Gospoda "Floiryjski Ogród"

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Piękna elficka gospoda, która jest bogato zdobiona i wyposażona w dwie przybudówki mieszkalne, główne centrum elfickiej migracji oraz epicentrum poezji, sztuki i muzyki, czyli elfickiej domeny kultury. Gospoda obfituje w tancerki tematyczne regionalnie, a także możecie usłyszeć o jej wspaniałym jabłkowym trunku zwanym "Floiridos" pędzonym na miejscowej odmianie jabłek, tak więc pijąc go wspieracie miejscowy budżet... ogółem.. wszystko co ma w sobie jabłka w menu wspiera tutejszy budżet.

Avatar
Konto usunięte
Upewniwszy się uprzednio, iż woal zasłania jej oczy, Freitka skierowała swój miarowy krok ku gospodzie by odpocząć od tułaczki. Idąc wspomagała się trzymanym w dłoni, lodowym kosturem. Zerkała co jakiś czas na swojego ukochanego skorpiona, towarzyszkę podróży. I cóż, stanąwszy przez karczemnymi drzwiami, otwarła je, wchodząc jednocześnie do środka.

Avatar maxmaxi123
Terytion, zbliżał się do gospody. Postanowił do nie wstąpić, aby odpocząć i wypytać się dokładniej o lokalizację kolegium.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Ukazała wam się niezbyt tłoczna karczma z różnymi podgatunkami elfów razem pijącymi swój miejscowy trunek, śpiewali pieśni.

Być może jeśli Sara ( tak będzie krócej i łatwiej) dobrze by się wsłuchała mogłaby ogarnąć słowa pieśni. ( wiąże się to z rzutem na percepcje)

Terytion zaś wszedł za freitką od której czuł silne wiatry eteru, które były niejako sprzeczne z jego wiatrami... nagle między waszą dwójką powstało drobne wyładowanie energetyczne co było nieprzyjemnym uczuciem i zwróciło uwagę Sary na twoją osobę.

Kiedy to nastąpiło Sara odruchowo odwróciła się ku stojącemu za nią magowi ognia jak łatwo mogła się domyślić... być może on wiedział coś o licencjach magów, wyglądał bowiem jak jeden z imperialnych.

Avatar maxmaxi123
Szkoda, że nie wiedział co powoduje te wyładowania. Nie mniej, nie czekał aż ta do niego zagada, tylko od razu ruszył ku ladzie, aby się zapytać o kolegium.
//Wolę nie wybiegać w przyszłość i pisać, że już jest, bo zawsze możesz z czymś wyskoczyć...//

Avatar
Konto usunięte
Wsłuchała się w słowa śpiewanej pieśni. Wszak wciąż średnio orientowała się w otaczającym ją świecie. Cholerna izolatka zrobiła swoje.
//Rzut na percepcję: wynik 1, posiadana 4

Rozejrzała się, rzecz jasna, po wnętrzu budynku, a następnie udała się w stronę lady by zaspokoić głód wraz z pragnieniem. Zarówno swoim jak i swojego lodowego zwierzątka.
- Warto byłoby zapytać się tego gościa o licencje magiczne - pomyślała choć nie bardzo wiedziała jak zacząć by nie narzucać się zbytnio.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Pieśń ta opowiadała o wspaniałym mieczu Yster'rahu, który to miał moce czterech pierwotnych żywiołów planu elementalnego, a który rozpadł się podczas walki z samym Hellisem na wyspie Yster'heim na cztery bliźniacze ostrza zwane ostrzami żywiołów... po dziś dzień wiadomym jest, że przynajmniej jeden z nich pozostał na Yster'Heimie, zaś drugi według legend jest na szczycie Korony Mroźnych Wichrów lub jak kto woli Karaz'Skof'Anemoi najwyższym lodowcowym szczycie górskim w całym Ferenthirze oraz jego północnym biegunie za razem... prawdopodobnie mają tez one w sobie zaklęte potężne moce swych żywiołów i same są katalizatorami, jednocześnie będąc niepękającymi już brońmi do walki wręcz... ciekawa to opowieść.

