Niewielka, zwyczajna drewniana chata. Znajduje się gdzieś na odludziu, na równinnych, zielonych terenach gdzieś w centralnej części ziem hobbitów. Rezyduje tu hobbit Golo Rabaddie, który zajmuje się tkaniem materiałów, głównie ubrań. Obecnie produkcja stanęła, bo zabrakło materiałów do tkania, także wieje troszeczkę nudą. Chatka jest mała, z trzema pomieszczeniami - kuchnią ze stołem i krzesłami, pokojami do spania oraz największym - zajmującym więcej niż połowę chaty - pomieszczeniem tkackim.
Mieszkańcy:
- Golo Rabaddie: właściciel warsztatu tkackiego, tchórzliwy hobbit + jego domowy szczur Alfons;
- Rego, młody, osierocony już we wczesnym dzieciństwie (w wieku dwóch lat) przygarnięty i wychowany przez Golo;
- Mego, brat bliźniak Rega, przygarnięty i wychowany przez Golo, od brata odróżnia go tylko odrobinę ciemniejszy kolor włosów;
//To jak, mogę tu zaczynać?
Właściciel
//Jasne. Pierwszy post należy do Ciebie. A co z tymi sierotami? Chodzi mi o wiek i rasę.//
//Hobbici, wiek to około dwadzieścia lat
Golo siedział przy stole w kuchni, nerwowo drapiąc się po czole popijając przy tym wodę. Sprawiał wrażenie troszeczkę zmęczonego.
Właściciel
Faktycznie, wyglądał na bardzo zmęczonego. Niemniej, napił się wody i podrapał po czole, a to już coś.
Zawołał jednego ze swoich hobbitów:
- Rego! Mógłbyś przyjść do mnie na chwilkę?
Właściciel
- Chwila, chwila! - usłyszałeś jego głos i rzeczywiście po chwili przyszedł.
- O co chodzi? - spytał.
- Więc słuchaj. Oboje dobrze wiemy, że interes nie idzie po naszej myśli. Zabrakło tkanin. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy jedli piach i pili deszcz. Idź do jakiegoś miasta czy też targowiska gdzie sprzedają jakiś len, bawełnę czy coś. Dam Ci na to 50 sztuk złota, więc nie bierz żadnych cudów na kiju tylko najtańszy materiał, co Ty na to? - powiedział hobbit, wyjmując z kieszeni małą sakiewkę ze złotem i kładąc ją na stół.
Właściciel
- I tak nie mam nic dziś do roboty, więc chętnie się wybiorę.
- No, także ten, powodzenia.
Właściciel
Skinął głową, wziął sakiewkę i wyszedł, pogwizdując z cicha.
Golo tymczasem wrócił do popijania wody.
Właściciel
Czysta, źródlana woda. Pyszna jak nigdy.
Golo postanowił zawołać drugiego z hobbitów:
- Mego! Chodź tu na chwilę - powiedział.
Rzekł do hobbita:
- Za chwilę najprawdopodobniej idę do jakiejś karczmy w najbliższym mieście. Najeść się, napić i pogadać co się na świecie dzieje. Popilnujesz domu? I Alfonsa? - rzekł.
//Jakie miasto jest najbliżej miejsca zamieszkania moich hobbitów?
Właściciel
//Mieszka na odludziu, więc... :V
Ale możesz wybrać sobie jakąś lokację istniejącą, choć mam pomysł na miasteczko podobne jak Bree we "Władcy Pierścieni."//
- Wszystkiego popilnuję. Spokojnie.
//To jakie to mniej więcej będzie miasteczko?
Właściciel
//Głównie Hobbici, ale też sporo ludzi, jakieś Elfy i Krasnale. Właściwie spokojna okolica.//
Więc wziął złoto i wyruszył w drogę do pierwszego lepszego miasteczka.
//A zrobisz? Czy ja miałbym zrobić?
Właściciel
//Ja, ale w sumie to temat nic by nie wnosił i tylko Ty byś tam pewnie zajrzał, więc nie mam ochoty go dodawać i proponuję pisać dalej w tym temacie.//
//No dobra, to wtedy w tym temacie
Właściciel
Trafiłeś do owego najbliższego miasta, Ragalost, z wybiciem czwartej po południu.
Zaczął rozglądać się za jakąś przyzwoitą karczmą w pobliżu.
Właściciel
Miasto to, zamieszkane głównie przez Hobbitów, choć nie brak było ludzi, a i jakieś Elf czy Krasnolud też się trafi, właśnie z karczm słynęło. Poza nimi były tu zwykłe domki mieszkalne, kuźnia, stajnia i kilka innych budynków tego typu, całość otoczono żywopłotem.
Postanowił wejść do pierwszej lepszej gospody.
Właściciel
Trafiłeś, więc do karczmy "Pod Podkową."
Zapytał gospodarza (jeżeli takowy był):
- Podajecie tu coś do jedzenia?
Właściciel
- A i owszem, szanowny panie. - odparł człowiek o bujnej brodzie i bokobrodach, który piastował urząd karczmarza. - Jedzenia u nas nie brakuje, a i piwo przednie.
- Macie coś taniego czym się można po prostu najeść? - spytał.
Właściciel
- Taniego? - zapytał, nieco zdziwiony. - Pierwszy raz widzę Hobbita, który szczędzi złota na posiłek! - powiedział i wyszedł, zapewne do kuchni.
- Nie każdemu złoto spada z nieba - zaśmiał się Golo.
- Nie potrzebuję luksusów - dodał.
Właściciel
Po chwili karczmarz wrócił, niosąc tacę, a na niej chleb, kawałek sera, pętko kiełbasy, nożyk i miskę jakiejś zupy.
- Za całość to ja wezmę tak z pięć złota.
- Jakbyś pan dorzucił tam jeszcze ze dwa dobre piwa, to ile to by razem złota było? - spytał.
Właściciel
- Piwo po dwie sztuki złota, to wtedy dziewięć.
- Dobra, wezmę to wszystko - zapłacił 9 sztuk złota i postanowił dosiąść się do jakiegoś wolnego stołu.
Właściciel
Udało Ci się zająć wolny stolik, a karczmarz po chwili zaniósł oba kufle i posiłek.
Zaczął jeść posiłek popijając piwem.
Właściciel
Zjadłeś i wypiłeś jedno piwo. Zostało Ci jeszcze jedno, a karczmarz zabrał brudne naczynia.
Zaczął się rozglądać przy karczmie, czy w okolicy siedzi ktoś do kogo mógłby się dosiąść i porozmawiać.
Właściciel
Obecnie większość stolików była zajęta, ale przy jednym siedziało dwóch Hobbitów, a następne trzy miejsca były wolne.
Spytał hobbitów, jednocześnie trzymając piwo w ręku:
- Można się dosiąść?
Właściciel
Zgodnie pokiwali głowami, więc raczej możesz.
Wziął łyk piwa, a potem zapytał hobbitów:
- Skąd pochodzicie?
Właściciel
- Wszyscy z tego miasta, panie...?
- Mam na imię Golo - rzekł.
- Wiecie może co się teraz na świecie dzieje, albo przynajmniej na tych ziemiach? Bo ja to mieszkam chyba na największym pustkowiu na tym kontynencie - zaśmiał się.
Właściciel
- U nas spokojnie, jak zwykle, Wojny i te sprawy nas omijają. - odpowiedział Hobbit.
- I dobrze! - zawtórował mu drugi.
- Ta, a jak jakiś ork czy inne ścierwo przyjdzie, to i stu naszych mu nie da rady. Też nie lubię wojen, ale zawsze lepiej mieć jakieś minimalne szanse na obronę, czy coś.
Właściciel
//Hobbity aż takie ch*jowe nie są. Jeden Ork może równać się dziesięciu Hobbitom, albo pięciu, jeśli przyprze ich do muru.//
- Tylko kto się tutaj znajdzie chętny do wojaczki?