[Początek nowego roku] Pociąg do Hogwartu

Temat edytowany przez Erotta - 28 grudnia 2016, 10:58

Avatar korobov
Moderator
Wszyscy powrócili więc do swoich przedziałów, Tylko Godryk ma jakąś nietęgą minę. Veronica otworzyła sobie drzwi od przedziału, wpełzła witając się z nauczycielami na swój wężowy sposób, po czym zwinęła się pod miejscem swojego pana, który wszedł niewiele później.
-Sprawdzłem, czy wszystko gra...- i usiadł na swoim miejsce. Veronica od razu zaczęła domaagać się swojej porcji pieszczot. Do przedziału tak z 15 minut później wszedł profesor Pulaski i natychmiast zwiało chłodem. Wręczatmosfera zrobiła się dementorowa. Nawet szyby zaszły szronem. Varonica od razu wlazła do swojego sweterka (tak, ma sweterek) i założyła uszanki.

Avatar Erotta
Moderatorka
//No i moja Scarlett znika do końca podróży. Ktoś się domyśla, gdzie jest?

Avatar korobov
Moderator
//Zgaduję, że pod składem?

Avatar Erotta
Moderatorka
//Um... Nie. Zła odpowiedź. Inne domysły?

Avatar korobov
Moderator
//Uczepiła się boku wagonu?

Avatar Erotta
Moderatorka
//A co ona - Spider-Man? Nie. Strzelaj dalej, snajperze!

Avatar korobov
Moderator
//Się teleportowała? I kontynuujemy wątek w nauczycielskim.

Avatar Erotta
Moderatorka
//Odpiszę jutro. I nie, nie teleportowała się. Dobranoc!

Avatar Erotta
Moderatorka
Harcourt spojrzała przez okno melancholijnym wzrokiem i westchnęła przeciągle.
-Ktoś naprawdę tam był, nie mogłam się przesłyszeć...- mruknęła tylko, popadając w głębokie zamyślenie. Profesor Kagerou zmarszczył nieznacznie brwi. -Ale jesteś tak całkowicie pewna?-
Uśmiechnął się z rozbawieniem, rozkładając ręce w geście otwartości na to, co mogłaby odpowiedzieć. -Wiesz, że zawsze ci wierzę w twoje widzenia i wizje, oraz że naprawdę je miałaś, ale ciężko mi wyobrazić sobie ucznia na tyle nieodpowiedzialnego, żeby biegać po dachu, na dodatek w kierunku przeciwnym do pędu pociągu!- znów się zaśmiał, wracając do bardziej swobodnej pozycji, z rękoma założonymi na klatkę piersiową. Harcourt pokiwała tylko głową.
-Tak, jestem pewna, ale nie wiem jeszcze kto to. Widziałam to tak niejasno...- rozmasowała skroń, zupełnie, jakby nagle dostała migreny. -To... Jakaś dziewczyna, chyba uczennica biegła po dachu pociągu. Miała... Miała takie oczy... Zupełnie jak ktoś, kogo już widziałam, jak sama byłam studentką... Ale nie pamiętam kto takie miał. Może był w podręczniku do historii?- pokręciła energicznie głową. -Nie mam pojęcia. Ale te oczy...- zawiesiła się i nie odezwała już ani słowem. Jonathan westchnął. -Chcesz, żebym to sprawdził?- zaproponował z uśmiechem, wstając ze swojego miejsca. Spojrzała na niego z niedowierzaniem, ale także lekkim uśmiechem. -Mógłbyś?- zapytała, na co ten uśmiechnął się jeszcze szerzej. -Oczywiście. Zawsze przyda mi się trochę ruchu!- to powiedziawszy opuścił przedział. Joanne spojrzała po pozostałych nauczycielach z nie mniejszą nadzieją. -A ktoś z was też widział uczennicę biegającą po dachu?-

Avatar korobov
Moderator
-No cóż, widziałem jak i nie widziałem... To wszystko zależy od punktu zaczepienia... Dziewczyna, fakt... Widzieć widziałem, ale nie zauważyłem...-powiedział profesor McFalcon, ale profesor Pulaski stał niewzruszony.
-A ty co, dalej w drużynie Quiditcha?
-A przymknij twarz Jerzy...
*facepalm*- Boże, co za idioci...
-Serio Jan? A myślałem, że ty jesteś piczką, a nie...

Avatar Erotta
Moderatorka
Profesor Harcourt nie udzielała się w dalszej rozmowie, zbyt pochłonięta swoimi rozmyślaniami.
Jednak jej milczenie nie trwało długo, nim prawie spadła ze swojego miejsca, dławiąc krzyk.
Przez okno widać było profesora Jonathana Kagerou-Miketsukamiego... Z tym, że do góry nogami.
Nie wiadomo jak, ale... Jakoś zaczepił się nogami o dach pociągu i zwisał centralnie przy oknie.
O dziwo jednak to wcale nie było żadne pośliźnięcie się, ani nic. Po prostu... Zwisał tak sobie.
Widać było, że nie sprawia mu najmniejszego kłopotu utrzymanie się w tej prostej pozycji!
Twarz miał mniej więcej na wysokości twarzy osoby siedzącej. Uśmiechnął się promiennie.
-Przestraszyłem panią? Proszę o wybaczenie!- pomachał ręką pozostałym (nadal w odwrocie).
Po chwili znów spoważniał, odchrząknął w zaciśniętą pięść i zaczął mówić spokojnym tonem.
-W każdym razie - faktycznie znalazłem na dachu ślady czyichś butów. Na mój oko żeński rozmiar. Miała pani rację, że ktoś był na dachu wagonu, w którym się znajdujemy. Ślady prowadzą do...-
W tym momencie profesor Harcourt przerwała mu, nie bardzo przejmując się jego wypowiedzią.
-Rany boskie! Kagerou! Miałeś się rozejrzeć, a nie włazić na dach i dyndać nam tutaj u okna!-
W jej głosie przemawiało zakłopotanie, oraz strach, że nauczyciel w końcu spadnie z tego dachu...
Jonathan uśmiechnął się beztrosko. -Ach, to przecież nic trudnego!- oznajmił tak pogodnie, jakby właśnie stwierdzał, że zapowiada się doprawdy słoneczny dzień. -Dam sobie radę!-
Harcourt nie wyglądała na przekonaną. -Wracaj do środka natychmiast, Kagerou!- zażądała.
Nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią zrobił zatroskaną minę. -Och, martwi się pani o mnie? Ja naprawdę dam sobie radę, zanim zacząłem praktykę w Hogwarcie pracowałem dla Aurorów i pewnego razu, żeby namierzyć grupkę Śmierciożerców musiałem udawać cyrkowca z dość znanego cyrku Arka Noego, wędrującego akurat przez tamte strony...- znów się uśmiechnął. -Byłem gwiazdą trapezu, Joanne! Naprawdę nie ma najmniejszego powodu do zmartw..!-
-WRACAJ NATYCHMIAST DO ŚRODKA, IDIOTO! A CO JAK WJEDZIEMY DO TUNELU!?-

Avatar korobov
Moderator
-Profesorze... ZŁAŹ DO CIĘŻKIEJ CHOLERY STAMTĄD!!! NIE CHCEMY BRAKÓW KADROWYCH TUŻ PRZED ROKIEM SZKOLNYM!!!- profesor John McFalcon.

