Zaczepił najbliższą osobę:
- Przepraszam, gdzie tu jest jakiś inny wieżowiec?
Właścicielka
- A do którego chcesz iść? Zachodniego? Wschodniego? Południowego?
- Wschodni? Jeszcze tam nie byłem.
Właścicielka
- No to tam, na wschód. - Wskazał mu kierunek.
- Dziękuję.
Ruszył we wskazanym kierunku.
Właścicielka
I wtedy zobaczył na swojej drodze wielbłąda.
Właścicielka
Totalnie tarasował przejście.
A pod nim się nie da? Lub nad nim?
Hmmm... Wyjął dwie bomby. Jedną upuścił tutaj, po czym od razu zrobił się portal. Drugą przerzucił nad wielbłądem i przeszedł przez portal.
Właścicielka
I wtedy pojawił się w poidle dla wielbłądów.
Wyszedł z niego i ruszył dalej.
Konto usunięte
- Yhm, rozumiem... A próbował Pan szukać tych "ochotników"? -
Właścicielka
- Te, panie, kto pana nauczyl w wodzie do picia się myć?
Właścicielka
- Twierdzą, że oszalałem.
- Przepraszam, niechcący mi się wpadło.
Właścicielka
- Chcący, nie chcący, wode mam brudną. Tera będziesz szedł po nową!
- Proszę poczekać.
Wyciągnął bombę, która działa na zasadzie filtra. Wsadził ją tam, żeby zasysała brud. Potem wyciągnął.
Właścicielka
- Czarodziej pi*******. Spieprzaj, nim cię obsrają moje ślicznotki.
Szybko więc zaczął uciekać w stronę wieżowca. Po drodze uważał na różne przeszkody.
Właścicielka
I wtedy zauważył, że nie może jej znaleźć.
Kurde. Przebiegał koło jakiegoś kurnika?
Pobiegł więc szukać takowego.
Właścicielka
Znalazł pie**olnik, smalec, wystawę papug i budę dla psa.
Gdzieś tam była kura? Przy okazji wyciągnął kirję.
-Dużo jest tutaj takich kur?
Właścicielka
- No widziałam naszą na wystawie papug. Zapoznawała kogoś.
Poszedł więc tam zaciekawiony.
Właścicielka
Wtedy dostrzegł niemal teatralną scenę. Nasza droga kwoka, zasłaniając dziób skrzydłem, chyba z zawstydzenia, przyglądała się co rusz zuchwalszym podrywom sporego zielonowłosego ptaka.
- Ciii. . Daj popatrzeć, dobra? - Kirja wydawała się zainteresowana.
- Cz w tym zielonowłosym jest coś niezwykłego?
Milczał więc, szukając w tej scenie czegoś niezwykłego.
Właścicielka
Wciąż wyglądało to jak nieco przesadzony teatrzyk, a w pewnym momencie nastąpił finisz, ptasi rodzaj pocałunku i wtedy oba ptaki poszły za kulisy.
- Och, to teraz trzeba ją jednak złapać.
-Jakieś lepsze pomysły, poza chamskim wejściem i wzięciem?
Właścicielka
-Nie. Daj z siebie wszystko.
Wszedł więc tam po woje zwierzątko.
Właścicielka
I wtedy zobaczył coś czego nie odzobaczy. Kura go nie zauważyła, jednak chutliwy papug już tak.
Wziął kurę i szybko z nią wybiegł.
- Znajdę ci złotego koguta.
Biegł dalej.
// Zajmij miejsce tej papugi, może nie będzie chciała uciekać? :3 //
Właścicielka
//macie ciekawe zainteresowania
- To było niezłe. Czego tak pędzisz?
- Tak o, na wszelki wypadek.
Właścicielka
- Zwolnij, bo znowu coś zgubisz.
Zwolnił więc i sprawdził, czy coś zgubił.
-Są złote koguty, tak?
Właścicielka
- A ja nie wiem. Musiałbyś popytać. Na cholerę ci złoty kogut?
//Czej, ta kura jest złota, czy nie?