[Sachaka.: Pustkowie.]

Avatar Erotta
Właścicielka
Po wojnie Sachakańskiej najurodzajniejsze tereny ziemskie Sachaki uległy całkowitemu zniszczeniu - Ziemia całkowicie wyschła, straciła wszystkie minerały, oraz pokryła się lekko szarawym pyłem, ani trochę nie podobnym nawet do pustynnego piasku. Nic tu nie rośnie i nie może tu dłużej przetrwać żadne zwierze... Cóż, widok conajmniej dość przygnębiający. Sachaka obwinia o wszystko Kyralię, a już zwłaszcza Gildię, twierdząc, że to ichniejsi magowie zniszczyli najcenniejszą z ich ziem, jednak wiele źródeł karze wątpić w to, czy to aby na pewno prawda. Obecnie nikt tu nie mieszka... No, może tylko Ichani, Sachakańskie wyrzutki społeczne, wraz ze swoimi współpracownikami i niewolnikami. Ale to już inna historia.

Avatar Erotta
Właścicielka
Creep-chan.: (Timeskip~!)

Yukari ocknął się - jak mu się zdawało - wiele godzin później, delikatnie kołysany przez wóz, w którego wnętrzu się znajdował, czując, jak unoszący się w powietrzu szarawy pył nieprzyjemnie podrażnia mu nozdrza i szczypie w oczy. Bolało go całe ciało, zwłaszcza w okolicach żeber, oraz karku, a potylica pulsowała tępym, powoli przechodzącym w ucisk bólem, sugerując, że nadal nie otrząsnął się w pełni po uderzeniu głową i plecami o maszt. Było mu gorąco i zimno równocześnie. Temperatura zdawała się być wyższa conajmniej trzy razy od tej, do której przywykł na morzu, ale z drugiej strony miał na sobie tylko niewielką przepaskę biodrową, która ledwo mu zakrywała to i owo. Miał ręce związane za plecami, przez co gdyby spróbował się podnieść z podłogi, na której leżał, mógłby mieć z tym całkiem znaczne kłopoty. Przez chwilę nie pamiętał, co się w ogóle działo, że znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji... Jednak olśnienie przyszło wraz z gwałtownym nawrotem świadomości, działając na niego niczym kubeł zimnej wody i niemalże natychmiast do reszty oprzytomniał, by zorientować się, że mało tego iż jest przewożony w niewygodnym, ciasnym drewnianym wozie o materiałowym przykryciu, chroniącym go przed szkodliwymi wpływami upału - nie jest tutaj sam. Wokół niego było pełno ludzi, również ubranych w podobny sposób co on (z tym, że nieliczne kobiety miały też przepaski na piersiach), związanych, a w nieznacznej części - również zakneblowanych. Dostrzegł kilka znajomych twarzy, między innymi dość pogodną, oraz pomocną zazwyczaj, a teraz autentycznie przerażoną Arinę, która od niedawna należała do tej samej załogi, Tanera z wielkim guzem na głowie i ociekającymi wodą włosami - prawdopodobnie po tym, jak został wrzucony za burtę, jeszcze nieprzytomnego, oraz kapitana Erenda, ze spuszczoną głową siedzącego w przeciwległym kącie wozu. Swoimi gestami i mimiką nie wyrażał zbyt wiele, jednakże Yukari, znający kapitana już trochę czasu, widział dokładnie, jak zaciskał nieznacznie usta, oraz jak czarne niczym smoła włosy przysłaniają mu teraz oczy, najprawdopodobniej mając kryć żałość spojrzenia. Erend należał do takich żeglarzy, którzy idą na dno ze swoim statkiem - jemu oszczędzono życie i zabrano go na stały ląd. Coś w jego obecnym, przygaszonym sposobie bycia, tak różnym od jego naturalnej werwy i pewności siebie, mówił Yuce, że to już nie ta sama osoba, lecz wrak człowieka. Arina zauważyła przebudzenie Yukari i spojrzała nań wielkimi jak spodki, zielonymi oczami, tak pełnymi bezradności i żalu, że aż za serce ściskało. -O-obudziłeś się. J-jak s-się czujesz?- zapytała delikatnie, wymuszając na twarz lekki, bardzo sztuczny i nikły uśmiech. Nikt poza nią nie zwrócił na Yukę uwagi, każdy z osobna pochłonięty własnymi, czarnymi myślami. Co teraz z nimi będzie?

Avatar Creepy_Family
Westchnął cicho, podniósł powoli dłoń i przetarł oczy. Jeszcze raz spojrzał na wszystkich ludzi a jego wzrok w końcu stanął na dziewczynie. Wymusił uśmiech. - Czuję się strasznie. - stwierdził nieco niemrawo. Nie ma się co oszukiwać, nie chciało mu się nawet w takiej sytuacji zbytnio żartować. Z niemalże troską przyglądał się skrzywdzonym ludziom... Nie chciał nawet wiedzieć co z nimi będzie. Co z nim zrobią i z resztą załogi. Przez myśli przebiegły mu najgorsze scenariusze, które same z siebie wywołały na jego ciele gęsią skórkę. Skrzywił się lekko. - A ty? J-jak się czujesz..? - zapytał, kierując to pytanie do Ariny.

Avatar Erotta
Właścicielka
Dziewczyna pobladła gwałtownie, odwracając wzrok. -D-dobrze. Nic mnie n-nie boli, a-a z czasem o-oczy przyzwyczajają się d-do tego pyłu. A-ale...- urwała gwałtownie, zaciskając mocno powieki. Widać było, że płakała, oraz, że nawet teraz jej oczy robią się wilgotne. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili, patrząc Yukari prosto w oczy. -C-co oni z nami zrobią? B-boję się, Y-Yuka!- po policzkach zaczęły jej płynąć łzy, a ona znów zwiesiła głowę. -T-tak bardzo się b-boję..!-

Avatar Creepy_Family
Obserwował ją uważnie, jego samego przeszedł dreszcz. - Nie chcę wiedzieć co nam zrobią. - stwierdził w końcu. - Wiesz może ile już tak jedziemy...? - przechylił głowę, chociaż trochę starając się przesunąć.

Avatar Erotta
Właścicielka
Pokręciła energicznie głową. -N-nie wiem! S-straciłam przytomność j-jako j-jedna z pierwszych!- wyjąkała, zalewając się gorzkimi łzami i chowając twarz między kolana, które miała przyciągnięte do klatki piersiowej. Przepaska biodrowa ledwo zakrywała jej pewne okolice, kiedy była w tej pozycji, ale dziewczyna słabo się tym przejmowała, zajęta użalaniem się nad sobą. Rozległo się westchnienie. -Sześć godzin, czternaście minut i czterdzieści dwie sekundy. Trudno określić, gdzie konkretnie się znajdujemy. Do wybrzeży Sachaki dobiliśmy gdzieś dwie godziny temu...- odezwał się cichy, przygaszony, aczkolwiek pewien siebie i z nadal pobrzmiewającą w nim dawną determinacją i stanowczością, głos z drugiego końca wozu. Kapitan Erend nadal nie uniósł głowy, przez co jego długie za ramiona, kruczoczarne włosy rzucały cień na połowę jego twarzy, kryjąc jego oczy, jednak z pewnością był przytomny i to właśnie on się odezwał. -Podsłuchałem rozmowę kapitana piratów, Perreo, oraz handlarza niewolników, któremu nas sprzedał. Prawdopodobnie niedługo będziemy na miejscu, nie zamierzają nas dowieść do samego Arvice...- dodał, a jego usta ledwo się poruszały, kiedy mówił. Arina uniosła na kapitana zapłakane oczy i pociągnęła lekko nosem, jednak nie odezwała się, wyraźnie załamana. Po chwili znów wtuliła twarz w kolana, jęcząc pod nosem coś, że lepiej dla niej by było, żeby te kilka lat temu posłuchała się rodziców i zamiast zaciągać się na statek wyszła za tamtego kupca...

Avatar Creepy_Family
Yukari westchnął cicho, z uwagą przyglądając się kapitanowi. - No cóż, w takim razie dosyć długo byłem nieprzytomny... - ponownie westchnął z zrezygnowaniem. - Przynajmniej nie zawiozą nas do Arvice ale i tak ta sytuacja jest przygnębiająca. - dodał. Trudno było stwierdzić czy mówi to do siebie, czy raczej do Erenda i Ariny. W sumie pewnie dziewczyna i tak go nie słuchała, skoro użalała się nad swoim losem... W jego głosie słychać było zaciekawienie i lekką obawę przed tym, co ma się stać.

Avatar Erotta
Właścicielka
Rozległ się śmiech, niemalże natychmiast urwany, przez co mogący być odebranym również jako pełne rozbawienia prychnięcie. -Właśnie po stokroć lepiej dla nas byłoby, gdyby nas wywieziono do Arvice. Ashaki posiadają mnóstwo niewolników, przez co wielu z nich udaje się spokojnie przeżyć swoje dni, bez nawet jednego nieprzyjemnego zetknięcia ze swoim panem. Ponadto - większość Sachakan z okolic stolicy ma swego rodzaju kodeks moralny, przez co nie traktuje niewolników jak najgorsze ścierwo. Jak narzędzie, przedmiot, zwierzątko - owszem. Ale zazwyczaj nie starają się na siłę zgnębić i upokorzyć ich, by udowodnić swoją wyższość. Ichani, ludzie, do których nas wiozą, nie mają takich zahamowań w żadnym aspekcie. A jeśli jeden ma z kilkunastu, nie więcej, niewolników - nie możesz nawet mieć nadziei, że pozostaniesz niezauważony w tłumie, a prawdopodobieństwo ucieczki jest o wiele niższe. Nieskończenie razy lepiej dla nas byłoby, gdyby nas jednak sprzedano w Arvice...- rzekł cicho kapitan, z aż nadto wyczuwalną nutą cynizmu w głosie, a jego kąciki ust były tylko lekko uniesione ku górze, w kwaśnym, całkowicie pozbawionym jakiejkolwiek oznaki szczęśliwości uśmiechu. Na te słowa Arina jeszcze głośniej się rozbeczała, przez co jej przepaska na klatce piersiowej była już na tyle wilgotna od łez, że prawie zaczynała prześwitywać, mimo iż jej właścicielka w ogóle tego nie zauważała.

Avatar Creepy_Family
- No tak, w ogóle sie na tym nie znam. - fioletowooki uśmiechnął się gorzko i uniósł lekko głowę ku górze. Ale nie tracił pogody ducha. - Może jednak będzie jakis sposób, by sie wydostać. - stwierdził, chociaż sam nie wierzył we własne słowa. No cóż, skoro kapitan tak powiedział... Yuka spojrzał na płaczącą dziewczynę. - Arina... Twój płacz naprawdę nie pomaga. - uśmiechnął się nieco szerszej. Słychać było w jego głosie lekkie rozbawienie.

Avatar Erotta
Właścicielka
-N-nic już nam nie pomoże!- jęknęła, unosząc na niego zapłakane, zaczerwienione od bezsensownego lania łez spojrzenie. -A-a może t-twierdzisz inaczej, co!?- dodała oskarżycielskim tonem, a w następnej chwili odwróciła od niego wzrok i skupiła się na szarpaniu się z krępującymi jej nadgarstki sznurami, jednak wyglądało na to, że jedyne, co może wskórać to poranienie sobie rąk. Kapitan Erend westchnął, po czym podniósł głowę. W przeciwieństwie do większości osób w wozie, jego oczy nie były nawet wilgotne, ani zaczerwienione, sugerując, że nawet nie zbierało mu się na płacz. Zresztą, zawsze charakteryzował się odwagą, oraz zdrowym rozsądkiem w sytuacjach krytycznych. Właśnie dlatego był takim dobrym kapitanem! Poruszył lekko ramionami, a coś za nim opadło na podłogę. To... To był jeden ze sznurów, którym był wcześniej związany. Z wolnymi już rękoma wstał, podszedł do szamoczącej się dziewczyny i przykucnąwszy przy niej położył jej dłoń na ramieniu. -Spokojnie, Arina. Nie ruszaj się...- to mówiąc sięgnął za jej plecy i zaczął powoli rozplątywać węzły, z widoczną żeglarką wprawą. Po chwili dziewczyna była już wolna, a nie mogąc uwierzyć we własne szczęście zalała się łzami, lecz tym razem radości i rzuciła się czarnowłosemu na szyję. Ten widocznie nie spodziewał się takiej reakcji, więc dopiero po chwili udało mu się odsunąć od siebie dziewczynę, szepczącą słowa podzięki. -Uspokój się, Arina. W ten sposób będzie ci po prostu wygodniej, ale próba ucieczki i tak nie miałaby szansy powodzenia...- stwierdził trzeźwo i realistycznie, po czym spojrzał na Yukari nieprzeniknionym, pozbawionym emocji wzrokiem. -Ciebie też rozwiązać?- zapytał cicho.

Avatar Creepy_Family
Fioletowooki tylko nieznacznie skinął głową, uważnie mu się przyglądając. Zawsze darzył go szacunkiem i przede wszystkim podziwiał go za wytrwałość. Zdmuchnął włosy z twarzy, starając się przybrać nieco poważniejszą minę. Z rozwiązanymi rękoma w końcu będzie mógł odgarnąć niesforne kosmyki z twarzy, które tak bardzo mu przeszkadzały.

Avatar Erotta
Właścicielka
Kapitan bez słowa wstał, odsuwając od siebie pochlipującą cicho Arinę, podszedł do niego i przykucnąwszy przy nim zaczął go rozwiązywać. W pewnym momencie pochylił się nieco bardziej, a jeden z niesfornych kosmyków jego kruczoczarnych, prostych włosów połaskotał Yukari w szyję. Poczuł gorący oddech Erenda na sobie i mimo iż nie było to nic wielkiego, skoro był tak blisko tylko po to, by go rozwiązać, Yuka poczuł, jak przechodzi go niesprecyzowany dreszcz. -Nie próbuj na siłę być poważny, wyglądasz, jakby cię brzuch rozbolał...- rozległ się szept kapitana tuż obok jego ucha, po czym ostatni supeł został rozwiązany, a sznury opadły na podłogę. Mężczyzna wyprostował się, jednak wciąż nie wstawał, przyglądając się Yukari chłodnym, nieprzeniknionym spojrzeniem. -I zrób coś z tymi włosami, masz w nich całą twarz...- dodał, po czym niespodziewanie sam odgarnął Yuce kilka pasm za ucho. Dopiero wówczas wrócił do pozycji pionowej i wrócił na swoje miejsce, a Yukariemu nagle przyszła do głowy dziwna, acz prawdziwa myśl, że nigdy wcześniej nie widział Erenda bez chociażby koszuli. Mężczyzna był całkiem niczego sobie umięśniony, a z boku, wzdłuż żeber miał jakiś tatuaż w sanskrycie, którego jednak Yukari nie rozumiał. Choć zawsze mógł się zapytać... Ale chwila, o czym on w ogóle myślał!?

//Wybacz, że weszłam w sferę myśli twojej postaci, ale chciałam, żeby zauważył pewne rzeczy.
Nie masz mi tego za złe, prawda, Creep-chan? To jednorazowy wybieg, rzecz jasna!

Avatar Creepy_Family
//Ależ oczywiście, że nie mam nic przeciwko~ ^^

Yukari lekko potrząsnął głową, próbując tym samym wyzbyć sie tych dziwnych myśli. Odgarnął resztę włosów z twarzy i ledwo zauważalnie uśmiechnął się. Oczywiście zaraz po tym przetarł swoje nadgarstki, starając się nie patrzeć na kapitana. Szczerze mówiąc, lekko go to zaskoczyło, że potrafił o czymś takim pomyśleć, w takiej chwili. Czyżby już kompletnie zatracał aie w swojej głupocie? Westchnął zrezygnowany i rozejrzał się wokoło, przyglądając się innym ludziom. Momentami tylko zerkał na Erenda. Teraz zostało tylko czekać...

Avatar Erotta
Właścicielka
Wóz zaczął już powoli zwalniać, kiedy Taner również się ocknął, jęcząc coś pod nosem o morskich pijawkach i oglądaniu statku od spodu. Zaklął szpetnie po Elyńsku. -M-moja głowa!- dodał, krzywiąc się przy tym i jakoś dając radę się podnieść do pozycji siedzącej. Oczy miał podkrążone, a cerę niezdrowo bladą. Widać po nim było, że nie jest z nim najlepiej. -G-gdzie jesteśmy..?- zapytał mrużąc oczy, prawdopodobnie pod wpływem pustynnego pyłu, który również jemu zaczął się wdzierać do oczu. Arina spojrzała na niego załzawionymi oczami. -O kilka kroków od rzeźni...- mruknęła przez zatkany od płaczu nos, na co blondyn wytrzeszczył na nią oczy ze zdziwieniem. Jego wzrok szybko odszukał Yukari. -Ona żartuje, p-prawda?- zapytał nieco niepewnie, szukając u niego potwierdzenia, bądź zaprzeczenia. Kątem oka Yuka dostrzegł, jak usta kapitana wykrzywił znów ten sam kwaśny, pozbawiony szczęśliwości, cyniczny uśmiech. -Kilka kroków od rzeźni, co? Trafne określenie...- powiedział bezgłośnie, nie podnosząc jednak wzroku i pochylając lekko głowę, przez co cień znów okrył górną połowę jego twarzy, kryjąc oczy i tak z połowę nosa, a tym samym odbierając jedyny punkt zaczepienia, na podstawie którego dało się ustalić, co naprawdę odczuwa. Mimika bywa ułudna, spojrzenie nie potrafi kłamać.

Avatar Creepy_Family
Mężczyzna w końcu zatrzymał swój wzrok na Tranera. Westchnął ciężko i przetarł oczy. - Niestety Arina ma rację... - stwierdził cicho. - Zostaliśmy sprzedani. - skrzywił się lekko i spuścił głowę w dół, by nie patrzeć na innych. Znowu zaczął rozkminiać, co sie z nimi stanie... Chciał sie pozbyć tych myśli, ale jak to zrobić, skoro sprawa jest już przesądzona...?

Avatar Erotta
Właścicielka
Taner skrzywił się niemal boleśnie na dźwięk ostatnich słów, zaciskając pięści za plecami tak, że aż knykcie mu pobielały i spuszczając głowę w przepełnionym żałością i bezsilnością geście. -Niech to! Wie-wiedziałem, że do tego dojdzie!- syknął przez zaciśnięte zęby, po czym znów uniósł wzrok na Yukari. -Masz wolne ręce. Mógłbyś mnie rozwiązać?- zapytał, a w jego oczach płonęła taka determinacja, że mógłby równie dobrze powiedzieć: Pomóż mi podciąć sobie żyły, bo nic innego mi już nie pozostało! a ogólne wrażenie tej wypowiedzi i tak pozostawałoby takie same. I kto wie, czy właśnie tego nie zamierzał zrobić? Erend pokręcił ledwo widocznie głową, jakby sugerując, że pomoc Tanerowi nie byłaby teraz najlepszym pomysłem. Jeszcze zrobiłby coś głupiego, za co wszystkim przyszłoby oberwać - Brzmiał przekaz tak prostego z pozoru gestu.

Avatar Creepy_Family
- Nie rozwiąże cię. - stwierdził fioletowooki. - Zrobisz coś głupiego i będziesz później tego żałował. - westchnął cicho, patrząc na blondyna. W sumie to nie musiał nawet patrzeć na kapitana, by wywnioskować to, że nie powinien uwalniać Tanera. To byłaby najgłupsza rzecz, jaką by zrobił...

Avatar Erotta
Właścicielka
Taner posłał mu mordercze spojrzenie. -Po czyjej stronie ty jesteś? Wiesz, co Sachakanie robią niewolnikom? Wiesz jak ich traktują!?- przez jego głos przemawiał taki gniew, że aż mogły człowieka przejść dreszcze. Zacisnął jeszcze mocniej pięści, po czym zwiesił głowę, tak, że nie było widać jego oczu. -Mój ojciec też był żeglarzem. Pewnego dnia jednak nie wrócił z wyprawy. Powiedziano mi, że zginął podczas sztormu, ale... To nie była prawda. Choć wolałabym, żeby była!- po jego policzkach zaczęły płynąć pojedyncze krople łez. -Ja... Odnalazłem go po wielu latach, kiedy wraz z moim wujkiem, kupcem, zajechałem do Sachaki. Handlarze to chyba jedyni ludzie, mający odwagę się tam zapuszczać. W każdym razie, spotkałem go u pewnego Ashakiego, jako niewolnika. To... To już nie był mój ojciec! Tylko wrak człowieka!- zagryzł nieco dolną wargę, wywołując na niej punktowe zaczerwienienie. -Nie chcę stać się takim jak on, Yuka. Nie rozumiesz tego? Nie zrobię niczego głupiego. Ja po prostu...- dopiero teraz uniósł na niego wzrok. Miał przekrwione od łez i wściekłości oczy, w których widniała taka desperacja, z jaką tonący chwyta się brzytwy. -Nie chcę dotrzeć tam, gdzie nas wiozą. Nie zaryzykuję ucieczki, bo wiem, że to bezcelowe i tylko bym was naraził. Proszę, rozwiąż mnie i pozwól mi to zakończyć jeszcze zanim się rozpocznie!- prawie wykrzyczał, zalewając się łzami, jednak nie opuszczając wzroku. Kapitan Erend znów pokręcił nieznacznie głową, jednakże już o wiele mniej zdecydowanie. Usta zacisnął w wąską kreskę i mimo, iż nie widać było jego oczu, Yukari wyczytał z jego mimiki lekkie napięcie. Kapitan od początku zdawał się wiedzieć co nieco o niewolnikach, więc pewnie najlepiej z nich wszystkich wiedział, że to, co mówi Taner jest jak najbardziej prawdą. Dla każdego po stokroć lepiej byłoby zginąć, nawet najgorszą śmiercią, niż zostać niewolnikiem...

//Jeśliby się zabił, nie miałby kiedy tego żałować, tak nawiasem mówiąc. Taki szczegół.

Avatar Creepy_Family
- No dobrze, już dobrze. - westchnął niepewnie i na czworaka podszedł do chłopaka. Dosyć szybko go odwiązał i odsunął się wzdychając po raz kolejny. Na jego twarzy pojawił sie mętny uśmiech, po czym wrócił na swoje miejsce, również nie podnosząc się zbytnio. Usiadł i jęknął cicho gdyż znowu poczuł ból w okolicach żeber. Równie cicho zaczął kląć po Vidońsku, przeklinając zapewne tamto zetknięcie się z masztem na statku.

Avatar Erotta
Właścicielka
Kapitan Erend uniósł na niego chłodne, niemalże metaliczne spojrzenie swoich dość wąskich, srebrzystych oczu i znów pokręcił lekko głową z dezaprobatą, w sumie nie wiadomo, czy spowodowaną tym, że jednak rozwiązał Tanera, czy tym, jak mężczyzna przeklinał. Chociaż w sumie... Żeglarze często byli już przyzwyczajeni do słyszenia różnych przekleństw (od czegoś przecież się musiało wziąć popularne Lańskie powiedzenie kląć jak żeglarz), więc opcja pierwsza była o wiele bardziej prawdopodobna. A Taner tymczasem, mamrocząc jakieś ciche słowa podzięki, dobrał się do nielicznych nie zagrabionych przez piratów ich rzeczy osobistych, spoczywających gdzieś w kącie wozu. Pewnie szukał noża, albo czegokolwiek ostrego, żeby podciąć sobie żyły i odejść z tego świata, nim będzie dla niego za późno... A kto go tam wie?

//Jak klnie po Vindońsku to nie zapewne, a na pewno pisz, na jaki temat przeklina. Kapitan Erend też jest Vindonem (jak napisałam jeszcze w temacie Morze), więc rozumie każde słowo.

Avatar Creepy_Family
//Dobrze, dobrze~

Yukari westchnął cicho patrząc na wyczyny Tanera. Czy nie lepiej było mu uczynić to samo? Ani myślał odejść z tego świata w taki sposób, więc siedział tylko, starając się unikać wzroku Erenda. To przecież nie jego wina, że taka wola chłopaka! Uśmiechnął się pod nosem. Teraz zostało tylko czekać na zatrzymanie się wozu...

Avatar Erotta
Właścicielka
Taner zaklął szpetnie w swoim ojczystym języku. -Nie ma tutaj niczego! NICZEGO, oprócz ubrań i pochw po szablach, bez zawartości...- mruknął niezadowolony, po czym osunął się na podłogę plecami o te rzeczy i odetchnął głęboko. -Zgubieni. Jesteśmy zgubieni!- dodał, a kapitan Erend tylko zacisnął nieznacznie usta, z wzrokiem wciąż wbitym gdzieś w ziemię. Nie dało się zaprzeczyć. Dla nich... Nie było już ratunku. Nawet Arina przyjęła już tę smętną prawdę do wiadomości i przestała płakać, jedynie nieznacznie się trzęsąc i przyciskając twarz do kolan. Co się z nimi stanie? Co zrobią im ci okrutni ludzie, którym ich miano sprzedać!? Nie miała pojęcia. Ale na pewno wiedziała jedno - żadne z nich nie zobaczy już nigdy rodzimych stron, ani swoich bliskich. Nigdy! Wóz zaczął się powoli zatrzymywać, a na zewnątrz rozległy się jakieś nawoływania po Sachakańsku. Handlarze? A może już nowi właściciele? To się miało dopiero okazać...

Avatar Creepy_Family
Szczerze powiedziawszy, fioletowooki nie wiedzial, czy lepiej by było, gdyby byli to właściciele czy też handlarze. Chociaż to pierwsze bardziej mi odpowiadało. Ale miał jakis wpływ na to? No właśnie raczej nie. Dosyć smętnym wzrokiem patrzył gdzieś w pustą przestrzeń, czekając na to co nieuniknione. Nie bał się tego, chociaż powinien. W końcu niepewnie przeciągnął się, by wyprostować kości. Tyle siedzenia źle na niego wpływało... Ale kto by się tym teraz przejmował? Chyba tylko on. Kąciki jego ust uniosły się w beztroskim uśmiechu. Czemu miałby udawać poważnego, skoro to dla niego śmieszne..?

Avatar Erotta
Właścicielka
Drzwi wozu gwałtownie się otworzyły i ukazała się w nich piękna, brązowowłosa dziewczyna o lśniących, purpurowych tęczówkach i szerokim, śnieżnobiałym uśmiechu. Miała bardzo opaloną cerę, aczkolwiek nie tak ciemną, jak u Lonmarczyków. -Kāryaṅṅaḷ! Ilu ładnych chłopców!- zachwyciła się, tak jak wcześniej drzwi były tylko lekko uchylone, tak teraz otwierając je na szerz. Obejrzała się na kogoś, kto stał za nią, a kogo nie mogli dostrzec i zapytała o coś w nieznanym im języku, a otrzymawszy równie niezrozumiałą odpowiedź znów na nich spojrzała. -Samagraṁ!- przekrzywiła nieco głowę, po czym oparłszy się plecami o framugę pokazała palcem na Arinę. -Wezmę tę...- przesunęła palcem w kierunku Tanera. -Tego...- na Erenda -I tego!- aż stęknęła z zachwytu, wodząc wzrokiem po jego jak wyrzeźbionej z marmuru klatce piersiowej. -Jaki on śliczny!- dodała, po czym przesunęła wzrokiem na Yukari, a jej uśmiech nieco osłabł. -Hm... No i jeszcze tego!- pokazała na niego palcem. -Też całkiem niczego sobie!- rzekła, a następnie spojrzała znów na tego, z kim rozmawiała poza powozem. -I munkūr eṭuttu! Vīṭṭil aṭimakaḷuṭe bākki eṭuttu avare enteṅkiluṁ kaṇṭettān!- oznajmiła i znów się rozpromieniła. -I ñān svayaṁ eṭukkuṁ!- uzupełniła, nim odsunęła się od drzwi. Kapitan Erend westchnął. -"Ojejku! Ilu ładnych chłopców! Ile chcecie za całą zawartość tego wozu?" odpowiedzieli jej, że siedemnaście tysięcy sztuk złota, ponieważ jesteśmy "towarem pierwsza klasa" czy jakoś tak. "Wspaniale!" odpowiedziała, a później pokazała na nas i powiedziała. "Resztę zostawiam wam, chłopcy! Zabierzcie ich do sal przeznaczonych dla niewolników. Tych biorę ze sobą, są moi..."- przetłumaczył cicho, ledwo słyszalnie, nadal z wzrokiem wbitym w ziemię. Otworzył usta, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnował z tego pomysłu, kiedy do wozu wparowało kilku tęgich mężczyzn, zapewne handlarzy, którzy powiedzieli coś do nich po Sachakańsku, po czym gestem ręki nakazali, żeby opuścili wóz. Taner patrzył na nich nienawistnym spojrzeniem i ani drgnął, a Ariana... Znów zalała się łzami! Erend za to w kontraście do nich po prostu westchnął, wstał i ze spuszczoną głową wykonał polecenie i opuścił to "pomieszczenie" że tak to nazwę.

Avatar Creepy_Family
Yukari podniósł się powoli i ruszył za kapitanem. Kątem oka zerknął na dziewczynę i chłopaka. Cicho westchnął i wyszedł na zewnątrz, pomrukując coś cicho pod nosem. Szedł krok w krok za Erendem, nie patrząc nawet na handlarzy, których minęli. Czuł się jak rzecz, sprzedany jakiejś kobiecie...

Avatar Erotta
Właścicielka
-A-ała! To boli!- jęknęła Arina, kiedy handlarze dosłownie wywlekali ją z wozu za włosy. Podobnie zresztą się stało z Tanerem, z tym, że jego prowadzono za ramiona, a dodatkowo miał podbite oko i wielkiego siniaka na żebrach, jakby ktoś go z całej siły walnął w brzuch. Cóż, widocznie niewolników wcale nie traktowano łagodnie... Kto by się spodziewał? Na dworze zastali wielkie, wszechogarniające pustkowie - tumany szarawego pyłu przesypywały się po suchej, spękanej ziemi, a jak okiem sięgnąć nic a nic nie rosło. Tylko wysokie, strzeliste góry malowały się na horyzoncie. Kapitan Erend spojrzał w tamtym kierunku i zmarszczył nieznacznie brwi. "Za tymi górami znajduje się Kyralia..." powiedział bezgłośnie, po czym zerknął na Arinę i Tanera, których handlarze teraz pchnęli z taką siłą, że ci runęli jak dłudzy na ziemię, przy czym mężczyzna podniósł się dość szybko, dziewczyna... No niekoniecznie. Dopiero Erend okazał się na tyle pomocny, by wspomóc Arinę ramieniem i pomóc jej się podnieść do pionu. -Dz-dziękuję...- mruknęła niewyraźnie. Z kącika ust sączyła jej się krew po spotkaniu z jakimś kamieniem... Ałć. Wysoka, ciemnowłosa Sachakanka, która od teraz miała zapewne być ich panią, uśmiechnęła się szeroko do nich, gdy wozy odjechały w kierunku beżowych, klockowatych budynków, przypominających trochę staromodne obory znane im z wyspy Vin. Kawałek bliżej za to rysowała się pokaźna, pomalowana na biało rezydencja, choć - z tego, co Yukari dotąd słyszał - w ogóle nie mogąca się równać z tymi należącymi do Ashakich w Arvice, które ponoć budowane były z białego marmuru i zdobione najprawdziwszym złotem. -കണ്ണിൽ! Naprawdę jesteście śliczni!- zachwyciła się, po czym bez zbędnych wstępów złapała Erenda za przedramię i ruszyła w kierunku owej posiadłości, nakazując Yukari, Arinie i Tanerowi gestem iść za nią. Kapitan nie protestował, kiedy go tak ciągnęła za sobą, jednak w jego oczach widać było zdumienie i już dało się poznać, że kobieta musi mieć chwyt conajmniej tak mocny jak imadło. Wskazywały też na to te zaczerwienienia na jego przedramieniu, w okolicach miejsc, gdzie zaciskała palce... Arina pociągnęła nosem i ruszyła powoli za nimi. Taner jęknął. -Dobrze przynajmniej, że to nie mnie sobie upatrzyła na ulubieńca...- mruknął, po czym dołączył do Ariny, raz tylko oglądając się na Yukę, czy idzie za nimi.

Avatar Creepy_Family
Fioletowooki przez chwilę stał bezruchu. Moze patrzył na te pustkowia, może nad czymś głęboko rozmyślał? W końcu potrząsnął lekko głową, odgarnął włosy z twarzą i podszedł do swoich towarzyszy. - To ulubieniec nie ma lepiej..? - zapytał Tanera, jednak ciągle gdzieś w dal. Po chwili jednak zerknął na chłopaka, oczekując odpowiedzi od niego.

Avatar Erotta
Właścicielka
Pokręcił nieznacznie głową. -Nie, jeśli jest się niewolnikiem. Zapamiętaj lepiej, dla własnego dobra, że o niebo lepiej jest się w ogóle nie wyróżniać i być traktowanym tak samo jak inni, niż mieć wątpliwą przyjemność zostania czyjąś ulubioną rzeczą. Im bardziej zwracasz na siebie uwagę, tym częściej, kiedy trzeba coś zrobić, pierwszą myślą jest wezwanie właśnie ciebie. A więcej obowiązków to również więcej okazji do doświadczenia niezadowolenia pana, bądź pani. A uwierz mi, że to niezadowolenie jest obecnie najgorszym co cię może spotkać. Nie chcesz, żeby wyładowywała na tobie swoje wszystkie troski, prawda?- dodał i zerknął na niego kątem oka. A tymczasem doszli już do bramy głównej, przy której dwójka niewolników ubrana tak samo jak oni teraz, padła płasko na ziemię przed kobietą, nie kłopocząc się nawet tym, że w ten sposób łatwo sobie na przykład nos złamać, albo wpuścić piasek do oczu. Na ramionach i przedramionach mieli liczne blizny po nacięciach... Jak przez mgłę, do Yukari dotarło nagle, że przecież w Sachace stosuje się czarną magię, poprzez nacięcia w skórze wysysającą z człowieka energię życiową...

Avatar Creepy_Family
Skrzywił się lekko, uważnie przyglądając się bliznom. Naprawdę teraz musiał sobie o tym przypomnieć... - Cholera... - cicho zaklął po Vidońsku po czym odwrócił wzrok od ran. Nie mógł już na to patrzeć... Jak można tak krzywdzić ludzi... Westchnął niemo, no tak, tutaj nie wiedzą, że każdy człowiek jest na równi... Tutaj traktowano niewolników jak rzeczy, zabawki. Naprawdę nie mógł zrozumieć, czemu tak się dzieje. W sumie to po chwili i tak urwał dziwną dyskusję w głowie. To nie miało zbyt wielkiego sensu...

Avatar Erotta
Właścicielka
-Czarni magowie pobierają moc od innych ludzi...- przypomniał mu Taner, jakby odpowiadając na jego myśli. -Dawno temu... W Sachace nie istnieli niewolnicy. Problem polegał jednak na tym, że dla wzmocnienia potęgi kraju, imperator Sachaki chciał za wszelką cenę mieć po swojej stronie najpotężniejszych magów, czarnych magów. A od kogoś musieli oni tę moc pobierać. Przeciętny obywatel nie godził się na to, żeby go cięto od czasu do czasu dla dobra narodu, więc zaczęli to robić na jeńcach wojennych. Później na każdych jeńcach. A w końcu na każdej osobie niemagicznej, która przez to nie może stawić większego oporu. Przydzielano ich danemu czarnemu magowi, a ten miał obowiązek utrzymywać ich i zapewniać im dach nad głową. Dzięki temu sposobowi mniej niewinnych ludzi, będących po prostu ofiarami wojen, trafiało do więzień, a ulice oczyściły się z biedaków i nędzarzy. Jednak... Czy tym magom opłacało się trzymać ich u siebie i nie brać nic w zamian poza odrobiną mocy? Nie. Straty i tak były większe niż zyski. Tak więc zaczęto przydzielać im coraz to różniejsze zadania, a z czasem jakoś tak wyszło, że ci ludzie upadli w oczach społeczeństwa do poziomu własności, rzeczy komuś przynależnej. Tak narodziła się w Sachace idea niewolnictwa...- powiedział cicho, po czym wymusił na twarz kwaśny uśmiech. -Znam tę historię, ponieważ od czasu porwania mego ojca do niewoli bardzo interesowałem się tym tematem!- wytłumaczył się, po czym zaczął rozglądać się wokół. Westchnął. -Ale na szczęście nasza nowa pani to kobieta. Nie jest wcale aż tak źle. Mężczyznę o wiele trudniej sobie zjednać, wierz mi...- rzekł i przyspieszył kroku. A tamci niewolnicy wciąż leżeli płasko na ziemi i wyglądało na to, że nie skończą ukłonu, nim ich pani nie zniknie całkowicie wewnątrz budynku...

Avatar Creepy_Family
Yukari przeczesał dłonią włosy, odgarniając je przy okazji z twarzy. Cicho westchnął, jak gdyby wszystko przemyślał w głowie. Koniec końców, prychnął, nieznacznie unosząc głowę ku niebu. - To nie ludzkie. - stwierdził po chwili milczenia. Machnął lekko ręką, wyrażając tym lekką pogardę, do tego co powiedział mu Taner.

Avatar Erotta
Właścicielka
-Zgadzam się. Choć staraj się nie wyrażać takich poglądów na głos, dobrze?- powiedział, po czym zerknął wymownie w stronę Sachakanki i Erenda, jakby chciał powiedzieć, że ta kobieta może nie być zadowolona, że ktoś mówi, że nie jest człowiekiem. Kobieta w końcu zatrzymała się w eleganckim, bogato umeblowanym hallu o nieco zaokrąglonych ścianach, z którego rozchodziły się korytarze na pozostałe części jej domostwa. Uśmiechnęła się do nich promiennie. -Witajcie w moich skromnych progach! Nazywam się Avala, jednak wy nie musicie się przedstawiać - i tak nie obchodzi mnie to, kim jesteście, a większości z was pewnie wymyślę nowe imiona. O starych możecie już zapomnieć!- puściła wreszcie ramię Erenda, który korzystając z okazji odsunął się od niej kilka kroków. -Zasady tego miejsca są proste - ja wam coś rozkazuję, wy wypełniacie moje polecenia. Jakiekolwiek próby stawiania mi oporu, bądź nieposłuszeństwa, będą surowo karane...- oznajmiła tak beztrosko, jakby opowiadała o swoim ulubionym sporcie. Nagle, ni stąd ni zowąd, wyciągnęła zza pasa swojej długiej do ziemi, pięknie zdobionej na złoto, krwistoczerwonej sukni, bat i zamachnęła się na Arinę. Dziewczyna zawyła z bólu i upadła na ziemię. Przez jej klatkę piersiową ciągnęła się teraz długa rana. Avala schowała bat ponownie za swój skórzany pas. -To właśnie był przykład jednej z łagodniejszych kar, które u mnie figurują. Z tym, że jeśli naprawdę mi podpadniecie, uderzenie nigdy nie będzie pojedyncze i może być wykonywane nawet przez kilka osób naraz z kilku różnych stron. Także pilnujcie się i bądźcie dla mnie mili!- puściła im oczko. -Zapewniam, że ulubionych niewolników lubię wynagradzać...- podeszła do Yukari i położyła mu dłoń na klatce piersiowej. -...W sposób, jak sądzę, naprawdę dla was przyjemny!- zakończyła, a jej kolano nie wiadomo skąd znalazło się między jego nogami.

Avatar Creepy_Family
Patrzył na nią bez zmruzenia oka. Nawet lekko się uśmiechnął chociaż... Na na jego twarzy zawsze był uśmiech więc trudno było stwierdzić czy podoba mu się ta sytuacja czy też raczej nie. Lustrował ją wzrokiem, jak gdyby mógł dzięki temu dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Oczywiście nieco się przeliczył i tylko westchnął co rusz zerkając na zranioną Arinę. Wiedział, że będzie musiał się hamować z komentarzami i jakimikolwiek własnymi dopowiedzeniami gdyż źle się to skończy... Czuł, że z tą panią nie ma żartów... No cóż mógł poradzić, póki co postanowił sobie w głowie, że nie będzie sprawiał problemów...

Avatar Erotta
Właścicielka
Uśmiechnęła się lekko. -No proszę, już nawet wiecie, jak należy się zachowywać? Bardzo dobrze...- mruknęła, odsuwając się od niego, po czym odwracając się na pięcie w stronę wnętrza domostwa. -Yune pokaże wam gdzie co jest. Ja nie dbam o to, jak szybko nauczycie się wszystkiego, co powinniście wiedzieć, mnie obchodzi tylko to, czy wasze ewentualne błędy nie zaszkodzą mi samej...- powiedziała, po czym odeszła głównym korytarzem, tylko raz się na nich oglądając. -A właśnie. Ten przystojny niech przyjdzie do mnie wieczorem, Yune pokaże mu, gdzie jest moja sypialnia!- puściła oczko w stronę Erenda, który nieznacznie się wzdrygnął, choć poza tym nie widać było po nim niczego innego - żadnej emocji. Ale ten jeden gest jednoznacznie mówił o tym, co sądzi o używaniu go w sypialni już pierwszego dnia ich pobytu tutaj... Po chwili ich pani zniknęła im z oczu. Tylko kim jest ten Yune, o którym dwa razy wspomniała? -Za mną!- odezwał się nagle tuż za nimi cichutki, łamiący się głos. Arina spojrzała zaskoczona w stronę, z której się dobył, podobnie Taner. Tylko kapitan nie zdawał się jakiś zaskoczony nagłym pojawieniem się niewolnika... Niskiego, ale za to dobrze zbudowanego chłopaka o typowej Sachakańskiej urodzie (opalona cera, ciemne włosy, złote oczy i szerokie czoło), ze zgarbionymi ramionami, podobnie jak teraz oni mającego na sobie tylko przepaskę biodrową zakrywającą to i owo. Powiedziawszy to, co miał do powiedzenia, krótko, zwięźle, oraz na temat, ruszył nieśpiesznym krokiem jednym z bocznych korytarzy i pokazał im gestem, żeby poszli za nim...

Avatar Creepy_Family
Yukari spojrzał na resztę i bez słowa ruszył za chłopakiem. Lekko przekręcił oczyma, najpewniej rozmyślając nad tym wszystkim. Westchnął czując, że jednak nic nie wskóra tym swoim myśleniem. Odgarnął włosy zakładając je za ucho i dziwnym sposobem wracając myślami do momentu, kiedy Erend się nad nim pochylał... Potrząsnął głową, ponownie powodując "uwolnienie" się włosów. Westchnął zrezygnowany a przez jego głowę przeszła nawet myśl, czy czas nie pasowało by ich skrócić... Ostatecznie po prostu skupił się na chłopaku za którym szedł.

Avatar Erotta
Właścicielka
Reszta również za nim podążała, w całkowitym milczeniu. Chłopak, który robił im za przewodnika, Yune, miał na przedramionach i ramionach wiele blizn po cięciach, niektóre bardzo świeże, oraz nawet kilka nie zagojonych dobrze ran. Widać było, że dość często pobierana była od niego energia... Widocznie musiał mieć spory potencjał magiczny. Oczy miał nieco podkrążone, jakby od bardzo dawna nie spał, a samo spojrzenie takie... puste. Całkowicie pozbawione emocji i ciepła. Czy oni z czasem też się tutaj tacy staną? Niewolnik zatrzymał się w końcu przed jakimiś drzwiami i otworzył je im, gestem nakazując, żeby weszli do środka. Już wówczas uderzył ich wszystkich smród niemytych ciał, odchodów, moczu, oraz wielu innych nieprzyjemnych dla nosa wydzielin... No i siana. Zważywszy na to, że ów pokój znajdował się możliwie jak najdalej od serca domostwa, można było się dość łatwo domyślić, że tutaj trzyma się niewolników... W pomieszczeniu jednak było ciemno i rozświetlały go tylko nieliczne pochodnie, przez co musieliby wejść, żeby cokolwiek zobaczyć. Arina przełknęła głośno ślinę ze strachem w oczach.

Avatar Creepy_Family
Fioletowooki westchnął cicho i wszedł niewiele dalej, od razu stwierdził, że nie podoba mu się to miejsce... Obejrzał się, by zerknąć na innych. - No cóż... - mruknął pod nosem, starając się ujrzeć coś więcej, mimo tego nie wszedł dalej. Może czegoś się obawiał... Trudno było stwierdzić, teraz nawet się nie uśmiechał, po prostu wpatrywał się przed siebie nieco pustym wzrokiem.

Avatar Erotta
Właścicielka
Jego oczom ukazała się wielka, zaciemniona sala, której podłogę pokrywało siano. Widział w środku wielu niewolników, chyba z kilkudziesięciu, jeśli nie więcej, w dość... Opłakanym stanie. Wielu z nich miało liczne rany na ramionach, bądź ewentualnie na plecach i klatce piersiowej za sprawą bata. Niektórzy byli zadbani, ale zdecydowana większość miała na sobie liczne siniaki, była brudna i śmierdziała. Już od progu Yukari poczuł, że stanął na czymś mokrym i... Była to krew jednego z niewolników, który widocznie całkiem niedawno otrzymał kilka solidnych uderzeń. Nie wszyscy wyglądali jak Sachakanie, niektórzy mieli urodę typowo Elyńską, bądź Kyraliańską - i pewnie były to te osoby, które tak jak oni trafiły tutaj przez uprowadzenie. Jednak niezależnie od pochodzenia czy stanu danej osoby - wszyscy mieli jednakowo puste spojrzenia, jakby byli marionetkami, którym ktoś przeciął sznurki. -Tutaj śpimy i wypoczywamy. Ulubieni niewolnicy zostają przenoszeni do lepszych miejsc...- mruknął Yune, po czym położył Yukari dłoń na ramieniu i wyciągnął go z pomieszczenia. Ani Taner, ani Erend nie zajrzeli do środka - starczyło im to, co widzieli od progu. A Arina... Zgięła się w pół i zwymiotowała, prosto na swoje nogi i dywan korytarza, na którym się nadal znajdowała. Yune spojrzał na nią obojętnie. -Posprzątaj to, zanim wsiąknie w dywan...- powiedział tylko, po czym ruszył dalej korytarzem i zatrzymał się przed następnymi drzwiami, które im otworzył. W środku tego dla odmiany było jasno, prawie jaskrawo od światła. -Hammam. Tutaj można się myć, żeby nie obrzydzać pani...- poinformował chłodno, po czym wszedł do środka. Ściany, sufit i podłogę wykładały białe kafelki, a pod ścianami ustawione były proste ławy, na których dało się usiąść, obmywając się wodą z kamiennych mis. Yune wziął jednak tylko wiadro z wodą i jakieś dwie ścierki, po czym opuścił pomieszczenie i podszedł do Ariny. Bez słowa podał jej wiadro i jedną ścierkę, po czym namoczył drugą i zaczął czyścić ten nieszczęsny dywan. Arina po chwili wahania zaczęła mu nieco nieporadnie pomagać. -Możecie się w tym czasie odświeżyć...- dodał szybko Yune, pokazując im głową na hammam.

Avatar Creepy_Family
Yukari przez chwilę przyglądał się ich czynności po czym szybko odwrócił głowę, patrząc na kapitana i Tanera. W końcu westchnął cicho i dosyć niepewnie wszedł do środka, rozglądając się. Stanął z boku. Już nie chciał zbytnio wychodzić na ciekawskiego... Ale z drugiej strony chciał jak najszybciej umyć nogę z tej krwi... Ostrożnie usiadł na jednej z ław i spojrzał na misę z wodą. Widocznie na coś czekał... Może na resztę?

Avatar Erotta
Właścicielka
Taner wszedł do pomieszczenia i opadł ciężko na ławę obok Yukari. -I nadal nie znalazłem niczego ostrego, czym dałoby podciąć sobie żyły. Zaczynam podejrzewać, że unikają dawania takich rzeczy niewolnikom, nawet jeśli mogą się okazać niezbędne do niektórych prac...- westchnął, po czym przeniósł wzrok na rozmówcę. -Jak sądzisz, prędzej uda mi się popełnić samobójstwo czy obmyślić dobry plan ucieczki?- zapytał głosem całkowicie pozbawionym nadziei. Tymczasem do pomieszczenia wsunęła się nieśmiało Arina. -Ka... Kapitan Erend powiedział, że posprząta to za mnie i k-kazał mi obmyć ranę w czystej wodzie, póki ś-świeża...- mruknęła cicho pod nosem, po czym zajęła miejsce po drugiej stronie sali i zwilżoną, na szczęście wyglądającą na dość czystą, szmatką, zaczęła obmywać długie skaleczenie ciągnące się przez jej brzuch i klatkę piersiową, zupełnie zapominając o obecności dwójki mężczyzn i po prostu zajmując się sobą, oraz swoimi ponurymi myślami... Kto wie, może samobójczymi?

Avatar Creepy_Family
Yukari westchnął cicho, odgarniając włosy. Sam dość szybko obmył nogi, najwidoczniej starając się tym samym odwlec odpowiedź. Gdy skończył, spojrzał uważnie na Tanera. - Wracając do tego twojego pytania... - odparł, starając się powstrzymać westchnienie. - Sądzę, ze nawet najlepszy plan ucieczki by nie wyszedł. Ale skończ już z tym rozmyślaniem... - stwierdził, starając się w jakiś sposób urwać ten temat. Po tych słowach zamilkł, odwracając wzrok. Trudno było stwierdzić o czym teraz myśli.

Avatar Erotta
Właścicielka
Taner westchnął posępnie, spuszczając wzrok i nabierając w dłonie trochę wody z jednej z licznych kamiennych mis rozstawionych po kątach pomieszczenia. -P-pewnie masz rację... Ucieczka się nie uda... Dla n-nas... Nie ma już nadziei, prawda?- zadawszy to (prawdopodobnie retoryczne) pytanie, mężczyzna obmył twarz wodą, która pozostała w jego dłoniach i jakimś cudem jeszcze nie przeciekła mu całkowicie przez palce. Arina zacisnęła nieznacznie usta, lecz nic nie odpowiedziała, kontynuując swoje zajmowanie się raną. Po chwili do pomieszczenia wsunął się Yune, za którego plecami czekał także kapitan Erend. Niewolnik jednak nie odezwał się ani słowem, po prostu stając pod ścianą i... Czekając, nie do końca wiadomo na co, z pustym, wypranym z jakichkolwiek emocji wzrokiem wbitym w podłogę. -Jak będziecie już gotowi na dalsze "zwiedzanie" to po prostu wyjdźcie z pomieszczenia. Sachakańscy niewolnicy są zazwyczaj dość małomówni. Dla niego to po prostu oczywistość...- wyjaśnił czarnowłosy Vindon (kapitan Erend), bez pośpiechu również wchodząc do środka i zająwszy sobie miejsce obok Yukari'ego (to się odmienia?) również nabierając w ręce trochę wody z misy i rozpoczynając dość szybkie, a zarazem dokładne, obmywanie swojego ciała (poza tylko tą częścią, którą obecnie zakrywała przepaska biodrowa). Taner raz jeszcze przemył twarz, westchnął przeciągle, jakby ze zrezygnowaniem, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia, żeby zaczekać na nich wszystkich na korytarzu...

Avatar Creepy_Family
//z chęcią zmieniłabym całkowicie moją postać TuT

Yukari szybko przemył swoją twarz wodą, już z innej misy i podniósł się, lekko rozciągając wszystkie swoje obolałe mięśnie. Na jego twarzy pojawił się delikatny grymas, który w pierwszej chwili można by było uznać za uśmiech, no ale cóż, nie starał się o to, by jednak się uśmiechać w tej chwili. Nie odpowiadało mu to, że wszyscy są tacy zrezygnowani, chociaż i on tracił powoli nadzieję, ale trochę jej przybyło mu przed chwilą. Czuł, że musi znaleźć drogę wyjścia, choćby za cenę życia. Ale czy mu się opłacało? Sam już nie wiedział. Stęknął cicho i odgarnął włosy z twarzy, by po chwili dołączyć do Tanera na korytarzu. Oparł się lekko o ścianę, w przeciwną wpatrując się ni to zrezygnowanym, ni to zdeterminowanym wzrokiem. Tak po prostu bez uczuć, jakby chciał ukryć to, że nad czymś stale rozmyśla.

Avatar Erotta
Właścicielka
//To znaczy? Chciałabyś, żeby była kimś innym (inna historia) czy żeby była inna z charakteru?

-Już zaczynasz wyglądać jak oni. Brakuje tylko blizn na rękach i opalonej karnacji...- stwierdził nieco cynicznie Taner, spoglądając na wyprany z uczuć wzrok Yukari'ego. Sam również opierał się lekko o ścianę, z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej i gorzkim uśmiechem na ustach. -Głowa do góry, jeśli gdzieś szukać sznura wisielczego to właśnie tam. Jeśli nie uda nam się uciec to samobójstwo na pewno się kiedyś powiedzie...- dodał, po czym przeniósł zamyślone spojrzenie na sufit. -Ściągasz na siebie niepotrzebną uwagę, wiesz? Takie jest moje zdanie. Wyrażasz opinie na głos, ale kiedy jest czas, żeby naprawdę porozmawiać to milczysz. Dla mnie to wkurzające, ale na pewno znajdzie się ktoś, kto uzna cię za intrygującego. To nie jest dobrze. Jeszcze Avala się ciebie uczepi i będziesz miał. Ale wiesz co? Znalazł się już chyba ktoś, komu wpadłeś w oko. Nie odrywa od ciebie wzroku, bezwstydnie na ciebie patrząc, pomimo tego, w jak beznadziejnej sytuacji się znajdujemy. Oboje mnie wkurzacie!- powiedział, po czym uśmiechnął się krzywo. -O czym tak rozmyślasz? Nie sprawiasz wrażenia ani specjalnie przejętego, ani takiego, który ma na wszystko olew...- podsumował, spoglądając chłodno na Yukari'ego i czekając na odpowiedź.

Avatar Creepy_Family
//Tylko wygląda, opcjonalnie trochę charakteru. Historia taka sama oczywiście, z chęcią popatrzę sobie na dalszy rozwój akcji!

Zwiesił głowę, pozwalając włosom zasłonić jego twarz. Po chwili Taner, usłyszał jego cichy śmiech. Podniósł głowę, patrząc na niego z lekkim politowaniem ale i z rozbawieniem.
- Przepraszam, że tak cię wkurzam, nie chcę ściągać na siebie uwagi, tak już jestem, tak zostałem wychowany. - parsknął radośnie. - Może tak samotność mnie zmieniła? A kto tam wie, często gadałem sam do siebie, więc milczę teraz, rozmawiając z myślami. A rozmyślam akurat, jak można by tu było się wydostać, ci którzy tutaj zostali, i teraz wyglądają tak miernie, musieli mieć za mało woli, za szybko się poddali. Nie zamierzam być taki jak oni! - machnął ręką. Przekrzywił głowę, patrząc na niego uważnie, jakby go badał. - A tak po za tym, o kim mówisz, że nie odrywa ode mnie wzroku? Czyżby się pan zazdrosny znalazł? - zapytał niewinnie, ciągle z szerokim uśmiechem na ustach, który teraz go nie opuszczał ani na chwilę.

Avatar Erotta
Właścicielka
//Jeśli chcesz to możesz zmienić wygląd. Charakter w sumie też, ale nie zbyt znacząco.

-Zazdrosna to może być w tej sytuacji Arina, kapitan Erend nie jest w moim typie. Zacznijmy od tego, że wolę płeć piękną, jasne?- jego wielkie, fiołkowe oczy zabłysnęły niebezpiecznie. Może kwestia seksualności to był dla niego drażliwy temat? -Poza tym, sam mówiłeś jeszcze w wozie, że próba ucieczki byłaby szaleństwem. Szybko zmieniasz zdanie, Yukari...- stwierdził z lekkim prychnięciem, uśmiechając się kpiąco. -Powodzenia, trzeba było myśleć wcześniej, zanim już do niej trafiliśmy. Myślisz, że tą całą Avalę łatwo będzie wykiwać? Ona jest magiem. Czarnym magiem, który na pewno nie pierwszy raz obcuje z buntowniczą zwierzyną, że tak się wyrażę. Co więcej...- urwał, w momencie, w którym z hammamu wyszła Arina, ze świeżym opatrunkiem na swojej ranie, który musiała dostać od Yune, a za nią kapitan Erend i wcześniej wspomniany niewolnik. Yune zamknął za nimi drzwi od pomieszczenia, po czym, bez zbędnych słów, pokazał, żeby udali się za nim, po czym ruszył dalej korytarzem. Arina ruszyła za nim pierwsza, choć jakby nieco niepewnie, a zaraz za nią udał się Taner. -Dobra, panie powód-do-zazdrości, koniec tej rozmowy, idziemy!- rzucił jeszcze, a Yukari zarejestrował kątem oka, iż zrównujący kroku z Yune Erend uważnie przyglądał mu się zza zasłony swoich stosunkowo długich, czarnych włosów...

Avatar Creepy_Family
Lekko odwrócił głowę, starając się to zignorować. Mimo to kącik jego ust uniósł się ku górze. Podbiegł do nich, by zrównać krok z resztą, a przynajmniej być blisko nich. Nie miał zamiaru stać jak słup soli, co to, to nie! Myślami błąkał się gdzieś między wiadomościami o czarnych magach a czymś, co mogło racjonalnie wytłumaczyć to spojrzenie Erenda. Na pewno po prostu zaciekawiło go to przezwisko, które na szybko rzucił Taner. Tak, ale przynajmniej mu się tak wydawało. Westchnął ciężko i odgarnął włosy z twarzy, by móc się rozglądać dookoła. Mimo to, kilka razy karcił się w myślach, gdyż wpatrywał się w plecy kapitana.

Avatar Erotta
Właścicielka
Po dłuższej chwili marszu Yune zatrzymał się na rozwidleniu korytarzy, gestem ręki nakazując im, żeby uczynili to samo. -Na lewo znajdują się pokoje dla niewolników, z których pani jest najbardziej zadowolona, na prawo pokoje dla gości. Prosto znajduje się spiżarnia, oraz kuchnia. Pozostałe pomieszczenia znajdziecie w innym skrzydle, tam teź was później zaprowadzę. Ale zanim, chcecie zwiedzić któreś z tych pomieszczeń tutaj?- zapytał, wędrując wzrokiem po twarzach Yukari'ego, oraz jego towarzyszy. Najwidoczniej czekał teraz na to, aż któreś z nich mu odpowie.

Avatar Creepy_Family
Chłopak wzruszył tylko ramionami. - Raczej nie. Sądzę, że będziemy mieli później sporo czasu by je pozwiedzać. - stwierdził od niechcenia, z lekkim uśmiechem pod nosem, przyglądając się każdym drzwiom po kolei, z lekkim znudzeniem. A może z zaciekawieniem? Trudno było to teraz określić.

Avatar Erotta
Właścicielka
Niewolnik pokręcił powoli głową. W prawo. W lewo. I znowu w prawo. -Teraz jest zwiedzanie, później będzie praca. Jeśli będziecie za dużo patrzeć podczas pracy to was ukarzą. Przy pracy patrzysz na pracę lub na podłogę, jeśli akurat nic nie robisz. Pracując nie ma zwiedzania...- stwierdził głosem, który swoim tonem, modulacją i prędkością nie wyrażał kompletnie nic. Pustka. Zero emocji. -Chcecie zwiedzać, to teraz. Później już tylko praca...- dodał Yune, jak się z łatwością dało zauważyć, konstruując zdania mało złożone, bądź nie złożone wcale, robiąc lekkie odstępy między jednym a drugim zdaniem, jakby zastanawiał się, czy warto powiedzieć więcej. Czy właśnie tak wyglądała psychologia niewolnika? Arina wzdrygnęła się lekko, po czym spojrzała pytająco po swoich towarzyszach. -To... Zwiedzamy czy idziemy dalej?- zapytała, na co Taner prychnął z irytacją. -Długo tu nie zabawię, zabiję się, zanim zdążę poznać to miejsce. Mnie to obojętne, czy będziemy cokolwiek zwiedzać...- stwierdził obojętnie, wzruszając lekko ramionami. Kapitan Erend zaś nie odzywał się, jedynie patrząc w zamyśleniu na przestrzeń gdzieś przed sobą.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Erotta
Właściciel: Erotta
Grupa posiada 2283 postów, 9 tematów i 13 członków

Opcje grupy Imardin [PBF...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Imardin [PBF] (Zawieszone)