Właściciel
-Syn zachorował, żona aresztowana, a córka pracuje i nie ma czasu dla rodziny...
Odrzekł.
-To gdzie dzisiaj się wybieramy mości panowie ?
Spytał.
Ja tymczasem powoli kierowałem się ku karetce.
- Moje kondolencje panie Clark - Powiedział Thomas z dużą dozą sympatii w głosie - A jedziemy dziś nad morze, na ziemię Von Hockenhoffów.
Właściciel
- Będzie ciekawie, na dwór niesławnego grafa, który nigdy nie opuszczał dworu i posiadłości rzekomo parającego się nauką o demonach jak mówili lokalni, acz jego słudzy zawsze mówili o jakichś badaniach nad nieśmiertelnością i reliktami z czasów pyłu, czymkolwiek owe czasy były... kto wie co jest prawdą i na ile... teraz aktualnie graf to świeży jeszcze dobrze nie ostygły trup, którego dobytek za pewne odziedziczy jego asystentka i przybrana córka Kornellia Anschlung...
- Kornelia Anshlung.... nigdy imienia nie słyszałem ale cóż....... w każdym razie trzeba tam jechać, może nie znałem go ale to dzięki niemu chodzę po tej ziemi, przynajmniej za to należy mu się pewna kszta szacunku ode mnie. - Powiedział Thomas smętnym tonem.
Właściciel
- Przygarnął ją i zaadoptował by jako młoda i pełna energii była mu posługą w ostatnich nastu latach. Miałeś prawo nie słyszeć o niej...
Odpowiedział.
Ja zaś zająłem miejsce,a po chwili Clar spytał
- To co panie Thomasie, jedziemy ?
- Jedziemy - odpowiedział spokojnie Thomas.
Właściciel
-To wsiadaj waść !
Zakrzyknął Clark
Thomas w takim razie siadł do karetki, bez słowa ni dźwięku.
Właściciel
No i ruszyliście po wyboistej drodze na wybrzeże na południe od stolicy, w stronę Wargenii, na ziemie dawniej zwane Księstwem Wilka, a dokładniej jego zachodni kraniec, gdzie wzrastało skaliste wybrzeże kończące się klifami. Tam bowiem miała znajdować się posiadłość Hockenhoffów.
Zmiana tematu, gdy już zrobię.
Właściciel
Acla przechadzała się akurat po bibliotece w domu Rantor szukając nowych traktatów filozoficznych, gdy nagle jej oczy przysłoniła dwójka delikatnych dłoni.
-Zgadnij kto.
Usłyszała znajomym żeńskim głosem.
Moderator
Uśmiechnęła się i chwyciła te dłonie swoimi.
-Ana, no wiesz co...
Właściciel
- Czemu ty tak często przebywasz wśród tych staroci ? Szukasz dzieł sprzed epoki Mirialiskiej, czy co ?
Zapytała żartobliwym tonem.
Moderator
-Właściwie to ja szukam sposobów na wampi... - odwróciła się w jej stronę z zakłopotaną twarzą... Ta, w połowie wampir... To lekko przeszkadza... - na pewne istoty... W starych zapiskach mogą być sposoby. I nie takie starocie... W tylko jednym była ludzka ręka.
Właściciel
- Hmm cczyli plotka o tym potworze, który jest pół wilkołakiem pół wampirem i robi problemy z Carsteinami dotarły i do ciebie... wieści strasznie szybko rozchodzą się w Gryphonholdzie.
Moderator
Spojrzała się na nią wzrokiem mówiącym coś pomiędzy "Co do ch*ja ty mówisz" a "Co, jak, że kiedy"
Właściciel
- Czyli nie wiedziałaś.... okay nie ważne, po prostu jakiś lokalny watażka postanowił złamać Pacta Nocturna i rzucić wyzwanie samemu Mannfredowi, nic wielkiego... A skoro nie o niego chodzi to o kogo ?
Spytała zaciekawiona Ana
Moderator
//Konstante bardzo chciałby zobaczyć swój podpis na tym dokumencie. Ale to bardzo.
-Nie chodzi o to. Wilkołaki i Wampiry się NIENAWIDZĄ. To za lekkie słowo. Ale nie przystoi mi ich używać. Plus nie ma fizycznej opcji, by się mogły skrzyżować. Fizycznie nie ma. - po czym chrząknęła. - I tak byś nie uwierzyła.
Właściciel
- Wygląda na to, że prawdopodobnie mutant... dziwne, ale podobno faktycznie taki ktoś istnieje.... to co powiesz mi wreszcie o co chodzi z tymi twoimi poszukiwaniami ?
Moderator
-Chodzi o poszukiwanie starego znajomego mojej mamy. Drakula coś Ci mówi?
Właściciel
-Gabriel Belmont... ale on był wampirem w pełni, to jego syn Trevor lub jak kto woli Alucard był pół wampirem pół człowiekiem.
Moderator
-A wiesz, że Belmont był znajomym mojej mamy?
Właściciel
- Przed wampiryzmem, czy już po ?
Moderator
-Wspominała mi tyle, że był znajomym. No to szukam poszlak... - i szuka na tych półkach.
-Nekromancja, czyli magia zakazana... Sposoby na ziemię tłustą... Walki z tyfusem i czerwonką wszelaką...
Właściciel
- Szybciej znajdziesz tu przepis leku na Catrionę niż coś o Belmontach, każdy chyba słyszał o tym, że Belmont zebrał wszystkie księgi w których napominano o nim fakty, nie mity, toteż wszystkie są w jego zamku...
Moderator
-Raczej nie zabrał pamiętników mojej matki... W ogóle... Jesteśmy idealnym przykładem, jak niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Właściciel
- Wiesz, jeśli to problem to zawsze mogę odstąpić. Jednakże wiesz, że cierpiała bym bardzo...
Powiedziała po czym przytuliła się do Aclei ( jak się to kur... odmienia )
Moderator
//Acla, Acly/Acli, Acle, Aclę, Aclą, Acli, Aclo. O tak.
Westchnęła tylko i odwzajemniła przytulenie.
-To nie jest problem... - powiedziała pocałowawszy ją w szyję.
-To jest nawet zaleta... I masz taką miękką skórę...
Właściciel
- Ależ jest na zbyt miękka i słaba. Nie to co ta piękna, szorstka, wytrzymała i pozwalająca na długie walki skóra wać panienki Rantor
powiedziała po czym ucałowała cię w usta.
Moderator
Pocałowała ją w czoło.
-Obie mamy ogon, obie mamy łuski, skrzydła i różki, a także pazury. I nie przejmuj się... Nie ma się czego wstydzić.
Właściciel
Podkulila swój ogon i chwyciła go w ręcę tuląc do siebie
- Cóż, co taki półdrakken może zdziałać ze swoimi krótkimi pazurkami, delikatną skórą i niezbyt silnym ogonem w porównaniu do tak wspaniałej, czystokrwistej, ah...
Westchnęła w zachwycie, wszak uważała Ackę za wzór.
Moderator
Westchnęła tylko i spojrzała się na Anę. Uśmiechnęła się tylko.
-Drakkeni sami też nie są czystej krwi. Wiesz, jak powstaliśmy jako rasa?
Właściciel
- Mama twierdzi, że poprzez miłość smoczych aspektów, które zostały obrane spośród śmiertelników i wyniesione fo smoczej rangi z normalnymi śmiertelnikami...
Moderator
-Bo to jest prawda... Twoja moma Cię kochała i kocha, podobna jak moja mama. Ale nieważne, czy masz twarde łuski... Liczy się to, czy masz smoczy płomień w sercu. Z resztą sam przypadek mojej rodizny jest ciekawy. Jestem wnuczką aspektu ciemności, moja mama władała magią światłości... A ja też nią władam.
Właściciel
- Cóż za ironia losu, to nawet troszkę romantyczne...
Powiedziała
Moderator
-Skoro tak mówisz... - powiedziała całując ją w usta.
-Ale szczerze... Lubię taką skórę... Przypomina jedwab..
Właściciel
- Dla ciebie, mogłabym skraść cały konwój okrętów obładowanych jedwabiem płynących z aquaryckiego archipelagu.
Powiedziała, po czym nastąpił między wami długi pocałunek z języczkiem, wasze języki splatały się i wirowały w rozkosznym tańcu, ślina mieszała się, poczułaś jej pyszny smak w swoich ustach.
Moderator
Ni opierała się, pomagała jej jednak lekko, a sama gładziła ją po głowie. W pewnym momencie przerwała pocałunek i spojrzała się w jej oczy, głęboko. W oczach było widać pierwotną siłę smoka.
-Nie potrzebuję całego konwoju... Wystarczy mi ten jedwab, co mam przed sobą.
Właściciel
Faktycznie ujrzałaś, że bycia tylko lekko 'nieteges' mieszańcem, Ana miała w sobie duszę prawdziwej smoczycy...
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy... wiesz, powinnyśmy chyba stąd wyjść, raczej zniszczenie biblioteki twojej matki mogłoby być bardzo tragiczne w skutkach...
Powiedziała z naciskiem na BARDZO
Moderator
Spojrzała się po kolicy... Faktycznie.
-Pójdźmy do mnie w takim razie... Jest tam spokojnie i nikt nie powinien się mieszać.
Właściciel
- Wiesz, to trochę przykre, że imperator mi zazdrości, twoja matka prosi tylko byle niczego przy okazji nie zepsuć, a ludzie an ulicy patrzą się an mnie jakbym była kimś w rodzaju prostytutki...
Moderator
Pokiwała głową lekko się uśmiechając.
-Imperator zazdrości Ci, bo sam chciałby mnie mieć. Wiesz jak było z moją i twoją matką... A ludzie... To są ludzie. U nich jest głęboko zakorzenione, że para to pan i pani. Nie pani i pani albo pan i pan. Minęło tylko 20 lat... W tradycji pozostanie na o wiele dłużej, ba. Nawet za 5000 lat znajdą się tacy, którzy będą krzywo patrzyli na takie pary. Nikt nie jest doskonały.
Właściciel
- Cóż, przynajmniej w mentalności zakorzeniła się szlachecka tradycja mamek, która dała jakąś podstawę ku temu, że jak dwie kobiety opiekują się dzieckiem, to nic złego dziecku nie jest...
stwierdziła, po czym dodała
- To nawet dość budujące...
Moderator
-Trzeba nadmienić, że to wzięło się od wysokich elfów. Ale to jest budujące. Zwłaszcza że samą taką opiekunką dla mnie byłaś... Ale to już nie wróci...
Właściciel
- Cóż... mała byłaś jeszcze słodsza.
Moderator
-Lepiej już chodźmy... Jest przejście, więc spokojnie, nie musimy iść przez ulicę. Ale uważaj na pieszczocha. Jak Cię wyczuje, to nie puści, póki nie wytarmosisz go.
Właściciel
- Prowadź, skarbie.
Powiedziała.
Moderator
Woęc idzie do jej skrzydła. To d9bre okreďlenie w sumie.
Moderator
//7 na 4. Nieźle się zaczyna.
Właściciel
Przez przypadek wpadłaś na rzeczonego pieszczocha oraz dwójkę patrolujących wampirów na usługach Masilli, niefartownie zagradzali drogę do twojego skrzydła posiadłości.