- Tak... nie mam, ale chcę mieć.Feniksa, właśnie. A wracając, oj tak, na pewno paląc człowieka, i zabijając go! Na pewno trup wystawiłby swojego chowańca. Tak samo jak ja, chciałem cię zmusić do puszczenia nas.
Właściciel
- Instynkt samozachowawczy nakazałby wam to zrobić... jednakże jesteście jednostkami wybitnie.. nierozgarniętymi.
Rzekł młody
- A ty jesteś jednostką niezwykle bezmyślną.
Powiedział, dalej będąc gotów na unik.
Właściciel
- ... i znowu prowokacje. No jak dobrze że mój ojciec taki nie był, niech Sevtr ma go w swojej opiece. Pomyśleś, że za młodu chcieli go spalić żywcem.
Powiedział młodzian i westchnął.
- Z tego co słyszę, to tutaj każdego maga ognia chcieliby spalić...
Właściciel
- Zasadniczo po śmierci tak się robi, dlatego mój ojciec miał sporego farta, wtedy poznał moją matkę.
Rzekł dzieciak
- Hmmmm, ciekawe...a powiedz... jaka ona była z charakteru?
Właściciel
- Zależy... dla mnie, czy dla ojca ?
Spytał
- Dla ojca. A, no właśnie, przy okazji, jak się nazywali?
Właściciel
- Czemu pan mnie tak wypytuje ? Co ja jestem kurna punkt informacyjny ?
Spytał zniecierpliwiony młody...
- Po prostu widzę parę zbieżności, i chcę mieć pewność, czy to przypadek, czy jednak nie... jak na nie odpowiesz, szerzej wyjaśnię o co mi chodzi.
Właściciel
- Jako iz zgodnie z orawem imperium jest ochrona danych osobowych to moge co najwyżej panu powoedzieć że matka dla ojca przez większość czasu była dość oschła i patrzyła na niego jak na debila...
Powiedział po czym zamilkł.
- Nikt się nie dowie, że mi je zdradziłeś, a mi mogą okazać się bardzo pomocne.
Właściciel
-Pan jest jednym z tych co mają kotki w piwnicy, że mnie tak maltretuje ? Mogę wezwać straż...
- Chcę tylko znać imiona. Nie chcę pieniędzy, nie chcę nic, tylko odpowiedź na wręcza banalne pytanie. Czy to tak ciężko pojąć?
Właściciel
- Gdybyś znał prawdę...
Powiedział młody po czym odsunął się od ciebie stojąc teraz tyłem
-... prawdopodobnie mogłoby to sporo zmienić... zbyt dużo zmienić...
Zaczynał mieć pewne podejrzenia, ale możliwe też, że to zbieżność. On nie chciał mieć z inkwizycją nic wspólnego. Możliwe więc, że to tylko bzdety, ale bez imion, nie miał pewności. No nic, postara się je wyciągnąć od niego kiedy indziej. Jak już będzie w kolegium. Teraz pozostaje pytanie, co zrobić, aby zdobyć feniksa... najprościej, jest mu pomóc. Ale część jego chciałaby go jakoś skrzywdzić... ale zawsze można to zrobić po wyciągnięciu informacji. Ale wracając, może pomóc malcowi... ucząc go nowych zaklęć? No,. mogłoby to podziałać, gdyby nie fakt, jak bardzo ma opanowaną tę magię...
- Często kręci się tu inkwizycja, lub inni ludzie?- Spytał małego, niby od niechcenia.
Właściciel
- Ludzie... często, inkwizycja, niezbyt
Rzekł bez zwrócenia się do ciebie twarzą
Eh, szkoda. Czyli nie mógłby mu spróbować pokazać zaklęć, bez narażania się na to, że ktoś wezwie inkwizytora widząc jego ogień. Ba, może nawet mały mógłby pobiec. Co tu zrobić... co tu zrobić...
- Co chciałbyś, w zamian za zdradzenie mi potem tego sekretu z Feniksem?- Zapytał się. Nie to, że mu ufał, właściwie nawet nie ufał, ale nie miał właściwie wyboru...
//Wbij na discorda, jeżeli chcesz, żeby adv grał. Więcej wyjaśni na miejscu.
Konto usunięte
- Cóż, dziękuję za informację w takim razie - odparła niespecjalnie przejęta historią, inne miała priorytety. Wyszła od handlarza słodkich przedmiotów zabierając torbę, po czym poszła tam gdzie znajdował się dzieciak.
Właściciel
- Chce opanować ten ogień.
Młody zapalił swoja ręke niebieskim płomieniem po czym po cgwili trawa wokół pokryła sie szronem.
Wtedy przyszła Sara z torba cuksów
- Jak ty to?!
Krzyknął zdziwiony. No cóż, już taki ogień jest lepszy od zielonego...
Właściciel
- Tak juz mam... miałem trudnośc z opanowaniem zwykłego ale kolegium wyprowadzilo mnie na prostą, ponoc ojciec też był... inny... pod tym względem...
Założył ręce na piersi, po czym się zapytał.
- Niech zgadnę, zielony trujący, w młodości zabił nim wuja, czyż nie?
Właściciel
- A bo ja wiem... nigdy lrzy mnie nie używał... powiedział tylko abym sie nie martwił swoim bo da się z tym żyć...
Odpowiedział młody.
Konto usunięte
Popatrzyła na płomień z lekką, niezauważalną zapewne, ciekawością. Cóż, różne dziwne rzeczy istnieją na tym świecie. Rzuciła bachorowi trzy cukierki - To teraz nas ze swej łaskie przepuścisz? To naprawdę pilnie, a nie chce mi się tłumaczyć nikomu z dzieciobójstwa -.
Hm, czyli to na pewno nie był on. No, czyli to tylko zbieg okoliczności. Co za szczęście. Już się bał, że to nie przypadek, tylko wtedy pojawiłoby się pytanie- jak? Można to w sumie wyjaśnić prostym stwierdzeniem- historia lubi się powtarzać,ale to już by była lekka przesada. O, już wróciła.
- A nie chciał on jednego?
Konto usunięte
- Chciał - dostał odpowiedź dosyć lakoniczną.
Właściciel
- Bardzo dziekuję dobra pani. Przypomina mi pani troche moją matkę, też zawsze się o mnie bardzo troszczyła..
Rzekl malec po czym krzyknal do iskrogona
- Iskrogonie powrót!
I nagle jaszczurka zmieniła się w kulkę astralna ktorą po chwili mlody poniósł, bariery juz nie było
Cóż, przeszedł więc, już bez ryzyka zapłonu, po czym zaczął podążać w stronę kolegium. Chciał się tam znaleźć byle prędko, acz nie podejmował ku temu żadnych działań. No, w sumie to jedyne co, to miał nadzieję, że się tam szybko znajdzie.
Konto usunięte
Szła za tym żałosnym czarownikiem z problemami co do utrzymywania agresji. - Nareszcie - pomyślała. Przeklęła w myślach, we freickim dialekcie elfickiego, ominiętego bękarta.
Właściciel
Usłyszała coś w stylu
" Na wzajem" w swoim dialekcie
Po czym staneli oboje przed bursztynową gwardia przed wejściem na teren kolegium.
- Witam. Można podpisik pod tymi papierami, żebym miał już gotową licencję?
Zapytał się, bez strachu podając papiery. Skoro z małym, który czaruje niebieskim i wypaliło, to co może pójść nie tak z jego?
Właściciel
- Do szefa z tym... i co tu robi kriomantka ? Jesteście razem, czy przybłęda ?
Spytał jeden z gwardzistów
- Nie jesteśmy, zbieżność. Gdzie najdę tego szefa?
Konto usunięte
- Ja potrzebuję informacji gdzie dostanę licencję dla magów. - Odpowiedziała gwardziście.
Właściciel
- idżcie do szefa, szczyt głównej wieży na wprost.
Otwirzyli wam bramę
Poszedł więc w kierunku głównej wieży, rozglądając się po kolegium .Rzecz jasna, nie skupiał na tym całej swojej uwagi.
- Akurat po licencję do stolicy. Nie polecam wyruszać w w nocy.
Konto usunięte
Szła za nim - I przypominam, że zaprowadzenie cię tu miało wyjść mi na korzyść - przypomniała.
- Tak tak. Od niego dowiesz się tego samego. Chyba że elfy są tu traktowane inaczej...
Właściciel
Trafiliście niedługo przed drzwi komnaty mistrza, a były to drzwi eleganckie z mosiądzu zdobione bursztynem.
Otworzył je i wszedł do środka.
Konto usunięte
Weszła za magiem zamykając po tej czynności eleganckie, z mosiądzu wykonane i bursztynem ozdobione wrota. Czy tam drzwi, mniejsza z tym. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
Właściciel
Scałe pomoeszczenie było zrobione z rdzawego koloru drewna oraz bursztynowych płyt. W oknie widniały witraże płonącego ostrza - symbolu inkwizycji, na ścianach widać bylo pięknie wyszywane arrasy ze scenami z życia jakiegoś piromanty, być może ktos kto ma jakąś wiedzę o imperium mógłby skojarzyć tą historię.
W rogu sali znajdowało się łoże z karmazynowym baldachimem i płomienno pomarańczowymi zasłonami, po przeciwnej stronie pokoju umiejscowiona była biblioteczka złożona z czterech wypełnionych księgami regałów na nie. Po waszej lewej zobaczyliście rzeźbę feniksa przymocowaną do dziwnego mebla, który to był w jakiś magiczny sposób źródłem wody. Jednakże jeśli ktoś chce mógłby spróbować obadać ją pod względem magii.
Po prawej zaś waszej stronie znajdowała sie szafa, prawdopodobnie będąca składnicą ubrań, a obok niej skrzynia z rdzawego drewna ze złotymi elementali metalowymi oraz pięknym wzorem słońca ułozonego z rubinu w formie płaskorzeźby na pokrywie.
Na przeciwko zas zobaczyliście maga śpiącego na biurku z rdzawego drewna, który to siedział na krzesle z tegoż drewna w ręcej zaś trzymał przez sen pióro gęsie zamoczone w atramencie wewnątrz kałamarza stojącego w jednej z wydrążonych w biurku dziur. Głowa śpiącego była oparta o drugą rękę. Sam mag ubrany wyl w piękną szatę piromanty, na której naszyte były złotem znaki Arkheta, a do której nosił amulet, pas, pierścienie i broszę z bursztynowym słońcem. Jego głowa była pokryta rudawymi, siwiejącymi włosami, twarzy nie byliście w stanie dostrzec.
Ciekawe pomieszczenie, może i by sprawdził tę rzecz pod względem magi, gdyby nie jego cel wizyty tutaj. Podszedł więc trochę blisko maga i krzyknął.
- Ja tutaj po papiery!
Konto usunięte
Podeszła do biurka i czekała na reakcję maga.
Właściciel
Kiedy ten sie podniósl jego glowa zaplonela żywym ogniem podpalając, a jakże Terytiona.
- Kto śmie zakłócać sen wielkiemu mistrzowi kolegium bursztynu ?
Spytal zdenerwowany mag kontynuujac pisanie... listu ?
- Znowu?!- Krzyknął, otrzepując się, aby ugasić ogień, jeżeli to by nic nie dało, zacząłby się turlać po ziemi. Jeżeli by to ugasił, wstałby i kontynuował:- Ja, Terytion Hansen i ta... Sara, czy jakoś tak. Ja tu jestem po zatwierdzenie papierów, a ta chce wiedzieć, gdzie je można wyrobić... chyba.
Konto usunięte
Leniwie obróciła twarz swą ku Terytionowi - Ten to ma szczęście... czemu z ludzi są takie... eh... - odrzekła w swych myślach i tylko nich. Już nawet nie gasiła płomyka - Skierowano go tu, a ja pilnuję by nie zwiał przed odpłaceniem mi ratunku jego żywota - odrzekła jednocześnie z towarzyszem
Właściciel
- Cóż.
Rzekł mag
- Nie pozostaje mi się nic innego niż konkretnie wypytać co gdzie i jak chcecie bym wam załatwić.