Dotarliście do lady przy której siedział młody sylvański barman
-Co podać?
Zapytał dość smutnym głosem...

Avatar maxmaxi123
//Ah, flashbacki ze Świata Queta tak bardzo.. chociaż przy okazji znalazłem, do czego to naprawdę nawiązuje.//
- Mi nic. Tylko chcę się dowiedzieć czegoś o Kolegium Bursztynu. Niby gdzieś tutaj jest, ale wolę się upewnić. Czy nauki u nich są darmowe? Chociaż do pewnego momentu, jak podchodzą do... wyjątków, jak dobrze nauczają, jak patrzą na niedoświadczonych?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Panie, co ja prosty elfi karczmarz mam wiedzieć o jakiejś szkole magii... jest jeno taka placówka w mieście, która wiecznie albo staje w ogniu, albo mieni się bursztynową poświatą, ponoć teoretycznie uczą za darmo, ale za własne kostury każą płacić, a i nie przyjmują byle pierwszego lepszego czarownika z lasu, tylko mają rzekomo jakieś swoje próby... cholera ich faktycznie wie... pono też po przeszkoleniu każą uczniom ruszać w świat i czynić chwałę na rzecz kolegium i imperium, a i tak kurnasz pobierają składkę od pełnoprawnych magistrów... chociaż czort ich wie...

// Oświeć mnie bo tego NIE widziałem dotychczas u nikogo... //

Avatar maxmaxi123
- A... gdzie dokładniej jest? I czy ktoś z tutejszych gości, może wiedzieć coś więcej?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Znajduje się blisko samego marmurowego dworu jaśnie władającej tym miastem rodzicielki samego imperiusa... a na drugie pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć...

Avatar maxmaxi123
- Gdzie ten dom jaśnie władającej rodzicielki czegoś tam?

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Karczmarz je**ął facepalma
- Powedzcie przybyszy, jakim cudem żyjąc w imperium nie wiecie nic o imperusie Serviusie Gryphithcie jaśnie nam panującym oraz jego rodzinie... matka naszego włądcy aktualnie mieszka tu w Złotym sadzie w tym pięknym pałacu tam dalej na wielkim wzgórzu. To te wielkie dziadostwo z białego marmuru...

Avatar maxmaxi123
- Nie słyszałem, żyję bardzo na peryferiach, gdzie nowiny nie dochodzą. Więc... wybacz, poza tym, i tak się tym nie interesuje. Tak więc dziękuję mimo wszystko za odpowiedzi.
Powiedział, po czym skierował się w stronę wyjścia.

Avatar
Konto usunięte
- Witajcie szanowny Karczmarzu - rzekła w stronę, cóż, karczmarza.
- Można wiedzieć, co polecacie? - zapytała jako, że w zasadzie nie widziała ani co jest, ani czego właściwie chce. Głos był dość zmęczony co było dla Freitki dość charakterystyczne. Nie byłoby kłamstwem powiedzieć, iż zawsze taki miała.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Maciu - kontynuuj Złoty Sad

-Może Floiridos droga pani ? Jedynie dyszka za kielich tego pysznego wytworu. No i jak tak na panią patrzę, proszę się oczywiście nie pogniewać, gdyż mimo to jest pani całkiem niebrzydką kobietą, ale wygląda pani an zmęczoną, może chce pani wynająć pokój ?
Spytał młody karczmarz

Avatar
Konto usunięte
- A ile będzie mnie to kosztować? - odparła zerkając na pupilka.
- I jak ma się sprawa z jedzeniem? - dodała.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
-Pokój to jedynie piętnaście orłów za dobę, co zaś chodzi o jedzenie... może spytam tak; lubi pani jabłka ?

