Właściciel
Planeta praktycznie cała w piasku. Tatooine jest jak Sosnowiec, niby zadupie ale każdy o nim słyszał. Pałac swój ma tam Jabba The Hutt
//Ty i te Twoje opisy lokacji :V//
H'Shed leżał właśnie plackiem na brzuchu, na jednej z wydm. Swoją Banthę ukrył niedaleko, a sam wytrzeszczał oczy, uważnie przyglądając się farmie, która miała być celem nocnego ataku.
Właściciel
//nie miałem pomysłu a nie chciało mi się kopiować z Ossusa?//
I widzisz tą farmę, zwykła nie wyróżniająca się farma.
//Nie no, tutaj miało to akurat pozytywny wydźwięk, bo srogo kisłem :V//
No cóż... A mieszkańcy?
Właściciel
Farmer, //kobiety i dzieci też// kobieta i dziecko, syn około 12 lat.
Czyli nie jest źle... Mają jakoś broń lub systemy obronne?
Z jednej strony kusił go samotny napad, bowiem wystarczyłoby tylko kilka strzałów i ciosów gaderffii, żeby zakończyć sprawę, ale z drugiej sam nigdy nie uniósłby dostatecznie wiele łupów, tak więc po cichu zszedł z wydmy, dosiadł swej Banthy i ruszył jak najszybciej na tereny swego klanu, jednocześnie starając się pozostać niewidocznym dla farmerów oraz ustalić porę dnia.
Właściciel
I póki co podróżujesz e stronę klanu. Tak idąc usłyszałeś dość charakterystyczny ryk, był to ryk smoka Krayt
Co oczywiste, przyspieszył Banthę, aby uciec jak najdalej od owego dźwięku i do swojego klanu.
Właściciel
I po chwili jesteś w wiosce
Doskonale. Ocenił porę dnia.
W takim razie skrzyknął wojowników, jacy mieli razem z nim ruszyć (pół tuzina plus on sam), a potem poprowadził ich i Banthy w kierunku farmy, omijając szerokim łukiem okolice, w których usłyszał ryk Smoka Krayt.
W takim razie kazał jednemu wojownikowi zostać z Banthami, a pozostałym dobyć karabinów i strzelb, a później zająć pozycję wokół farmy. Potem sam wycelował ze swej broni i rozejrzał się za mieszkańcami.
Właściciel
//Czekam na Huuuu hhhuuu uuuuuuu!//
Są w domu
//To był nieco inny odgłos, a przynajmniej inaczej się zapisywało. Wedle "Kenobiego," oczywiście.//
W takim razie wydał z siebie ryk prawdziwego tuskeńskiego wojownika, chcąc ich jakoś wywabić, a w głównej mierze po prostu przerazić.
Właściciel
I udał ci się ten krzyk. Przez okno domu wyszedł strzeł który trafił jednego z twoich ludzi.
Właściciel
//F O K
U
A U T O K O R E K T.
z okna domu wyleciał strzał
W takim razie odpowiedział ogniem w owe miejsce.
Właściciel
I strzał z okna przeleciał obok twojej głowy.
Strzelał dalej razem z dwójką wojowników, a reszcie polecił zajść dom od tyłu.
Właściciel
I się ostrzeliwujecie. Dostałeś w ramię.
//Mam rozumieć, że prażą w to okno, że miło, a ktoś w środku nawet nie został draśnięty ani nie przerwał ognia?//
Właściciel
//only impirial stormtroopers are so precise//
Właściciel
W pewnym momencie ogień został przerwany.
Zajebiście. Zostawił dwóch na straży, a z resztą pobiegł do środka, chwytając oczywiście swoja broń białą, a karabin odkładając.
Właściciel
I jesteś tuż przy budynku.
Właściciel
I pierwszy który wszedł dostał laserem w czoło.
Chwycił jego ciało i wykorzystując je jako prowizoryczną tarczę parł naprzód, zatrzymując się przy lepszej osłonie lub uprzednio zabijając strzelca, jeśli był w jego zasięgu.
W takim razie rozgląda się po wnętrzu domu.
Właściciel
Prosty farmerski dom na Tatooine. Jednak nie widzisz większej ilości osób
Podejrzane. Zostawił jednego wojownika na straży na zewnątrz, a reszcie kazał przeszukać dom. Sam przeszukał jego okolice.
Właściciel
Słyszysz oddech. Napewno nie twój.
Odwraca siebie i broń w jego kierunku.
Właściciel
I widzisz tam kobietę chowającą za siebie dziecko.
W takim razie kobietę ogłuszył, a dzieciaka zabił.
No to zwołał tu resztę, poza wartownikiem.
No to wzięli się za szabrowanie.
Właściciel
Nic ciekawego nie znajdujecie.
Broń, z której do nich strzelano?
Właściciel
Prosty karabin, typowy dla farmerów, tani i cud że nie wybuchł
Zawsze coś. Zabrał i wyszedł.