- Pustelnik Michaił? - Rzucił w stronę dźwięku.
Właścicielka
- Nie kurna, Święty Mikołaj. - zaśmiał się ktoś z głębi jaskini. - Albo nie, jestem z policji i przyszedłem po obraz który zawinąłeś. A raczej ten, którego nie udało ci się zawinąć.
Po kilku chwilach z jaskini wyszedł... niedźwiedź.
- Cóż, dzień dobry. Przepraszam za durne powitanie, wstałem lewą łapą. Ten niebieski dureń jest wyjątkowo punktualny. Wejdźcie do środka, bo zmarzniecie.
Szatyn przez chwilę patrzył na wielkiego zwierza w osłupieniu. Jednak otrząsnął się i skinął lekko głową idąc w stronę niedźwiedzia.
-Przerwaliśmy panu drzemkę?
Właścicielka
- Nie, Shinie, nie przerwaliście, po prostu się nie wyspałem. Zapraszam, tego małego strachajłę również. - wskazał Sullyego, który schował się za kołem wozu, ale na zawołanie podszedł do Shina i złapał go za rękę.
Nieco zaszkoczony wiedzą niedźwiedzia, lecz mimo to udał się razem z nim.
Właścicielka
W niedźwiedziej gawrze było ciepło, zapewne dzięki ognisku. Na środku sali leżał spory płaski kamień, a na nim również było wyrytych kilka gier planszowych.
- Nazywam się Michaił, ale jako że żyje z dala od rodzin niedźwiedzich, zwą mnie pustelnikiem. Zapewne przybyliście tu po moją kartę, bo to chyba jedyny powód dla jakiego ludzie mnie odwiedzają.
- Nie zaprzeczę. - Powiedział spokojnym tonem głosu.
Szatyn ścisnął rękę czarnowłosego.
-Trzeba coś zrobić żeby ją dostać? -dodał po dłuższej chwili namysłu.
Właścicielka
- Jako, że przyszliście bez tego durnia, a mi nie chce się z wami grać o karty, weźcie je sobie, pókim dobry. - westchnął Michaił, po czym rzucił karty na stół.
Następnie otworzył sobie butelkę cydru i zajął się piciem.
- Dzięki wielkie. - Podniósł ze stołu kartę i przyjrzał jej się.
Shin również sięgnął po kartę oglądając ją z każdej strony. Wyjął woreczek i schował ją z resztą.
Właścicielka
Michaił nic więcej nie powiedział, za to usłyszeli z oddali rżenie konia.
- Idźcie, pewnie ten cały Amadeus złapał już konia. Powodzenia, czy co tam chcecie.
Karta wyglądała normalnie i przedstawiała jego samego.
- Do widzenia. - Powiedział i ruszył w kierunku wozu.
Chłopak skinął lekko głową i mruknął do widzenia. Pociągnął Sullyego za rękę i ruszyli za Lawrence'm.
Właścicielka
Koń już był spowrotem podpięty do wozu, a Deus siedział sobie w śniegu i krótko mówiąc, gadał z Psotką.
- I ty na to patrzyłaś? Naprawdę? Nie prościej było wyjść z ich pokoju? - Deus nie zauważył ich i dalej rozmawiał. - Tak, wiem, że nie jesteś myszą. Co nie zmienia faktu, że takie szczegóły interesują mnie, a nie ciebie.
//O kurde.. Heh..
Shin spłonął rumieńcem.
-O c-czym wy rozmawiacie..?-odwrócił zmieszany wzrok. Spojrzał na Sullyego uśmiechając się delikatnie.
Właścicielka
Deus zagwizdał niewinnie.
- W sumie to o niczym. - mruknął spokojnie.
Psotka coś po swojemu powiedziała.
- Sztama miała być, Psotka! Handel zaufany ty mała niedobroto! - mruknął naburmuszony.
Szatyn zaśmiał się cicho i spojrzał na Deusa.
-Rozumiesz jej mowę? I dlaczego wcześniej nie powiedziałeś?-mruknął lekko zdziwiony.
Właścicielka
- Hyyy? Czyli Kizu znowu wcisnęła mi moc znikąd. Byłem pewien, że to ona przemówiła ludzkim głosem. No cóż, nie ma co się kryć, że jestem dokładnie poinformowany. - zaśmiał się Deus. - No już, wracaj do rodziny. - mruknął do Psotki, a ta wbiegła Shinowi na ramię.
Szatyn pogłaskał ją po łebku cały rozpromieniony.
-Coś ty mu naopowiadała Psotnico?
Właścicielka
Psotka jedynie zachichotała, a Deus podniósł się i otrzepał ze śniegu, po czym wskoczył na wóz.
Sully zaśmiał się również i pogłaskał Psotkę.
- A to mała niedobrota... Ale co poradzić, już wygadała.
-Tak, tak..- Shin usiadł na tyle wozu. Westchnął cicho strzepując śnieg.
Zaśmiał się cicho i wsiadł na kozioł wozu.
Właścicielka
Sully również wskoczył do wozu, po czym Deus popędził konia i pojechali.
- Deus, wy się nie lubicie z tym Michaiłem?
- Cóż, otwarcie powiem, że pokłócił się swego czasu z Kizuką, przez co nie lubi żadnego pika oprócz Rafaela, który przywozi mu książki i gra z nim w gry.
- Aha. - odparł czarnowłosy i zaczął głaskać Psotkę.
- Dokąd wybieramy się dalej? Macie jakieś plany, może zamierzacie się rozdzielić? - spojrzał na wszystkich Deus.
- Najpierw wróćmy do Colder, tam zajmiemy się planami na przyszłość. - Odpowiedział Deusowi.
-Tak, tak.. Tam zadecydujemy co i jak..-Shin również zaczął głaskać wiewiórkę uśmiechając się lekko.
Właścicielka
Minęło trochę czasu, a nasi podróżnicy wyjechali na prostą drogę, którą już poznawali. Nieopodal przebiegała wataha wilków. W końcu wyjechali z gór, przed sobą widząc zaśnieżone domy w Colder.
Wilkowyje, zmiana tematu