Avatar
Konto usunięte
- Osobiście nie mam nic przeciwko, ale moje zwierzę może mi... - chciała co prawda dokończyć swoją wypowiedź aczkolwiek piorun ją uderzający z mocnym impetem przerwał jej tą czynność. Odwróciła się przygotowując już w myślach zaklęcie gradobicia. Szukała wzrokiem sprawcy, a jeżeli takowego nie znalazła, wyszła poza teren gospody.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Kiedy wyszłas za teren gospody zauważyłaś że promień wiedzie cię na miejsciwy cmentarz. Tam także się udałaś.
Kontynuujesz - Złoty Sad

Avatar korobov
Moderator
Felice właśnie tutaj przybyła wraz ze swoją towarzyszką... Właściwie niewiadomo jak. To była dla niej zagadka. A z cała pewnością zagwozdka. Zapachu jabłek... Nie przepadała. Spojrzała się na Walkirię i skinęła jej głową. Powiedziała w wilczym do niej szeptem:
-Jakby co... Ty może jednak ukryj swoją czaszkę. Jeśli jakąś masz.

Avatar maxmaxi123
Karczma w środku była o dziwo... pusta. Nie było tam sławetnych tancerek, trunek nie stał na ladzie, nie było jabłek, ludzi... właściwie, to tylko pięknie zdobione, puste, czyste meble i elf barman za ladą. Znudzony swą robotą, bo w końcu kogo ma obsługiwać? Nieco się ożywił i, najwyraźniej, zdziwił widząc jakąś klientelę. Lecz mimo to, zapach tegoż owocu dalej unosił się w powietrzu. Towarzyszka Felice, po jej żarcie, spojrzała się na nią - a dokładniej koło niej - mówiąc w tym samym języku, co ona:
- Bardzo zabawne, a ty schowaj gdzieś tę kulkę, bo na pewno wygląda dziwniej, niż moja domniemana czaszka, chociaż patrząc na kraj...- Powiedziała, po czym zamyślona podeszła do lady.

Avatar korobov
Moderator
Spojrzała się na swoje prawe ramię zdziwiona. Ta kulka... Co ona tutaj...
-Ej, mała. A co ty tutaj robisz? - Po czym postarała się, by się schowała do jej pancerza. A teraz udała się za swoję towarzyszką. Nie wiadomo dokładnie dlaczego, ale jakoś tak... Jej było raźno. Wiadomo, wataha.

Avatar maxmaxi123
Kiedy Felice tylko tam spojrzała, jej oczom ukazała się niewielka świetlista kula, którą widywała w zasadzie często. Kula, jak tylko została zauważona, zniknęła, więc nie było potrzeby chowania jej. Kiedy obie szły do lady, w kącie nie dało się zauważyć pewnego bogatego jegomościa. Ubrany był w najróżniejsze fikuśne kolorowe płaszcze, lub coś podobnego. Kiedy doszły do lady, barman uśmiechnął się pełen nadziei i rzekł w unifikowanym:
- Witajcie w Floiryjskim Ogrodzie! Miejsce to zazwyczaj tętni życiem, śpiewem i jabłkami. Teraz mamy takie dni, że nijaka klientela tutaj zawituje. Nie umieją się w ogóle zabawić...- Powiedział, zaczynając bawić się szklanką, która stała obok niego. Po tym, jakby sobie o czymś przypominając, ożywił się i spojrzał na nie:- Słyszałem, jak Panie przy wejściu mówiły w jakimś egzotycznym języku, ubiór w sumie też ciekawy... skąd panie pochodzą?- Położył ręce na blacie i wychylił się nieco do przodu, w jego oczach widać było młodzieńczą ciekawość, chociaż u elfów, ciężko sprecyzować wiek... Nasuwa się też pytanie, kto mu odpowie? Nienawidząca mężczyzn Felice, czy może bardziej nieokrzesana Walkiria? Pewne jest to, że Walkiria zawsze dawała swojej towarzyszce mówić pierwsza, najpewniej zdając sobie sprawę, że sama szybciej mogłaby powiedzieć coś nieodpowiedniego, chociaż pierwszy raz spotykają się z tego typu pytaniem...

Avatar korobov
Moderator
Felice spojrzał się na mężczyznę z lekka z góry. Mężczyźni są jacyś dziwni... A wręcz niektórzy są nachalni. Ale ten... Jesnak nie zamierzała mu odpowiadać wprost ani żadnych danych. Postanowiła odpowiedzieć mu wymijająco.
-Jesteśmy z daleka, same nie pamiętamy skąd. Idziemy tam, gdzie wskażą nam drzewa, gwiazdy, słońce i księżyc. Gdzie nas zawieje wiatr.

Avatar maxmaxi123
Walkiria spojrzała się na nią z lekka zdziwiona. Najpewniej spodziewała się czegoś innego. Elf w tym czasie nieco bardziej się ożywił.
- Uuuu... nie pamiętacie, czy nie chcecie pamiętać?- spytał się, podpierając głowę na łokciu. - Bo czasami bywa tak, ze tradycja nakazuje zapomnieć, lub haniebny czyn, czy, co dla mnie najgorszego, osoby takie same chcą zapomnieć, z powodu jakiejś hańby. Oh, ile takich przypadków było w naszej literaturze!- uniósł się nieco głosem, jednak zaraz po tym położył się na blacie.- Szkoda, że większość z nich powtarzalna... właśnie! Może zechcecie mi pomóc? Zbieram informacje o takich osobach jak Wy, aby potem samemu coś napisać.Poczekajcie, pójdę po notatnik! Violes! Pilnuj!- Krzyknął, po czym sam udał się nie wiadomo gdzie.
-Nie podoba mi się on...- Zaczęła Walkiria w wilczym.- Jest tak zbyt,,, dziki, w złym tego słowa znaczeniu.- Powiedziała niepewnie.

Avatar korobov
Moderator
Felice obserwowała nowego znajomego z narastającą niepewnością. Nie sądziła, że tak zareaguje na jej odpowiedź. A ten zarwagował rqdością, euforią! Coś było nie tak...
Nachyliła się do Walkirii i szepnęła jej w wilczym:
-Tak. Coś jest mocno nie tak. Zwykle ludzie spadali, gdy to mówiłam.
//9.

Avatar maxmaxi123
-Tia...- Powiedziała, po czym zamyśliła się, co u niej było rzadkością. Po pewnym czasie, na miejsce elfa, przyszła- a jak żeby inaczej- elfka, najpewniej ta wołana wcześniej Violes. Ona, w porównaniu do swojego towarzysza, nie miała długich jasnych blond włosów, tylko krótkie brązowe. Była w takim samym nastroju co poprzednik, czyli znudzona. Violes podeszła do nich, po czym wyprostowała się i zrobiła wymuszony uśmiech.
- Witam w "Floiryjskim Ogrodzie"...
- Już to mówił.- Wtrąciła Walkiria, po czym znowu popadła w proces myślowy.
- Ah, przepraszam. Czasami zdarzy mu się zapomnieć. Z tego co widzę, nie jesteście stąd... w czym więc mogę służyć? I Mam nadzieję, że chociaż Wy macie coś więcej, poza pustymi słowami "odpracuję w karczmie", lub "Resztę doniosę potem". Mimo że się najczęściej wywiązują, takie osoby są najgorsze.- Powiedziała, mówiąc ostatnie zdanie z wyraźnym obrzydzeniem.

Avatar korobov
Moderator
Obserwowała, ale nic nie môwiła. To nie było w jej stylu. Zawsze wrażliwa na takie rzeczy...
-A co można robić w karczmie? Uczuć się tańca czy jeść? - Powiedziała lekko sarkastycznym tonem. Ale zaraz potem jakoś straciła rezon.
-Przepraszam... Chciałam powirdzieć, że chciałybyśmy zjeść i wypić, ale nie alkohol. Przynajmniej dla mnie. Nie wiem, jak moja towarzyszka. A złoto mamy. - Powiedziała podnosząc 20 orłów na widok.

