Okrucieństwo, tragedia, dramat - to najdelikatniejsze określenia tego, do czego doszło podczas piątkowego meczu piłki nożnej w jednej z amatorskich lig w Brazylii. Dokładnie w Maranho wydarzyły się sceny przeniesione żywcem z horroru.
Podczas spotkania sędzia Otavio Jordao da Silva ukarał piłkarza Josemira Santosa Abreu czerwoną kartką. Zawodnik nie zgadzał się jednak z decyzją arbitra i odmówił opuszczenia murawy. Wtedy arbiter sięgnął po nóż i.. zasztyletował 31-latka, pakując mu w klatkę piersiową śmiertelne ciosy narzędziem.
Na murawie szybko pojawiły się służby medyczne, jednak mimo przetransportowania piłkarza do szpitala, Abreu poniósł śmierć. To był jednak dopiero początek. Zgromadzeni wokół boiska kibice zdecydowali sami wymierzyć sprawiedliwość na arbitrze, który dokonał tak okrutnego czynu.
Kibice zakatowali sędziego na śmierć na płycie boiska, a następnie poćwiartowali jego ciało, a odciętą głowę... nabili na pal. Policja, która ostatecznie dotarła na miejsce, w którym wydarzyła się tragedia, zatrzymała ponoć jedną osobę, która dopuściła się zabójstwa.
W internecie pojawił się film z sekcji zwłok poćwiartowanego sędziego. Na filmie widać dokładnie zmasakrowane ciało sędziego, wraz z odseparowanymi od niego kończynami i głową. Aż strach pomyśleć, że ludzie są skłonni do takiego okrucieństwa.
Opisane wyżej zdarzenie to kolejne, fatalnie brzmiące informacje, które docierają z kraju, w którym w przyszłym roku mają się odbyć mistrzostwa świata w piłce nożnej, a w 2016 roku igrzyska olimpijskie. W Brazylii dosłownie wrze - podczas niedawnego Pucharu Konfederacji w miastach, w których rozgrywane były spotkania, dochodziło do manifestacji i walk ze służbami porządkowymi.
- Dlaczego pakujemy 10 miliardów euro w stadiony i drogi na mundial w 2014 r., a nie w szpitale i szkoły? To są prawdziwe problemy tego kraju! - przekonywali protestanci, którzy domagają się zmian na najwyższych szczeblach władzy i apelują: "Obudź się, Brazylio!".
O problemach, z jakimi musi zmagać się Brazylia, nie tak dawno temu informował dziennikarz Wirtualnej Polski, Jacek Stańczyk, który spędził w Rio de Janeiro kilka dni i widział na własne oczy, jak wygląda gospodarz przyszłorocznego mundialu na kilkanaście miesięcy przed rozpoczęciem imprezy.
"Przepotężne miasto słynące z szerokich plaż, pięknych kobiet oraz samby, ale też wielkiej przestępczości. Generalnie, co przyznawali sami miejscowi - trzeba uważać i nie kusić losu. Nie wystawiać na pokaz drogich zegarków na rękach, schować aparaty, ograniczyć ilość gotówki w portfelach, mieć się na baczności w nocnych klubach" - pisał nasz korespondent.
Odkąd Brazylia oficjalnie została organizatorem mundialu, rząd wypowiedział wojnę przestępcom a policja bacznie przeczesuje najbiedniejsze osiedla. Bo nie ma co ukrywać, że to właśnie bieda jest powodem zdecydowanej większości odstępstw od prawa. "Na ulicach radiowozów jest pełno. Są bardzo widoczne, także dlatego, że prewencyjnie stoją z włączonymi kogutami. 'Jesteśmy tutaj, nie kombinujcie nic złego' - takie jest przesłanie".
Nasz korespondent wspominał też o niezbyt przyjaznej grupie ludzi, która widząc kamerę, zaczęła otwarcie domagać się od polskich dziennikarzy pieniędzy. "I przez moment zrobiło się bardzo nieprzyjemnie".
Film: www.liveleak.com/view?i=ab6_1372968263
Źródło: wp.pl