Właściciel
- No dobra... Wchodź. - rzekł strażnik i pozwoli Ci wejść do osady.
Właściciel
No i wszedłeś.
Czyżby pora na dzieło zniszczenia?
-Trzeba będzie zdobyć jakąś placówkę, rozkład patroli oraz spis ludności
Właściciel
Zależy co rozumiał przez "placówkę," a reszty nie dostanie od karczmarza.
Dom, chata, lokal w barze...
Właściciel
Domów czy chat wolnych nie ma, mógłby zakwaterować się u jakiegoś wieśniaka. Albo kupić pokój w karczmie, ale wyjdzie na jedno i w przypadku drugiej opcji zerżną z niego więcej kasy.
///Procentowe szanse na wymordowanie obrońców wioski?
Właściciel
//Że teraz, że tu i że sam?//
Właściciel
//Bez kostura, broni, sam, na około pół setki strażników i jakiś tuzin wyjebistych najemników?
Daję Ci maksymalnie dziesięć procent szans.//
////Ok.
Przeszedł się jeszcze po czymś, co mogło pełnić rolę rynku, a następnie po całej wiosce, zapamiętując uzbrojenie strażników.
Właściciel
Zrobiłeś to, ale nie bez ściągania na siebie ciekawskich spojrzeń tychże strażników lub mieszkańców wioski.
Po skończonym "spacerze" udał się w stronę wyjścia z miasta.
Właściciel
Przeszedłeś przez bramę bez problemu, aż jeden ze strażników zapytał:
- Jak tam handel?
-Nidź. No tłudno, mosze kiedy indzej.
Właściciel
- Aha. To szerokiej drogi życzę.
-Dzęki.
Ruszył w przeciwnym kierunku od wieży.
Jak był już wystarczająco daleko od wioski wykonał szeroki łuk i wrócił do siebie.
Właściciel
Wykonałeś takową operację.
Szedł prosto w kierunku wioski, rozsiewając wokół siebie aurę zemsty i elektryczności.
///Liczba osób tam stojących?