Avatar maxmaxi123
Przewróciła oczami, po czym zupełnie nie wzruszona, odpowiedziała.
- Nooo... nie wiem co można robić... niektórzy chcą wziąć pokój, inni nie, zależy od osoby, ale dobrze, że Pani sprecyzowała. Coś konkretnego do jedzenia?
- Wystarczy nam kawałek wołowiny, a do picia jakikolwiek sok, byle nie jabłkowy.- Powiedziała Walkiria, wychodząc z tego stanu, aby zarz po odpowiedzi, znowu z niego popaść. Violes przytaknęła- chcoiaż na wieść, że sok nie ma być jabłkowy, zrobiła jakby obrażoną minę- po czym udała się na zaplecze. W tym czasie, towarzyszkę Felice przestraszył jegomość, który wziął się znikąd. Felice go rozpoznała, był to ten sam mężczyzna, który siedział osamotniony w kącie. Z bliska można było dojrzeć u niego długą brazową brodę, tak samo długi wąs. Na głowie miał czapkę z piórem pośrodku, na sobie natomiast długi czerony żupan, z peleryną z tyłu, żupan był na tyle długi, że zasłaniał spodnie, a mężczyzna na tyle wysoki, że trzeba by się schylić, aby dostrzec buty. Wystraszona kompanka odskoczyła, po czym już się szykowała do wyjęcia buławy, kiedy się zorientowała że wroga nie ma, a obcy ją po prostu zaskoczył. Lekko zawstydzona odłożyła broń. Mężczyzna, niewzruszony, spojrzał na Felice.
- Witam, nazywam się Magredin Teter. Poszukuję osób, które wykonają dla mnie pewną robotę. Dostaną za nią Panie po pięść set orłów.- Mówił sprawnie, szybko, czysto bez błędy czy zająknięcia, niczym urodzony mówca.

Avatar korobov
Moderator
Felice lekko wzrokiem zrugała Walkirię za jej nerwowość. W walce trzeba być opanowanym. A Walkiria właśnie zrobiła coś odwrotnego. Felice spojrzała się na Tetera.
-Panie Teter... A gdzie haczyk?

Avatar maxmaxi123
Popatrzył się na Felice, nieco zainteresowany jej odpowiedzią, nie ukrywał że mocno się tym zdziwił, najpewniej spodziewając się innej odpowiedzi. Uśmiechnął się życzliwie.
- Oh, mądra dziewczynka, potrzeba nam tutaj takich w Sadzie.- Powiedział, po czym jego mina nagle spoważniała.- Haczyk jest taki, że nie możecie odmówić. Od tygodnia już siedzę w tej karczmie, bo lepszych nie ma, a nie zgłupiałem jeszcze, żeby pchać się do mordowni. Już dziś miałem sobie odpuścić, ale widzę Was! Dwie utalentowane, czarujące, jak i zabójcze Panny. No, skoro to mamy za sobą, to ja przejdę do głównej części. Tydzień temu, ukradziono mi skrzynię ze złotem. Niby mam takich sporo, ale jednak jestem kolekcjonerem, a ta była... szczególna. Dodam też, że znajduje się tam pięć tysięcy, które mi się bardzo przydadzą, sprawy osobiste nie muszą Panie wiedzieć. No, jakieś pytanka?- Spytał się, patrząc to na jedną, to na drugą. Walkiria spojrzała na Felice, najpewniej jej pozostawiając wybór, chociaż mogła dostrzec w oku towarzyszki, błysk żądzy pieniądza, lub chociaż jakiejś roboty, bo ostatnio coś nudno było w ich życiu, a z pieniędzmi nie najlepiej, jedyne co im zostało, to to 500 orłów Felice...

