Milan

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Zdjęcie użytkownika Abbei_The_Toy_Maker w temacie Milan
Miasto kłamstwo, gdzie wielu ludzi ze Świata uległo jego murom i uwierzyło, że już wydostali się z Krainy i wrócili do domów. Grasuje tu sporo psychopatów, którzy byli silniejsi od narkotyków ośrodka w Riv. Historycy datują lokalną architekturę na okres wiktoriański.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Z tym durniem to nigdy nic nie wiadomo. O, Milan przed nami. - wskazał zabudowę kolejnego nadrzecznego miasteczka
Milan rzeczywiście zabudową przypominał stary Londyn, taki jak z filmów o Sherlocku Holmesie. Na pobliskiej łące dzieciaki grały w piłkę. Widać było sporo ludzi wśród budynków.

Avatar gulasz88
- Łoł - Zareagował na widok miasta. - Niby mówiłeś że to miasto wygląda jak Londyn, ale nie wspominałeś że z epoki wiktoriańskiej.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Meh, nie byłem w prawdziwym Londynie, to dla mnie nie ma różnicy. - wzruszył ramionami Deus, wjeżdżając do miasta.
Ciekawskie dzieci spoglądały na Lawrenca, po czym wracały do pogoni po mieście.

Avatar gulasz88
- To gdzie idziemy najpierw? Póki co to ty prowadzisz naszą "ekspedycje".
Rzekł podziwiając miasto.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Jak po broń to do tamtego zakładu. - wskazał szyld z dość widocznym napisem "Manufaktura". - A potem do doków, bo on tam najczęściej siedzi.

Avatar gulasz88
- No to zaparkuj gdzieś ten wóz i idziemy.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Deus przewrócił oczami, po czym skręcił w boczną uliczkę i zaczepił jakiegoś znudzonego chłopaczka, po czym wrócił.
- Idziemy, młody popilnuje wozu.

Avatar gulasz88
Zsiadł z wozu, po czym razem z Deusem ruszył w stronę wskazanego wcześniej sklepu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
W sklepie sporo było noży, trochę ostrzy innego rodzaju i kilkanaście rewolwerów pasujących bardziej do westernu. Za ladą siedział facet rozwiązujący sobie kulturalnie krzyżówki.

Avatar gulasz88
Podszedł do lady i zagadał do człowieka za ladą.
- Witam, ma pan na wyposażeniu jakieś środki usypiające, lub chociaż broń obuchową?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Mężczyzna wyjął spod lady pistolet z nabojami, podpisany "Usypiający".
- Powód zapotrzebowania i wyspę na B na 8 liter, to będziesz mógł wziąć. - mruknął nie podnosząc wzroku z krzyżówki.

Avatar gulasz88
- Próbujemy z kolegą złapać zbiega z psychiatryka. A co do krzyżówki... - zastanowił się przez chwilę - spróbuj "Brytania".

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Hm, jak chcecie złapać Blackwooda, to droga wolna... Brytania nie pasuje, kończy się na S.

//to akurat Lawrence powinien wiedzieć :)

Avatar gulasz88
- To w takim razie Barbados.
Powiedział uśmiechając się pod nosem i zabierając broń z lady.
- Przydała by się też lina i jakiś worek. No i ewentualnie łom.

//Oh, pamiętałaś :3

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
//Ano, od niedawna jak myślę Barbados to widzę Lawrenca i Rihannę... ciekawy duet :3

Deus tymczasem miał już wszystkie wymienione rzeczy w rękach.
- Meh, dobrze znam ten sklep. Idziemy?

Avatar gulasz88
- A wziąłeś dodatkową amunicje? Zbyt często wpadałem w szambo przez brak nabojów.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Nie wiem, co ma szambo do braku amunicji, ale mam. - odrzekł Deus, po czym wyszedł ze sklepu.

Avatar gulasz88
- To taka metafora.
Powiedział wychodząc ze sklepu i chowając broń za płaszczem, czyli tam gdzie broń trzymał zawsze.
- Czyli do portu? - rzekł zabierając łom niebieskowłosemu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Okej, okej. Do portu. - mruknął Deus, idąc przed siebie i chowając część rzeczy po kieszeniach.
Port w sumie znajdował się tylko pareset metrów od nich.

Avatar gulasz88
Szedł do portu w dobrym humorze bawiąc się narzędziem i okazjonalnie pogwizdując.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Szybko dotarli pod jeden z bardziej zapuszczonych hangarów. Drzwi były uchylone, a na nich ślady krwi.
- Rozdzielamy się? - mruknął Deus, lustrując budynek. - On na stówę tu jest, a tu sporo miejsca do sprawdzenia...

Avatar gulasz88
- Dobra, ja idę przodem a ty go weźmiesz od tyłu.
Po tych słowach wszedł do hangaru i wyciągnął pistolet.
Jak za starych dobrych czasów... - pomyślał i odbezpieczył broń.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Lawrence mógł usłyszeć, jak Deus biegnie na drugą stronę hangaru. W środku była ciemność, przecięta kilkoma wiązkami światła od dziur w dachu. Było słuchać w pobliżu kroki i kogoś kto sobie podśpiewuje... nie wiadomo co.
- Jestem tak poj*bany, tak strasznie bardzo... wszyscy ludzie mną już gardzą...
Trudno było zlokalizować ten głos, bo niósł się pogłosem po całym pomieszczeniu.

Avatar gulasz88
Przykucnął i skradając się próbował zlokalizować tajemniczego piosenkarza.

//Gospel, szanuje. Sam dziś jak wstałem śpiewałem "Hyc o Podłogę" XD

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
//ja tam to znałam z parodii...

Nagle zaczął sobie przytupywać, tak na lewo od Lawrenca.
- Uuu... chyba nie jestem tu sam, jak milutko!

Avatar gulasz88
- Wyłaź Blackwood, wracasz do psychiatryka!
Zawołał w stronę tupotania i przybrał pozycję strzelecką.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Uuu... i jeszcze mi grożą. Jak miło! - przestał tuptać i podszedł w stronę Lawrenca. - No, dajesz, strzelaj!

Avatar gulasz88
- Z chęcią.
Po tych słowach strzelił w zbiega.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Pff, to mnie jedynie nakręci, dziadku. Taką strzałeczką to gówno zrobisz, już dzieciaki z Riv dostają więcej na uspokojenie. Mmm~

Avatar gulasz88
Bez słowa wpakował w niego resztę magazynka, celując to w tors, to w oczy. Jeśli zwykły strzał go nie rusza, to utrata wzroku na pewno go przekona do kapitulacji.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Łuuuu, jestem gołębiem i we mnie nie trafisz! - zaśmiał się, wymijając połowę strzałów.
Z tyłu za to dało się słyszeć przeciągły jęk i coś upadającego na ziemię.
- O, nowa zabawa!? Idę się pobawić! - dało się usłyszeć wysuwany nóż i jego kroki w tamtą stronę.

Avatar gulasz88
Błagam, niech to nie będzie Deus
Pomyślał po czym wziął łom i wbił mu ostrym końcem z całej siły w jego dolną część pleców. (nie tyłek)

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Auuu... to boli... a to nie jest nowa zabawka. Ne lubię cię, Amusiu. Boli, boli... - wymamrotał, po czym padł na ziemię.
Zapadła cisza.

Avatar gulasz88
Związał go i nałożył worek na głowę. Gdy upewnił się że jest już obezwładniony, zatamował krwawienie jego ubraniem.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Udało mu się to zrobić, a Blackwood już się nie odzywał ani słowem. Jednak Deusa również nie było słychać.

Avatar gulasz88
- Deus?
Krzyknął mając nadzieje że kompan odpowie, lecz dla pewności sprawdził tamto źródło hałasu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Odpowiedziało mu na to chrapanie, bynajmniej nie z worka, bo z niego ku świętemu spokojowi nic nie było słychać.

Avatar gulasz88
No nie. Błagam nie...
- Deus! - Krzyknał kierując się w stronę chrapania.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Boże, dać mu coś zrobić, to od razu w jakiś raban wpadnie. I weź tu z takim żyj. - kobiecy głos westchnął tuż obok.
Nim Lawrence ze zdziwieniem się obejrzał, pomieszczenie rozświetlił fioletowy płomień, a przy Deusie klęczała fioletowooka dziewczyna, którą Lawrence kojarzył ze snu.
- I co? Na co ci to było? Na pięć cięć i dwie rany kłute? Wiem, że się przyzwyczaiłeś do tego, że Blacky lubi cię dźgać i nie krzywisz się nawet, ale bez przesady. - Spojrzała na lekko zakrwawionego chłopaka, po czym go podniosła bez większych problemów. - Okej, ty Lawrence chyba wytrzymasz, jak go wezmę na trochę do szpitala, nie? Z Blackym to rób co chcesz.

Avatar gulasz88
- Ty jesteś tą dziewczyną ze snu... jak ci na imię?
Powiedział zaskoczony.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Kizuka. Fajnie, że udało się wam złapać Blackwooda. Będzie z nim spokój przez jakiś czas. Chcesz mi zadać jakieś pytania, czy mogę iść? - zapytała spokojnie, przeczesując włosy Deusa.

Avatar gulasz88
- Emmm...tak. Na przykład skąd tu się tak nagle wziełaś? I skąd znasz Deusa?

Avatar
Konto usunięte
// Mam pewne podejrzenia co do odpowiedzi

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Doktor Angel mówił ci kim jestem. Stworzyłam ten świat, więc czemu nie mogę się po nim poruszać jak zechcę. Po za tym, tak samo jak Deus jestem pikiem, więc skoro mamy jeden kolor, to czemu miałabym go nie znać? - wzruszyła ramionami na tyle, na ile mogła trzymając Deusa.

Avatar gulasz88
- No tak, nie przemyślałem tego. - Podrapał się po glowie. - To w takim razie tyle. Choć nie, mam do ciebie dwie prośby. Chciałbym twoją kartę i abyś przekazała Deusowi, że pożyczam wóz.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Powiem mu jak się obudzi, a jeśli chodzi o kartę... to sorki, ale nie dzisiaj. Żeby ją zdobyć, zbierasz najpierw wszystkie pozostałe piki. Tak już od początku było. - uśmiechnęła się przyjaźnie.

Avatar gulasz88
- Ech, no trudno. W takim razie, do następnego razu.
Powiedział po czym udał się do złapanego wcześniej szaleńca i zabrał jego kartę.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Światło zgasło, a Kizuka zniknęła. Łącznie z chrapiącym Deusem. Karta Blackwooda była odrobinę zakrwawiona, poza tym była w całkiem spoko stanie.

Avatar gulasz88
Schował kartę po czym podniósł Blackwood i zarzucił go sobie na bark.
Cholerna kupa mięcha. Myślał niosąc zbiega do wozu Deusa.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku