Bob nie był jakoś wybitnie śpieszny do odpowiedzi, tak właściwie szedł obok ciebie w ciszy .

-Czyli nie chcesz...
Szła dalej przez miasto i rozglądała się.

//Jystyś w wiosce//

Nic niezwykłego, masy zwykłych drewnianych chat a na ich werandach starcy palący fajki i grający w popularną krasnoludzką karciankę "Gwint", na pomostach dało się zobaczyć młodszych mężczyzn budujących jakiś dom był tam także Maran . Na końcach pomostów siedzieli rybacy zajmujący się swoją pracą . Zwykła wioska .

Po kilku minutach dotarłaś do bramy wioski czyli długiego pomostu prowadzącego na ląd .

//Wioska, miasto, jedno licho
-Ta wiocha ma pewnie przeje**ne. Jeśli mieliby wroga i udałoby się mu przejść most, miałby wygraną w kieszeni. Z drugiej strony most łatwo obronić jeżeli idzie na nich mała grupa. - powiedziała to, by zacząć jakąkolwiek rozmowę z Bobem

- Mają trochę kusz, zapewne most dałoby się także rozwalić dość łatwo i uniemożliwić tu wejście, ogólnie mi by się podobało życie tutaj . Popatrz tylko na tych staruszków . Dożyli swoich starych lat i spokojnie grają z przyjaciółmi.. jestem zapewne starszy od nich wszystkich..

Chciała zapytać ile lat dokładnie Bob żyje, ale oddaliło ją to, że w końcu znalazła temat do rozmowy.
-Ja nie chciałabym tu mieszkać. Krótki postój jak teraz może i jest fajny, ale brakowałoby mi tu dużo rzeczy. Na przykład pracy najemnika i podróży. Nie zawsze są bezpieczne i z szczęśliwym zakończeniem, ale w większości wypadków świetnie się bawię podróżując. Często też dużo zarabiam

- Młoda jeszcze jesteś..nie do końca rozumiesz co to zmęczenie życiem.. ten cholerny gnojek uczynił mnie prawie nieśmiertelnym !- Bob ze złości uderzył w jakąś kamienną ścianę lekko ją wgniatając -.

-Nie rozwalaj wiochy Bob. Czujesz się tak, bo cały czas siedziałeś w jednym miejscu z tamtym psycholem. Podróż też się mi kiedyś znudzi i wtedy będę miała nadzieję, że posiadanie matki elfa nie przedłuży mi życia o 200 lat, ale na razie zostało tyle miejsc, tyle ludzi, tyle tajemnic i tyle zadań do wykonania. Trzeba się cieszyć, póki ma się z czego

Burknął coś, możliwe że się z tobą zgodził, a może było to zwykłe Bobowe burknięcie .

- Może i masz rację, a tak. Twarzy nie chciałem ci pokazać bo..ON też się nią zajął . Mam nadzieję że jak stamtąd wyszliśmy weszły tam hieny i zajęły się jego ciałem .

-Szczelina pewnie się zawaliła, tak jak mówiłeś. Jest papką krwi i flaków, nie magiem - zamyśliła się - Powiedziałeś, że nie lubisz siedzieć w jednym miejscu. Ja w tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie lubię, gdy jesteś smutny. Wyruszamy do najbliższego miasta, sprzedajemy miecz, kupujemy książki i idziemy po nauczyciela dla mnie. Teraz

- Dziękuję, może zamiast iść do tego miasta rybaków ruszymy już do stolicy krasnoludów ? Tam na pewno będzie coś ciekawego, a tu to pewnie jest niewiele większa rzecz od tej wioski tylko jeszcze bardziej śmierdząca rybami .

-Więc ruszamy do stolicy - powiedziała i już zaczęła iść mostem

Więc Bob już bardziej radosny ruszył przed siebie, zauważyłaś że miał jakiś plecak.

-Skąd masz ten plecak? I co w nim jest?

- A nie wiem czy zauważyłaś ubytek 15 złotych monet, gdy byliśmy w drodze a jeszcze spałaś musiałem nam kupić namiot od wędrownego kupca .

//Myslałem, że źle coś przeliczyłeś. Mała kwota więc nic nie mówiłem ;-;
-Namiot to zawsze lepsza opcja od spania pod gołym niebem, a był tani, więc całkowicie pochwalam jego kupno

Wioska z którą wiąże się trochę wspomnień, pędziliście obok niej na swoich wierzchowcach . Po niedługim czasie była już tylko plamką na horyzoncie..


//Zmiana tematu .//