Wyjaśnisz dokładniej, o co chodzi? Niestety, nie wiem o co chodzi z tym kształtem sfery... ._.
Sfera to pusta w środku kula. Taki kształt ma pomieszczenie.
Patrzę czy zjechanie do środka byłoby bezpieczne.
Oczywiście, kamień jest gładki.
Kartka papieru leży tuż obok ciebie.
Na kartce jest napisane "Przegrałeś!". Wejście którym wszedłeś zamyka się, a przez drugie, to zakratowane, zaczyna lać się woda. Co robisz?
Rozglądam się dokładnie po pomieszczeniu.
Tak naprawdę nie widzisz nic nowego, ale przez oglądanie ścian nie zobaczysz czy coś jest za nimi. Wciąż masz kilof z pierwszego pomieszczenia...
(aaa... No tak...)
napie*dalam nim z całych sił.
Nie zdziałałeś wiele, poza tym że powstało kilka pęknięć. Te kraty nie wyglądają na mocne...
Cóż, ściany są śliskie, strome i leje się na ciebie woda. Radziłbym poczekać, aż woda podniesie się na tyle, żebyś mógł wpłynąć.
Wkrótce wody było dostatecznie dużo, żebyś mógł dopłynąć do krat, przez które nadal lała się woda.
Kraty są poziome, pionowe czy w kratę?
Gołymi rękami ci się raczej nie uda, ale wciąż masz kanister z bęzyną, zapałki i kilof, tak dla przypomnienia.
(wiem)
Przywalam z całej siły kilofem. Jeśli się nie uda, próbuję wyważyć kilofem.
Cóż, musiałeś zrobić obie te rzeczy, ale przyniosło skutek. Dalej widzisz rurę, która pomieści cię tylko, jeżeli będziesz się czołgał, wypełnioną do połowy wodą. Jest strasznie ciemna.
<challenge accepted>
czołgam się.
Czujesz coś dziwnego... Bardzo, ale to bardzo dziwnego... Nagle, zupełnie niespodziewanie, uświadamiasz sobie że...
...
...
...
Połknąłeś robala.
za**biście. Próbuję się zrzygać.
Zrzygałeś się, ale cały się ubrudziłeś. Ja nie żartuję, CAŁY jesteś w rzygach.
(poczekaj... Jak ja obrzygałem sobie plecy?)
Skąd ja mam wiedzieć? Obrzygałeś i tyle ._.
(kurde...)
Czołgam się dalej. Ale tym razem uważam na twarz ._.
Widzisz trzy rozgałęzienia. W jednym pachnie wykwintną kuchnią, z drugiego słyszysz piękną muzykę, a w trzecim widzisz światło.
hm...
Idę w stronę światła.
Nadal się czołgasz. Po chwili światło jest tak oślepiające, że musisz zamknąć oczy.
Czujesz coś pełzającego po plecach i karku. Ale wciąż nie możesz otworzyć oczu.
Słyszysz syczenie. Nagle światło znika.
Ni stąd ni zowąd, nic sobie nie robiąc, spadasz do pomieszczenia rodem z najgorszego psychiatryka, gdzie dwóch emerytów opowiada sobie dowcipy trzeciej jakości, okropnie się przy tym śmiejąc. W pokoju nie ma okien, tylko jedne drzwi.
-ej, wiecie jak nazywa się człowiek nóż?
Emeryci popatrzyli najpierw na ciebie, potem sobie w oczy, znowu na ciebie, a na koniec pokręcili głowami.
-Wiecie ilu feministek potrzeba, żeby wymienić żarówkę?
- Dwóch. -
- Jedna wymienia... -
- ...A druga marudzi że powinien zrobić to mężczyzna.
Emeryci spojżeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.
A wiecie ile potrzeba goryli, żeby wymienić żarówkę?
- Jednego. -
- I od cholery żarówek. -
Ich reakcja była podobna do poprzedniej.
-No dobra, a teraz troszkę poważniej. Wiecie może jak się stąd wydostać?
Jeden z nich machnął ręką.
- Eee tam, tutaj jest lepiej, bo można przednie dowcipy poopowiadać! -
- A wiesz po co są białe koty? -
- Żeby murzyni też mogli mieć pecha! -
Ponownie oboje się roześmiali.
-A macie coś tutaj do żarcia, czy jecie suchary?
- Jemy suchary? - Oboje wybuchli śmiechem. - Dobry jesteś, młodzieńcze. Znasz jeszcze jakieś dowcipy? -
- Chyba jednak nie znasz, co? No dobra, i tak zasłużyłeś na przejście. - Powiedział jeden ze staruszków, a drugi wystukał prosty rytm, oderzając laską o podłogę. Za tobą, w ścianie, powstały otwarte drzwi.