- Oczywiście. W końcu to cholerne bydlaki zagrażające ludzkości, nie? - zapytał wciskając przycisk, aby udać się tam gdzie mieli statek.
Właściciel
Winda zadziałała poprawnie. Na dole nic się nie zmieniło. Paru żołnierzy się na nich spojrzało, ale w niczym nie przeszkadzali.
Ruszył więc z załogą na okręt, a potem na mostek.
- Grzać silniki chłopcy. Lecimy.
Właściciel
Wszyscy zaczęli się przygotowywać do odbicia.
- To gdzie teraz lecimy? Wypadałoby uzupełnić paliwo i uczcić powodzenie - zwrócił się do Siergieja pilot.
- Na Ceres. Uzupełnimy paliwo i zasięgniemy języka.
Właściciel
- Już się robi.
Statek opuścił stację ProLife i zaczął samodzielnie orbitować Tytana, czekając na odpowiedni moment na wykonanie "skoku", czyli przełączenie na napęd jonowy.
Czekał więc, aż wykonają skok. To był najmniej lubiany przez niego moment. Od zawsze czuł wtedy skurcze w żołądku.
Właściciel
Już po paru chwilach pędzili z prędkością zbliżoną do świetlnej w kierunku Ceres. Podróż powinna trwać niecałe dwie godziny.
Pierwszy oficer miał pilnować porządku na mostku, a Siergiej ruszył do swojej kajuty, żeby się przespać. Prawie zawsze tak spędzał dłuższe podróże.
Właściciel
Nikt go nie zatrzymywał. Siergiej wszedł do swojej kabiny.
Zdjął buty i kurtkę. Buty postawił obok łóżka, a kurtkę zawiesił na krześle. Na nim też położył kaburę, al pistolet schował pod poduszką. Zawsze tak spał.
Właściciel
Żadna z tych czynności nie sprawiała mu problemów. Pozostawało się tylko położyć.
Położył się więc, zabezpieczając uprzednio pistolet, po czym spróbował zasnąć.
Właściciel
Jak przystało na członka załogi statku, szybko zasnął lekkim snem.
//Kontynuujesz na Ceres. Napiszę pierwszego posta jeszcze tego wieczoru//