Właściciel
-Tak.
Byliście przed restauracją, typowo włoska restauracja z typowo włoskim jedzeniem.
-No to... prowadź, nauczycielu.
Właściciel
Vito wszedł do środka po czym usiadł spokojnie przy jednym ze stolików
Zrobił to samo co on, usiadł przy nim.
Właściciel
W pewnym momencie podszedł do was kelner.
-Co poda...
Spojrzał na Vita, po czym na ciebie.
-Szef za chwilę podejdzie
Czekał aż szef podejdzie :v
Właściciel
Przyszedł do was, Włoch w garniturze.
-Ja wszystko zapła
-Spokojnie, my przecież nie zabijany swoich najwierniejszych wspólników....
Czekał na rozwój sytuacji.
Właściciel
-Dopóki oni płacą.
-Dajcie mi jeszcze tydzień, wszystko zapłacę...
-czwarty raz ci dajemy tydzień
-Nasza cierpliwość się skończyła, płać teraz albo pogadamy inaczej, capiche?
Właściciel
-Dobrze, dobrze, wszystko zapłacę, dwa dni. Dwa dni
-Jeśli się spóźnisz się chociaż by o godzinę... Nie chcesz wiedzieć co się stanie.
Właściciel
-Dobrze, oddam wszystko na czas...
-I o to chodzi. Na nas już chyba czas.
Właściciel
-Tak, my biędziemy już iść...
Chowam pistolet
-Tylko tym razem pilnuj terminów
Właściciel
Ten wyszedł z restauracji
-Całkiem nieźle jak na początek
Właściciel
-Dalej, poznasz twoją nową rodzinę.
-Jedźmy zatem.
Wsiadł do samochodu.
Właściciel
Wsiadł za kierownicę i ruszył.
-Przy okazji, poznasz moją ukochaną.
-Dobrze ją traktujesz? Jesteś z nią szczęśliwy?
Właściciel
-Rzucam ją codziennie z mostu po czym chodzimy razem do rzeźni
Uśmiechnął się
-Kocham ją, jak miałbym ją źle traktować?
-Znałem kilka osób, które źle traktowały swoją rodzinę. Z naciskiem na znałem.
Odpowiedział.
-A jak w kwestii dzieci?
-Wolisz zająć się swoją "karierą"?
Właściciel
-Można powiedzieć że tak.
-No a jak potem już nie będziecie mieli jak? Chcesz mi powiedzieć, że wolisz skończyć bez dzieci?
Właściciel
-Nie to miałem na myśli... W każdym razie chwilowo jesteśmy trochę zajęci "robotą".
-No w porządku, po prostu martwię się o ciebie. Nie chcę, abyś na starość został sam.
Właściciel
-O to się nie musisz martwić
-Mam taką nadzieję..
Czekał aż dojadą na miejsce.
Właściciel
Widzisz że jedzie w stronę jakiejś posiadłości
Poczekał aż się zatrzyma, następnie wysiadł z samochodu
Właściciel
Wjechaliście na dziedziniec, widzisz dosyć stare kolumny przed rezydencją oraz spory ogród
Właściciel
-To jeszcze nic
Zatrzymuje się przed wejściem.
-Chcesz mi powiedzieć, że wnętrze jest jeszcze lepsze? Pewnie dużo zarabiasz pieniędzy skoro macie taką posiadłość.
Wysiadł z samochodu.
Właściciel
-To akurat nie moje, można powiedzieć że siedziba główna
-Aa..
Zamilknął na moment po czym odezwał się ponownie.
-No, ale chyba masz jakieś dobre mieszkanie, nie?
Właściciel
-Oczywiście że mam, potem tam pojedziemy.
Wysiadł z samochodu
Nie odpowiedział, postanowił, że po prostu będzie szedł za kuzynem.
Właściciel
Puka do drzwi które otwiera lokaj, widzisz czerwone schody na górę oraz dosyć sporo obrazów na ścianach
Kontynuował to co robił wcześniej, szedł za kuzynem.