Właściciel
Jeśli miasto jest organizmem to ulice są swoistymi żyłami i tętnicami. Dzielą się one na setki różnych typów, od brudnych uliczek dzielnicy portowej, do zadbanych alei Kapitolu. To dzięki nim pijaczkowie są w stanie trafić do baru, a cenne towary mogą się dostać do portu skąd mogą ruszyć dalej w świat.
Właściciel
Aż do końca posiłku się nie odzywała. Bo i po co miałaby rozmawiać teraz z matką, kiedy jedynym co je łączyło było to, że obie sprowadzały do domu swoich różnych kochanków?
Po zjedzeniu wszystkiego wstała od stołu, mruknęła pod nosem jakąś formułkę grzecznościową na pożegnanie, po czym skierowała się w stronę wyjścia z domu. W końcu musiała się skontaktować ze swoimi "znajomymi" i powiedzieć im, że nie będzie jej przez te kilka dni.
Raczej nic nie będzie stało na przeszkodzie, więc zrobi sobie wolne od pracy i pojedzie z ojcem...
Ulice były ciche co było aż nazbyt normalne dla tej dzielnicy.
Skierowała się w stronę dobrze znanej sobie kryjówki, w której ostatnimi czasy spotykała się z innymi rebeliantami. Od czasu do czasu rozglądała się odrobinkę, aby mieć pewność, że nikt jej nie śledzi. W takiej okolicy było to mało prawdopodobne, ale zawsze lepiej się upewnić...
Właściciel
Kryjówka była nie daleko, więc dotarłaś tam całkiem szybko.
Dobrze jest mieć przyjaciół. Zmiana Lokacji!
Właściciel
- Miłej podróży! - Rzucił na pożegnanie i uśmiechnięty wrócił do swoich obowiązków.
Ulica nic się nie zmieniła od czasu twoich krótkich odwiedzin w posiadłości.
Powolnym krokiem ruszyła w kierunku swojego domu, zastanawiając się nad tym, czy nie skręcić gdzieś po drodze i nie przejść się na krótki spacer. Wszystko zależało od tego, ile zostało do wizyty jej nauczyciela. Wyciągnęła z kieszeni swój zegarek kieszonkowy i spojrzała na niego.
Właściciel
Dochodziła szesnasta, a ty lekcje miałaś o siedemnastej. Miałaś jakąś godzinę dla siebie.
A więc schowała zegarek i jednak postanowiła się przejść, nie oddalając się przy tym zanadto od domu. Pospaceruje może jakieś pół godziny, później już wróci do siebie...
Właściciel
Spacer był ożywczy i przyjemny. Po drodze spotkałaś kilku sąsiadów i dobrych znajomych którzy pozdrawiali cię z uśmiechem.
W zależności od tego czy przepadała za daną osobą czy niekoniecznie, odpowiadała albo również uśmiechem, albo jedynie lekkim skinieniem głowy. No i spacerowała dalej, co jakiś czas jednak spoglądając na zegarek, aby się zorientować, kiedy do lekcji pozostanie ledwie pół godziny.
Właściciel
Po którymś okrążeniu zegarek wskazał na wpół do piątej. Akurat byłaś niedaleko posiadłości.
A więc ruszyła w kierunku swego miejsca zamieszkania, uprzednio chowając zegarek na powrót do kieszeni. Zostało jeszcze trochę czasu, ale... Mogła go przecież lepiej wykorzystać niż krążąc w kółko wokół domu, czekając aż czas jej jakoś minie, nieprawdaż?
Właściciel
Tu powinien być post Bilo, ale przez swój głupi telefon go usunąłem go. Wybacz :(
Niedaleko była wytworna restouracja w której jednak nigdy nie byłeś. Dziewczyna uśmiechała się przez całą drogę.
Tak więc poprowadził ją do owej restauracji po drodze cały czas jakoś zagadując.
- Przyznam szczerze że jeszcze tu nie byłem..bo i nie miałem powodu ale jak nie będzie miło zawsze będziemy mogli zwalić wszystko na obsługę i oczywiście kucharza.
Właściciel
- Chyba lubisz być bogaty co? - Powiedziała ze śmiechem. Dotarliście pod drzwi restauracji.
- Nie dość że jestem obserwatorem i pracuję do dwóch największych instytucji w tym kraju to i jestem obciążony tym przerażającym brzemieniem bycia bogatym .- odparł jej otwierając drzwi, gdy to zrobił rozejrzał się po wnętrzu i zaczął się rozglądać za miejscem gdzie składa się rezerwacje.. a jeśli takiego nie było po prostu skierował się do jakiegoś wolnego stolika -.
Właściciel
Ta restouracja była zbyt luksusowa by móc sobie tak poprostu usiąść. Przy drzwiach za stolikiem* stał wysoki jegomość z wąsem zbierający zamówienia.
//*Nie wiem jak się to nazywa :(
//wię o co ci chodzi ;v//
Tak więc skierował się do owego jegomościa aby omówić z nim sprawę rezerwacji, gdy zatrzymał się przy *wydaje mi się że nazywa się to "katedra" ;-;* celowo położył na niej lewą dłoń żeby dobrze widoczny był jego pierścień który zapewne ułatwi mu zdobycie jakiegoś stolika
- Dobry wieczór, chciałbym złożyć zamówienie na stolik dla dwojga.
Właściciel
Już chciał coś powiedzieć gdy zauważył pierścień. Wtedy szeroko się uśmiechnął i rzekł. - Oczywiście, proszę za mną. - Udał się na salę i wskazał wam stolik w ustronnym miejscu.
Tak więc Hans podszedł do owego stolika i odsunął krzesło dla Chell stając za nim, tak jak zrobił to przy śniadaniu.
Właściciel
Uśmiechnęła się i usiadła na krześle. Po krótkiej chwili przyszedł kelner i podał wam kartę dań.
Przejrzał ją i rozejrzał się za czymś co najbardziej by mu odpowiadało, spojrzał też na kartę win i rozejrzał się za najdroższym, no bo jeśli już z pompą to na poważnie.
Właściciel
Karta była wypełniona smakowitościami, a wybór win był ogromny.
- Chyba wezmę rybę. - Stwierdziła Chell
- W takim razie ja także, niezbyt często je jadam.- odparł i rozejrzał się za jakimś rozsądnym winem -.
Właściciel
Jedno wino przykuło twoją uwagę Château de Russe, rocznik 1848, białe, bo tylko takie pasuje do ryby. Do stolika podszedł kelner i zapytał. - Co podać?
Wybrał więc na szybko jakąś rybę po czym dodał
- A do owej ryby Château de Russe, rocznik 1848 poproszę.
Właściciel
- Ja to samo. - Powiedziała oddając kartę. Kelner zapisał zamówienie i oddalił się zabierając menu.
On natomiast jak to zapewne musiał uczynić zaczął powoli rozwiązywać linki swej maski tak żeby pod koniec się jej pozbyć.
- No cóż, sam się w to wciągnąłem więc i to dokończę..-zaśmiał się, chociaż bez maski czuł się jakoś..przytłoczony-.
Właściciel
Kilka osób się na ciebie spojrzało z różną opinią widoczną w oczach. Nie mniej jednak najważniejszy był wzrok Chell a ona na widok twej twarzy się uśmiechnęła.
Też się uśmiechnął, jednak dość niepewnie po czym dalej jakoś bardziej wycofany czekał na swoje zamówienie.
Właściciel
Po chwili kelner przyniósł wskazane przez ciebie wino i po odkorkowaniu nalał wam do kieliszków.
- Powiedz Chell, byłaś kiedyś dalej niż za państwami otaczającymi Introis ? Szczerze niewiele o tamtej części świata słyszałem.- zagadał żeby rozpocząć jakąś rozmowę -.
Właściciel
- Nie dziwię się. Media zwracają uwagę na nie tylko wtedy gdy zdarzy się tam jakaś tragedia. - Powiedziała pijąc wino.
On także nieco się go napił
- No cóż, a jak dobrze wiesz ja jestem domownikiem i niewiele ponad media mi się przydarza. Więc może coś opowiesz osobie nie obeznanej w świecie.
Właściciel
- A co cię ciekawi? Gdybym miała opowiedzieć wszystko nie starczyłoby nam wina. - Zaśmiała się.
- Zakład ?- uśmiechnął się lekko -.
Właściciel
- Chcesz mnie upić? - Zachichotała a kelner przyniósł wsze dania. - Smacznego! - Rzekł lekko się kłaniając.
- Upić swego demona ? Ależ skąd.. .- zaśmiał się po czym gdy usłyszał kelnera dodał -. Dziękuję .- i zabrał się za powolne jedzenie owej ryby-.
Właściciel
Zabrała się za jedzenie z uśmiechem. - Dobry wybór. - Powiedziała wskazując na rybę.
- Przyznam..bardzo dobra, aż szkoda się robi że tak rzadko jadam ryby..- stwierdził na chwilę przestając jeść, zaraz jednak wrócił do owej czynności powoli-.
Właściciel
Mruknęła coś ciho i również wróciła do posiłku.
Tak więc spróbował ową rybę dokończyć czasem lekko sącząc wina.
Właściciel
Kilka minut później skończyliście obiad, a kelner zabrał talerze.
Był już lekko zagubiony o czym mówić więc wrócił na stare tory
- W takim razie, opowiedz coś co wydaje ci się ciekawe.
Właściciel
- Może szamańskie rytuały w Yersku? - Zapytała z uśmieszkiem.
- Czemu nie, brzmi ciekawie .- odparł wpatrzony w nią z zainteresowaniem -.
Właściciel
- To było nie tak dawno, jeden ze znajomych pozwolił mi go zobaczyć. Szaman razem ze swoją świta prowadzi na ołtarz na wzgórze krwawiącą dziewicę, kozę i sztylet marynowany w krwi najlepszych wojowników w wiosce od pełni do nowiu... - Przerwał jej kelner. - Czy życzą sobie państwo deser?
- Chciałabyś jakiś Chell ?- spytał, bo samemu takowego niezbyt potrzebował -.
Właściciel
- Może suflet czekoladowy. - Powiedziała do kelnera po krótkim namyśle.