Avatar korobov
Moderator
Czyli podsumujmy. Płaci 1000 by odzyskać 5000. Dodatkowo oferuje to dwóm dziewczynom bez żadnych wiedzy o nich, po prostu na dobrą gębe. Dodatkowo ta mordownia... Tak. Brzmi zajebiście. Powiedziała do Valkirii po wilczu
-A teraz mi to śmierdzi.
-Panie Teter. Zacznijmy od tego, co to za mordownia oraz jak rozumiem ufa pan, że nie zabierzemy tej skrzyni, bo tak? Ale ja na gebę nic nie załatwiam. Walkiria, jeśli można... Spiszesz umowę z panem?

Avatar maxmaxi123
Kiedy Felice, powiedziała coś do swojej towarzyszki, Magredin tylko podejrzanie na nie spojrzał, a Walkiria nic nie mówiła. Po wysłuchaniu odpowiedzi, wyglądał na lekko zamyślonego, po czym od razu powiedział.
- Jakakolwiek. Każda po kolei to zły wybór, każdy porządny człowiek to wie... I po co umowa na papierze? Ustnie można. I w sprawie tej skrzyni... uwierz mi, dziecko. Źle to się dla Was skończy, jak ubędzie z niej chociaż jedna moneta, a tym gorzej, jeżeli nie załatwicie tego do jutra, bo nie zamierzam czekać. Jak czego potrzebujecie, proszę mówić. Może załatwię.- Powiedział, wracając powoli do stolika, zachęcając je, aby poszły za nim. Obsługa jeszcze nie wracała, co było nad wyraz dziwne. Dziwne też było to, że mimo wczesnej pory, nikt inny nie pojawił się w karczmie, chociażby z gości.

Avatar korobov
Moderator
Felice spojrała się na tamtego jegomościa i zaczęła powątpiewywać co i jak, co w sumie nie było dziwne... Strasznie mu się śpieszy. Widziała to mimo stępionego wzroku... A powrót obsługi był... Dziwny... Szła za nim, ręką lekko cofając się do tarczy.
-Zaskakujące, że panu tak zależy na tej skrzyni. Czy ma pan może przewidywania, gdzie może być? Może się zgubiła albo...

Avatar maxmaxi123
Kiedy doszedł, usiadł w takiej pozycji, aby mieć na oku tarczę, co właściwie Felice dostrzegła od razu.
-Jak skrzynia, w domu, mogła się zgubić? Ale, wiem gdzie jest. Przy wyjściu z miasta jest taki prywatny garnizon jakiegoś z tych bogatych. Gnój ukradł mi tę skrzynię, kiedy tylko ją dostrzegł, od razu jego ludzie ją capnęli, i tyle ich widziano. Ale mój znajomy mi powiedział, gdzie jest. A kradzież wydarzyła się podczas ślubu, mojej córki z jego synem, niestety, wesele było u mnie w domu... nigdy więcej gości. Coś jeszcze?- Spytał, po czym rozsiadł się wygodnie na swoim krześle. Walkiria usiadła bliżej lady i czasami spoglądała, czy ktoś nie idzie. Wydawała się wtedy taka niespokojna, a karczma dalej pusta...

Avatar korobov
Moderator
-Zacznijmy od tego, ilu mniej-więcej ich tam jest. Wolę się nie pakować w chabałę. - Powiedziała co jakiś czas patrząc się w tronę Walkiri. Wiedziała o ich sytuacji finansowej...
-Ale jak to do jutra?

Avatar maxmaxi123
- Ano do jutra, bo nie zamierzam czekać dłużej. A w sprawie tego ilu ich tam jest... nie wiem, ale znam kogoś, kto mógłby to zrobić, ale potrzebowałby ludzi. Idźcie do niego, znajdziecie go w "Kwiecistym Dupsku", na końcu ulicy, zaraz po wyjściu. Ale rzecz jasna, możecie zawsze znaleźć inny sposób. Będę tu cały dzień, jak i też jutro z rana. No, a teraz już idźcie.- Powiedział, opuszczając na głowę czapę, po czym wyglądał, jakby chciał zasnąć.Po jego słowach, przyszła Violes, niosąc na tacy dwa talerze, każdy z nich miał pieczony kawał wołowiny, jak i dwie szklanki, z sokami z pomarańczy. Postawiła przed nimi po jednym z każdego, w tym też sztućce, po czym odeszła.Walkiria dalej przez chwilę myślała, po czym jakby się ocknęła i zabrała się za jedzenie. Mimo tego, że jadła trochę za głośno, Magredin się nie obudził, lub nawet nie upomniał o tym towarzyszki.

