Całkiem spora przestronna jama znajdująca się w Górach Mglistych, jest tu całkiem sporo mebli tworzących przyjemną atmosferę. (no może przyjemną dla Nieumarłych i Upiora bowiem było tu w cholerę zimno i zwykły człowiek nie nacieszyłby się tym zbyt długo)
Największym pomieszczeniem była wielka kwatera, coś w rodzaju salonu, stał tam wielki prostokątny kamień który robił za stół i dużo krzeseł, było tu też całkiem sporo ksiąg o magii wody oraz trochę ludzkich kości (ułożonych na zgrabnych kupkach) "do wymiany" dla jego kompani lub w razie potrzeby do tworzenia nowych pomocników. Wychodziła stąd czwórka drzwi
Jedne drzwi prowadziły do czegoś w rodzaju pokoju dziennego szkieletów . Tu zazwyczaj przesiadywali i grali w karty lub cokolwiek jeśli nie mieli co robić .
Drugie drzwi do raczej małego pomieszczenia do podejmowania bardziej żywych . Był tu kominek,łóżko,stół z krzesłami oraz szafa . Rzadko kiedy odwiedzał go ktoś nieodporny na niskie temperatury panujące na zewnątrz więc te pomieszczenie wiecznie bywało zamknięte .
Trzecie prowadziły do wyjścia .
Natomiast czwarte, na miejsca treningowe . Szkielety posiadały luki i miecze więc czasem lubili poćwiczyć . Natomiast najważniejszy mieszkaniec też czasem lubił porzucać jakimiś czarami nie niszcząc niczego .
W tymże momencie w głównym pomieszczeniu Aragoth wraz z dwoma szkieletami torturował pewnego Orka który był przyczepiony do ściany lodowymi kajdanami .
-Jak znalazłeś jaskinie i kto jest twoim panem ?! Mów !- podniósł rękę na wysokość twarzy orka i na pokaz otoczył ją mroźną aurą .
Właściciel
- Pie**ol się. - odpowiedział Ork z uśmiechem.
Powoli do jego ręki tak żeby czuł ból nagłego zamrażania .
- Póki co nie dotknąłem twojej ręki i da się ją jeszcze ocalić, powtarzam pytanie .
Właściciel
- A ja powtarzam odpowiedź, idioto: Pie**ol się.
- No cóż, nawet nie wiesz jak wielu było odważnych do tego momentu .- powoli przybliżył rękę do jego łokcia i złapał go za ów zamrażając to miejsce -.
- Teraz mogę urwać ci rękę od łokcia w dół może mi odpowiesz ?
Właściciel
- Aaaaa!!! Dobra, dobra... odpowiem.
- No dobrze, ta ręka się jeszcze może ocali .-oddali się i spojrzał na niego wyczekująco -.
Właściciel
- Moja odpowiedź brzmi.... SPI***ALAJ!!!! CHA CHA CHA!!!
Bez słowa uderzył go w łokieć rozłamując go i odrywając dolną część ręki, zapewne reszta zaczęła okrutnie krwawić .
- Przypieczcie mu to ogniem żeby krwawienie zatamowało .- powiedział do szkieletów i się odsunął -.
Właściciel
Szkielety wyszły z pomieszczenia, a Ork powiedział:
- Kim Ty ku*wa jesteś?!
- Ja ? Jestem tylko mieszkańcem okolicy . A teraz odpowiedz na moje pytanie .
Właściciel
- Nikt. Pracuje sam. - odparł ze stoickim spokojem.
- Tak trudno było ? No dobrze, jak się tu znalazłeś ? Ta jaskinia jest na takiej wysokości że nawet orkowie tu nie przyłażą .
Właściciel
- Lubię łazić ku*wa po górach. Wystarczy?
- Orkowie nie trzymają się samotnie, zamarzł byś tu w przeciągu jednego dnia . Mów prawdę bo ci urwę drugą rękę .
Właściciel
- A może jestem wyrzutkiem? A może wyklęli mnie z plemienia?
- No trudno, twoje kości mogą mi się przydać więc i tak zginiesz -. wyjął miecz i cofnął go do tyłu przygotowując do dźgnięcia, dając mu czas do powiedzenia czegoś jeśli chciał -.
Właściciel
- Ojciec Niebo i Matka Ziemia pomszczą śmierć moją i moich braci!
- Tak, tak..- zawahał się jednak -.
- A w sumie nie chcę uszkodzić czaszki..- schował miecz i wyciągnął rękę w stronę miejsca gdzie powinno być serce orka, dotknął jego klatki piersiowej i postarał się zamrozić organ -.
Właściciel
Ork nadal żyje.
- Pocałuj mnie w dupę Magu! - krzyczał.
-Ehh... - szybko wyciągnął miecz i przebił mu głowę, przez oko .
Właściciel
Tym razem Ork skończył ewidentnie martwy.
Spojrzawszy na ciało stwierdził .
