Dagoheim

Avatar korobov
Moderator
Inny wymiar położonu tuż przy Midgarzie. Pod względem zawartości nie różni się od niego niczy, jednakżę jako jedyny został stworzony przez istotę, Nokturna, Syna Lokiego, który zazwyczaj tam śpi. W tym wymiarze jednak są smoki zamiast ludzi, a na ziemi są bohaterowie zmarli niegodną Śmiercią oraz feniksy.

Avatar Erotta
A jak to Asaria, przed lądowaniem zdążyła wykonać w powietrzu salto, śmiejąc się głośno. Wylądowała na nieco zgiętych kolanach, z rozłożonymi rękami, jednak szybko się wyprostowała i założyła ręce na klatce piersiowej, rozglądając się wokół. Uśmiech znów zniknął z jej twarzy. -No dobra, to gdzie właściwie jesteśmy?- zapytała, nie patrząc jednak na Deadpoola, więc pytanie mogło być równie dobrze rzucone ot tak w powietrze. I zapewne było, ale kto to wie?

//Jako iż nie wiem co napisać, po prostu zrobiłam jeszcze raz to samo, czym skończyłam tam...

Avatar korobov
Moderator
I nagle nad jej głową przeleciał wielki, skrzydlaty stwór z łuskami i ogniem w paszczy.

Avatar Erotta
//Nie mógłbyś opisywać otoczenia, kiedy piszę, że postać się rozejrzała? Wolałabym znać opis.

-No dobrze, mniejsza o to...- założyła ręce za głową i dopiero teraz spojrzała bezbarwnym, całkowicie pozbawionym emocji wzrokiem na Deadpoola. -Więc? Gdzie jest ten, który rzekomo chciał ze mną porozmawiać? Dodałabym, że nie mam czasu na cierpliwe oczekiwanie, ale odkąd zaczęliśmy naszą rozmowę powiedziałam to już chyba z cztery, pięć razy...- wzruszyła ramionami.

Avatar Erotta
//Otrzymam odpis pewnego pięknego dnia, którym mogłoby być dzisiaj? :)

Avatar korobov
Moderator
-Jakieś 20 kilometrów na północ-jesteś w jakimś lesie. Sosnow(iec)ym, jeśli dobrze myślisz. Śnieg powoli prószy z nieba, jest dosyć jasno. Na ko coś koło południa. Widzisz jakąś drogę, taką akurat na jelenie. Widzisz jakieś zające czy szopy.
-A poza tym-powiedział Deadpool-twoja szefowa nie będzie miała nic przeciwko.

Avatar Erotta
-Do momentu, aż się okaże, że spędziłam tu za dużo czasu i przez to zaprzepaściłam tamtą misję, nie sądzę, żeby miała...- powiedziała obojętnie, mówiąc oczywiście o najgorszym w jej uznaniu możliwym scenariuszu, po czym opuściła ręce wzdłuż ciała (wcześniej je trzymała założone za głową) i ruszyła w podanym jej kierunku, nie oglądając się zbytnio na Deadpoola. Bo i po co?

//Jeśli dobrze myślisz? Czyli jeśli jest wariatką to las jest jednak dębowy, tak? *Żartuje*

Avatar korobov
Moderator
// Sosna, świerk albo jodła. Nie jest pewna.
I tak idzie, idzie, idzie... Aż w końcu usłyszała wielki ryk, po którym zlała się zimnym potem, zęby zaczęły jej szczękać, włos stał się siwy i stanął dęba, a sama zobaczyła najgrsze koszmary za swoich żywotów. Na twoje ucho to coś wielkiego. I to bardzo.

Avatar Erotta
//Weź mi nie pisz o jej odczuciach, dobrze? Przede wszystkim - Ona nie wie, co to strach.

Avatar korobov
Moderator
//Teraz wie.

Avatar Erotta
//Wcale nie! No weź, przecież pisanie o odczuciach czyichś postaci nawet nie leży w twoich kompetencjach... Nie możesz po prostu zrobić, że ryk, który u normalnego człowieka wywołałby..?

Avatar Zeromus
//A chce poznać, co to strach ? Bo ja mogę to zrobić w bardzo miły sposób.. Po prostu pojawiłbym się w postaci, której aura jest przesiąknięta rządzą mordu i łaknieniem krwi nadprzyrodzonych istot :3 //

Avatar korobov
Moderator
//Ja decyduję i się boi. Znaczy ponownie wzbudziło uczucie strachu.

Avatar Erotta
//To ja się idę tak po kobiecemu fochnąć. Nie piszę już tobą, to koniec. (Zrywam! XD)

Avatar korobov
Moderator
//No weź no...

Avatar Erotta
//FOCH! *Focha się nadal i będzie się fochać*

Avatar korobov
Moderator
//Dobra, zgoda, jakby wzbudziło. I to dlatego, że zjadłem sporo krapia (lubię karpia).

Avatar Erotta
Asaria widocznie błędnie odebrała dreszcz, który przeszedł po jej ciele, bo cała się rozpromieniła, zwracając się w stronę dźwięku. W jej dłoni nie wiadomo skąd pojawiła się jej szabla, mimo iż nawet nie sięgnęła w kierunku pochwy. -Ou, czyżby znowuż jakaś bestia? Ekstra!- to zawoławszy puściła się biegiem w tamtym kierunku, zupełnie zapominając o tym, dokąd miała iść. Cóż, zawsze taka była... Niebezpieczeństwo traktowała jako zabawę, a instynkt samozachowawczy, podpowiadający jej ucieczkę, jako podekscytowanie i zachętę! Przez to już nie raz wpadała w jakieś kłopoty... Ale o tym może innym razem! W każdym razie biegła w tamtym kierunku, szybciej, niż normalny człowiek i o wiele zwinniej. Drzew nawet nie wymijała - po prostu cięła na ślepo przed siebie i przeskakiwała nad pniakami z gracją rączej łani (czyli naprawdę sporą). Dopiero, gdy znalazła się na tyle blisko miejsca, z którego dochodził ryk, wyhamowała i zgrabnym, wysokim skokiem znalazła się na jednej z wyższych gałęzi najbliższego drzewa. Gałązka była na tyle cienka, że mogłaby się pod nią załamać, gdyby obowiązywały ją prawa fizyki. Ale że nie obowiązywały, kiedy nie było jej to na rękę, stała po prostu niezachwianie. Schowała szablę do pochwy i zaczęła się rozglądać, szukając wzrokiem tego czegoś co mogło wywołać ten dźwięk.

//I dlatego masz na tyle dobry nastrój, że postanowiłeś iść na ugodę? Jak miło.
Btw.: Jej włosy nie mogłyby się stać jeszcze bardziej siwe, przecież ma je naturalnie białe!
A teraz może taka mała rada na przyszłość: Jeśli byś miał zaplanowany dla niej jakiś wątek, że miałaby gdzieś się udać, albo coś, nie stawiaj lepiej po drodze zbyt wielu niebezpieczeństw.
Ona zawsze wybierze dobrą zabawę, jeśli będzie w ogóle mogła decydować!

Avatar korobov
Moderator
//Takie bożonarodzeniowe cuś. Podobnie w NY z Shadow.
I to, co zobaczyła, mogłoby zmrozić krew w żyłach przeciętnemu zjadaczowi chleba. Była tam polana, dosyć spora z rzeczką pełną ryb. Było tam też jakieś dziwne, czarne wzgórze. Dziwne, bo miało na sobie fioletowo-czerwone pasy. I co chwila się unosiła i opadało. Ale po chwili już było jasne. Ziemia lekko zadrżała i jakiś dziwny pień wyrósł z tego wzgórza. Po chwili obrócił się w prawo i zobaczyłaś łeb. Ale nie byle jaki łeb. Był to łeb smoka. Widziała czerwone oczy, szlachetne rogi oraz ostre i ząbkowane zęby zagięte do tyłu, które dopiero po chwili wyłoniły się z ust. Ma wrażenie, że to samica. Ale skoro samica, to gdzie samiec? I albo ją zauważyła i ma ją w głebokiej kloace, albo jeszcze jest na tyle zaspana, że nie zauważyła.
//Dla obrazu, szyja ma 35m dłogości.

Avatar Erotta
-Ale czad!- zaśmiała się i zeskoczyła najpierw na niższą gałąź sąsiedniego drzewa, a później na ziemię i popędziła w kierunku smoka. Zapachu swojego nie potrafiła zamaskować, ale na pewno nie dało się jej usłyszeć, gdyż poruszała się całkowicie bezszelestnie. Co zamierzała? Cóż, przede wszystkim chciała się przyjrzeć tej uroczej bestyjce bliżej! A co potem? Się dopiero okaże!

//A grubość tej szyi to ile tak mniej więcej metrów? Nie mam pełnego obrazu...

Avatar korobov
Moderator
//Przy podstawie tak z 8 metrów. Przu karku trzy metry.
Kiedy tylko to powiedziałaś, smoczyca spojrzała się na ciebie i odprowadziła Cię wzrokiem aż do swego ciała, pełnego płyt i kostnych wypustków. Oblizała się leniwie, po czym kiedy tylko dotarłaś do jej ciała zbliżyła głowę do ciebie. Wyglądasz przy jej głowie jak mała zakąska. Jest metr nad tobą. Czujesz jej gorący oddech. Spojrzała się na ciebie pytająco.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się promiennie i uniosła dłoń w geście przywitania. -Ohayo gozaimasu! Rety, jaka ty jesteś wielka!- zachwyciła się, omiatając wzrokiem całe cielsko smoka, by następnie znów spojrzeć w jego... Ekhem, chyba jej oczy. Przekrzywiła nieco głowę, opuszczając rękę. -Czy u was wszyscy tacy ogromni? Ja swoją Draco hoduję od jajka już około sto lat, a i tak jest o połowę od ciebie mniejsza!- zaśmiała się, kompletnie ignorując przeczucie, że stanie w tym miejscu nie jest najlepszym pomysłem. Nagle wykonała gwałtowny skok ku górze i znalazła się około dwadzieścia metrów nad smoczycą, dosłownie stojąc w powietrzu (pisałam w karcie, że jak się uprze na zapominanie o prawach fizyki to i lewitować potrafi). -Theé mou! Naprawdę WIELKA!-

//Ohayo gozaimasu! - Cześć!/Dzień dobry! (z japońskiego); Theé mou! - Rety! (z greckiego)
Ona naprawdę często się posługuje obcymi językami, jakby szukając odpowiedniego słowa...
Pamiętasz, jak tamtą kobietę wyzwała od irytujących po szwedzku, co nie? No właśnie!

Avatar korobov
Moderator
I złapała ją w locie zębami, a raczej wargami, po czym odstawiła ją na ziemię.
-Tak...-powiedziała głosem głębokim, ale też spokojnym i pełnym ciepła.
-Poza tym nieczęsto zapuszczają się tutaj Ci, którzy służą Hel... I twoja Draco... Należy do innego rodzaju... Mam zaledwie 20 lat...- po czym wstała. Jej korpus ma eysokość 20 metrów. A nogi dodatkowe 40 w pełni rozprostowane. A jej ogon... To inna para kaloszy. Wygląda jak czołg na nogach. Ale głowę ma cały czas nad nią. No i jeszcze rozpiętość skrzydeł rzędu 110 metrów...
-A jak masz na imię... Jam jest Vane...-powiedziała uśmiechając się, że większość zębów się odsłoniła. Co ciekawe są białe.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się promiennie. -Asaria, ewentualnie Aria. Tak mnie nazywają ci, których nie zdążyłam porządnie zdenerwować, bądź pociachać na kawałki!- ukłoniła się teatralnie, a szeroki uśmiech nie schodził jej z twarzy. -A zapuściłam się tutaj ponieważ ktoś chciał ze mną porozmawiać, nie mam nawet pojęcia dlaczego!- wzruszyła ramionami, po czym momentalnie spoważniała, odwracając wzrok i dotykając palcem wskazującym dolnej wargi w geście zamyślenia. -A właśnie, chyba nie powinnam się za bardzo oddalać od ścieżki, którą miałam iść...- dodała cicho i znów spojrzała na Vane z uśmiechem. -Wybacz, ale chyba muszę już iść! Czas na mnie! Matta (iie)ashita!- to powiedziawszy zawróciła w kierunku, z którego przyszła i pomachała smoczycy w ramach pożegnania. -Miło było! Belkî careke din!- dodała.

//Matta (iie)ashita! - Do (nie)zobaczenia! Belkî careke din! - Może następnym razem!
Z tym do nie-zobaczenia to nie jest tak, że chce być nie miła, po prostu wątpi, czy się zobaczą.
Belkî careke din! ma być uzupełnieniem tej myśli, że może następnym razem dłużej pogadają.
Jeśli będzie jakiś następny raz, bo - jak już zaznaczyłam - ona wątpi, że znów się spotkają.
To pierwsze pochodzi z języka japońskiego, drugie z języka kurdyjskiego, jakby co...

Avatar korobov
Moderator
-Chwila... Ojciec chce z tobą rozmawiać... Ojciec naszego rodzaju...-wskazując na siebie.
-Wiem, gdzie to jest...

Avatar Erotta
Zatrzymała się i spojrzała na smoczycę z chłodną kalkulacją w spojrzeniu. -Poważnie?- zapytała z ponad swoim ramieniem, po czym całkowicie się do niej zwróciła, z szerokim uśmiechem na ustach. Zimno z jej oczu momentalnie zniknęło. -A mogłabyś mnie tam zaprowadzić?-

Avatar korobov
Moderator
Położyła głowę tuż przy niej.
-To wskakuj... I lepiej się trzymaj... Bo będzie źle dla ciebie.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się szeroko. -Jasne, jasne! Ja zawsze jestem ostrożna!- powiedziała, zajmując miejsce gdzieś nieopodal jednego z rogów Vane i trzymając się go, zgodnie z poleceniem. Ale chwila... Zawsze ostrożna? A nie było przypadkiem całkowicie na odwrót? Ale o to już mniejsza!

Avatar korobov
Moderator
Szczerze, wysunęła kostny kołnierz, za którym się skryłaś. Na początku potężnie machnęła skrzydłami, tak że najbliższe drzewa położyły się pokotem. Uniosła się na 20 metrów, po czym jeszcze raz machnęła i wzniosła się tym razem na 50 metrów. Zaczęła lecieć z coraz większą prędkością. Na twoje oko mogłaby już ścigać się z pasażerskimi. Pęd powietrza jest coraz większy. Jesteście na wysokości kilometra nad ziemią. Na twoje oko jesyeściegdzieś nad terenami NYC, ale... Dziewiczymi... Nieskalanymi ludzkś ręką.
-I jak Ci się podoba?-powiedziała Vane chyba nie robiąc sobie nic z pędu powietrza.

Avatar Erotta
-Odjazd!- odparła z entuzjazmem, roziskrzonym spojrzeniem rozglądając się po otaczającym je krajobrazie, choć prawdopodobnie chodziło jej bardziej o lot, niż o widoki - Asaria... Cóż, nie należała raczej do osób przywiązujących wagę do otoczenia. Po chwili jednak, jak to zwykle z nią bywa, całkowicie zmieniła swoje nastawienie, zakładając ręce na piersiach i jakby tracąc wszystkim zainteresowanie. -Daleko jeszcze?- zapytała, opierając się plecami o ów kostny kołnierz, za którym się skryła. Cóż, taka ona była... Raz entuzjastyczna i pogodna, raz poważna i jakby znudzona całym światem. Jednak zazwyczaj to drugie - to pierwsze, kiedy z kimś walczyła, kogoś zabijała, jadła, bądź działo się coś niezwykłego. Cóż, widocznie po kilku sekundach lot na smoczycy przestał być aż tak atrakcyjny i dość szybko podróż zaczęła ją nużyć... Cóż, bywa.

Avatar korobov
Moderator
Mijają mniej-więcej Seattle...
-A byłaś na Hawajach?-powiedziała to tym razem już tylko szybując. Przez chwilę próbowały do niej podleciać jakieś smoki, najwyraźniej samce, ale szybko rezygnowały widząc płomień magnezowo-fosforowy, który miotała.

Avatar Erotta
-Kilka razy się zdarzyło. A ma to jakieś znaczenie?- zapytała, nadal z tym samym znużeniem, widocznie już tylko czekając na zakończenie podróży. Nie miała pojęcia, czego od niej mógł chcieć ten, z kim miała rozmawiać. Chciała po prostu mieć to za sobą i wrócić do swojego zadania.

Avatar korobov
Moderator
-Bo wlatujemy do wulkanu Hawa'i!

Avatar Erotta
-Em... Ale uwzględiłaś fakt, że jestem tylko trochę ognioodporna? Nie wiem, czy wlatywanie do wulkanu to taki dobry pomysł...- stwierdziła, z nieco mniejszą już obojętnością w głosie.

Avatar korobov
Moderator
Snocze coś, które możnaby uznać za prychnięcie.
-Spokojnie... Jest wporzo.

Avatar Erotta
-Skoro tak twierdzisz...- wzruszyła ramionami i znów zamilkła na dłuższą metę, pogrążając się w rozmyślaniach. W zasadzie to po części skłamała z tym, że ognioodporna jest tylko trochę, choć to i tak nie miało znaczenia. Po prostu nie lubiła lawy, a ogień w miarę dobrze znosiła. Zazwyczaj nie czuła wysokich, ani niskich temperatur. Płomienie w ogóle nie robiły na niej wrażenia, choć z magmą... Nieco gorzej. Powiedzmy, że gdyby postanowiła wziąć kiedyś kąpiel w lawie, byłoby jej tak gorąco, jak normalnemu człowiekowi w saunie - i to jest właśnie główna przyczyna tego, że zazwyczaj twierdzi, że na lawę nie jest odporna. Choć jest, ale jak mówiłam - mniejsza o to.

Avatar korobov
Moderator
-No to siup- po czym zanurkowała dosyć niebepiecznie, a skrzydła położyła po sobie. W uszach jej dudni, a oczy mają ochotę uciec do wętrza czaszki. I eluje dokładnie w wybuchający krater...

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się szeroko. -Zapowiada się ciekawie!- powiedziała, choć zapewne zagłuszona przez pęd powietrza. No dobrze, może nie lubiła lawy, ale... Raz się tylko przecież żyje! No dobrze, w jej wypadku - dwa razy, co nie zmienia faktu, że nie widziała w tej sytuacji nic niebezpiecznego.

Avatar korobov
Moderator
Kiedy już spadli, Asaria poczuła coś dziwnego. Coś, jakby straciła całą swoją Moc, ale żyje. Czuje gorąco charakterystyczne dla wnętrza jakiegoś wulkano, ale zmniejszone. Koło niej leży jakaś taka osoba
Zdjęcie użytkownika korobov w temacie Dagoheim
Dodatkowo zaczyna ją boleć wszystko od tyłka w dół.

Avatar Erotta
//Vane zmieniła się w tą istotę?

Avatar korobov
Moderator
//Tak.

Avatar Erotta
-No ładnie...- mruknęła tylko pod nosem, próbując się jakoś pozbierać. Przez jej głos pobrzmiewało niezadowolenie, ale nie takie, jak u kogoś, kto zleciał do wulkanu i nagle poczuł się, jakby stracił całą swoją siłę. Bardziej jak u dzieciaka, które obiło sobie zadek... Rozejrzała się wokół, po czym przeniosła wzrok na istotę obok niej. -Vane?- podeszła bliżej i lekko szturchnęła istotę czubkiem buta w bok, ogon, albo co tam było najbliżej. -Naprawdę mamy czas na takie wylegiwanie się na ziemi? Podłoże nie wygląda na zbyt wygodne, a leżąc tak dłużej i tak nie sprawisz, że zmienię zdanie w tej kwestii...- powiedziała, po czym raz jeszcze się rozejrzała.

Avatar korobov
Moderator
-Mi tam wygodnie-powiedziała rozciągając się.
-Ale wiesz, każdemu co innego...-powiedziała wstając. Ma z trzy metry wzrostu.
-A ty co tak siędzisz, jazda.

Avatar Erotta
//Jak siedzi? Przecież napisałam, że wstała, podeszła i trąciła ją czubkiem buta... O_O

Avatar korobov
Moderator
//Miało być "sępisz", durna autokorekta. Nie wiem, skąd wytrzasnęła to słowo. A najbliżej był ten wyrostek na kolanie.

Avatar Erotta
-Sępię?- uniosła pytająco jedną brew. -Ma tapā'īnlā'ī kē matalaba bujhina!- stwierdziła tylko, wzruszając ramionami i ponownie się rozglądając. -To gdzie teraz?- zapytała.

//Ma tapā'īnlā'ī kē matalaba bujhina! - Nie rozumiem, co masz na myśli! z nepalskiego.

Avatar korobov
Moderator
-Przed siebie-powiedziała beztrosko.

Avatar Erotta
-Ale przed siebie w sensie w stronę, która teraz dla ciebie jest "przed tobą" czy tą, która jest przede mną? Stoimy naprzeciw siebie, więc to dwa zupełnie różne kierunki...- stwierdziła, jak to ona - biorąc wszystko aż nadto dosłownie. Niektórzy jej znajomi nadal pamiętali, jak jej koleżanka poprosiła ją, żeby załatwiła jej jakiś posiłek, a Asaria wzięła szablę i przyniosła jej ręczenie "załatwionego" dzika... Naprawdę, zbyt dosłownie rozumiała niektóre rzeczy!

Avatar korobov
Moderator
-Wszystkie drogi prowadzą do Rzumu, więc jak chcesz...

Avatar Erotta
-Idziemy do Rzymu?- zapytała ze zdziwieniem, przekrzywiając nieznacznie głowę.
Ech... Tak, zdecydowanie brała wszystko zbyt dosłownie! -A myślałam, że gdzie indziej...-

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku