Los Angeles [USA]

Avatar Zygarde
Właściciel
Los Angeles – najludniejsze miasto amerykańskiego stanu Kalifornia, a zarazem drugie pod względem liczby mieszkańców miasto w Stanach Zjednoczonych (za Nowym Jorkiem), za sprawą populacji liczącej 3 792 621 mieszkańców (2010). Los Angeles zajmuje powierzchnię 1302 km² i położone jest w regionie Kalifornii Południowej. Miasto stanowi centrum aglomeracji Los Angeles-Long Beach-Santa Ana, którą w 2010 roku zamieszkiwało 12 828 837 osób, czyniąc z tego regionu 2. pod względem populacji obszar metropolitalny Stanów Zjednoczonych i jednocześnie jedną z najludniejszych metropolii świata. Los Angeles jest siedzibą hrabstwa Los Angeles, czyli najbardziej zaludnionego i jednego z najbardziej zróżnicowanych etnicznie hrabstw w Stanach Zjednoczonych. Z kolei obszar samego Los Angeles uznany został za najbardziej zróżnicowane etnicznie amerykańskie miasto. Mieszkańcy Los Angeles często określani są mianem „Angelenos”.

Avatar Zygarde
Właściciel
Erotta:
Aktualnie wracasz do swojego mieszkania. Jesteś zmęczona po całym dniu.

Avatar Erotta
Jednak pomimo tego, iż czuła przytłaczające niemal zmęczenie po całym dniu, Anastazja starała się nie tracić ani na chwilę pogodnego wyrazu twarzy, oraz delikatnego uśmiechu, który towarzyszył jej niemalże na codzień i którym starała się obdarowywać każdego, nawet jeśli byłaby to tylko jakaś nieznajoma starsza pani, bądź nieznany jej młody chłopak. Miała nadzieję szybko znaleźć się z powrotem u siebie w pokoju, na szybko powtórzyć zagadnienia ze studiów, celem ich utrwalenia, a następnie zjeść coś, wziąć szybki prysznic i wcześniej położyć się do łóżka, ewentualnie korzystając jeszcze chwilę z zasobów internetowych przed snem. Kierowana tą wizją westchnęła lekko i przyspieszyła kroku, będąc już w końcu całkiem blisko do wspólnego z jej przybraną matką mieszkania. "Ach, racja..." przypomniała sobie "Będę musiała jeszcze kota nakarmić, zanim pójdę spać. Obym nie zapomniała!" pomyślała, odnotowując w pamięci ową konieczność.

Avatar Zygarde
Właściciel
A kot akurat przyszedł do ciebie popychając pyszczkiem miskę sugerując karmienie.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się lekko i delikatnie pogłaskała kota po grzbiecie. -Już, chwilka, Purreru. Zaraz dostaniesz jeść...- powiedziała miękko, po czym wzięła jego miskę i napełniła jego ulubioną karmą, następnie stawiając w stałym miejscu. -Smacznego!- powiedziała jeszcze, jakby ten faktycznie rozumiał jej mowę, po czym udała się w stronę swojego pokoju, zsuwając z ramienia swoją materiałową torbę, w której zawsze nosiła materiały na studia, oraz najpotrzebniejsze rzeczy codzienne. -Wrociłam!- zawołała jeszcze, przechodząc obok pokoju swojej przybranej matki, chcąc zakomunikować swój powrót do mieszkania po całym dniu, po czym nie czekając na odpowiedź weszła do własnego pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi i rzucając torbę na łóżko.

Avatar Zygarde
Właściciel
-To dobrze że wróciłaś. Będziemy musiały dziś porozmawiać

Avatar Erotta
-O czym?- zapytała zdawkowym tonem, siadając na brzegu łóżka i rozpakowując materiały ze studiów ze swojej torby, przy okazji je przeglądając. Te, z których informacje w miarę już miała opanowane, odkładała na swoje biurko, a te, z których jeszcze powinna powtórzyć, kładła obok siebie. Dzisiaj miała zamiar jeszcze trochę się pouczyć przed ciszą nocną, a później iść wcześniej spać... Tylko teraz jej głowę zaprzątało pytanie, jaką to sprawę mogła mieć do niej przybrana matka. Nauka? Nie, o studia przecież nie mogło chodzić. Anastazja może daleka była do poziomu geniusza, ale w przyswajaniu nowych informacji radziła sobie całkiem dobrze. Maturę zdała z jednym z lepszych wyników w jej liceum. Więc... Co to mogła być za sprawa?

Avatar Zygarde
Właściciel
W każdym razie zapewne będzie chciała porozmawiać o tej sprawie przy kolacji

Avatar Erotta
Więc aż do czasu kolacji powtarzała materiały ze studiów, na którymi czuła, że powinna jeszcze popracować i/lub utrwalić wiadomości. Nawet jeśli pani Cristinie nie chodziło jednak o naukę, wolała nie robić sobie żadnych zaległości. Co jakiś czas jednak zerkała na zegarek, a kiedy wybiła odpowiednia godzina, opuściła swój pokój, zostawiając materiały na biurku. -Chciałaś porozmawiać, mamo?- zwróciła się do swojej przybranej matki, wchodząc do jadalni.

Avatar Zygarde
Właściciel
-Tak, wiem że masz tutaj przyjaciół, i szkołę, ale niedługo będziemy się stąd przenosić.

Avatar Erotta
-Przeprowadzamy się?- brązowowłosa zamrugała zaskoczona, nie do końca pewna, jak zareagować. -Ale... Gdzie się przenosimy? I dlaczego?- zapytała, siadając przy stole jadalnym. Ile jeszcze kolacji będzie jej dane zjeść w tym miejscu, nim je opuszczą? -Przecież nie skończyłam jeszcze studiów. Ja... Nie wiem, czy gdzie indziej uda mi się uzyskać stypendium...-

Avatar Zygarde
Właściciel
-Będziesz chodziła do lepszej szkoły.

Avatar Erotta
-Ale dlaczego? Co się stało, że musimy się tak nagle przeprowadzić?- zapytała, nadal nie potrafiąc przyjąć do wiadomości informacji o zmianie miejsca zamieszkania. Przecież to właśnie w Los Angeles została odnaleziona po utracie pamięci, tutaj się wychowała i dorastała, a teraz tak po prostu miała opuścić to miejsce, bez żadnych chociażby wyjaśnień? Nie ma takiej opcji!

Avatar Zygarde
Właściciel
-Okazało się w jakiś sprawach spadkowych wujka brata ciotki babki itd. dostałam tam dom. Nie mieszkanie. Normalny dom z ogródkiem.

Avatar Erotta
-Tam to znaczy gdzie? Gdzie się tak konkretniej przeprowadzamy?- zapytała, starając się jakoś pogodzić z tym faktem. Niestety, kiedy myślała o przeprowadzce, przed oczami miała tylko twarze przyjaciół, których tutaj zostawia, budynek swoich studiów, oraz wiele różnych miejsc, w których tak kochała przebywać w czasie wolnym. Miała to wszystko zostawić? Ponura wizja. Starała się jednak jakoś nastawić bardziej optymistycznie. W końcu nie może być tak źle. Będą miały porządny dom z ogródkiem. I podobno będzie chodziła do jeszcze lepszej szkoły... Ale na razie tylko tyle plusów potrafiła dostrzec. Chciała więc poznać nieco więcej konkretów odnośnie przeprowadzki.

Avatar Zygarde
Właściciel
-Do Nowego Jorku

Avatar Erotta
//A jak sama chciałam tam umieścić postać jeszcze w KP to się nie dało.

Anastazji momentalnie zaświeciły oczy (tylko w przenośni), a promienny uśmiech natychmiast rozświetlił jej twarz, zupełnie, jakby wcale nie była przygnębiona jeszcze dwie sekundy temu. -Do Nowego Jorku?!- powtórzyła z niedowierzaniem, ledwo powstrzymując się przed zerwaniem się z krzesła i mocnym uściskaniem swej przybranej matki. Nowy Jork... Jedno z miejsc, z którego najczęściej dochodziły wiadomości o atakach złoczyńców i wspaniałych czynach super-bohaterów. Miasto, w którym zawsze się coś działo. Jeśli chciała zostać kiedyś bohaterką, nie mogło być dla niej lepszego miejsca do rozpoczęcia. Tutaj, nawet jeśli pojawiała się gdzieś od czasu do czasu jako dziewczyna o nadprzyrodzonych zdolnościach - Sygin - miała o wiele mniejszą szansę do czegoś dojść, zwłaszcza, że jak dotąd trafiała tylko na drobnych przestępców, jak kieszonkowcy czy złodzieje sklepowi. Zero kreatywności wśród przestępców. A Nowy Jork... Ach, jakiż to był wspaniały zbieg okoliczności, że przeprowadzały się akurat tam! Szybko, żeby nie powiedzieć gwałtownie, wstała od stołu, zupełnie zapominając o tym, że jeszcze nawet nie zdążyła zjeść tej nieszczęsnej kolacji. -Kiedy wyjeżdżamy?- zapytała z wyraźnym entuzjazmem w głosie.

Avatar Zygarde
Właściciel
-Za cztery dni. Dokładnie za cztery.

Avatar Erotta
-To niewiele...- stwierdziła, choć uśmiech nadal nie schodził z jej rozpromienionej twarzy, zupełnie, jakby wciąż nie mogła uwierzyć, jakie perspektywy teraz miała przed sobą, ile dróg się dla niej otwierało. -Ale skoro już za cztery dni wyjeżdżamy, mam przez ten czas jeszcze chodzić do swojej starej szkoły i spakować się dopiero na dzień przed wyjazdem czy raczej powinnam poświęcić ten czas na załatwienie spraw prywatnych przed przeprowadzką, oraz odpowiednie przygotowanie się do niej?- zapytała. W końcu bądź co bądź bardzo liczyła się ze zdaniem swojej przybranej matki, więc jej opinia naprawdę się dla niej liczyła, zwłaszcza w takiej raczej niebłahej kwestii.

Avatar Zygarde
Właściciel
-Lepiej załatw wszystkie sprawy z przyjaciółmi oraz resztą, żeby to dla nikogo nie było aż takim zaskoczeniem że nagle nie przyjdziesz. W szkole już wszystko załatwione.

Avatar Erotta
-W takim razie spotkam się jutro ze znajomymi i wszystko im wyjaśnię. Trochę szkoda, że będę musiała się z nimi pożegnać...- uśmiechnęła się delikatnie, po części smutno, po części pogodnie i zasiadła ponownie do stołu. Musiała w końcu zjeść wreszcie tę nieszczęsną kolację!

Avatar Zygarde
Właściciel
I nieszczęsna kolacja została zjedzona.
-Mi też trudno będzie opuścić kilka osób. Ale przecież macie te swoje komunikatory internetowe. Będziecie mogli rozmawiać

Avatar Erotta
-W zasadzie tak. Moim zdaniem jednak to nie to samo, co spotkanie na żywo. Wiesz, jaką jestem sentymentalistką, mamo. Szybko się przywiązuję do ludzi, a kontakt przez Facebooka czy Skype'a mało kiedy mi wystarcza...- stwierdziła z delikatnym uśmiechem, po czym wstała od stołu. -Mogę już iść do swojego pokoju?- zapytała, siląc się na pogodny ton głosu, pomimo iż serce ściskało ją na myśl o tym, co już niedługo będzie musiała za sobą zostawić. Starała się jednak być dzielna. Oprócz wad, przeprowadzka przecież niosła dla niej też mnóstwo korzyści. Powinna nastawić się tak optymistycznie, jak tylko mogła! Koniec końców nie należała do osób, które narzekały na swój los, bądź widziały wszystko w szarych barwach. Trzeba było dostrzegać też pozytywy!

Avatar Zygarde
Właściciel
-Tak możesz

Avatar Erotta
-Dziękuję...- uśmiechnęła się ciepło, po czym ruszyła w stronę wyjścia z jadalni, rzucając jeszcze krótkie "dobranoc" nim zniknęła za drzwiami pomieszczenia. Następnie udała się do swojego pokoju. Na początku planowała po kolacji chwilę skorzystać z internetu, po czym iść się wcześniej myć i spać. Teraz jednak, skoro wiedziała już o przeprowadzce, postanowiła odczekać aż jej przybrana matka pójdzie spać i pod osłoną nocy wymknąć się z domu schodami pożarowymi na krótki spacer. Chciała się pożegnać ze swoim miastem, do którego była przywiązana, które w gruncie rzeczy pokochała tak, jakby to w nim się urodziła (mimo iż rzeczywistego miejsca swego pochodzenia wręcz nie miała prawa znać). A czy jest lepsza pora na tkliwe pożegnania, niż środek nocy? Dla Anastazji, która w gruncie rzeczy była straconą romantyczką, odpowiedź na to pytanie brzmiała stanowczo - nie. Nie istnieje nic lepszego. Wprawdzie przed wyjazdem miała jeszcze kilka dni, ale ona chciała się nacieszyć tym miejscem, póki mogła. Szkoda tak pięknej nocy na sen!

Avatar Zygarde
Właściciel
I jesteś na zewnątrz. Z dachu budynku sporo widać okolicy, teraz pytanie czy tej pięknej bezchmurnej nocy komuś będzie się chciało okradać albo robić cokolwiek takiego.

Avatar Erotta
Anastazja uśmiechnęła się pod nosem. Nawet jeśli nie dojdzie do niczego takiego, zapowiadała się interesująca noc. Rozejrzała się, czy nikt jej nie obserwuje (na przykład z ulicy, bądź okna jakiegoś budynku). Następnie posługując się niezbyt skomplikowaną magią przemieniła swój codzienny strój w staromodną, długą do ziemi, ciemno-zieloną suknię, z kilkoma złotymi detalami, oraz długimi rękawami, nie ograniczającą zbytnio ruchów i idealnie podkreślającą jej całkiem zgrabną figurę. Na nogach zaś miała czarne baleriny z cienką, płaską podeszwą, a na ramionach czarną niczym smoła pelerynę do ziemi, z rzucającym cień na jej twarz kapturem. Strój, którym zawsze posługiwała się pod osłoną nocy, wraz z imieniem z medalionu, z którym znaleziona została te kilka lat temu. Schyliła się do naramiennej, materiałowej torby, którą zabrała ze sobą wychodząc z pokoju i wyciągnęła z niej ów wspomniany, szczerozłoty wisior, z wygrawerowanym imieniem: Sygin, oraz białą, porcelanową maskę wenecką, z czarną koronką zasłaniającą od środka oczy w taki sposób, żeby była w stanie przez nią widzieć, ale jej własne oczy nie były widoczne. Założyła medalion na szyję, oraz nałożyła maskę na twarz, a delikatny, promienny uśmiech nie schodził jej z ust. Zapowiadał się doprawdy ciekawy spacer, a przynajmniej na to szczerze liczyła.

Avatar Zygarde
Właściciel
Teraz pytanie, czy będziesz niczym cień iść po dachach czy pójdziesz ulicą

Avatar Erotta
Nie namyślając się zbytnio wybrała to pierwsze rozwiązanie, poruszając się po dachach i od czasu do czasu przystając, żeby popatrzeć z góry na okolicę. Na skąpane w mrokach nocy, rozświetlone milionami maleńkich świateł miasto, które przez te wszystkie lata tak bardzo sobie umiłowała... Westchnęła lekko, a uśmiech na moment zniknął z jej ust. Szkoda, że już niedługo będzie musiała się z tym miejscem pożegnać! Po chwili rozmyślania jednak ruszyła w dalszą drogę, wypatrując czegoś interesującego, czym mogłaby odciągnąć swoje myśli od rychłej przeprowadzki. Na litość boską, wyprowadzała się przecież do Nowego Jorku, a nie na drugi koniec świata! Nie powinna aż tak się tym przejmować, w końcu nadal będzie miała kontakt ze swoimi znajomymi.

Avatar Zygarde
Właściciel
I słyszysz syreny policyjne

Avatar Erotta
Natychmiast spojrzała w stronę, z której dochodził ów dźwięk. Jeśli jego źródło nie znajdowało się jeszcze w zasięgu jej wzroku, ruszyła w tamtą stronę po dachach, celem zobaczenia, co się tak dokładniej dzieje. Równocześnie jednak dbała o to, żeby w miarę możliwości nie zostać zauważoną i poruszać się najciszej, jak tylko się da. Nie powinno to jej jednak sprawić większego problemu - miała już w tym w końcu całkiem sporą wprawę. Lata praktyki robią swoje!

Avatar Zygarde
Właściciel
I widzisz na ulicy dwa radiowozy goniące białego vana.

Avatar Erotta
Rozejrzała się za jakąś roślinnością, bądź chociażby większym kawałkiem ziemi, z którego mogłoby coś wyrosnąć. Postanowiła wykorzystać swoją umiejętność kontroli nad roślinami i unieruchomić pojazd, poprzez zablokowanie jego kół. Powinno się udać, jeśli tylko odnalazłaby jakieś gęsto rosnące bluszcze albo coś w tym stylu. Ewentualnie wspomniany wcześniej kawałek ziemi, jednakże wówczas użycie owej umiejętności wymagałoby od niej o wiele więcej skupienia.

Avatar Zygarde
Właściciel
I udaje ci się to zrobić, niestety tylko z przednimi kołami, przez co van wywrócił się na dach

Avatar Erotta
-Ups...- jęknęła cicho pod nosem, zakrywając usta otwartą dłonią. Miała nadzieję, że ludzie, którzy byli w środku, są nadal cali i żywi... Nawet, jeśli to prawdopodobnie byli jacyś przestępcy, Anastazja nigdy nie chciałaby skrzywdzić człowieka - miała do tego zbyt dobre serce. Mimo, że owo serce w tamtej chwili waliło jej jak młotem, spróbowała się skupić i nałożyć na siebie taką iluzję, żeby stać się niewidzialną. Zamierzała zejść z dachu na ziemię i zbliżyć się do pojazdu, żeby upewnić się, że ścigani przez policję nie uciekną, ale też nie są jakoś bardzo poszkodowani, a równocześnie nie chciała na chwilę obecną być przez nikogo widziana, jeśli nie było to konieczne.

Avatar Zygarde
Właściciel
I jesteś niewidzialna. Widzisz że są w środku bardzo poobijani. Policjanci otaczają vana. Nagle kierowca strzelił dziwnie świecącym na niebiesko pistoletem do policjanta. Policjant natychmiastowo zamienił się w popiół.

Avatar Erotta
Anastazja zareagowała niemalże natychmiast, wytwarzając na swojej dłoni złocisty płomień i miotając go w stronę tej ręki, w której kierowca trzymał pistolet. Chciała go tylko poparzyć, żeby upuścił broń, jednakże zważywszy na to, iż użyła mocy machinalnie, pod wpływem nagłego impulsu, mogła nie być dość skupiona, żeby wytworzyć dość silny płomień, bądź dość opanowana, żeby utrzymać go pod kontrolą. W zasadzie, wszystko zależało teraz od roli przypadku.

Avatar Zygarde
Właściciel
I z ręki został mu kikut. Ale aby zaatakować musiałaś zrzucić iluzję. Policja natychmiastowo cię zobaczyła.

Avatar Erotta
Dziewczyna omal nie krzyknęła, widząc, że jej zbyt impulsywne działanie przyniosło nieoczekiwany rezultat, w postaci pozbawienia kierowcy ręki. Starała się jednak zachować względny spokój. Nie było przecież tragicznie - nie zabiła go. A nawet gdyby miał się wykrwawić, wystarczyłoby, żeby go dotknęła i mogłabby go uzdrowić. Spojrzała spanikowana po policji, a następnie wróciła wzrokiem do ściganych. Tylko spokojnie. Będzie dobrze! uspokajała siebie w myślach, kiedy wyciągnęła rękę, żeby dotknąć chociażby ramienia kierowcy. Nie musiała dotykać samej rany - wystarczyłby tylko choćby krótki, bezpośredni dotyk z jego skórą. Kiedy już by się upewniła, że poszkodowany przez nią nieumyślnie nie umrze z wykrwawienia, zadbałaby o to, żeby ścigani nie wywinęli się policji. Będzie dobrze! powtórzyła raz jeszcze w myślach, mimo iż czuła, że dłoń jej się lekko trzęsie.

Avatar Zygarde
Właściciel
I jego ręka się zregenerowała. W tym czasie policja wyciąga kolejnego z samochodu i podjeżdżają antyterroryści

Avatar Erotta
Na mnie już chyba pora. Nic tu po mnie, kiedy już ich zaaresztują, pomyślała, jednak dla pewności spróbowała się włamać do umysłów aresztowanych (nie naraz - po kolei). Zanim odejdzie, wolała się upewnić, że żaden z nich nie ma niczego w zanadrzu, to jest - czegoś, z czym mogłaby sobie nie poradzić policja i antyterroryści (choć raczej wątpiła, żeby któryś z nich miał się okazać np.: wyjątkowo niebezpiecznym mutantem). Trochę ostrożności na pewno nie zaszkodzi.

Avatar Zygarde
Właściciel
Nie mają nic w zanadrzu. Możesz się ulotnić.

Avatar Erotta
Tak więc raz jeszcze wykorzystała swoją zdolność iluzji, żeby stać się niewidzialną, po czym oddaliła się z miejsca zdarzenia, po drodze celowo upuszczając jednak niewielką, czarną wizytówkę z napisanym złotymi, ozdobnymi literami, tylko jednym słowem - Sygin. Zawsze bowiem zostawiała ów podpis tam, gdzie się pojawiała jako bohaterka. Szkoda, że w Los Angeles nie pozostało jej już wiele czasu... Obejrzała się raz jeszcze na policjantów, antyterrorystów, wywróconego vana, oraz owych przestępców, których pomogła zatrzymać. Niedługo zacznie swoje życie w nowym miejscu. I nawet, jeśli otwierało to przed nią wiele nowych perspektyw, musiała z żalem przyznać, że będzie tęskniła za tym miastem. Zebrawszy się w końcu w sobie, przedostała się z powrotem na dachy tą samą drogą, którą dostała się uprzednio na ziemię i zaczęła zmierzać po nich w stronę mieszkania. Było już chyba dość późno, a że miała zwyczaj wczesnego wstawania, wolałaby się wyspać... Po drodze jednak rozglądała się jeszcze czujnie, w razie, gdyby pojawiła się możliwość pomocy jeszcze gdzieś. Na pierwszym miejscu zawsze stawiała dobro innych, dopiero dużo później swoje samopoczucie czy ilość przespanych godzin w nocy.

Avatar Zygarde
Właściciel
I jesteś przed swoim mieszkaniem. Nagle coś poczułaś, jakieś zagrożenie. Nie wiesz skąd, dookoła jest cicho.

Avatar Erotta
Poczuła, jak przez jej ciało przeszedł lekki dreszcz niepokoju, w reakcji na nagłe, a jednak niemalże stuprocentowo pewne przeświadczenie, że znajduje się teraz w niebezpieczeństwie. Rozejrzała się dyskretnie, wdzięczna temu, że dzięki cienkiej koronce zasłaniającej jej oczy od środka maski, ona była w stanie widzieć wszystko tak, jakby tej koronki wcale nie było, podczas gdy ktoś z zewnątrz nie mógł widzieć jej oczu, ani tego, z jaką determinacją przeczesywała wzrokiem otoczenie, próbując dostrzec źródło owego zagrożenia. Równocześnie cofnęła się jednak pod ścianę (nie w jakikolwiek róg - nie chciała sobie w końcu odcinać potencjalnej drogi ucieczki), żeby w razie czego nikt nie mógł jej zajść od tyłu. A może jej się tylko zdawało, że poczuła jakieś zagrożenie?

Avatar Zygarde
Właściciel
I nic takiego nie zauważyłaś. Za to znowu coś poczułaś, to zagrożenie nie musi być tutaj, może to coś gigantycznego zbliżającego się do Ziemi?

Avatar Erotta
Odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, że w rzeczywistości w pobliżu nie ma żadnego niespodziewanego zagrożenia, jednakże kiedy dziwne odczucie niebezpieczeństwa nie znikało, ponownie ogarnął ją niepokój. Spojrzała z roztargnieniem w niebo, jakby to tam mogła znaleźć odpowiedź na dręczące ją przeświadczenie o jakimś niebezpieczeństwie. Było to jednak tylko przeczucie, nic, co mogłaby uznać za stuprocentowy pewnik. W końcu nawet jej zmysły czasami płatały różne figle. Jeśli rzeczywiście było jakieś zagrożenie, co ona mogłaby na to poradzić? Nie była jeszcze prawdziwą superbohaterką. Nie miała ani wystarczających zdolności ani środków, żeby móc z całą pewnością stwierdzić, czy faktycznie istnieje jakieś niebezpieczeństwo, a jeśli tak to jakie. Z drugiej jednak strony ciężko byłoby się jej zgłosić po pomoc do prawdziwych superbohaterów, skoro jedynym, na czym opierała swoje wnioski, było tylko niejasne przeczucie, które okazać się mogło nieprawdziwe. Po chwili namysłu postanowiła na razie odłożyć swoje rozmyślania na bok i po prostu wrócić do mieszkania. Może kiedy się wyśpi będzie myślała klarowniej. Raz jeszcze otoczyła się iluzją niewidzialności, po to, ażeby pod jej osłoną przemienić swój strój z powrotem w jej normalny ubiór. Maskę i medalion, które jako jedyne nie były wcześniej wynikiem użycia przez nią jej mocy, schowała z powrotem do torby, którą przewieszoną miała przez jedno ramię. To uczyniwszy (nadal niewidzialna) weszła do środka budynku. Iluzję niewidzialności miała zamiar zdjąć dopiero wówczas, kiedy dostanie się już do swojego pokoju. Nie chciała w końcu, żeby na przykład okazało się, że jej przybrana matka już nie śpi i żeby została przez nią zauważona, kiedy wraca po spacerze, na którym w teorii w ogóle nie powinno jej być.

Avatar Zygarde
Właściciel
I bezproblemowo dostałaś się do pokoju.

Avatar Erotta
Kiedy już znalazła się w swoim pokoju, zdjęła z siebie iluzję niewidzialności i zsunęła z ramienia swoją torbę, ze schowanymi w środku niej maską i medalionem. Po tym pełnym przeżyć nocnym spacerze marzyła tylko o tym, żeby legnąć na łóżko i przespać pozostałą część nocy, jednakże zdobyła się jeszcze na to, żeby schować swoją torbę bezpiecznie na dnie szafy i przebrać się piżamę. Wzięłaby też prysznic, ale obawiała się, że szum wody mógłby obudzić jej przybraną matkę i zaalarmować ją, że dziewczyna do tej pory jest na nogach. Zważywszy jednak na to, że przez pozostałe jej dni w Los Angeles miała tylko załatwić wszystkie sprawy ze znajomymi, związane z wyjazdem do nowego miejsca zamieszkania, nie musiała rano wcześnie wstawać, więc równie dobrze mogła po prostu wziąć odświeżający prysznic po obudzeniu się. Kiedy już była gotowa do snu, usiadła na brzegu łóżka i sprawdziła, czy nie ma jakichś nieprzeczytanych wiadomości na swoim telefonie. Jeśli nie - poszła najzwyczajniej w świecie spać.

Avatar Zygarde
Właściciel
I masz jedną wiadomość. Numer nieznany. "Przyjdź na ulicę 34. Teraz. To ważne."

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku