- Vanderlain, znikający chłopi z okolicy zaciekawili spis ludności cywilnej, zaś ludzie ze spisu dali spore ilości złota by zainteresować faktem mnie. Obaj wiemy, że jesteś wampirem, skończ te gierki.


// Bierzesz mlodà i spierdyczasz, po prostu spierdyczasz lub walczysz i giniesz. //

-Znikający chłopi? Nikogo nie porywalem! Nikomu nie szkodzilem! Ale... Ja nie będę się zniżał do Twojego poziomu i nie będę walczyć. Życzę miłego dnia. - Uśmiechnął się, zmienił w nietoperza i spie**olil do kobiety w rezydencji.

- Zniźać się do mojego poziomu... niehonorowy prostak i bezczelne ścierwo o nietoperzych skrzydłach. Juź ty mnie popamiètch Vanderline, jakem Gabriel Van Hellsing.

Krzyknął łowca potworów na pożegnanie..



Rezydencjq była neidaleko, wniosek był jed3n, musicie uciekać albo walczyć.

Poleciał do Veressy, chciał ją poinformować o łowcy i uciec.

Veressa spała zmęczona długą drogà w swojej komnacie. Ty zaś usłyszałeś tłum dobijający się do wrót.

// Boss battle z ktorego trzeba będzie uciec is coming

Obudził ją thaumathurgią.
-Wybacz, Veresso. Ale chłopi i pewien łowca potworów chce nas zabić i musimy uciekać. Natychmiast.

- Znowu kilometry drogi.... czy ty o potęzny boisz sie byle lowcy potworów.... jeßli to nie jest żaden wiedżmin, Kruk, albo sam Van Hellsimg, to dajże spać....
powiedziała przez sen, a tlum najwyraźniej z twojej taczki wytworzył w międzyczasie taran.

Ponownie ją obudził.
-To jest... Van Hellsing... Możemy walczyć ale to może się skończyć źle dla nas i dlla niego. To nie ma sensu. Uciekasz czy wolisz być w widłach chlopa?

- Widły to nic przyjemnego.... i coźeś odwalil źe śledzi cię sam Van Hellsing ?

-Nie wiem, nic nie zrobiłem. Po prostu chyba wybija wampiry. No cóż... Powiedzmy tak. Mam pomysł jak ich na jakiś czas odeprzeć. W tym czasie uciekaj. O mnie się nie martw, uciekaj do... Po prostu nie bądź zbyt blisko folwarku. Daj mi jakiś znak potem, gdzie jesteś.

-Spotkajmy się w Szarym Borze, mam tam wielu przyjaciół

-Mhm. Żegnaj, Veresso. - Wyszedł z pokoju i stanął naprzeciwko wejścia do rezydencji. Przygotował się do użycia magii odurzającej i magii krwi.

Teleportowała się ona do Szarego Boru. Nagle za twoimi plecami wyszła armia nieumarłych upiorów, które podłączyły siè dziwnym promieniem do ciebie każdy i zaczęły się wzajemnie zwalczaç z wieśniakami, którzy wdarli się do dworku.

Zwalczał wieśniaków odcinając im dopływ krwi do mózgu. Gdyby prZyszedł Van Helsing przygotował na niego magię krwi i magię odurzajacego. Nie miał zamiaru nikogo zabijać, najwyżej ukarać boleśnie.

Kiedy tylko wszedł Gabriel od razu mary poznikały wchłaniajàc się w ciebie. Nagle otoczyła cię widmowa aura i twoje ciało było niejako otoczone przez jedno wielkie potężnej widmo z widm wchłoniętych.

- A więc tak siè bawimy Vanderlain. Zabawy z duchami to niezbyt przyjemny temat nawet dla mnie, ale jeśli myßlisz, źe masz jakieś szanse, to zginiesz.

-Słuchaj no. Nie chcę nikogo zabijać. Po prostu wyjdź. - Najpierw go odurzył, następnie odciął doplyw krwi do mózgu.

Wyłamał sie z twojej wszelkiej magiii
- Jestem na to odporny głupcze. Albo przestaniesz się tu osiedlaç plugawa istoto i nawiedzać biednych wieśniaków z całego Ferenthiru, albo cię zabiję.

//too tak jakby nie miał krwi.//
-Czekaj... Ja tu żyję w spokoju, nikomu krzywda się jeszcze nie stała. Wiesniacy mogą wrócić do rodzin. Więc zostawiasz mnie w spokoju a ja ludzi i będzie dobrze, przemysl to. - Powoli zmieniał się w swoją drugą formę.

- Jestem antymagiczny, odporny na wszystkie negatywne efekty i jestem pie**olonym łowcą wampirów Vanderlain. A ty zsbiłeß niedawno dwóch chłopów i to cię wydało.

-Zabiłem kogoś od wielu lat. Wiem, nie powinienem. Więcej tego nie zrobię, chyba że w osłonie własnej. Wybieraj, życie tych chłopów czy wolisz zabić niewinnego wampira?!

- Ahh źebyś ty był niewinny. Wykroczen a wykroczeń. Złamanie paktu Sanguinem Nocturnalis, Zabójstwo ok 85 osób łącznie licząc od złamania paktu, kradzueź wielu przedmiotów, w tym tegoź dworku szlacheckiego, zabójstwo lorda Taloncresta i jego rodziny tu urzędującej, po za tym oskarxono cię o przemytnictwo i handel niewolniczy, że o praktykowaniu zakazanych szkół magii nie wspomnę. Co masz na obronę Vanderlain.

* W tle leci " Co powie ryba" *

-Ale... Ale... To nieprawda! Ten folwark od lat należy do rodziny Vanderlainów, nic nie ukradlem, nie jestem przemytnikiem... 85 osób? Conaajwyzej 10! - Nieco zbliżył się do Van Helsinga, z zamiarem wyciągnięcia broni, chciał go zagadac i zabić w razie czego

Odskoczył

- Nieprawdopodobne a jednak tak 85 osób po trochu kaźdego pie**olonego miesiàca... i nie wiem coś ty sobie wmówił ale ten dwirek nie jest twój ....

-Owszem, jest mój. Złych plotek słuchasz Gabrielu. Nie wiem co too za kłamstwa o mnie, ale jest mi pprzykro z tego powodu. - Pokierował magią krwi chłopów do ich domów.

- Rozśmieszasz mnie.... Powiem wprost. W imieniu Imperatoea, Cesarza Gryfitów jego najwyższej mości przejmuję to miejsce i nakazuję ci zgodnie z paktem orzenieść się do wampirzego księstwa i na ów księstwa ziemie. Przyjmij to albo giń.

-Pakt, pakt... A miałem taki ładny dom. No cóż. - Podszedł do Helsinga i podał mu dłoń.
//Ale na wampiryzm nie jeest odporny?/

// to rasówka więc nie.... ale chcesz utworzyç Alucarda tego uniwersum ? Nie radzę. //
Podał ci dłoń
- Hmmm myßlałem że będziesz bardziej prostacki, jak te bestie z księstwa..

-Nie jestem typowym wampirycznym szczeniaakiem co zabija żeby się napić Gabrielu. - Uśmiechnął się i używając swojej wrodzonej zdolności wampirycznej niemal natychmiast wbił mu swoje kły w szyję i szybko odskoczyl. - Ale do księstwa, pójdziesz ze mną.

- Ah... dziabnąl mnie ... dziabnął widziałeś dziabnął mnie...

// jeźeli czujesz nawiązanie to propsy//

- A tak serio, to jako Cesarski Łowca Wampirów, Potworów i innego paskudzwmtwa mam immunitet, tak samo Geralt, czy Cech Kruka... wszyscy mamy immunitety... hahaha....
Sttzyknął karkiem, zaczął siè diabolicznie śmiać, a jego oczy zaczęły przyjmować krwawą barwę.

-No cóż, wampirzy kolego, może teraz napijemy się herbatki, hm? - Zaśmiał się złowieszczo.

- Moje interesy to nie twoje interesy, monieważ znam za równo magie zakazane jak i te dobre jestem odporny na światło, a ty nie, więc... nadal powinieneś juź iśç, no chyba źe chcesz abym ciè jednak zabił.

-Eh... Udam się do Agandaura albo do Transenwani... - Ruszył w kierunku wyjścia aa naStępnie najbliższego miasta wampirów.

- Dobry wybór Vanderlaine.
Miłej podróży.

//Zrobisz Transenwanie i zaczniesz?//

plz jutro

// :((((( prosze dzis //

chcę jeszcze trochę pociagnąć fabułę Ninjy618 bo od jutra nie będzie go dwa tygodnie i tyle a ty jesteś chyba codziennie .... a teraz was za dużo na jednego Kubixa...

Ehh no zrób jak chcesz i mała pomyłka. Revan idzie do Boru.