Właściciel
Obrzeża są zazwyczaj zamieszkiwane przez rodziny obrońców pogranicza. Ciężko znaleźć tutaj cywila bez broni, albo w ogóle jakiegoś. Ludzie tutaj żyjący postanowili wybudować się na drzewach, dzięki czemu tępi zainfekowani nie mogli ich dopaść. Jedynie mogli koczować do czasu, aż im się nie znudzi albo dostaną w łeb od kogoś, komu się znudziło ich towarzystwo.
Sashi siedział w zniszczonym przez szabrowników..lub jeszcze armię czerwoną sklepie meblowym, wylegiwał się na jakiejś kanapie a gdy mu się to znudziło podniósł się, ubrał hełm i poklepał po plecach jednego żywego trupa który szwendał się za nim od kilku dni.
- To co Hans ? Idziemy dalej ?- spytał po Niemiecku trupa przystrojonego w mundur SS-mana, pozwolił sobie nazwać go "Hans" -.
Właściciel
Bill
- Yhyymm - wycharczał ożywiony kolebiąc się niczym pingwin. Po chwili jeszcze wydukał koślawo po niemiecku. - Krew. Potrzebuję... Świeżej... Krwi.
- Zawsze tylko świeża krew i świeża krew, tylko to ci w głowie. Jak chcesz nocą wyjdziemy i mogę spróbować coś dla ciebie złapać - ale niczego nie obiecuje .- z samotności, Japończyk dawno temu zaczął gadać z nieumarłymi.. a raczej do nich bo u nich średnio z odpowiedzią-. Ale teraz to co najwyżej na spacer, chcesz ?
Właściciel
Bill
- Ja - wycharczał. W sumie twojemu podpiecznemu przydałaby się lepsza broń, bo nieumarły żołnierz jest groźny sam w sobie, ale gołymi łapami nic nie wskóra.
Gdy tylko nieumarły się zgodził Sashi ruszył ku wyjściu, a jego wierny zapewne poczłapywał gdzieś za nim. Dlatego też Japończyk nawet bez obracania się stwierdził w napływie jakiejś myśli.
- W sumie przydałby ci się jakiś karabin..może nóż. Ale u mnie z tym bieda, tylko Typ 100 i moje cenne bronie..chyba sobie teraz poszabrujemy.
Właściciel
Bill
- Ja - odpowiedział, prawie mechanicznie.
Na zewnątrz budynków niewiele, ale mogliście liczyć na skrzynki ze zrzutów, a raczej ich pozostałości.
Tak więc ruszył wzdłuż ulicy, trzymając się boków, ukrywając się w tłumach nieumarłych i tak powolutku szukał czegoś co możnaby uznać za jakkolwiek przydatne.
Właściciel
Bill
Pod stopami poczułeś coś twardego. To na pewno nie gleba, bo w tym miejscu jest dość mokra i jest prawie błotem.
- Studzienka ?- spytał sam siebie po czym pochylił się i spróbował lekko rozkopać to ręką -.
Właściciel
Bill
Coś drewnianego. Może to jakaś skrzynka czy coś.
- Hans, nie chcę się cały uwalić. Mógłbyś to rozkopać ?- spytał i rozejrzał się po okolicy bo wcześniej tego nie zrobił, zastanawiał się też czy warto próbować..ale skrzynia może obiecać łupy -.
Właściciel
Bill
- Mohę - odpowiedział, po czym przykucnął i zaczął kopać.
Po pewnym czasie chwycił skrzynię i usiłował ją wyciągnąć.
Postanowił że lepiej mu będzie pomóc jeśli w środku miało być coś delikatnego, dlatego też złapał za drugi koniec skrzyni i podniósł ją przeciągając na zewnątrz. A gdy zrobił pokazał Hansowi że chce ją opuścić i to też zrobił.
Gdy tylko skrzynka stała na ziemi rozejrzał się za jakimś zamkiem, lub jeśli takiego nie było spróbował ją otworzyć.
Właściciel
Bill
Zamka nie było, a Hans jest posłuszny. W sumie, oni nie czuję raczej bólu, więc mógłby te dechy powyjmować.
- Postaraj się ją otworzyć mój towarzyszu, tylko ostrożnie żebyśmy czegoś nie zniszczyli -. stwierdził wpatrzony w znalezisko -.
Właściciel
Bill
- Ja - odpowiedział, po czym zaczął brać deski i dość mocno je wyrywać, ale ładunku raczej nie uszkodził. Po chwili oznajmił, że można już zbierać.
Tak więc Japończyk sprawdził cóż to za rzecz którą może zabrać.
Właściciel
Bill
Nóż i Luger P08. Do pistoletu tylko jeden magazynek, ale lepsze to niż nic.
- Esesman z Lugerem, co ?- zaśmiał się po czym podał zombiakowi już załadowaną broń -. Nie liczę na wybitnie umiejętności strzeleckie ale może coś ugrasz.
Właściciel
Bill
- Może... - odpowiedział. Broń trzymał koślawo, ale w coś może mógł strzelić.
- Poszukajmy jakichś przyjaciół Hans, mimo iż jesteś ważną częścią mojej drużyny potrzeba nam będzie jakiegoś wsparcia .- stwierdził rozglądając się czy przypadkiem nie ma może innych zombie tuż obok -.
Właściciel
Bill
Na razie niestety pustki.
Tak więc wolnym krokiem skierował się ku jakiejś głównej ulicy żeby porozglądać się za jakimś życiem, lub nieżywym życiem.
Właściciel
Bill
Sęk w tym, że tutaj głównych ulic nie było. Była jedynie jakaś pojedyncza droga, ale natrafiłeś na jakiegoś zainfekowanego niebędącego żołnierzem, a oni są dużo gorsi od żołnierzy w walce, ale jako mięso armatnie nie mają sobie równych.
- Hej żywy nieżywy !- zawołał Sashi po niemiecku wpatrzony w zombie -. Co powiesz na dołączenie do nas ? Czasem mamy świeżą krew no i inne bajery.
Właściciel
Bill
Zainfekowani to nie żołnierze, dlatego są dwukrotnie głupsi. Nie odpowiedzieli więc.
Japończyk westchnął ze zrezygnowaniem.
- Ja móc wam dać zdrowa krew jak wy pójść ze mnom. Iść ?- spytał niczym rasowy debil -.
Właściciel
Bill
Dwa nic nie powiedziały, ale chyba dołączyły do drużyny.
- Hans, oficjalnie awansuje cię na Oberscharführera, teraz jesteś zarządcą tej dwójki. Dbaj o porządek w swoich szeregach..no i wiesz, postaraj się żeby nie umarli po raz drugi w głupi sposób.- stwierdził drapiąc się po twarzy -. Dobra, ruszajmy jeszcze trochę pospacerować i poszukać jakichś żywych których można by zabić nocą.
Właściciel
Bill
Hans nakazał dość koślawo dwójce, aby za nim szła. Na razie żądnego żywego.
Powolutku wciąż dalej chodził patrząc po budynkach, szukając dymu z kominków lub jakichś świateł.
Właściciel
Bill
Jak na razie to nic nie widać. Najprawdopodobniej ukatrupienie jakiegoś człowieka w tę noc nie wchodzi w rachubę. Może zadowolą się jakimś zwierzęciem?
- No cholera !..Wygląda na to że nie znajdziemy dzisiaj ludzi.. możliwe że będziemy musieli się zadowolić czymś innym. Co powiecie na jakiegoś zwierza ?- spytał wciąż idąc i rozglądając się wokół -.
Właściciel
Bill
- Przynajmniej się najem - odpowiedział Hans. - Po cichu, czy na odpie**ol?
- Dobrze wiesz Hans że nocą jestem znacznie potężniejszy jeśli chodzi o ciche poruszanie się, ale jak w dzień to spotkamy to napi**dalamy całą naszą siłą ognia.
Właściciel
Bill
- I to mi się podoba - truposz zrobił coś na kształt uśmiechu.
- Mi też, mi też. Jeśli będziemy mieli tyle szczęścia co dzisiaj to zapewne niedługo i twoich podopiecznych uzbroimy..jakoś..- stwierdził idąc i rozglądając się po oknach budynków wokół siebie -.
Właściciel
Bill
Przy okazji zauważyłeś zmianę w zachowaniu Hansa. Ten jakby trochę zczłowieczał. Zaczął w końcu dość normalnie mówić i dość dobrze układać zdania. W krzakach po lewej od ulicy widać było sarnę.
Zmianę tę zachował w swoich myślach, i zapamiętał na przyszłość.
- No dobra, załatwiamy tą sarnę jak najszybciej. Zabieramy i dzielimy.- stwierdził dobywając Typ 100 i przymierzając się do jakiegoś strzału-.
Właściciel
Bill
Cóż, biorąc pod uwagę brak wiatru i to, że ręce mu się nie trzęsły, powinien nie spudłować.
Tak więc wypalił krótko, raz po czym zaraz po raz drugi żeby się upewnić iż zwierz daleko nie zajdzie.
Właściciel
Bill
Trafiłeś w okolice tętnicy szyjnej, więc daleko raczej nie zajdzie. Z resztą możecie pójść po śladach krwi. Sarna dała swojego ostatniego dyla w krzaki.
- No, to teraz po śladach i do celu..- stwierdził wpatrzony w szlak z krwi, po chwili ruszył też nim dalej, ku umierającemu zwierzęciu -.
Właściciel
Bill
Z deszczu pod rynnę, bo wasza zwierzyna wpadła w pułapkę na niedźwiedzie. Wykończenie jej będzie tylko formalnością.
Sashi czuł dziwny wewnętrzny smutek gdy widział umierające zwierze, co dziwne nigdy nie miał go przy zabijaniu ludzi.. tak więc szybko dobył swego miecza i poderżnął zwierzęciu gardło jednym celnie wymierzonym ciosem. A gdy to zrobił spojrzał na Hansa.
- Możesz kazać swoim podwładnym zanieść ją.. no powiedzmy do tamtego budynku ?- stwierdził wskazując byle jaki dom, blok czy sklep. Na miejscu ją posiekam i każdemu coś się dostanie -.
Właściciel
Bill
Budynkiem nazwać to ciężko. Raczej ruiny. Hans rozkazał, aby dwóch truposzy wzięło tę sarnę, ale kretyni nawet nie mogli jej wziąć, bo noga nieźle zaklinowała się w tej pułapce na niedźwiedzie.
Sashi ciężko westchnął, ustawił się w pozycji która pozwoli mu zadać ciężki cios i spróbował odrąbać ową nogę tuż nad pułapką.
- Teraz spróbujcie.
Właściciel
Bill
Noga odrąbana, a zombie zaczęły to brać. Choć mozolnie, to dociągną do ruin.
Japończyk ruszył przodem, i wszedł do budynku żeby zbadać czy nie ma tu żadnego stabilniejszego wieszaka lub czegoś na czym dałoby się powiesić zwierze.