Właściciel
Pierwszy z trupów padł, z czołem przebitym strzałą Elfa. Człowiek pchnął mieczem drugiego, a na pozostałych czterech zaszarżował Krasnolud, krzycząc:
- Na pohybel sku*wysynom!
- Na pohybel! - zawtórował mu Kir, rzucając się za nim.
- Zaiste. - mruknął Elf i również pobiegł.
Trzymając pochodnię trudno strzelać z łuku, więc przyglądała się walce.
Właściciel
Nie przyglądałaś się długo, bo po chwili zniknęli Ci z oczu.
Właściciel
- Na pohybel! - krzyknął jeszcze raz człowiek.
- Niech giną. - przytaknął mu Elf.
- Co do ku*wy...? - zaczął Krasnolud, ale nagle wrzasnął i wszyscy trzej prawie się z Tobą zderzyli, uciekając w drugą stronę.
- Nie stój! Biegnij.
-Hę...? - Spojrzała się zdziwiona na krasnoluda i pobiegła za nimi.
Właściciel
I słusznie, bo po chwili za Tobą pojawiły się dziesiątki, a kto wie, czy nie setki, Nieumarłych.
-Wy jesteście od zabijania, wiec zróbcie coś! - Krzyknęła biegnąc coraz szybciej.
Właściciel
- A co my możemy? - zapytał człowiek, będąc już w połowie drogi na górę. Krasnolud również szykował się do wyjścia, a Elf zabił dwóch najbliższych Nieumarłych za pomocą łuku.
Więc czekała aż krasnolud wejdzie na górę i sama zaczęła wchodzić po linie.
Właściciel
Udało się, Elf wszedł ostatni.
-I co teraz? - Spytała się reszty.
Właściciel
- Na początek wciągnij linę. - burknął Kir.
- Linę? - zapytał Krasnal, odcinając ową toporem. - Jaką linę?
- Tak też można. - przyznał Elf.
Czekała aż inni coś zrobią.
Właściciel
- O Cię w ch*j... - podsumował Krasnolud i siadł na ziemi, pociągając łyka czystej z manierki na piersi.
-Nikt nie jest ranny? - Spytała się.
Właściciel
- Poza złamaną dumą, to jestem cały. - odpowiedział Kir.
-Ty masz dumę? - Spytała się i cicho zaśmiała.
Właściciel
Posłał Ci spojrzenie mordercy spod zmarszczonych brwi, ale nic nie powiedział, a po chwili sam się zaśmiał.
-To już koniec roboty? -Spytała się reszty.
Właściciel
- Nie do końca. - powiedział Elf.
- Właściwie to zje**liśmy. - dodał Krasnolud.
-Czyli nici z zapłaty? - Powiedziała zmęczonym głosem.
Właściciel
- W sumie możesz wałęsać się z nami, ale jak wolisz.
-I tak nic nie mam do roboty...
Właściciel
Jak jeden mąż cała trójka odwróciła się i odeszła.
Pobiegła za nimi.
-Gdzie teraz idziecie? - Spytała się.
Właściciel
- Opić smutki. - powiedział Kir.
- Ja tam w sumie opijam wszystko. - dopowiedział Krasnolud.
Właściciel
- A gdzie można pić? - odpowiedział pytaniem na pytanie Elf.
-Czyli w tamtej karczmie, co wcześniej?
Właściciel
Przytaknął skinieniem głowy.
Nic nie powiedziała, ale była lekko nerwowa.
Właściciel
Trafiliście pod karczmę, całość weszła do niej, by schlać się na umór.
Wbiegła za nimi do karczmy.
Właściciel
Niezbyt zmieniła się przez czas Waszej nieobecności.
Szła za grupą i rozglądała się po karczmie.
Właściciel
Jak już zostało powiedziane: Nie zmieniła się. Trójka przyjaciół dość szybko znalazła wolny stolik.
Więc dosiadła się do nich.
Właściciel
Gdy to zrobiłaś, każdy zamówił po solidniej porcji piwa.
Skoro inni zamówili, to ona też zamówiła.
Właściciel
Gdy otrzymałaś swój kufel, mężczyzna był w połowie drugiego, Elf zaczynał trzeci, a Krasnolud trzaskał już piąty.
-Jak będziecie tyle pić, to nie wyjdziecie stąd na nogach... - Zaśmiała się cicho i napiła się swojego piwa.
Właściciel
- Nieee docaniesz mej pothęgiii. - palnął Krasnolud dopijając kufel. - Więcej! Więcej, panie karczhmasz! - krzyknął do barmana, by otrzymać dolewkę, co też się stało.
-Ciekawe, czy w spodniach masz coś potężnego... - Napiła się jeszcze raz piwa.
Właściciel
Popatrzył na Ciebie zdziwiony, ale machnął ręką i wrócił do picia, co pozostali skwitowali głośnym śmiechem.
Wypiła do końca swoje piwo. Oparła się luźno o krzesło i patrzyła się, co robią jej kompani.
Właściciel
Cóż, skoro przyszli się napić nie mogli raczej robić nic innego, nieprawdaż?
-Zaraz wracam. Rozejrzę się po karczmie... - Wstała i poszła rozejrzeć się po budynku.