Właściciel
Jedha City, zwane także Świętym Miastem i NiJedhą, znajduje się na księżycu Jedha i jest miejscem kultu wielu ugrupowań religijnych, między innymi Bractwa Błogosławionego Oblicza, Ortodoksji Ninn, Fanatyków Psusan, Firmistów czy Uczniów Whillów.
Właściciel
Kuba:
I wyskoczyłeś nad księżycem Jedha
Fajnie. Lądują w pobliżu miasta.
Fajnie. No to zostawił droidy na straży frachtowca, a z załogą wyszedł z frachtowca.
Właściciel
I fajnie wyszliście z frachtowca
Zacznijmy od tego, że opuścili lądowisko.
Właściciel
I wyszliście z lądowiska prosto na ulice miasta
Właściciel
Widzisz kilka straganów i tłum ludzi
Właściciel
Raczej nie widzisz nikogo specjalnego. Może dalej będzie coś ciekawego
Zanim pójdą: Jest coś ciekawego na straganach?
Właściciel
Jakiś złom, jakiś złom, hełm klona z czasów wojen klonów malowany na zielono, chyba komandora. Widzisz też oddział szturmowców kręcący się przy straganach, jeden wydaje ci się inny, niby nie różniący się od innych, ale pomimo braku oznaczeń zachowuje się lekko jak dowódca
W takim razie idą dalej. A przynajmniej on idzie, reszta może robić, co im się żywnie podoba.
Właściciel
Dalej widzisz kilku członków Whillów.
//A reszta się rozeszła czy nie?//
Poszedł tak, aby przejść obok nich, ciekaw reakcji.
Właściciel
-Czy chciałbyś poznać swoją przyszłość dzięki mocy?
- A co jeśli znam swoją przyszłość?
Właściciel
-U nas możesz ją poznać lepiej. Dzięki mocy.
- Moc już dawno opuściła tę galaktykę. - powiedział i odwrócił się na pięcie, aby odejść.
Właściciel
-Moc nigdy nas nie opuściła.
Szczególnie, gdy wydali Rozkaz Sześćdziesiąty Szósty. Mieliśmy jej wtedy na pęczki. - pomyślał sarkastycznie i kontynuował marsz, zostawiając ich w tyle.
Właściciel
-Ale moc ci pomogła. Przeżyłeś go.
Rozejrzał się za tym, kto to powiedział.
Przyjrzał mu się, choć nic nie powiedział.
Właściciel
Był to ślepy Azjata z jakimś kijem.
Prychnął i ponownie odwrócił się na pięcie, odchodząc.
Właściciel
I odszedłeś ponownie w gąszcz straganów
I tak też przechadzał się, dopóki coś nie przykuło jego uwagi.
Właściciel
I twoją uwagę przykuwa maska Grievousa. Wygląda na nieuszkodzoną czyli musi to być jedna z zapasowych jakie miał w swojej kryjówce
I niby na co mu ona? Olał to i ruszył do kantyny, żeby się schlać za swoje ciężko zarobione pieniądze.
Właściciel
I wszedłeś do kantyny. Widzisz albo pijących, pilotów i gry w Sabaka (chyba tak to się nazywało)
Nie czas na hazard, był na niego za trzeźwy, co pora zmienić. Udał się więc do baru.
Właściciel
Batmanem był człowiek, czarnoskóry.
-Co podać?
- Najmocniejszy trunek. - odparł z prostotą i zajął miejsce przy barze.
Właściciel
I barman bez słowa ci go podał
Właściciel
-Dziewczyna? Imperium? Czy starasz się wyglądać jak badass?
Odwrócił się w kierunku głosu, przy okazji starając się określić, kto wypowiedział te słowa i do kogo.
- Może po trochu każdego. - odparł, gestem dając mu znak, żeby dolał.
Właściciel
I ci dolał.
-Imperium zabiło dziewczynę?