-Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o mamonę-spojrzał się na Giewont.
-"Śpiący rycerz"...

-Śpiący Rycerze? Legendy, nikt ich nie widział, nie słyszał, jak ten Ryboludź z stolicy, kolejna legenda aby ściągnąć turystów.

-Co do tego nie byłbym pewny... POwiedzmy żę znam tego gościa, co go astronauci wyłowili w próżni.

-A ja znam tego wilkołaka z Tokio i Londynu.

Zrzucił kaptur.

-O cholera...

-Nie znać sibebie to przestępstwo.

-Nie wiedziałem. Że, myślałem że to kolejne bzdury typu kontakt z UFO. Albo Yeti...

-Swoją drogą życie pozaziemskie istnieje. Rufus, gdzie chcesz się wybrać?

-Może... Stolica a potem Ateny? Ładne zabytki tam są.
-Dziś mnie nic nie zdziwi...

-I tak chciałem ją zobaczyć. No to lecim.

Wskoczył na plecy.

Startuje i Leci do Warszawy.

Więc lecisz, chmury jak zwykle więc i tak nikt nie widzi cię...

Leci Dalej
-Kabaret, jak tam sytuacja w stolicy?

-Normalnie, jakaś mała bójka, sałatka w Sejmie, Opel wjechał w Matiza, nic nadzwyczajnego.

-Lądujemy gdzieś z miastem. Przewidywany czas dotarcia w atmosferze?

-Z wiatrem godzina bez dwie.

-Zaczekam, Jak na razie mam dość suborbitalnych podróży.

Więc lecisz, lecisz i widzisz pałac Kultury.

Ląduje w jakimś odludnym miejscu i idzie.

Widzisz jak kilkoro siedemnastolatków prowadzi jednego słabszego w okularach.
-A mogłeś dać spisać *uderzenie w mordę* a nie dałeś.
-Zostaw mnie!

Podchodzi do nich.
-Ej, zostawcie go!

Nagle dostają tak silnym strumieniem wody że odlatują na pobliską ścianę.
-Co to ku*wa jest?
I kolejna fala wody.

W jednej chwili wytworzył wokół nich 0 G. Czyli po prostu są w stanie nieważkości.
-Kabaret, skąd te stromienie?

Kabaret:
Właściwie odpowiedź jest za tobą. Dokładnie dwa metry od ciebie.

Spojrzał się tam.

Widzisz, no, trudno opisać co widzisz. Coś typu potwór z horroru dziejącego się nad jeziorem albo w bagnach. Wysokość, dorosłego człowieka, duże oczy, palce złączone błoną pławną, łuski, zęby, ogon.

-Ciebie powinni dać na pierwszą stronę.

-Tyle że nikt mnie nie widział.
Nagle poczułeś rękę na ramieniu. To nie była jego ręka.

Chwycił tamtego za rękę i chwytem Judo go przerzucił.

Nie udało ci się.
-Agent Will. Z T.A.R.C.Z.Y. Mamy kilka pytań. Do was obu.

-O co chodzi agencie? Nic nie przeskrobałem.

-Obserwujemy cię bardzo długo. Najpierw mieliśmy cię znaleźć, ale gdzieś w kosmos poleciałeś, potem mieliśmy cię przechwycić, prom był szybszy. Następnie nasz agent pod przykrywką sprzedawcy w kiosku miał cię przechwycić ale uciekłeś. Ciebie (do Ryboludzia) też szukaliśmy, jak widać szukaliśmy w złym miejscu. W parkach.

-Wyleciałem w wyniku serii kilku wybuchów i sprzężeń zwrotnych w kosmos. Dwa, kabaret wezwał najbliższy pojazd kosmiczny. A trzy, nigdy za długo nie przebywam w jednym miejscu.

-I tak musimy was zabrać. T.A.R.C.Z.A potrzebuje nowych ludzi.

-Ja tam za dużych wymagań nie mam. Jak chcecie.

//Przenoszę na Warszawę.//