- Robak -. rozpuścił kajdany i zabrał ich moc magiczną, wyszedł z pomieszczenia i spojrzał na jednego ze szkieletów -. Użyjcie Kwasu A, rozpuścić skórę i pozbyć się reszty . Potrzebny mi tylko szkielet .
Gdy przemówił do szkieletu przeszedł do pomieszczenia wyjściowego i wyszedł w Góry .
- Wiem, wiem całkiem sporo czasu zajęło mi wtarganie tu tego wszystkiego, po lewej od salonu masz pokój, jest tam piecyk i trochę jedzenia jak już się ogrzejesz i załatwisz swoje sprawy wpadnij do salonu chcę coś obgadać .
Konto usunięte
-Ograć mogę się sam.
Podgrzał zbroję.
-O czym chcesz pogadać?
- Nie wiem czy wiesz ale miasto Rhun jest pod oblężeniem demonów, mam zamiar się tam wybrać i.. skorzystać z tego że jest atakowane, wyjawiam ci to bo jesteś moim gościem a zostawiać cię tu samego nie wypada . Pójdziesz ze mną ?
Konto usunięte
-Walczyłem z nimi na froncie i powalczę tutaj, pójdę.
- Emm, nie będziemy z nimi walczyć . Demony mnie nie atakują, ale to długa historia . Spróbujemy coś ograbić, no i może uratować kogokolwiek się da .
Konto usunięte
-No to nawet lepiej, ale musisz wiedzieć, że na mnie się rzucą.
- Towarzyszysz mi, będą cie uznawać za mojego sługę lub zaprzysiężonego wojownika . Niektóre demony takich posiadają, to jak ruszamy ?
Właściciel
//Nie chcę Wam przerywać panowie, ale wiecie, że Ruhn jest w centrum Verden, a Verden jest trochę daleko?//
//Pisałeś że to jest na granicy :VVV !!!!
- Nie do końca .- podniósł obie ręce i zdjął hełm ukazując... nic, dosłownie nie miał głowy -. Jestem upiorem, przeklętym przez demona, ale istoty posłuszne demonom uważają mnie za kogoś wyżej postawionego od nich .
Konto usunięte
-Ciekawe, kiedyś będziesz mi musiał o tym opowiedzieć, a teraz do Ruhn?
Założył hełm i odpowiedział
- Jasne, chodźmy, może to nam zająć sporo czasu ale raczej się tam dostaniemy .
Tak więc wesoła gromadka ruszyła .
Konto usunięte
Ruszył oczywiście za nimi.
Właściciel
Zarówno Aragoth i jego szkielety jak i śledzących ich Melkor znaleźli się u celu swej podróży.
Melkor
- Tu więc jest baza tego gada.. sam mu nie dam rady.. potrzebna mi pomoc orków .- Jako że na Melkorze zimno nie robiło wrażenia postanowił że natychmiast zacznie szukać zielonoskórych, ruszył przez góry -.
Aragoth
Ruszył do swojej jamy i usiadł przy stole .
- Nareszcie można usiąść..
Właściciel
Szkielety Aragotha ruszyły do swojego salonu.
Melkor miał dwie drogi do wyboru:
Pierwsza prowadziła przez Góry Mgliste i wiodła niemal pod stoki Czarnej Góry, ale zajęła mu by tygodnie. W najlepszym wypadku.
Była też druga. Krótka i prosta. Wystarczyłoby zejść z gór i pójść przez Martwe Bagna. Ale jak mówi nazwa nie byłoby łatwo.
Postanowił zejść z gór i iść przez bagna, może i groźniej ale ten mężczyzna był tak blisko zemsty że nie dał by rady wytrzymać tyle czasu .
Właściciel
A więc Melkor ruszył w nieznane.
//Kontynuujesz na Martwych Bagnach. Znaczy się kiedy je dodam.//
Aragoth radośnie otrzepał śnieg z głowy i przebudził się z kilkutygodniowego snu . Pierwszą rzeczą jaką zrobił było rozejrzenie się za swymi Szkieletami .
Właściciel
Szkielety nie potrzebowały snu, jedzenia czy rozrywki, więc siedziały niemal tak samo jak zostawiłeś je kilka tygodni temu.
Wstał powoli i ruszył do sali w której trzymał zapasowe szkielety
Zawsze przydadzą mu się nowi żołnierze, pod Rhun kilku ich stracił .
Właściciel
W magazynku miałeś sporo różnych szkieletów i kości zapasowych.
Nie tak dawno temu miał okazję ciąć orka, postanowił stworzyć silniejszego szkieleta . Złożył normalnego orkowego szkieleta jednak zaczął do niego dodawać różne kości żeby go wzmocnić .
Właściciel
Miałeś głównie kości ludzi i Elfów. Były one mizernie słabe w porównaniu do masywnych kości Orka.
Tak czy siak starał się wzmocnić nimi szkieleta, takie trafienie w bezużyteczną kość tylko osłabi siłę ciosu .