Właściciel
Położona w mroźnym Karak'Akes. Składa się z trzech chat, obory i szopy. Ze względu na trudne warunki wszystko jest zrobione z kamienia. W oborze mieszkają renifery, a szopie przechowuje się narzędzia. W chatach mieszkają ludzie uciekający przed władzą Cesarstwa Verden. W pobliskim zboczu góry są złoża węgla dzięki, którym można ogrzać wszystkie chaty.
Właściciel
Borys obudził się. Leżał na podłodze obok pieca. Był przykryty futrami reniferów. Wyczuł w chacie zapach pieczonego mięsa.
Leżał tak chwilę z otwartymi oczami.
Właściciel
Zauważyłeś stół, schody, krzesła i kilku ludzi. Czterech mężczyzn, pięć kobiet i dzieci, których nie widziałeś, ale słyszałeś. Zauważyłeś też coś jeszcze. Nie masz przy sobie żadnej broni.
Spojrzał na ludzi w budynku.
Właściciel
Faceci silni i wyglądali na takich co miażdżą czaszki gołymi pięściami. Kobiety jakoś niespecjalnie ładne, ale też nie brzydkie. Widać po twarzach, że wszyscy to chłopi.
Właściciel
Wstałeś, ale szybko upadłeś. Jedna z kobiet zauważyła Cię i podeszłą pytając:
- Już się obudziłeś? Dość szybko jak na wpół zamarzniętego.
-Moja wina. Ja być głupi. Ja wybrać się na mróz bez przygotowania.
Właściciel
- Spałeś trzy dni. Lepiej się czujesz? - zapytała z troską.
Właściciel
- Byłeś ledwo żywy kiedy się tu dowlokłeś...Właściwie to co tu robisz?
Właściciel
- A po co podróżować tutaj? Śnieg, lód i śmierć.
-Ja już mówić. Ja głupi. Ja uciec od złego pana.
Właściciel
- Naprawdę? - zapytała zdziwiona.
- To tak jak my! - powiedziała inna, dość młoda.
-Mój pan bardzo zły, on szukać swój brat. On kazać mordować. Ja nie chcieć mordować.
Właściciel
- Zabijałeś? - zapytała przestraszona odchodząc na kilka kroków w tył.
-Nie. Nie ja. Moi bracia tak. Oni głupsi. Oni potrzebować władca. Ja uciec.
-Wyspa. Wyspa należąca do Verden.
Właściciel
- To daleko. Nawet bardzo. A widziałeś...
- Anna daj mu odetchnąć! - powiedział jeden z chłopów po czym dodał: - Zjesz coś... - Właściwie jak się nazywasz?
- Ja być Borys Duum. Ja nie chcieć zabierać wam czasu.
Właściciel
- Eee tam. Zjedz coś, a możesz wyruszyć potem.
Właściciel
//Ku*wa, nie tu. Nie zwracaj na to uwagi ;-;//
Chłop podał Ci wielki, wypieczony udziec łosia.
-Dziękuję.
Zaczął go powoli jeść.
Właściciel
Mięso było doprawione, soczyste i bardzo smaczne.
Dokończył, a następnie spróbował wstać.
Właściciel
Chwiałeś się i musiałeś podtrzymywać się ściany, ale się udało.
Właściciel
- Jak wolisz. - odpowiedział jeden z chłopów.
Spróbował ustać na dwóch nogach i wyjść z pomieszczenia.
Właściciel
Obie akcje się udały. Na dworze zimno w luj i śnieżyca.
Sprawdził kątem oka, co ma na sobie.
Właściciel
Tylko ubranie. Żadnej broni.
Właściciel
- Broń? A ta, ta. Zabraliśmy, bo nie wiedzieliśmy kogo pod dach wpuszczamy. - powiedział jeden z chłopów. Poszedł na górę i stamtąd zabrał całą broń jaką Ci zabrał. Oddał Ci wszystko.
Przymocował ją do pasa, a następnie sprawdził, czy wytrzyma mróz.
Właściciel
Broń tak. Ty tak średnio.
Spojrzał jeszcze raz na mieszkanie.
Ocenił, czy da sobie z nimi radę w pojedynkę.
Na dworze też szukał swojego psa.
Właściciel
Psa nie widziałeś, pewnie jego też gdzieś zamknęli.
Po zabiciu chłopów nie miałbyś problemu z zabiciem kobiet i dzieci. Ale musisz pamiętać o tym, że facetów nie łatwo będzie zabić, a są też dwie inne chaty, w których może być ich więcej.
-Ja móc prosić o ciepło i mój pies?
Mówiąc ''ciepło'' wyraźnie prosił o jakieś odzienie, by móc wytrzymać mróz.
Właściciel
Jeden z chłopów poszedł do stajni i przeprowadził Twojego psa. Kobieta, która jako pierwsza się Tobą zajęła podała Ci buty i kożuch ze skóry i futra renifera.
Ubrał je.
-Dziękować. Za wszystko.
Właściciel
- Spokojnej podróży. - powiedziała.
Wyszedł, a następnie skierował się stronę Verden.