Avatar korobov
Moderator
Powiedziałaby coś na temat jego stosunku do kobiet, ale w tej chwili bardziej zainteresowana była wołowiną. Sama zaczęła jeść i pić, lecz starała się lekko bardziej elegancko, delektując się każdym kęsem. Włączyła nawet lepszy smak, by się delektować. Zwykle jadła to, co sama upolowała, a okazjwięc.e zwierzę z rogami zjadała zwykle na surowo w postaci wilkołaczej, więc...

Avatar maxmaxi123
Mięsko było dobre, a po włączeniu smaku, jeszcze lepsze. Na pewno, bezproblemowo przebijało typowe obiadki na surowo, z jeszcze niedawno żywego zwierzęcia. Niemniej, kiedy Walkiria zjadła, chciała już ruszyć, ale uświadomiła sobie coś. Wtedy to chciała szturchnąć Magredina.
- Nazywa się Buco. Bardzo znany.- Powiedział, nie ruszając się, a kompanka z lekką niepewnością odsunęła dłoń, po czym przeszła się koło lady, spoglądając szybko w miejscie, gdzie ruszył elf, aby następnie pójść już w stronę wyjścia. Kiedy Felice zjadła, Teter raz jeszcze przemówił:
- Prawie i bym zapomniał. Skąd pochodzicie? Pierwsze słyszę ten język, a znam ich nie mało. Durzucę radą.

Avatar korobov
Moderator
Spojrzała się na niego skondinąd wilkiem (musiałem). O pochodzenie nigdy się nie pyta. A fakt, że jej język jest tu nieznany napawą ją optymizmem. Mogłoby to dać sporą przewagę nad ewnetualnymi przeciwnikami.
-Jestem z plemienia Geruinau. oją znajomą o to nie pytałam.

Avatar maxmaxi123
- Eh, i tak nie znam. No, idź już.- Powiedział, machając lekceważąco ręką w jej stronę. W tym momencie, dostrzegła też, jak wszyscy wychodzą z pokoi, jak na komendę i... karczma ożyła! Tancerki wyskoczyły jakby znikąd, po czym zaczęły tańczyć. A i śpiewacy i grajkowie się znaleźli. Śpiewał ktoś z ludności, a grały mu elfy, które najpewniej zostały do tego wynajęte. W ogóle....tutaj prawie wszyscy byli elfami, tylko czasami mijała ją jakaś mieszanka elfa z czymś. Zapach jabłek stał się mocniejszy, a muzyka nie cichła. Właściwie, nikt nawet nie śmiał się odezwać, kiedy to pewna z początku nieśmiała niewiasta, śpiewała piosenkę w ich ojczystym języku. Było więc słychać tylko śpiew, a czuć jabłka. Nic poza tym. Patrząc na tutejszą ilość ludu, aż dziwne ,ze narzekali na ciche dni. Violes aż zdziwiła się ta ilością ludności, więc pobiegła od razu po wsparcie. Felice nie dostrzegała też Magredina, chociaż mógł też zniknąć jej z oczu przy tym tłumie.

Avatar korobov
Moderator
Felice spojrzała się na Tetera, lecz nic nie powiedziała. Udała się za to do lady zapłacić.

Avatar maxmaxi123
Przy ladzie stał jakiś obskurny elf, wrak człowieka, można go tak określić. Wyglądał na niewyspanego i chorowitego. Do tego jego włosy... koloru zgniłej zieleni. Zdawał się przysypiać, będąc na swoim stanowisku. Dopiero, kiedy Felice podeszła dostatecznie blisko, barman jakoby się obudził. Energicznie uniósł opuszczoną głowę, po czym spojrzał się na nią. Potem chwilę myślał i spojrzał na kartkę, jaką miał przed sobą. Długo się tam wpatrywał, chyba znowu zasypiając. Dopiero, przechodząca niedaleko kelnerka, uderzając pustym kuflem w stół, obudziła go. Elfka zajęła się nalewaniem, a barman znowu przyglądał się kartce, jakby czegoś szukając. Dopiero po czasie, spoglądał energicznie, to na nią, to na papier. Potem nieco przybliżył wzrok do papieru i zmrużył oczy, patrząc się na nią.
- Z trzydzieści z czymś...-- Powiedział nieco byle jak i sennie. Milczał chwilę, po czym macnął ręką. - Niech będzie z pięć. Tak, trzy... pięć.- Powiedział, po czym znowu powrócił do stanu pierwotnego,a włosy opadły na kartkę, wyraźnie ją brudząc. Ciekawe, jak ktoś taki dostał tę posadę?

Avatar korobov
Moderator
No, bardzo ciekawe. Nie dałaby mu pilnować psa bez nóg, a co dopiero zajmować się finansami. Bez słowa położyła przed nim żądaną kwotę i wyszła zniesmaczona.

Avatar maxmaxi123
korobov pisze:
Postanowiła tam wejść. Miał jakiś cel...

Karczma była pełna różnych osób, nikt nie grał, a w pomieszczeniu było gwarno. Świetlika już nie ujrzała, ale Walkirię przy ladzie już owszem. Słuchała zafascynowana tego, co mówił ten elf, co to go rano spotkały. Tetera co ciekawe, nie ujrzała.

Avatar korobov
Moderator
Podeszła do Walkirii spokjnie, miarowo, by nie wzbudzać podejrzeń.

Avatar maxmaxi123
W miarę, jak się zbliżała, słyszała coraz to głośniej owego elfa. Kiedy była już w miarę blisko, usłyszała fragment jego monologu:
- Dlatego tak fascynuję się światem i obcymi krainami. Bo są Mi obce, bo to niewiadoma, bo mogą natknąć swą tajemniczością. Co ja bym dał, aby wieść taki żywot jak Ty...- Skończył, zaczynając wycierać pusty blat. Siedziała przy nim tylko jej towarzyszka.
- Niewiele trzeba. Wystarczy się stąd urwać, to nie jest ciężkie, a nagroda jest niemała. Sama się powoli nudzę w tym mieście. Podziwiam cię, że tak długo wytrzymałeś.- Elf machnął na to ręką.
- E, to nic nadzwyczajnego, wystarczy się tutaj urodzić, wychować... właściwie, nie chciałbym zwiedzać świata, gdybym nie dowiedział się, jak ciekawa jest kultura orientu. Ale o tym później. A i tak wracając... trzymają mnie tutaj pewne... osobiste powody.- Nagle niespodziewanie zamilkł, najpewniej dostrzegając Felice. Walkiria odwróciła się zaskoczona.
- O, już jesteś. Coś długo. Mamy pokoje, ten zleceniodawca je opłacił. Siadaj, opowiedz jak przebiegła rozmowa.- Powiedziała, odsuwając jej krzesło.

Avatar korobov
Moderator
-Rozmowa, jak rozmowa. Udało Ci się zdobyć tą pieczęć?

Avatar maxmaxi123
- Tak, wystarczyło dać pod światło. I nawet on sam się zgodził, ale warunkiem jest to, że on chce wszystko zabić, strzela tylko raz w jeden cel, ale można zabijać te, które przeżyły jego jeden atak. Chcesz może coś zjeść? Iner stawia na koszt karczmy.

Temat zamknięty

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku