Konto usunięte
Wielka Rzeka i jej okolice.
Konto usunięte
Sendemir
Szliście tak pół godziny wzdłuż rzeki, która była w tym dosyć wąska-ok 10 metrów, ale za to szybka, i prąd by cię porwał. Geffar spytał się was-Jakie mogłoby być najlepsze miejsce na stolicę? Nie znam się na takich rzeczach.
-Blisko lasu, ale nie za blisko i najlepiej na wzniesieniu przy samym źródle z którego wytryska rzeka. Wtedy mamy najczystszą wodę i dobre miejsce pod plantacje. Wzniesienie da nam możliwość lepszej ochrony, a las zapewni zioła, jedzeni i przed wszystkim drewno.
Powiedział poprawiając rzemyk trzymający spodnie.
Konto usunięte
-To trochę zajmie podróż.-Odpowiedział Geffar. Długowłosy milczał jak zawsze. Z rzeki wyskakiwały rybki, takie normalne nie poje**ne. W oddali dostrzegłeś światło pochodni, szła w waszym kierunku.
-Skoro zapala w dzień pochodnię to albo chce podpalić pod nami ziemię, albo strzały,
Zdjął łuk, chwycił go w ręce, nałożył strzałę, naciągnął cięciwę i zaczął celować.
-Schowaj broń i podejdź tutaj!
Krzyknął typowo najemniczym tonem. Zimnym i brutalnym. Chciał go zastraszyć (W sensie tego typo co idzie.)
Konto usunięte
Było tam kilkanaście pochodni. Zaczęły się powoli do was zbliżać. Jakieś ciemnozielone sku*wysyństwa. Za chwilę będzie was dzielić 50 metrów, czyli twój celny zasięg. Milczący uszykował łuk. Geffar rzekł- Myślący gatunek?
-Mają pochodnie czyli umieją korzystać z ognia. Nie ma ich więcej niż 2 dziesiątki, więc ja i długo włosy zaczniemy ich ostrzeliwać, a gdy podejdą wystarczająco blisko będziesz nas bronić. Prosty plan bitewny. Chyba są też ślepe, bo po co komu światło w dzień. Ja strzelam do tych z prawej,a ty do tych z lewej.
Powiedział wystrzeliwując pierwszą strzałę orka. Natychmiast nalożyl drugą i wystrzelił w kolejnego. Starał się strzelać po kolanach, lub w tors.
//Coś w bestiariuszu?
Konto usunięte
Zaczęliście, ich ostrzeliwać, jednak coś było nie tak. Strzały się od nich odbijał. Było to dziwne ze względy na fakt, że nie miały zbroi tylko skórzane majtki. Teraz dostrzegłeś, że nie mają twarzy, tylko namalowany symbol kółka przecięte trzema poziomymi kreskami. Długowłosy dawno przestał strzelać, Geffar uszykował miecz. Dzieli was 25 metrów od mini armii.
-Ku*wa golemy. Spi***alamy! Mieczem tego nie zranisz.
Powiedział zaczynając biec w tył. Szukał jakiś krzaków czy wystających korzeni an czym mógłby zgubić wroga
Konto usunięte
Znalazłeś krzak. Z tej odległości teraz obserwowałeś co się odpi***ala. Sku*wysyny miały po metr 70 na oko. Te pochodnie to ich części ciała, jakby wrośnięte w dłoń, a ogień ich był strasznie intensywny. Drugie ramię też nie miało palców tylko było zakończone ostrym czubkiem. Nie były jednak one jakieś skamieniałe jak golemy, to była skóra. Długowłosy został i obserwował. Geffar wyruszył na przeciwko "golemom". Wskoczył w tłum kręcąc mieczem dookoła. Po chwili wszystkie leżały przepołowione, a ich żywe pochodnie zgasły.
Wrócił na pole bitwy i wyjął nóż bojowy. Przedtem jeszcze poszukał jakiegoś konara który nadał by się na maczugę. Czekał aż jakiś go zaatakuje po czym sparował nożem cios i jeśli mu się udało palnął z całej siły w łeb stwora.
A więc rzucił pałąga i podszedł do tucheł przy okazji zbierając strzały które wystrzelił.
-To cholerstwo jest odporne na pociski, albo ma błyskawiczny refleks.
Konto usunięte
-Jakby miało to unikałoby moich ataków.-Schował swoją klingę.-Daj mi na chwilę swój nóż.
Chwycił nóż za tępą część ostrza i rzucił tak by wbiło się pod nogami mężczyzny.
-Refleks nie jest równy z wytrzymałością. Mogą mieć sprawne ręce jak diabli, ale u dołu być totalnymi flakami. Dodatkowo to chyba kruche istoty.
Zbadał ciała tak jak umiał. Sprawdził czy nie mają przy sobie jakieś broni czy czegoś przydatnego.
-Powinniśmy wziąć kilka trucheł do obozu i zrobić z ich trucheł totemy by odstraszyć inne. Na pewno jest ich więcej.
Konto usunięte
Geffar spróbował wbić twój nóż w stwora, nóż ześlizgnął się po powierzchni.-Tak jak myślałem.-Oddał ci nóż i Wyciągnął swoją klingę ponownie i przepołowił ciało jeszcze bardziej.-Tylko zaklęcia mogą je zabić. Moja klinga jest zaklęta.-A poza tym to nie znalazłeś przy nich nic. Te pochodnie wydawał się ciekawe, ale musiałbyś je oddzielić od reszty ciała.
-Geffar, a tak w ogóle to co robiłeś zanim tu trafiłeś? Wyglądasz na kogoś ze straży Imperialnej.-powiedział wkładając nóż na jego dawne miejsce. -Jak te bydlęta nazwiemy? Może Rokity?- zaproponował.
Konto usunięte
//w bestiariuszu już są
-Moja przeszłość jest nieważna liczy się to co teraz możemy zrobić, by nasza przyszłość była pewna. Dla mnie to są to Sługi okolicznego nekromanty czy innego zwyrodnialca mistycznego.
-Wiesz co jest prawdziwym wskaźnikiem wolności? Niepewność życia. Nie wiesz czy ktoś cię nową nie zabije, nie wiesz czy jutro coś zjesz, nie wiesz też czy stanie się coś ciekawego. To jest prawdziwa wolność.
Powiedział gładząc swoją szorstką brodę.
Konto usunięte
-Każdy ma swoje zdanie.-Wziął górną połowę ciała Sługi i ruszył do obozu.
Wziął jedną dolną połowę i jedną górną idąc za nim.
Konto usunięte
W takim razie ty, długowłosy i Geffar wracacie do obozu[zmiana tematu czekaj na post]
Konto usunięte
Dotarliście do miejsca w którym potoczyła się bitwa. Ciała zostały.-Może lepiej je wyrzucić do rzeki?-Spytał łowca.-Bo może to znaleźć inny oddział tego czegoś.
-Wrzucenie tego do rzeki może zatruć wodę. Nabijmy je na pale by te bestie wiedziały że ktoś jednak może je zranić.
Rzekł Sendemir podrzucając monetę w dłoni.
-Znacie jakiegoś zaklinacza tu w obozie?
Konto usunięte
-Nasz obóz to głównie zielarze i tym podobne, więc na pewno jest ktoś kto potrafi zaklinać, pytanie czy jest tu gdzieś Dionizyt.-Stwierdził Geffar.-A poza tym jak chcesz wbić na pal coś co jest odporne na wszystko poza magią. No chyba, że zaklniesz te pale.
-Powinny mieć jakieś otwory. Dupy chociaż.
Konto usunięte
-Sprawdzałem nie mają.-Powiedział długowłosy.
-Zostawmy je po prostu tu.-rzekł idąc dalej w z dłuż rzeki
Konto usunięte
W takim razie szliście dalej, wtem:
-Ihahahahahaaha-Niedaleko was konie wpi***alały trawę, takie wiesz Mustangi, muskularne co cię zaje*ie na strzała.
-Co robimy?-zapytał szeptem Gefera
Konto usunięte
-Nie znam się na zwierzętach potrafię tylko zabijać.-W między czasie długowłosy podszedł do koni i zaczął je głaskać.
-Mogę oswoić całe stado, ale musiałbym mieć czerstwy bochenek chleba i kawałek mięsa.
Konto usunięte
Geffar ci podał torbę, zgadnij co w niej jest.
Szukał miejsca gdzie konie kolokwialnie mówiąc srając.
Konto usunięte
Znalazłeś miejsce gdzie trawa była przepalona tym soczystym gównem i leżały sobie i śmierdziały tam jeszcze inne soczyste śmierdzące gówna
//Teraz pytanie. Czy stare mongolskie metody tresury działają w tym świecie?
Konto usunięte
//Zapewne Killroy nie zna ich tak samo jak i reszta
//Nasmarowanie się odchodami konia by ten nie bał się nieznajomej woni człowieka, następnie siada się spokojnie na jakimś podwyższeniu i rozsypuje się w okół siebie jedzenie. Stado zacznie wącha człowieka, a gdy będzie się czuło w miarę bezpiecznie zacznie jeść. Gdy w końcu przyjdzie samiec alfa stada człowiek musi zmienić miejsce i powtarzać to samo, aż samiec zacznie za nim chodzić podczas gdy reszta stada je. Wtedy należy przytulić się do jego karku i dać mu mięso. Wtedy koń jest już pod kontrolą jeźdźca.
//Nauczyłem się tego z książki o Dżyngis Chanie//
Konto usunięte
//Ja tam nie dotarłem chyba nawet do połowy .-.
Konto usunięte
//To będzie zabawne winc pisz
Rozebrał się do naga i wysmarował w odchodach jednak zrobił to tak by jego twarz była jak najmniej nimi dotknięta. Wziął torbę i usiadł na jakimś pobliskim głazie. Połamał trochę chleba i rozrzucił w okół siebie. Zaczął nucić starą wolną piosenkę najemnych.
Konto usunięte
Koniki podeszły do ciebie.
Konto usunięte
//Teraz powinien dostać reputację po.eba
Siedział nieruchomo i nucił, aż przybył przywódca stada. Wtedy opuścił owe miejsce i znalazł sobie nowy kamień. Gdy konie zjadły już tamten chleb rozkruszył go i rozsypał ponownie w tym miejscu. Nucił tym razem spokojniejszą i wolniejszą melodię o dość wyczuwalnym stepowym klimacie.
Gdy tym razem przybył samiec alfa dotknął ręką jego głowy gładząc jego grzywę, lecz po chwili odszedł. Tym razem rozsypał dużą ilość ziarna obok koni, a sam przy swoim nowym kamieniu rozsypał pozostałą resztkę. Usiadł i zaczął nucić głośniej tą samą melodię co za pierwszym razem. Patrzył prosto w oczy przywódcy stada
Konto usunięte
Przyszedł do Ciebie, kocha cię i w ogóle reszta koni też, mongolskie prawidła zadziałały.