Avatar Erotta
Moderatorka
Znów uśmiechnął się promiennie. -Cóż, według klątwy ciążącej nad stanowiskiem nauczyciela OPCM i tak albo umrę, albo mnie zwolnią w ciągu tego roku...- oznajmił tak pogonie, jakby to miał być tylko żart, choć coś w jego metalicznym spojrzeniu mówiło, że... Nie żartował ani trochę, mimo iż ciągle się uśmiechał. W końcu jednak westchnął. -No dobrze, już zaraz stąd schodzę. Choć taki sposób rozmawiania jest całkiem wygodny - zdecydowanie więcej krwi napływa do głowy i...-
-KAGEROU, MASZ STAMTĄD NATYCHMIAST ZEJŚĆ, ALBO SAMA PO CIEBIE PRZYJDĘ!-
Na te słowa Jonathan tylko uśmiechnął się figlarnie. -Och... Ciekawa propozycja, profesor Harcourt. Może powinienem z niej skorzystać, chociażby po to, żeby popatrzeć, jak próbuje pani wejść na dach? Oboje dobrze wiemy, że cierpi pani na lęk wysokości!- zaśmiał się, po czym jednak zniknął im z pola widzenia. I to wcale nie spadając z dachu! Otworzyła się klapa tuż nad ich głowami i po chwili wylądował bez problemów trochę za nimi, robiąc wcześniej salto w tył, żeby na nich nie wpaść. Wyprostował się i znów uśmiechnął. -To naprawdę nie jest takie trudne, Joanne. Może kiedyś nauczę panią poruszać się po dachach rozpędzonych pojazdów?- zapytał nieco żartobliwie, po czym wrócił na swoje miejsce. Harcourt wywróciła oczami. -Ale się popisujesz...- mruknęła, po czym machnięciem różdżki zamknęła klapę, którą ten łaskawie zostawił otwartą.

***[Przedział z Godrykiem, postacią Vapen-chan, musztardana, Kitt-Kat... I kogo jeszcze?]

Po kilkunastu minutach drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
-Przepraszam, jest tu jakieś wolne miejsce?- do przedziału wszedł wysoki, rudowłosy Gryfon.
Zaraz obok Nathaniela stała milcząca, zgarbiona dziewczynka - Esme, trzymając się tuż za nim.
Czerwona apaszka kryła jej włosy i czoło, jednak nawet z pochyloną głową widać było jej wielkie, zielone oczy, tak charakterystyczne dla tej drobnej, nie odzywającej się ni słowem istotki.
Nathaniel trzymał walizki zarówno swoje, jak i dziewczynki. Sama miałaby to nieść!?

Avatar
musztardan
Pokazał na miejsce obok siebie

Avatar korobov
Moderator
Godryk pomógł wnieść te wszystkie kufry.
-Karapast, żeby tak dzieci torturować... (Godryk, rzecz jasna).- po czym spojrzał się na dziewczynkę.
-Mam szczerozłotą nadzieję, że zostanie GRyfonem... Widać to w niej...
Z kolei Veronica zrobiła wiadomy znak, że profesor ma chyba coś nie po kolei.

Avatar Erotta
Moderatorka
Esme spojrzała na niego, zmarszczyła wyraźnie brwi i pokręciła energicznie głową.
-Woli Ravenclaw...- rzucił Nathaniel z westchnieniem, kładąc ostatni z kufrów na półkę.
-Ona nie mówi, miała w dzieciństwie wypadek samochodowy podczas którego... No cóż...-
Urwał i zerknął na Esme. Ta wzruszyła obojętnie ramionami, po czym... Otworzyła szeroko buzię.
Nie widać było za wiele. Krew. Mnóstwo krwi. W głębi jakiś przepołowiony, krwawiący mięsień.
Ach, to jej język! Ale... Jakby... Odgryziony w połowie? Ach! Musiała go stracić w tamtym wypadku!
Po chwili łaskawie zamknęła usta, żeby już nikt nie musiał patrzeć na tą makabrę w gębie.
Nathaniel pokiwał głową. -Ale można z nią rozmawiać zadając jej odpowiednie pytania...- dodał.
Następnie zwrócił się do niej. -Chcesz trafić do Griffindoru?- zadał pytanie. Pokręciła głową.
-A może do Slitherinu?- znów pokręcenie głową -Hufflepuff?- znowu to samo: pokręcenie głową.
-W takim razie Ravenclaw?- dziewczynka uśmiechnęła się i pokiwała energicznie głową.
Następnie jednak wzruszyła ramionami, sugerując, że jej to obojętne i zajęła wolne miejsce.
Nathaniel za to usiadł na ostatnim wolnym miejscu, tam, gdzie wcześniej siedziała S. Memories.

Avatar Erotta
Moderatorka
//Można zrobić, że pociąg się zatrzymuje? Jak Kitt-Kat nie ma, chyba możemy my to..?

Avatar
musztardan
- Eeeeeeeee.....

Avatar korobov
Moderator
-Ta... Tiara miała wątpliwości, czy ma mnie przydzielić do Ravenclawu czy do Gryffindoru... No nic, witam w Hogwarcie, najlepszej Magii i Czarodziejstwa w Europie...
//Erotta, zaakceptujesz moje postacie?

Avatar Erotta
Moderatorka
//Jasne. Zatrzymujemy pociąg? Jest mi to potrzebne do odpisu Kagerou... I Scarlett.

Avatar korobov
Moderator
//Jasne.

Avatar Erotta
Moderatorka
Harcourt pokręciła nieznacznie głową. Sierota. Ma za sobą też wiele innych trudności. Dziwactwami maskuje swój żal... powiedziała bezgłośnie, po czym znów przeniosła wzrok na Kagerou. -Co tam mówiłeś tam na dachu? Że ten ktoś udał się w stronę..?- zapytała, a Jonathan zerknął wymownie w stronę przejścia do lokomotywy. Akurat w tym momencie pociąg zaczął hamować... Drzwi lokomotywy niespodziewanie otworzyły się i pojawiła się w nich Scarlett, ubrana już w szkolną szatę, z walizką w ręce i Emeraldem na ramionach. Reszta węży pełzła za nią. Odwróciła się w stronę wnętrza pomieszczenia, z którego właśnie wyszła i pomachała komuś z promiennym uśmiechem. -To do zobaczenia za rok, Edgar!- pozdrowiła kogoś, najpewniej maszynistę, po czym odwróciła się w stronę nauczycieli i również się uśmiechnęła. -Miłego dnia państwu życzę!- powiedziała pogodnie, dygnęła lekko z szacunkiem (ona zawsze to robi, więc większość kadry jest już pewnie przyzwyczajona), po czym ruszyła w stronę wyjścia z wagonu. Kagerou odprowadzał ją spojrzeniem, z zagadkowym uśmieszkiem na twarzy. A Harcourt... Cóż, była w szoku. Po prostu zastygła w bezruchu i trudno powiedzieć czy się szybko otrząśnie...

Esme zerknęła przez okno, po czym spojrzała znacząco na Nathaniela. Ten pokiwał głową. -Cóż, wygląda na to, że jesteśmy...- powiedział, po czym zaczął szukać w swojej torbie podręcznej swojej szkolnej szaty szkolnej, klnąc pod nosem na to, że całą drogę prawie szukali miejsca. A Esme ani drgnęła. Zresztą... Miała już na sobie mundurek! Jak... Kiedy ona się przebrała!? W każdym razie, siedziała sztywno na swoim miejscu i widocznie czekała na Nathaniela.

Dake cała w skowronkach dosłownie wyskoczyła na peron, śmiejąc się w głos i zataczając kółka w miejscu. -Aaach~! Świeże powietrze!- zachwycała się, a jej szata szkolna nieco się falowała wokół niej, gdy zataczała kolejne koła w miejscu. Wychodząca właśnie grupka Ślizgonów spojrzała na nią z niechęcią. -A tej co odbiło?- rzucił sucho Iskariota, a jego siostra tylko prychnęła. -Nie warto się nią przejmować! Chodźmy już lepiej do dorożki!- zarządziła, po czym wraz z bratem udała się przodem w odpowiednim kierunku, zajmując miejsce jednak nie we wnętrzu dorożki, a... Na testralu! -Wiśta wio!- zakrzyknęła Mandragora, iście po jeździecku trącając testrala w bok. Ten zarżał i... Naprawdę ruszył, podobnie jak testral Iskarioty, ciągnąc za sobą dorożkę, do której reszta gromadki ledwo zdążyła wskoczyć. -Jesteś niezrównoważona, Apocalypto...- zauważył Scorpius, jednak obejrzał się na pociąg tylko raz i na doprawdy nieszczęśliwą Rosalie, która biegła kawałek za ich dorożką, nim się poddała, zawróciła i wsiadła do najbliższej wolnej... Chwila. Naprawdę chciała z nimi jechać!? Z NIMI!? Co za samobójczyni!

Avatar Creepy_Family
// Hmm... W końcu coś napiszę...

Elijah wyszedł z pociągu, ciągnąc za sobą brata, który tak czy siak, strasznie się ociągał. Jill syknął coś pod nosem, najprawdopodobniej karcąc młodszego brata. Ten zaś nie zraził się zbytnio.- Oj weź już nie bądź takim sztywniakiem! - prychnął piętnastolatek. Od razu dostał po uszach. - Ja sztywniakiem? - wyższy chłopak prychnął głośno. - No tak, tak! - odparł jego brat, prawie natychmiast. Jill westchnął zrezygnowany. - A ty jesteś nadpobudliwy. - stwierdził, uśmiechając się nieco wrednie. Oboje stanęli obok wolnej dorożki. Elijah jak zaczarowany, wyciągnął ostrożnie rękę do testrala. Zaczął go głaskać, mrucząc coś cicho do niego. - No może już koniec? Wsiądźmy... - stwierdził Jill, odciągając brata. Ten niechętnie wsiadł za nim do dorożki.

W tym samym czasie Nao, Jason, Tobias i Zachary wysiedli, przedzierając się przez tłumy pierwszoroczniaków. Brunet wydawał się być rozbawionym tym, że dzieci rozglądały się dookoła, zafascynowane tym miejscem. - Jeszcze nie wiedzą ile zadań ich czeka. - westchnął teatralnie. Tobias parsknął śmiechem. - No tak, tak. Ale zawsze znajdzie się taka osoba, która wszystko będzie dobrze robić. - szturchnął Nao, który szedł przed nim. Chłopak prychnął niezadowolony z tej uwagi. - W tym roku może się to zmienić, cioto. - ostatnie słowo, bordowooki, dodał pod nosem. - Słyszałem to, skarbie. - czerwonowłosy zaśmiał się cicho i pacnął go w głowę. - Naprawdę, gorzej niż dzieci. - stwierdził Jason i lekko wydął usta, jakby nad czymś myślał. Zachary podążał za nimi, milcząc. W rękach trzymał torbę. Zawsze ją przy sobie miał... Po raz kolejny poprawił ją, gdyż zsunęła mu się lekko z ramienia, przy przepychaniu się przez stado dzieci. W końcu przebrnęli przez pierwszoroczniaków i innych uczniów. Stanęli gdzieś z boku. Tobias otrzepał szatę. - Naprawdę, naprawdę. Nie wiem jak nauczyciele panują nad takimi dzieciakami... - stwierdził ze smutkiem w głosie, gdyż jego mundurek się zmiął. - Naprawdę, tragedia. - odparł Jason. Na szczęście Nao szybko znalazł wolną dorożkę. O dziwo Zachary przeszedł obok nich i wsiadł jako pierwszy. Czerwonowłosy przez chwilę lamentował z tego powodu, jednak widząc, że jego skargi do nikogo nie docierają, wsiadł, już w sumie na samym końcu. Ich dorożka od razu ruszyła a z torby Zacharego wyszedł rudowłosy kot i rozsiadł się na jego kolanach.

Avatar korobov
Moderator
Profesor John się zdrowo zaśmiał, po czym klepnął się po udzie.
-No, pora się zbierać. Veronica, chodź ze mną.-wężyca tylko zasyczała z potwierdzeniem, po czym popełzła za profesorem Johnem. Ten wziął pochodnię i rzekł:
-Dobra pierwszoroczni, za mną.- powiedział uśmiechając siędo niego. Podszedł do niego odprowadzony przez swoją siostrę, reprezentantkę Anglii, Martę von Hohenzollern, pewien białowłosy rodzynek, a sama dziewczyna, wysoka, podeszła do jakiejś pustej dorożki, która aż ugięła się pod ciężarem.
Godryk z kolei, kiedy to zobaczył, uśmiechnął się i wstał. Był już ubrany w Szatę, a na jego piersi była widoczna odznaka prefekta domu.
-To do zo...- po czym odszedł, a za nim jego wil, wyraźnie uradowany. Prawie go stratowało pewne rodzeństwo-bliźnaki, które wpakowało się do najbliższej wolnej dorożki, nie, wróc, usiadło na Testralach. Sam Godryk usiadł w ławce naprzeciwko Marthy, byleby na nią nie patrzeć.

Avatar Erotta
Moderatorka
Nathaniel odprowadził Esme aż do miejsca, z którego wypływały łódki, nim wsiadł do powozu - skądinąd tego samego, w którym siedziała Rosalie. Nie odezwał się jednak do dziewczyny ani słowem, mimo iż ta uśmiechnęła się doń promiennie i zaczęła niemalże tak szybko jak "Przed zastosowaniem skonsultuj się z lekarzem, bądź farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagrażać może życiu lub zdrowiu" nawijać o tym, jaki piękny, gwieździsty wieczór mamy, jak dobrze zobaczyć znajome twarze i jakie superanckie wrażenie robią na niej testrale - przypominają jej konie jeźdźców apokalipsy! Ten tylko skinął głową. Ich dorożka odjechała, a wszystkie inne też zaczęły powoli ruszać... Niewiele czasu zostało już do Wielkiej Uczty!

Scarlett wysiadła z pociągu i rozejrzała się, po chwili westchnąwszy. -No dobrze, pora zacząć kolejny rok szkol...- urwała, kiedy ktoś zasłonił jej usta dłonią, drugą chwytając w pasie i szybkim ruchem zaciągając za jeden z wagonów, tak, że żaden uczeń, ani nauczyciel nie mógł ich widzieć. Próbowała się przez chwilę szarpać, jednak w momencie, w którym zobaczyła twarz rozmówcy uspokoiła się, ale jednocześnie podirytowała, co objawiło się poprzez delikatne zmarszczenie brwi. -Spokojnie, Scarlett! Jeszcze żaden Auror po ciebie nie przyszedł!- zaśmiał się profesor Kagerou, puszczając dziewczynę i uśmiechając się doń promiennie. -Chciałem tylko z tobą trochę porozmawiać na osobności!- zapewnił ją szybko, po czym rozejrzał się, czy nikt również nie zapuścił się na drugą stronę pociągu. Uspokojony jednak brakiem jakiejkolwiek żywej duszyczki znów przeniósł wzrok na młodą Riddle. Ta westchnęła, odgarniając z twarzy włosy. -W porządku. Masz szczęście, że nie ugryzł cię żaden z moich węży, omyłkowo biorąc za jakiegoś zboczeńca... profesorze!- dodała z naciskiem, jakby dla podkreślenia, że może łączy ich narzeczeństwo, ale na terenie Hogwartu wciąż są tylko nauczycielem i uczennicą! Jonathan pokiwał powoli głową. -To miło, że się o mnie martwisz, Scarlett, ale oboje wiemy, że jestem odporny na jad każdego z nich...- powiedział, znów posławszy jej pogodny uśmiech. -Jak minęły ci wakacje, Scarlett? Nie odzywałaś się, nawet nie odpisywałaś na żaden z moich listów. Już zacząłem się martwić, że znowu zmieniłaś adres...- zmarszczył nieznacznie brwi -Ale pani Pips poinformowała mnie, że nadal gościsz w jej progach i masz się dobrze. Więc co się działo?- zapytał, zakładając ręce na klatce piersiowej. Czarnowłosa zarumieniła się, odwracając wzrok. -Wiem, że profesor do mnie pisał, czytałam te listy. Nie widziałam jednak sensu w odpisywaniu na nie. To straciło swój dawny urok. Wtedy... Wtedy byłam samotnym dzieckiem, potrzebującym kogoś, komu mogłaby się chociażby listownie zwierzyć i przed kim mogłaby się bez problemu otworzyć. Teraz już taka nie jestem...- powiedziała, po czym podniosła na niego wzrok. -Przepraszam, ale spóźnię się przez profesora na Wielką Ucztę. Czy mógłby profeso...- Czy mógłby profesor pozwolić mi już odejść? chciała zapytać, jednak musiała urwać w trakcie zdania, gdy niebiesko-włosy pochylił się nad nią błyskawicznie i skradł jej pojedynczy, ale głęboki pocałunek. Poczuła, jak pieką ją policzki, a ten tylko uśmiechnął się znów do niej, gdy tylko się wyprostował. -To nie to samo, hm? Czyżby? Spójrz mi w oczy i spróbuj powiedzieć, że nic do mnie nie czujesz...- powiedział, jednak Scarlett milczała, wpatrując się uporczywie w ziemię. Jego uśmiech po kilku sekundach znów się poszerzył. -Tak myślałem. Odpisuj czasem, Scarlett. Nie masz nic do stracenia!- to powiedziawszy zmierzwił jej nieco włosy otwartą dłonią i oddalił się, by dołączyć do reszty nauczycieli i profesor Harcourt, czekającej na niego po drugiej stronie wagonu, za którym się kryli, jednak która nie widziała nic z zaistniałej sytuacji. A Scarlett... Stała tam jeszcze dobre parę minut ze zwieszoną głową. W końcu jednak wybudziła się z tego swoistego transu. Dotknęła opuszkami palców swoich ust - miejsca, gdzie przed chwilą czuła na sobie gorące wargi Kagerou. I... Było jej z tym dziwnie dobrze. Zacisnęła nerwowo palce drugiej ręki na swojej torbie. -Wiecie co... Chyba do Hogwartu przejdę się pieszo!- syknęła cicho do swoich węży, po czym bez obijania się ruszyła wolnym krokiem za ostatnimi powozami, tak, jak powiedziała... Co z tego, że droga daleka?

Avatar korobov
Moderator
-No dobra, pierwszoroczni, za mną marsz!-powiedział profesor McFalcon prowadząc pierwszorocznych na łódki, a Ci posłusznie podreptali za nim.
Z kolei profesor Pulaski spojrzał się na profesora Jonatha conajmniej z wyrazem Snape'a na każdego nowego nauczyciela OPCM, po czym przenisł wzrok na Scarlett.
-Będzie źle dla wszystkich...

Avatar Erotta
Moderatorka
//Ile widział? Tylko tyle, jak wychodził z tej kryjówki, a kilka minut później opuściła ją Scarlett z takim rumieńcem na twarzy, jakby jej nie wiadomo jakie propozycje składali, całą scenę czy nic?

Avatar korobov
Moderator
//Wszyściuteńko. Dlatego nie wyszedł z przedziału. Plus peleryna-niewidka. A przy okazji on się tak na wszystkich nauczycieli OPCM patrzy. Ale tak powiedział, bo czasem ma takie fazy.

Avatar Erotta
Moderatorka
//Dobrze, że to był tylko krótki pocałunek. Nie skończy się raczej na tym...
A również słyszał to, co mówili? W końcu okna przedziału nie są chyba aż tak nieszczelne, c'nie?

Avatar korobov
Moderator
//Tak, zgadza się.

Avatar Erotta
Moderatorka
//A domyśla się, że Scarlett ma powiązania ze Śmierciożercami? W końcu Jonathan mówił jej, że Aurorzy jeszcze po nią nie przyszli... A przecież musieliby mieć powód! I tak, on wie, kim ona jest.

Avatar korobov
Moderator
//Tak, po przesłuchaniu węży i wymazaniu ich pamięci... Nawet nie pytaj jak. A to tylko go utwierdziło.

Avatar Erotta
Moderatorka
//Weź nie dodawaj sobie czegoś, czego nie było. Przecież węże ciągle były ze Scarlett! Nie zostawały same nawet na kilka sekund! Nie kozakuj, bo to tylko psuje rozgrywkę, wiesz?

Avatar korobov
Moderator
//Ale wcześniej, poddas wcześniejszych kilku lat nauki? Wielokrotnie je nzjadował u siebie i postanowił przesłuchać.

Avatar Erotta
Moderatorka
//Nigdy ich nie mógł u siebie znajdować - one za nią chodzą (pełzają) nawet do toalety.
Przy czym tylko Emerald coś o niej wie, a jego tym bardziej nie zostawia, nawet jak idzie spać.
Reszta nie wie absolutnie nic, myśli, że nazywa się Memories i ma na pieńku z tatusiem.
Nie wiedzą nawet, że jej ojciec nie żyje. Nie wiedzą, kim był. Nie wiedzą, jakie ona ma powiązania.
To wszystko wie Emerald, ale Scarlett nie rozstaje się z nim praktycznie nigdy, przenigdy.
Weź, naprawdę odpuść, bo to mnie zaczyna wkurzać, że zawsze tak kozakujesz z postaciami.
Niestworzone umiejętności, wiedza, którą z dupy wytrzasnęli... A wcześniej jakiś Predawny był.
Tamten PBF rozpadł się, bo ty i moja siostra rywalizowaliście, kto będzie miał lepszą postać.
I taka jest prawda, nie możesz zaprzeczyć. Ona zrobiła zwykłą demonicę, a nie arcydemonicę.
Później ty wyskoczyłeś z opętywaniem twoich postaci, jakimiś Pradawnymi i Predawnymi.
Pisałeś coś, że to jacyś stworzyciele świata, niemal bogowie... A siostra tylko broniła swojego.
Notabene to nie ona przegięła, a ty i tamten PBF się posypał. Więc teraz weź się ogarnij, dobrze?

Avatar korobov
Moderator
//Wywal mnie, dobrze?

Avatar Erotta
Moderatorka
//Na dodatek to, że podsłuchał tę rozmowę. Niczego nie pisałeś, że obserwował wcześniej Jonathana, a ten był bardzo dyskretny (wprawa z poprzedniego zawodu), więc notabene twoja postać, ani żadna inna nie powinna ich nawet zauważyć. Poza tym, ściany pociągu nie są przecież wcale takie cienkie, a oni szeptali. Mógł widzieć pocałunek przez okno, jakby się uprzeć, ale nie mógł nic słyszeć. Kozakujesz. Znowu. Znowu to robisz! Weź się proszę ogarnij, korobov.

Avatar korobov
Moderator
//Wywal mnie, dobrze?

Avatar Erotta
Moderatorka
//No widzisz, a teraz albo tchórzysz, albo unosisz się honorem, czyż nie? (Nie widzę cię przez komputer, więc trudno mi powiedzieć.) Korobov, notabene tylko ty i ja aktywnie udzielamy się w tym PBF'ie, jak się usuniesz to on przecież runie! Weź się po prostu ogarnij! Ech... Poza tym, ciekawie piszesz i fajnie się z tobą gra, ale do momentu, aż zaczynasz kozakować. Może zrobimy tak - nie wywalę cię i będziesz grał dalej, ale w razie czego, jak znów zaczniesz to robić, przywołam cię do porządku. Co ty na to? Inaczej sobie nie poradzimy - TEN PBF SOBIE NIE PORADZI!

Avatar korobov
Moderator
//Zgoda. Ale weź możę w Marvelu? No wiesz, potrzeba tam babskiej ręki...

Avatar Erotta
Moderatorka
//Hm... No dobrze. Za chwilkę tam odpiszę. Więc w tej sytuacji (rozgrywkowej) umówmy się, że wychodził jako ostatni z przedziału i przypadkowo dostrzegł jakiś ruch za oknem i zobaczył moment pocałunku, choć nie był w stanie usłyszeć rozmowy i ma teraz złe przeczucia. Zgoda?

Avatar korobov
Moderator
//Jasne.

Avatar Erotta
Moderatorka
//Przenosimy już akcję na Wielką Salę?

Avatar korobov
Moderator
//Ja nie mam zastrzeżeń.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Black_Kitty
Właściciel: Black_Kitty
Grupa posiada 621 postów, 30 tematów i 18 członków

Opcje grupy Hogwarts sch...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Hogwarts school of witchcraft and wizardry[PBF]