Uwaga, na przemyślenia zebrało mi się po wczorajszej wizycie w kościele, więc nie dziwcie się, że poruszam temat ściśle związany z chrześcijaństwem.
Na pewno każdy z was zna obraz Edenu... może większość.
Chodzi o to, że prezentuje się go, jako krainę bez jakichkolwiek zmartwień, bez różnicy zdań, bez jakichkolwiek problemów...
Ale przecież bez jakichkolwiek drobnych zmartwień, czy można by być szczęśliwym? Przecież w problemach też kryje się szczęście, to, że je rozwiązaliśmy.
A ta różnica zdań? Przecież to jest właśnie piękne w ludziach, że każdy może mieć własne spojrzenie na świat. Można dzięki temu przeprowadzać wspaniałe dyskusje.
Skąd powstał ten obraz raju? Przecież w Biblii nie ma nic takiego, a ten obraz, prezentuje niewolniczą imitacje szczęścia.