- A zatem suflet czekoladowy panie kelnerze -. stwierdził wpatrzony w niego -.
Właściciel
Odszedł i oddalił się w kierunku kuchni. Gdy kelner zniknął dziewczyna powiedziała. - To... na czym skończyłam?
- Na sztylecie w krwi -. odparł -.
Właściciel
- A tak. - Powiedziała. - Oni oczywiście nie zabijają tych wojowników tylko upuszczają im nieco krwi. No więc szaman staje na na ołtarzu i zaczyna wykrzykiwać modły, a jego świta łapie koze za nogi i kładzie przed szamanem. On podaje dziewczynie sztylet i zaczyna śpiewać. Rzeczy jakie się wtedy dzieją... tego nie można opisać. Dziewczyna wbija sztylet w serce kozy i wszystko cichnie.
- Dość ciekawe obrzędy, trzeba przyznać .- przerwał po czym dodał -. .. muszę się wybrać kiedyś poza Introis.
Właściciel
- Zdecydowanie. To miasto jest piękne, lecz nie jest całym światem. Każdy powinien zwiedzić kawałek świata. - Odpowiedziała.
- A gdyby spróbować zwiedzić nie tylko kawałek a sporą część ? Szczerze prawie nic nie trzyma mnie przy tym mieście oprócz pracy.
Właściciel
- To zależy od ciebie. Ja byłam właściewie wszędzie, mogę ci pokazać co tylko chcesz.
- Chętnie bym coś zobaczył u boku pięknego demona .- zaśmiał się dopijając wino -.
Właściciel
- No to kup bilet i jedziemy! - Zaśmiała się.
- No jasne że kupię.- uśmiechnął się -. A i pojedziemy w jakieś dalekie krainy.
Właściciel
- Masz mapę w domu, wystarczy wybrać! - Uśmiechnęła się.
- Nie mam rzutek więc uznajmy.. że będę strzelał z pistoletu na oślep i zobaczymy na co wypadnie .- zaśmiał się -.
Właściciel
- Uważaj, bo jeszcze na środku oceanu wylądujemy! - Zaśmiała się.
- W takim razie będę z jakiegoś wielostrzału walił w tą mapę i odwiedzimy każde miejsce..no może poza tymi które właśnie wylądują gdzieś w takiej okolicy..
Właściciel
- Się zobaczy. - Kelner właśnie podszedł i podał dziewczynie deser.
Korzystając z okazji że może się jakoś wywinąć z nie noszenia maski zaraz gdy dziewczyna zaczęła jeść deser on zaczął ją ubierać.
Właściciel
Dziewczyna skończyła jeść całkiem szybko, a kelner przyniósł tackę z całkiem niemałym rachunkiem.
No cóż, że Hans był całkiem nie mało bogaty dobył z głębi swojego garnituru portfel i wyliczył wszystko co trzeba było, a jeśli takowych pieniędzy nie posiadał po prostu wypisał czek.
Właściciel
Miałeś w portfelu odpowiednią sumę pieniędzy. Gdy zapłaciłeś dziewczyna powiedziała. - Idziemy? A, i nie zapomnij o napiwku.
- Nie mieliśmy przypadkiem marudzić na obsługę i kucharza ?- zaśmiał się dokładając na tacę* trzydzieści dolarów -. Taak..ruszajmy, mamy jeszcze chyba marzenia do spełnienia.
//*fajnie to zabrzmiało xD//
Właściciel
Oparła się na twoim ramieniu i udała się z tobą do wyjścia.
Hans natomiast objął ją ramieniem i wolnym krokiem poprowadził ku swej rezydencji.
Właściciel
Zauważyłeś na niebie piękny i niezwykle romantyczny zachód słońca. Dziewczyna jeszcze mocniej do ciebie przylgnęła.
On natomiast położył głowę bokiem na jej głowie..chciał ją pocałować..ale no cóż, jego maska jak zawsze wszystko niszczyła przez co sam siebie w myślach masakrował -.
Właściciel
- Pięknie, cyż nie? - Zapytała rozmarzonym głosem.
- Niesamowicie .- odparł krótko -.
Właściciel
Po kilku mintach romantycznej przeczadzki w końcu dotarliście pod bramę twojej rezydencji.
Miłość wisi w powietrzu! Zmiana Lokacji!
Właściciel
- Dziękuje - Wyszedł z hotelu i udał się w kierunku ambasady.
Po chwili dotarłeś na plac główny. Dawno nie widziałeś tylu arystokratów i magnatów w jednym miejscu.
-Pie**olona masksrada- powiedział pod nosem, każdemu nieprzyjaznemu spojrzeniu odpowiadał tym samym, a nawet pokazywał zęby na kształt warknięcia. Powoli parł do przodu aż nie dotrze do celu
//Widze że wolisz opisywać sekszenie się z bilusiem, nie oceniam\\
Właściciel
Po chwili dotarłeś do budynku z pięknej białej cegły z flagami Quadralu wiszącymi z najwyższych okien, oraz jedną powiewającą na maszcie.
Nieco się zgarbił i ostrożnie wszedł do środka rozglądając się z udawanym przerażeniem
Właściciel
Budynek rzeczywiście imponował. Zaprojektowany był z typowym dla Quadralu minimalizmem i elegancką prostotą. Po środku stała wielka recepcja a dookoła dostrzegałeś licznych żołnierzy.
Podszedł do recepcji i spytał z udawanym przestrachem-pszepraszam czy mógłbym o coś zapytać?-
Właściciel
Młoda recepcjonistka z uśmiechem powiedziała. - Oczywiście. W czym mogę służyć?
-mój ojciec jeszcze przed wojną służył w pewnym quardalskim rodzie szlacheckim, opowiedział mi, że znajde ich w Introsis a ci zchęcią dadzą mi dobrze płatną prace, ale niestety nie pamiętał ich nazwa jedyne co o nich wiem to ich herb: jeleń na złoto-czerwonym polu. Słyszałem że tu moge dowiedzieć się o ich miejscu zamieszkani lub chociaż nazwie-
Właściciel
- Oczywiście, już sprawdzam. Ostrzegam że może to zająć dłuższą chwilę. - Zaczęła przeglądać dokładnie gruby tom rodów szlacheckich
-zz góry pani dziękuje-cierpliwie czekał
Właściciel
Półgodzinny później kobieta przemówiła. - Niestety musiał się pan pomylić. W spisie na ma rodu z takim herbem. -
-Oh bardzo mi przykro, a czy jest coś chociaż podobnego, mój ojciec mógł się pomylić-
Właściciel
- Nie, niestety nie. Przykro mi. -
-dziękuje i pszepraszam za kłopot- wyszedł z budynków i usiadł gdzieś na ławce- k*rwa jego mać- siedział chwilę by powstrzymać swój gniew
Właściciel
Kilku szlachciców zwróciło na ciebie uwagę, ale nic nie powiedziało.
-Jakim cudem ten parobek którego złapaliśmy nie mógł kłamać-
Właściciel
Wciąż nikt nie przejmował się majaczącym chłopakiem jakim jesteś.
szybkim krokiem wrócił do okupowanego hotleu