Imię (przydomek): Pytasz mnie o imię, wędrowcze? Zaprawdę nie jesteś świadom tego o co prosisz. Mój przydomek, który zastąpił dawne, śmiertelne imię jest darem Bóstw Aspektów. Musisz przyjąć go z należytą czcią, tak samo jak ja, gdy zdecydowałem poświęcić się większemu dobru i przyjąć niezwykły i odpowiedzialny dar. Dlatego najpierw czystym sercem i umysłem wypowiedz słowa „Chwała pradawnym Siłom na których opiera się świat”. No, teraz przekonałeś mnie, że jesteś godzien usłyszeć mój przydomek. Zwą mnie Vis'nat'lapis, czyli Potęga Nieustępliwej Natury. Dawne imię nie jest już ważne, podobnie jak nazwisko. To były rzeczy związane ze śmiertelnym bytem i zostały przeze mnie odrzucone.
Wiek: Czyż dla istoty mającej misję od Bóstw czas jest ważny? Jestem poza czasem, bo każdy naznaczony przez Bóstwa zostaje uwolniony od niewoli czasu. Nie mam czegoś takiego, jak wiek. Żyję nie po to by liczyć, ile już istnieję, ale po to, by wypełniać polecenia i żyć. Tak, tak. Czas to okrutna iluzja, od której nikt samemu się nie odwróci. Jednak pewnie pytając ile mam lat i nie uzyskując odpowiedzi spróbujesz ocenić to po wyglądzie. I tutaj zdasz sobie sprawę, że mam około trzydziestu lat. A to nie jest prawdą.
Rasa: Po raz kolejny zadajesz dziwaczne pytanie. Jeśli mógłbym, to powiedziałbym, że jestem Naznaczonym. Kimś obdarzonym przez pradawne siły i Bóstwa je reprezentujące. Ale pewnie nie uwierzysz. Dlatego powiem ci tak, byś mnie zrozumiał. Wiesz co to Sylvani, prawda? A co to Sylvy? Też, to bardzo się cieszę. To dodam jeszcze, że krew obu tych ras stanowi połowę mojej. A co z drugą połową? Ojciec był Derelingiem, podobnie jak cała jego rodzina.
przeszłość:
„Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście. „ - Fryderyk Nietzsche
Kim byłem przed spotkaniem Bóstw? Szczerze mówiąc nie mogę ci powiedzieć. Dobrowolnie zdecydowałem, by wymazano mi wspomnienia poprzedniego życia. By nie przeszkadzały w przeżywaniu nowego. Lecz nie wyszło to idealnie, bo czasami w snach mam przebłyski. Wiem na razie tylko tyle, że urodziłem się jako syn zielarki i jakiegoś maga. I że uwielbiałem lasy. Tyle.
Aż w końcu nadszedł ten dzień, który pamiętam do dziś. Rozmowa z bytem, który cię otacza i napełnia. Same słowa Bóstw Aspektów były odzwierciedleniem ich natury – gniewu, łagodności, surowości i radości. Razem tworzyły idealną harmonię. Otrzymałem od nich dar. A teraz? A teraz jestem ich wysłannikiem i robię wszystko, by utrzymać Potęgę Natury. I zniszczyć Nieumarłych, bo to oni są największym zagrożeniem dla tego, co mam strzec.
Magia:
Jestem Naznaczony. Pewnie nie wiesz co to znaczy, prawda? Otóż posiadłem ogromną moc i wiedzę, przysięgając wiarę i służbę u Bóstw Aspektów. Przedtem byłem dosłownie nikim. A teraz stałem się potężny. Lecz nie w takim słowa znaczeniu w jakim chciałby to słyszeć każdy zamiłowany w wojnie i chaosie. Stałem się potężny, by ratować. By wyplewiać. By tworzyć. By niszczyć. By... by utrzymać w Ferenthirze Potęgę Natury. Zakłócaną przez podpalaczy. Przez niewiernych łowców. Przez pazernych drwali. Przez bandytów i złodziei. Przez kłusowników.
Dlatego posiadłem władzę nad potężnymi magiami. Jestem mistrzem Druidów. Moje ręcę wznoszą drzewa do nieba, zasiewają trawę na piasku i spalonej ziemi, leczą i zwierzęta i istoty rozumne, tworzą źródła, tak gdzie brakuje wody i cień, tam gdzie potrzeba ochrony przed palącym słońcem.
Władam także magią ziemi. Mogę zmieniać nieurodzajne żwiry w czarnoziemy, wyczuwać złoża żelaza, kamieni szlachetnych, srebra, złota. Wiem gdzie są złoża many i dzięki temu szybciej regeneruję ten bezcenny zasób. Wytropię każdego niegodziwca, bo ziemia czuje i przekazuje wiedzę kto po niej stąpa. Trzeba tylko umieć ją zrozumieć.
Alchemia. Tak. Znam wszelakie zioła i składniki, o których większość mieszkańców Ferenthiru nie ma pojęcia. A gdy już uda mi się je pozyskać tworzę z nich mikstury o różnych właściwościach. Jedne są zdolne do spowodowania wzrostu połaci lasu w przeciągu paru dni. Inne zasklepiają nawet najbardziej paskudne i zakażone rany. A jeszcze inne zmieniają skórę w twardą skałę, a w żyły pompują niezliczone pokłady adrenaliny.
Umiejętności:
Znam las lepiej niż ty samego siebie. I nie tylko z tego powodu, że przebywałem w nim jeszcze zanim się urodziłeś. Driady, Enty, Satyry, Zielone Smoki. Mam pośród nich wielu przyjaciół. Także wszelaka zwierzyna w lasach mnie zna i nie muszę się obawiać wilków, czy innych drapieżników. Mogę zawsze z nimi zamienić słowo i dzięki temu dowiedzieć się, czy nie ma w okolicy jakiś niedoszłych kłusowników.
Widzisz ten kostur? Tak, ten. No i czego się śmiejesz, że to kawał pogiętego drzewa? Po pierwsze to sam je wygiąłem. Po drugie jest to gałąź podarowana mi przez jednego z najstarszych Entów istniejących w całym Ferenthirze. Aha. Widzę, że twoją uwagę przykuł ten tęczowy kryształ w nim zamieszczony. Gdzie te łapy?! Nie wolno ci tego dotknąć, chyba że chcesz w najlepszym przypadku zostać porażony błyskawicami, a w najgorszym paść trupem. No śmiało. O, już zapał minął? Dobrze, powiem ci tyle, że tym kosturem mogę położyć niejednego szermierza, albo młodego gówniarza, który się wymądrza, albo łamie gałęzie w lesie. I wykorzystywać drzemiącą w nim moc, ale o tym nie mogę ci jeszcze powiedzieć. Nie rób mi tutaj maślanych oczu! Powiedziałem coś? Ehh... no dobrze, zaraz ci o tym opowiem. Wracając do tematu.
Słyszałeś o Khajitach, albo Rakshasach? Tak? Cieszę się. Więc pewnie mniej więcej wiesz na czym polega transformacja. No to wiedz, że ja potrafię transformować się na własne życzenie. W dowolne zwierzę, które kiedykolwiek spotkałem. Haczyk? Ależ oczywiście, że jest tutaj haczyk. Mianowicie w zwierzęcej formie nie mogę atakować, a jedynie się przemieszczać. Przynajmniej do momentu wypełnienia misji Bóstw.
Z takich bardziej standardowych umiejętności, to walczę Jaskółką. Chociaż częściej używam jej do oprawiania mięsa. Nie! Nie zabijam zwierząt. Po prostu jeśli jakiś przywódca klanu wilków, czy niedźwiedzi chce godnie odejść, to prosi o to mnie i wtedy rytualnie podrzynam mu gardło tym oto nożem. A mięso jest przeznaczone dla mnie i moich przyjaciół. Taka jest wola Bóstw Aspektów.
Rzeźbić umiem. Śpiewać i grać na lutni zresztą też. Nieraz wspólnie z Satyrami urządzamy sobie koncerty. A że przy okazji i wychylimy parę kielichów, to już inna sprawa. Bo mnie nie da się upić. Nie mogę wejść w stan upojenia alkoholowego i szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to. Sam smak trunków mi wystarczy. Jeśli już przy tym jesteśmy. Nawet nie próbuj mnie otruć. Żadna, powtarzam żadna trucizna na mnie nie działa. Zostałem obdarzony przez Bogów i chronią mnie oni przed wszystkim co ziemskie.
ekwipunek:
● kostur wykonany z gałęzi jednego z najstarszych Entów Ferentiru – Andaga. Z pozoru wygląda na zwyczajną drewniają laskę, lecz tak naprawdę magia Natury powoduje, że żaden ogień jej nie spali. Zaklęta w niej moc wzmacnia czary druidyczne, dzięki czemu Vis'nat'lapis może jeszcze lepiej pełnić swoją posługę.
● magiczny kryształ
Wygląda jak mieniąca się różnymi odcieniami kula i jest zamieszczony w kosturze. Drzemie w nim ogromna moc, ale by ją zrozumieć trzeba przytoczyć jego historię.
Na początku istnienia Ferenthiru, gdy pojawiła się pierwsza rozumna rasa, istniały już potężne istoty, które dbały o przestrzeganie prawa. Władały mocą o jakiej inni mogli tylko pomarzyć, a na słowo „kara” z ich ust truchlał nawet największy zakapior. I w tych czasach żyła sobie para zakochanych – młoda i piękna dziewczyna, oraz urodziwy młodzieniec. Lecz rodziny obydwojga kategorycznie odmówiły małżeństwa. Miały do tego pełne prawo, ale para zaślepiona miłością postanowiła postąpić wbrew ich woli. I żeby tylko uciekli... otóż nie. W nocy doszło do tragedii, bo oboje zakochani wymordowali resztę swoich rodzin w akcie zemsty. I zapewne uszłoby im to na sucho, ale pradawnych sędziów nikt nie oszuka. W ramach kary para została zaklęta w kryształ, który od teraz mienił się tak naprawdę czerwoną barwą oznaczającą złe uczynki pary i niebieską, którą są zabarwione dobre uczynki. Obie barwy zlewały się i tworzyły tęczowe iluminacje, aż w końcu powstał on – tęczowy kryształ.
Trafił on w ręce Bóstw Aspektów, którzy przekazali go ostatecznie w dłonie naznaczonego Vis'nat'lapisa. Jednak jest to dar nietypowy o niezwykle potężnych właściwościach, ale i śmiertelnie ryzykownych dla użytkownika, który musi panować nad mocą kryształu. A teraz nieco więcej o samych zdolnościach i naturze tego kamienia. Otóż jest on niejako katalizatorem dla Vis'nat'lapisa i odzwierciedla jego przeszłość.
Za każde zabójstwo istoty żywej w obronie Natury kryształ będzie nabierał coraz czerwieńszy odcień i umożliwiał Naznaczonemu używanie zdolności takich jak: zadawanie bólu, wywoływanie krwotoków wewnętrznych, duszenie, miażdżenie kończyn, czy nawet tworzenie fali destrukcji (uporządkowane od najsłabszego i dostępnego, do najpotężniejszego, który Vis'nat'lapis będzie mógł używać dopiero po długim okresie gry)
Za każde uleczenie, uzdrowienie, czy inne działanie przywracające lub zwiększające Potęgę Natury kryształ będzie nabierał coraz bardziej niebieski odcień, później przechodzący w barwę szmaragdową i zwiększał potęgę czarów druidyzmu i stworzonych mikstur.
Ostatecznie, gdy kryształ zostanie nasycony, stanie się biały, para zostanie uwolniona i będzię mogła rozpocząć nowe życie, a służba Vis'nat'lapisa zostanie zakończona. Wtedy będzie mógł zatrzymać wszystko co otrzymał, a do tego otrzyma nagrodę.
● zgniłozielona szata
● lekki metalowy napierśnik, dwa naramienniki i dwa karwasze
● skórzane rękawice bez palców
● brunatny płaszcz przyozdobiony liśćmi
● pas z pochwą na sztylet i sporą liczbą kieszeni
● zapas ziół i paru mikstur o wszelakich właściwościach
● Jaskółka
wierzchowiec: Z racji swojej umiejętności transformacji nie potrzebuje wierzchowca, lecz kiedy zechce zawsze może użyć jako wierzchowca dowolne zwierzę, którego go udźwignie. Przejażdżka na wilku, czy niedźwiedziu jest dla niego normalnością.
Towarzysz:
Driada Anivia
Sakwa: 50 koron wschodnich, 50 zachodnich
Wygląd: