Ogromny łańcuch górski zasnuty ciemnymi chmurami. Wśród skał i nielicznych lasów mieszkają niedźwiedzie i wilcze watahy. Trudno tam poruszać się bez mapy, a nawet z nią zdarza się zgubić. Pogoda bywa tu zmienna jak kobieta, a nawet gorzej.
Zostawili ponure miasto dupków za sobą. Przed nimi piętrzyły się ośnieżone gdzieniegdzie fasady gór Farklands. Gdzieś w dali słychać było wilki.
Sully mimowolnie wtulał się w Shina, ale nie miał za wiele do powiedzenia. Deus co jakiś czas poprawiał swoją czapkę, spoglądając wokół ze skupieniem. Mijał czas, a cała czwórka posuwała się naprzód w wyprawie przez góry.
- W górach są zdziczałe owce i koziorożce. Nie umrzemy z głodu, przynajmniej dopóki ja tu jestem. - zaśmiał się Deus. - A ty się jarasz na te smoki jak czterolatek. Szczerze, mówię dosłownie, jednego słyszałem i tak mówił podobnie.
- Ciesz się, że jesteś jak czterolatek. Tyle entuzjazmu wyjdzie ci na więcej energii. Mi się dobrze zdawało, że z tym wiekiem masz jakiś problem? Wkurza cię, że przy tobie wszyscy jak dzieci?
Sully podniósł się lekko, po czym wpakował Shinowi na kolana i się wtulił w niego.
- Widzisz w moim zawodzie jeśli nie jesteś mafijnym bosem to po czterdziestce nie masz za bardzo czego szukać. Dlatego podoba mi się tutaj bo znów czuję się młodo.
- To wiele tłumaczy... Słabo znam się na mafii. - odparł spokojnie Deus.
Sully uśmiechał się lekko i dalej wtulał się w Shina, przez co im obu było ciepło.
- Dwie-trzy godziny. Zacznij o czymś ciekawym gadać, zamiast narzekać i szybko przeleci. - mruknął Deus. - Znając życie, ci znowu zasną sobie w objęciach i będzie cisza i spokój.
- Sam spotykałem różne smoki i z tego co wiem, podział na rasę czarną i zieloną to z deka ogólnik. W Fallen występują smiki zarówno zdziczałe i niebezpieczne, jak i te bardzo mądre.
- Małe? Pewnie są, bo w zeszłym roku widziałem jakieś ich jaja. A czym się różnią... czarne są różnych wielkości, od takich wielkości Sullyego, do autobusu. A zielone z Porte Isla to kurduple, bo nie mają miejsca na duże. Kurcze, coś mi chyba w tej czapce się zalęgło. - Deus zdjął uszankę i wyskoczyła stamtąd Psotka, która od razu pobiegła do Shina i schowała się w jego kurtce.
Psotka lekko łaskotała Shina, tuląc się do niego pod kurtką. Sully mruczał coś pod nosem, ale starał się nie zasnąć. Mijał czas, a oni wjeżdżali głębiej w góry. Gdzieś dało się słyszeć szum, jakby coś nad nimi przeleciało. W oddali wyły wilki, a z nieba powoli znów zaczął sypać śnieg.
Shin westchnął cicho rozglądając się dookoła i przyglądając się górą. W milczeniu wsłuchiwał się w wycie wilków i mruczenie Sullyego. Sam próbował nie zasnąć, by nie przegapić czegoś ciekawego.
- O, jak się cichutko zrobiło. Mówiłem może, że do zdobycia w okolicy są dwie karty?
- Nie, tak samo jak nigdy nie powiedziałeś, ile masz lat.
- Mam wieczną dziewiętnastkę, Sully i na tym pozostańmy.
W śniegu tu i tam były różne ślady, a nad głowami kompanii przeleciał orzeł.
- Jedną kartę ma smok, do którego zmierzamy, którego imienia powtórzyć nie potrafię, drugą poszukamy wracając. Ma ją mędrzec Michaił, mieszkający w jednej z jaskiń.
Shin zafascynowany spojrzał na przelatującego orła. Po chwili jednak spojrzał na plecy Deusa, strzepał śnieg z czapki Sullyego i mruknął coś pod nosem o tym, że niebieskowłosy jest od niego starszy o rok.
- Shin, jeśli chodzi o mój wiek, to nie jest jednoznaczny. Tak samo jak wiek Kizuki. Paradoks Krainy teoretycznie objął by ciebie i Lawrenca, gdybyście zostali w Krainie na dłużej. A ten smok jest bardzo inteligentny i utrzymuje, że m wyższe IQ ode mnie.
- Co tu ponurego? Jest zimno, ale jasno, Shinuś.
Poczuli nagłe uderzenie ciepłego powietrza, a przed sobą ujrzeli szkarłatną poświatę pomiędzy skałami.
- O, już niedaleko do Fallen.
//Wedle gulaszu, tu powinna być zamiana tematu, więc niech będzie
- Oczywiście, nie wszystkie takie są. Po ataku takicj groźniejszych zostają blizny na całe życie. Ta dwójka to jednak najbardziej pokojowe smoki jakie spotkałem. - odparł Deus.
Powoli jechali przez drogę spowrotem w stronę Farklands.
W górach śniegu rzeczywiście było sporo. Okoliczne skały błyszczały przez pokrywę kryształkowej wersji wody. Deus jechał trochę okrężną drogą, zręcznie omijając głęboki śnieg.
Jechali spokojnie, aż do momentu, gdy zajechali przed jakąś jaskinię. Ze skał spadła pokrywa śniegu, dosyć spora. Ominęła wóz, ale spadła na konia, który zaskoczony wyrwał się Deusowi i patatajał przed siebie. Niebieskowłosy zeskoczył z wozu.
- Ja lecę po Pieruna, wy się przejdźcie do jaskini. Tu miał być postój, mieliście poszukać pustelnika Michaiła. - rzekł, po czym pobiegł przed siebie.
Shin również zszedł z wozu. Podrapał się nerwowo w kark.
-Chodźmy poszukać tego człowieka.. -spojrzał w głąb jaskini. -Rozdzielamy się czy idziemy razem?
Wokół było sporo jaskiń, ale gdyby się przyjrzeli, dostrzegliby, że przed jedną z nich w śniegu wyrysowane są dziwne wzory, przypominające koślawe planszówki.
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.