyczaj w sprawy innych osób, to i tak może dowie się czegoś ciekawego? Czekając więc, aż podejdzie żeby zapłacić za wszystkie rzeczy, obsługiwał dalej klientów, wychodząc ze stanu zamyślonego, póki jeszcze niczego źle nie policzył. Jak teraz było z ruchem?

Avatar Baturaj
Właściciel
Oprócz blondyna w płaszczu dwie osoby. Niczego źle nie policzył, dopiero teraz podeszła do niego kobieta w średnim wieku z artykułami w rękach. Nagle Nicolais poczuł coś w stosunku do nieznajomego. Coś nadnaturalnego... Wizualnie mógłby to odczucie określić jak... Jak mały płomyk na tle czarnego nieba... Chyba to miało związek ze zdolnością Nicolaisa do wyczuwania nadnaturalnych zjawisk. Ale było bardzo niepewne.

Avatar maxmaxi123
Hmmm... mężczyzna coraz bardziej miał ochotę do niego podejść i jakoś wdać się w rozmowę,ale dopóki nie próżni sklepu, będzie to trudne, a nawet wtedy jest duża szansa, że podczas rozmowy przyjdzie ktoś nowy. Obsługiwał więc dalej, licząc w duchu, że w końcu podjedzie bliżej. Co on tak długo kupuje? Wolał już mu się nie przyglądać, bo może wyjść zbyt podejrzanie.

Avatar Baturaj
Właściciel
Druga osoba kupiła swoje produkty i zaczęła odchodzić od kasy. W tym momencie facet w płaszczu krzyknął cicho, lecz triumfalnie i wyciągnął z głębi półki sok pomidorowy. Nicolais usłyszał, jak mówi do siebie:
- Mam cię.
Podszedł do kasy i postawił sok na ladzie.
- To i paczkę gum miętowych, poproszę - rzekł. Wrażenie odczuwania zjawiska paranormalnego przez Nicolaisa lekko przybrało na sile. Ale wciąż jednak było niepewne, jakby przytłumione.

Avatar maxmaxi123
Poszedł więc po nią, a w drodze mówił:
- Widziałem jak Pan został wyrzucony z baru. I nie wyglądał Pan na typowego pijaka, co na porządną osobę. Więc czemu Pana wyrzucono?

Avatar Baturaj
Właściciel
Kątem oka dostrzegł, jak facet lekko się spiął. Ale zaraz z powrotem się rozluźnił.
- E, zarwałem tam nockę. Wie Pan, jak to jest czasem. Człowiek czasem za dużo wypije, po prostu. A, no tak, kolega mówił, że Pana wtedy widział.

Avatar maxmaxi123
Podał więc gumę, a zaraz po niej cenę za produkty. Byli sami?

Avatar Baturaj
Właściciel
Absolutnie sami. Facet zaczął grzebać w kieszeni spodni. W końcu wyjął drobne i dał Nicolaisowi parę monet. Trzeba było wydać.

Avatar maxmaxi123
Mimo iż nie lubi samej magii, a magików tym bardziej, to tym razem zrobi lekki wyjątek. W sensie, spróbuje dowiedzieć się o nim czegoś więcej, bo w zasadzie to pierwszy taki, jakiego spotkał od... niepamiętnych czasów. Mimo to, woli być jednak gotowy na agresję ze strony rozmówcy. Wziął pieniądze i przed samym przeliczaniem, rzucił jeszcze:
- Coś mi mówi, że możemy mieć ze sobą wiele wspólnego...

Avatar Baturaj
Właściciel
Wzrok blondyna stał się nagle ostry, niczym brzytwa, mimo, że wyraz twarzy pozostał ten sam.
- A w jakim aspekcie życia, jeżeli można wiedzieć? - spytał neutralnym tonem, czekając na resztę.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku